Rozdział dziewiętnasty - obiad
Cała grupka siedziała przy stole i dziobała jedzenie. NRD przybliżył się do USA, chcąc wziąć dokładkę, ale ZSRR złapał go za frak i postawił na swoim miejscu. - Żreć, pędraku! - syknął do dziecka, które się rozbeczało.
- Pięknie...- jęknął Anglia. - ZSRR, ty nie umiesz zajmować się dziećmi, pozwól że ci zademonstruję...
- a ty niby umiesz? Co żeś wychował? USA, dzieciaka który i tak cię nie słucha, więc pozdro. - mruknął Rosjanin robiąc dłońmi kaczuszkę.
- Tch! Ale przynajmniej nie morduje innych bezmyślnie! - wkurzył się Anglia.
- Piękna była ta atomówka, ktorą wysłałem Japońcom, prawda? - spytał USA, kładąc nogi na stole. Nastąpiła chwila ciszy.
-...nieważne.
- przestańcie! - krzyknęła Francja. - my to co dobrzy! Jaki damy przykład innym, jeśli będziemy się tak zachowywać?
-...masz rację. I am sorry. - powiedział Anglia poprawiając muszkę i swoje wąsiki.
- Da, da...- burknął ZSRR.
- Czekaj, to my się o coś kłócimy? - spytał zdziwiony USA.
- Never mind.- westchnął WB. - Anyway..Get your boots away from this table! NOW! - wrzasnął chwilę później. - Jemy z tego stołu, nie masz za grosz dobrych manier!
USA zaczął dłubać w nosie. RFN moment później zrobił to samo, naśladując go.
- Popatrz! Dziecko zaczęło robić to samo! - jęknęła Francja. - No już miły chłopczyku wyciągamy ten palec z noska.
- Eee...EEEEE! - zawył RFN, gdy wzięła jego palec i położyła znowu na stole.
- Oh no! Już zacząłeś uczyć go bad behavior! - wrzasnął WB, odsuwając się. - I Francja, doprawdy! Niech dzieciak wash his hands before położy swoje dłonie znowu na stole.
- Hihi! Ale z wami kabaret! - zachichotał ZSRR. - doprawdy, będę miał ubaw tutaj.
NRD próbował również wsadzić palec do nosa, ale Rosjanin go uderzył. - a po łapach! Nie kopiuj innych, a jak już kogoś musisz to tylko mnie! - pokazał dumnie palcem na siebie.
- O, od ciebie to się mega dużo nauczy. - burknął USA. - nie słuchaj tego dzikusa i dłub w nosie ile tylko chcesz. - zachęcał małego Niemca.
- Hej! Chyba ci się pomyliły strefy okupacyjne! - syknął ZSRR. - to nie twoja działka, tylko moja. I to dosłownie!
Francja tylko westchnęła i dłubała widelcem pieczonego ziemniaka. - jaki mamy piękny rodzinny obiad...
- Hej, kogo nazywasz rodziną? - wrzasnął Rosjanin. - chyba bym się zastrzelił, gdybym miał was za bliskie mi osoby.
- Sami byśmy cię zastrzelili. - mruknął WB
- mówiłeś coś?
- Nie, nothing...
- I tak ma być. - burknął ZSRR. - pamiętajcie, że gdyby nie ja, to guzik byście wybrali a nie wojnę! To dzięki mnie macie teraz wolność, a nie wszędobylski język niemiecki i eksterminację każdego kto nie podpada pod rasę aryjską. - przypomniał Sowiet.
- Aaaaaa! - Niemcy chciał zanurzyć rękę w pieczonych ziemniakach. Był głodny, a swoją porcję już zjadł.
- Paszła won od jedzenia! - ZSRR złapał go za boki. - nie potrzeba ci aż tyle. Jeśli cię nie powstrzymam to staniesz się tak gruby jak Ameryka a wystarczy nam jeden fatman*.
- no wiesz co? Wcale nie jestem fat! - Ameryka poklepał się po brzuchu.
Przez moment zaległa cisza, w trakcie której osoby siedzące przy stole zaczęły rozmyślać nad głupotą USA.
* Fatman to plutonowa bomba atomowa zrzucona na Nagasaki w 1945 roku.
Hejka! Znowu jestem aktywna, przepraszam za taki długi okres bez fanfikow. Sporo rzeczy mi się przydarzyło. Praca magisterska, problemy z oczami...długo by wymieniać.
~MadokaAi
29.08.22
Już prawie koniec wakacji. Ale ten czas szybko zleciał
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top