20. Motyla noga!

Wybraliśmy najgorszą porę na zbieranie moich rzeczy - kiedy mama nie wróciła jeszcze z dyżuru, a ojciec i owszem.

Droga minęła nam w ciszy. Włączyłam radio gdzieś tak w okolicach centrum, żeby czymś zapełnić pustkę.

Wdychałam świeże, wieczorne powietrze próbując zachować spokój na jak najdłużej, a teraz kiedy wujek wyjmuje z szafy torbę podróżną, ja cały czas obserwuję tatę. I zastanawiam się, o co tu do cholery chodzi? Od naszego przyjazdu kręci się z kąta w kąt jakby nie mógł znaleźć dla siebie miejsca i nie może ukryć kpiącego uśmieszka, który kształtuje mu się pod nosem.

Zarządzam sobie spokój.

Po całym pakowaniu naciskam klamkę do pokoju Oliwi, bo chcę ją przeprosić, ale ojciec informuje mnie, że wyszła.

Pewnie znowu na imprezę do Michała.

Oliwia zawsze będzie robić swoje bez względu na okoliczności.

Chociaż w  sumie... Dlaczego miałaby tam iść, skoro aktualnie Michał i jego banda są w stanie wojny ze wszystkimi dookoła? Nikola, Oliwia, Artur, Błażej? To wszystkie jego ofiary.

A jaki jest wspólny czynnik?

Nora Różewicz.

Wszystko przeze mnie.

***

Kiwam głową na pożegnanie, wujek ściska ojcu rękę i wychodzimy.

Czuję dziwny niedosyt po tej wizycie. Spodziewałam się awantury na pół bloku, co najmniej pięciu rozbitych talerzy i jednej złamanej nogi, a tu co?

Uśmieszek.

Już wolałabym żeby mnie uderzył. Wtedy przynajmniej wiedziałabym co mu po głowie chodzi.

W samochodzie nie umiem się rozluźnić i ciągle rozpamiętuję zdjęcie młodego wojskowego. Trapi mnie coraz bardziej z dnia na dzień, częściej pojawia się w snach. Prześladuje mnie poczucie, że jednak sprawa jest oczywista. Że powinnam wiedzieć, zgadnąć już dawno. Cztery lata temu, kiedy przekazała mi je babcia.

Ale co można wywnioskować z głupiego "przyjrzyj się"? Nic. Kompletne zero. Widziałam przecież, że mężczyzna miał ciekawe rysy twarzy, a zdjęcie zostało zrobione w...

MOTYLA NOGA!

Zostało zrobione zbyt późno.

Przecież Zygmunt był już wtedy jakimś podgrzybiałym dziadkiem. To nie mógł być on.

Zaciskam ręce na pasach. Wujek dostrzega ten gwałtowny ruch.

- Źle się czujesz? Wysadzić cię gdzieś po drodze?

- Wujku - nie zważam na jego prośbę - czy ciocia kiedyś opowiadała ci o starym przyjacielu babci? Zygmuncie Bolszewicu?

Marszczy czoło, a ja z zapartym tchem czekam na odpowiedź.

- Taak, chyba nawet parę razy widzieliśmy się z jego synem. Dopiero co się urodziłaś i nie jestem pewien, ale chyba to było jakiś czas przed ich wyjazdem do Stanów.

Wyjechali do Stanów.

- Byli bardzo podobni? - przełykam ślinę.

- Jak dwie krople wody - stwierdza bez wahania. - W sumie gdyby byli w tym samym wieku, możnaby ich wziąć na bliźniaków. Ten jego syn miał tylko inne włosy. Twoja mama zawsze zwracała na to uwagę.

Robi mi się szaro przed oczami. Wujek na moją prośbę hamuje na stacji benzynowej, a ja wypadam na zewnątrz jeszcze zanim samochód na dobre się zatrzyma. Wymiotuję na trawę.

Na zdjęciu nie jest Zygmunt. Tylko jego syn. Bezimienny chłopak z urodzin mamy.

Czyżby mama zdradzała ojca?

________________

Rozdziały będą teraz trochę krótsze.  Myślę, że lepiej odwzorują stan Nory, który powoli będzie się zmieniał.

Jestem okropnie ciekawa waszych sugestii. Macie jakąś teorię? No i o co tu chodzi? :D

A ja już znam zakończenie! <sadystyczna autorka>

Niedługo dobijemy do 2k! Dzięki, że czytacie co tutaj gryzmolę i nie wykluczam, że myślę nad drugą częścią opowiadania. Tym razem z planem, bo teraz piszę na żywioł. To jest takie pierwsze opowiadanie, którego podjęłam się "na poważnie" i które zamierzam doprowadzić do końca. W międzyczasie tworzę jeszcze coś lżejszego, jeszcze niepublikowane, ale kto wie ^^

Zapraszam do gwiazdkowania i komentowania! ☆

Miłego dnia/wieczoru/nocy!


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top