Pomysl

3 tygodnie minely od pogrzebu Pani Marii,gdy nadeszły Swieta Wielkanocne.
Niestety plan wspólnego spędzenia czasu u rodziny Billy nie doszedl do skutku z powodu silnego przeziębienia Wojtka.
Lidia potrafiła szybko wychwycić pierwsze symptomy tj. szklane oczy i rumieńce na twarzy.
Wiedziala, ze dla dobra wszystkich lepiej bedzie spedzic Swieta na osobności.
Wojtek dosc dlugo skrywał dolegliwości choroby licząc na to, ze jednak uda sie pokonać katar i kaszel biorąc ogolnie dostepne lekarstwa i siedzac w domu.
Wszystko wskazywało jednak na to, ze choroba sie rozwija i szybko sie nie zakończy.
Cialo chłopca zaczely przyszywać dreszcze i pojawiła sie goraczka.
Pomimo, ze czul sie osłabiony znalazł sily zeby wykonać tel. do Billy.
Hej, Billy - jak tam moj króliczek? Gotowy na Wielkanoc?
Hahaha! Bardzo smieszne !  Kiedy przyjeżdżacie ? - zapytala Billy.
No wlasnie ja w tej sprawie, bo widzisz nie przyjedziemy. Wlasnie sie rozłożyłem i mama przed chwila uznała, ze zadzwoni do naszego rodzinnego lekarza, ktory ma nas odwiedzic w domu i zbadać. Powiedziala, ze nie zamierza spedzac Swiat na Dyżurze Świątecznym.
Wiesz jaka on jest. Jak tylko widzi, ze komus cos dolega to reaguje jak SOR, znaczy sie jest nadopiekuńcza.
Przykro mi. Uwierz mi, ze starałem sie zapobiec, ale nici z tego.
- Hmm, szkoda  bo ja mam pasztet z krolika.
Wojtek sie prawie obsmarkal ze smiechu.
- a tak na powaznie to mega zaluje, bo juz plan ułożyłam. Co, gdzie, kiedy, ale zdrowie wazniejsze. Nie teraz, to innym razem. A moze wpadniesz z rodzicami na moje zakonczenie roku szkolnego. Probuja mnie juz wrobić w jakies przedstawienie.
Wiesz dlugo myslalam po powrocie o życzeniu Pani Marii. A Ty?
-  troche tak, ale jakos w ogole dziwnie sie czuje, ze musze o tym myslec. Wydaje mi sie to kompletnie nierealne.
Mamy duzo czasu w sumie 😁.
- No niby tak, ale wiesz ja to tak zastanawialam sie co by Pani Maria chciala.
Skoro spedzamy Święta oddzielnie, to moze zrobimy burze mózgów.
- Co ? Jaka burze mózgów. Brzmi to koszmarnie.
Billy sie zaśmiała glosno i skomentowala .
No tak skad masz wiedziec. Burza mózgów to taka kreatywna aktywność mozgu.
Wez sobie kartke i napisz na niej wszystkie pomysly jakie przychodza co do glowy . Nawet te najbardziej glupie albo smieszne albo nierealne. Chodzi oto zeby rzucac pomysłami. Ja zrobie to samo, a jak wyzdrowiejesz to zadzwon do mnie i sobie przeczytamy wzajemnie.
- Super pomysl. Wykrzyknął Wojtek. Musze konczyc, bo chyba Pan doktor idzie.
- Ok, to zdrowiej szybko i zgadujemy sie po Swietach.
Wielkanoc okazała obfitowała ciepłem na zewnatrz.
Na krzewach pojawiły sie pierwsze listki.
Pogoda zachęcała do spacerów.
Billy spędziła czas troche z rodzina i troche ze swoja kolezanka z ktora sie zakolegowala w szkole. Wieczorami siadała na swoim lozku i wpisywala rozne pomysly na przeznaczenie domu Pani Marii.
Wojtek w tym czasie nadrobił zaleglosci w ogladaniu filmow, ktore uwielbiał. Przesiadywał w salonie  pod cieplym kocem z pudełkiem chusteczek i naparem z imbiru.
We wtorek powoli kaszel ustąpił zostawiajac miejsce jedynie dla kataru.
Na stole lezal notatnik w ktorym zapisal swoje pomysly.
O godzinie 18:00 uznał, ze to dobry czas na rozmowe z Billy.
Sięgnął po notatnik i wykonał polaczenie.
Halo! Czesc Billy! Co tam? Uszy ci urosły po zjedzeniu pasztetu z krolika?
- Uszy nie, ale dziwnie marszcze nosek jak z Toba rozmawiam.
- Gotowy?
Lista nie miala konca, ale jeden pomysl okazał sie wspólny.
Dom Dziecka!
Tak, to jest to!
Mialo byc duzo radosci i milosci. Pamietasz?
Dzieci byly z siebie dumne. Teraz tylko chcialy podzielic sie wspólna wizja ze swoimi rodzicami, ale z tym chcialy poczekac do momentu jak wszyscy beda razem

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top