7
Jastrzębi Pazur
Rozejrzałem się po polu bitwy i lekko się uśmiechnąłem.
Koty naszego klanu zdecydowanie wygrywały bitwę. Mieliśmy przewagę liczebną. Po chwili poczułem niepokój. Nigdzie nie widziałem Dębowego Futra. Możliwe, że został ranny i jest z Miętowym Liściem.
Pomyślałem, że zajrzę do niej później.
Wiele kotów klanu Tygrysa zaczęło się wycofywać. Wygrywaliśmy. Jasnoszary kot wyglądający na ucznia zmierzał w stronę Szarej Gwiazdy, a kiedy do niego dotarł, powiedział mu coś. Szara Gwiazda kiwnął głową i odwrócił się do klanu zarządzając odwrót. Nie rozumiałem.
Przecież wygrywaliśmy...
Pobiegłem za nim ze spuszczoną głową.
Kiedy dotarliśmy do obozu Szara Gwiazda wyjaśnił, że bitwa została przełożona. Nie rozumiałem, dlaczego zgodził się na tę propozycję.
Zauważyłem też brak Dębowego Futra. Dotarło do mnie, że nie wrócił z bitwy i prawdopodobnie nie żyje.
Czułem się okropnie. Był moim najlepszym przyjacielem...
Dębowe Futro
Po bitwie udałem się razem z kotami klanu Tygrysa do ich obozu.
Czułem się dziwnie.
Zdradzałem swój klan...
A to wszystko dla kogoś, kto zawsze mnie ignorował. Czy to się nazywa miłość?
Nie wiedziałem, ile mogę zrobić dla Orlej łapy. Trawiasty Pazur przejrzał mnie na wylot. Cicho warknąłem słysząc tę myśl w mojej głowie.
Szarą Gwiazdę też przejrzał, co martwiło mnie jeszcze bardziej.
Był jeszcze gorszy od Tygrysiej Gwiazdy i wiedział jak nas pokonać.
Zasypiając wśród wrogów czułem się niepewnie, ale wiedziałem, że nic mi nie zrobią. Byłem im potrzebny.
Traktowali mnie całkiem dobrze. Chyba liczyli, że tu zostanę.
Niech sobie pomarzą...
Miętowy Liść
Zorientowałam się, że coś jest nie tak.
Co jakiś czas mam wizje. Niektóre bardzo mnie martwią.
Orla łapa nie żywa... Jastrzębi Pazur uciekający ode mnie, Dębowe Futro z dziwnym błyskiem w oczach, Szara Gwiazda tracący życie. Nie wiem które z tych rzeczy to wytwór mojej wyobraźni, a które się sprawdzą.
Zaczynam wariować z tego wszystkiego. Boję się o moich bliskich i wolałabym nie wiedzieć co może się stać.
Po bitwie nie było dużo rannych i szybko wszystkich opatrzyłam.
Zjadłam coś i położyłam się myśląc o tym co nastąpi.
Orla łapa
Usłyszałam szum i wiedziałam kto do mnie idzie. Trawiasty Pazur wszedł do legowiska.
-Jak się czujesz?-zapytał kocur.
Nie odpowiedziałam.
-Masz gościa.-kocur westchnął i wyszedł. Po chwili do legowiska wszedł ktoś, kogo dobrze znałam.
Szybko wstałam.
-Jak się tu dostałeś?-zapytałam.
-Nie pytaj...-westchnął.
-Dlaczego się zgodził? Co ty zrobiłeś?!-ogarnęła mnie panika.
-Mam mało czasu. Jest szansa, że uda mi się ciebie stąd wyciągnąć.- Dębowe Futro przysunął się do mnie.
Zamilkałam. Czemu tak ryzykował?
-Jak?-zapytałam.
Kocur nie odpowiedział. Zetknął się ze mną nosem i odszedł mijając strażników. Nie wiem co zrobił, ale skutki napewno będą złe...
Jastrzębi Pazur
Bitwa została przełożona i odbędzie się jutro. Nie martwię się bardzo o wynik, bo mamy zdecydowaną przewagę. Martwię się o moich rodziców. Dlaczego przełożyli bitwę?
Postanowiłem do nich zajrzeć.
Wsunąłem się do legowiska przywódcy. Tak jak podejrzewałem oboje byli w środku.
-Obawiam się, że Dębowe Futro nas zdradził.-usłyszałem głos Płomiennego Kwiatu. Uznałem, że jeżeli jest szansa, że żyje, to muszę wiedzieć wszystko.
Stanąłem nasłuchując rozmowy.
Zrozumiałem, że nie wiedzą o tym, że jestem w środku. Chciałem dowiedzieć się czegoś o przyjacielu, więc nie poruszyłem się.
-Chyba masz rację. Szkoda. Myślałem, że będzie świetnym wojownikiem.- mój ojciec westchnął.
-Możemy zacząć się obawiać o wynik bitwy.- dodał.
-Kogo obchodzi wynik bitwy? Nasza córka jest ważniejsza!- Powiedziała moja matka.
-Nie mamy wyboru.-miałknął Szara Gwiazda.
Cicho wycofałem się z legowiska.
Nie chciałem więcej wiedzieć.
Szybko podjąłem decyzję.
Idę znaleźć Dębowe Futro.
Szybko wybiegłem z obozu nie oglądająjąc się za siebie. Była gwieździsta noc. Biegłem w stronę klanu Tygrysa. Przy granicy zatrzymałem się. Zmęczony biegiem usiadłem na ziemi. Zacząłem się wahać. Co jeżeli naprawdę jest zdrajcą? Co jeśli przez cały czas udawał lojalność?
Po pewnym czasie przekroczyłem granicę. Szybko, ale ostrożnie pobiegłem do obozu. Kiedy byłem na miejscu zorientowałem się, że moje działania były głupie. Jest środek nocy, obóz napewno jest dobrze strzeżony, a Dębowe Futro pewnie śpi.
Mimo to musiałem spróbować.
Pomyślałem, że obejdę obóz szukając jakiejś szczeliny bez straży. Znalazłem coś innego. Wielki świerk, którego gałęzie opadały w głąb obozu.
Najciszej jak mogłem ześlizgnąłem się po nim do obozu. Dość szybko znalazłem legowisko, w którym spał Dębowe Futro oraz kilka innych kotów. Dębowe Futro leżał z tyłu, co uniemożliwiło mi obudzenie go nie budząc reszty. Westchnąłem i bezgłośnie schowałem się w zaroślach, gdzie miałem zamiar przeczekać noc. Szybko zdecydowałem, że nie wolno mi zasnąć. Pozostało tylko czekać, aż Dębowe Futro wyjdzie...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top