5
Jastrzębia łapa
Obudziłem się dość wcześnie, ponieważ chciałem jeszcze spotkać się z białą kotką o imieniu Śnieg.
Po cichu wszedłem do jej jaskini.
Kotka przywitała się ze mną.
-Właściwie to dlaczego wszyscy macie niebieskie oczy?-zapytałem.
-Nasze plemię uznaje niebieskie oczy za oznakę szczerości, dobroci i uczciwości.-zaczęła opowiadać.
-A inne kolory oczu?-zapytałem.
-Nikt za bardzo nie wie, ale jak jakieś kocię urodzi się z innym kolorem oczu najczęściej umiera.-to co powiedziała trochę mnie przeraża.
Moje oczy są zielone.
Co o tym myślą inne koty z tąd?
-Dlaczego umiera?- zapytałem.
-Nie wiem. Najczęściej kocię umiera samo.-powiedziała cicho.
-A jak kociak przeżyje?-spojrzałem na nią, a ona na mnie.
-Koty z plemienia go zabijają, ponieważ jest inny. Boją się go.-kotka zaczęła patrzeć na swoje łapy.
Pokiwałem głową i zaproponowałem jej polowanie. Kotka ucieszyła się i razem trochę się oddaliliśmy.
Zauważyłem, że Śnieg ma zupełnie inną technikę polowania od nas.
Kiedy zobaczyła mysz, nie skradając się skoczyła nisko nad ziemią i jednym uderzeniem ją zabiła.
Jej skok był niski, ale bardzo daleki.
Wyglądała trochę jakby latała...
Orla łapa
Trawiasty Pazur jest świetny.
Czuję, że on naprawdę mnie rozumie i lubi.
Dębowa łapa ostatnio jest strasznie uciążliwy. Zazdrosny jest czy co?
Ciągle mówi o tym, jaki Trawiasty Pazur jest okropny.
Wszyscy jesteśmy już gotowi na powrót do klanu Nadziei.
Koty zbierają się przy tunelu, który prowadzi do lasu.
Miętowy Liść
Wszystko idzie źle. Nakrapiany Liść jest bardzo poważnie chora. Nie je i ciągle śpi. Myślę, że napewno niedługo dołączy do klanu Gwiazd...
Płomienny Kwiat przyszła do mnie z jednym z jej kociaków.
-Myślisz, że moje kociaki są na tyle duże, aby zjeść mysz?-zapytała moja matka.
-Myślę, że lepiej wciąż karmić je mlekiem. Mogło by im to zaszkodzić.-Powiedziałam bez zastanowienia.
Płomienny Kwiat wyglądała na smutną.
-Coś się stało?-zapytałam.
-Nie mam mleka...-powiedziała niepewnie.
-Dlaczego? Ostatnio bardzo dobrze u nas ze zwierzyną. Nie mam pojęcia co mogło się stać.-westchnęłam.
-Nakrapiany Liść napewno by wiedziała.-jęknęłam.
-Wiedziałam by całkiem sporo...-moja mama spojrzała na mnie przepraszająco.
-To nie moje kociaki...-wyznała mi.
Nagle zdałam sobie sprawę, czyje były.
Codziennie zapach mleka, gdy wracała. Jak mogłam tego nie zauważyć? Nakrapiany Liść miała kociaki!
-Jak to możliwe?-zapytałam.
-To kocięta mojego brata i Nakrapianego Liścia.-Płomienny Kwiat popatrzyła na kociaka, który spał na ziemi.
-Czy Szara Gwiazda wie?-zapytałam.
-Nie.-miałknęła krótko.
-Dlaczego mu nie powiedziałaś?- spojrzałam na nią z wyrzutem.
-Najpierw ona mnie przekonała, a potem było już za późno.-westchnęła.
Pokiwałam głową w zamyślemiu.
-Czy Nakrapiany Liść przeżyje?-zapytała Płomienny Kwiat.
Spojrzałam na nią że współczuciem.
-Obawiam się, że nie.- spojrzałam na swoje łapy. Bardzo żałuję tego, że więcej już nie zobaczę Nakrapianego Liścia. Była dla mnie bardzo ważna.
- Kociaki nie mogą już pić mleka.-stwierdziła moja matka.
Po rozmowie z mamą, udałam się do Nakrapianego Liścia. Bałam się, że zobaczę ją martwą, więc przez dłuższy czas do niej nie chodziłam.
Teraz czułam się z tego powodu winna.
Kiedy ją zobaczyłam, że ulgą stwierdziłam, że oddycha i ma otwarte oczy.
Patrzyła na mnie.
-Nie ufaj.-odezwała się cicho kotka.
-komu nie ufać?-zapytałam.
-Będziesz świetną medyczką.-powiedziała powoli zamykając oczy.
-Nie zostawiaj mnie!-krzyknęłam.
-Będę jak będziesz mnie potrzebować.-zamruczała Nakrapiany Liść.
Wpatrywałam się w nią z przerażeniem do czasu aż przestała oddychać. Odeszła.
Jastrzębia łapa
Kiedy weszliśmy na tereny klanu Nadziei, poczułem znajome zapachy.
Razem z Dębową łapą prowadziłem koty.
-Pewnie jest z Trawiastym Pazurem.-powiedział gniewnie Dębowa łapa.
-Kto?-zapytałem, chociaż doskonale znałem odpowiedź.
-Orla łapa.-miałknął.
Dębowa łapa cały czas był zazdrosny o moją siostrę. Zaczynało mnie to denerwować.
Po pewnym czasie dotarliśmy do obozu. Kazałem wszystkim, aby zostali i razem z Dębową łapą weszliśmy do środka.
Na początku nikt nas nie zauważył, a potem usłyszeliśmy za sobą ciekawskie pomruki.
Kierowalśmy się do legowiska Szarej Gwiazdy.
Kiedy tylko weszliśmy, mój ojciec podniósł wzrok. Obok niego spała moja mama.
Szara Gwiazda patrzył na nas zaskoczony i budził Płomienny Kwiat.
-Dopiero zasnęłam.-Płomienny Kwiat nawet nie otworzyła oczu.
-Ale to jest ważne.-powiedział Szara Gwiazda.
Moja mama powoli otworzyła oczy i spojrzała na nas. Kiedy tylko nas zobaczyła, z jej spojrzenia zniknęło całe zmęczenie. Kotka podbiegła do mnie i zaczęła mnie wylizywać. Czułem się trochę niezręcznie, bo obok mnie stał Dębowa łapa.
-Jak ty urosłeś!-wykrzyknęła.
-Ta... urosłeś.-zaśmiał się Dębowa łapa.
-A gdzie Orla łapa?-zapytał Szara Gwiazda z niepokojem.
-Pewnie znowu jest z Trawiastym Pazurem.-Dębowa łapa westchnął.
-Z kim?!- krzyknęli równocześnie moi rodzice.
-Znacie go?-zapytałem.
-Gdzie jest moja córka?!-Płomienny Kwiat była bardzo niespokojna.
Moi rodzice wyszli z legowiska i zbliżali się do wyjścia z obozu.
-Zaczekajcie!-przypomniałem sobie, że moi rodzice nie wiedzą o kotach, które czekają na zewnątrz.
-Przyprowadziliśmy kogoś jeszcze...-Nie czekając na to, co chciałem powiedzieć, moi rodzice wybiegli z obozu.
-Atakują nasz obóz!-usłyszeliśmy krzyk Szarej Gwiazdy.
Pobiegłem do ojca i wszystko mu wytłumaczyłem. Pokiwał głową.
-Teraz idziecie do legowiska medyka i tam zostajecie!-rozkazał Szara Gwiazda.
-Ale...-zacząłem.
-To, że jesteś dorosły i byłeś na jakiejś wyprawie, nie znaczy, że masz nie słuchać moich rozkazów.-Szara Gwiazda zaprowadził mnie i Dębową łapę do legowiska medyka.
-A ty ich pilnuj!-krzyknął do mojej siostry.
-Urosłeś! I byłeś na "jakiejś wyprawie"-Dębowa łapa parsknął śmiechem. Ignorując go spojrzałem na siostrę.
-Wróciliście! Wszystko się udało?-zapytała.
-Prawie. Gdzie Nakrapiany Liść?-zapytałem.
-Nie żyje.-powiedziała smutno.
-Coś jeszcze się zmieniło?-zapytał Dębowa łapa.
-Teraz zastępcą przywódcy jest Płomienny Kwiat.-powiedziała moja siostra.
-Kamienne Futro nie żyje?-zapytałem.
-Przeniósł się do starszyzny.-wyjaśniła.
-To dobrze.-powiedziałem.
-kilka kotów zostało mianowanych na wojowników, a ja na medyczkę.- Od razu pogratulowałem kotce.
-I twoją siostra urodziła kociaki.-zwróciła się do Dębowej łapy.
-Z kim?-warknął.
-Z Liściastym Futrem.- Dębowa łapa tylko mruknął coś o tym, że musi z nim porozmawiać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top