3

Orla łapa
Razem z Jastrzębią łapą zatrzymaliśmy się na terenie klanu Tygrysa. Blisko siedliska dwunożnych. Zaczynało wschodzić słońce.
Mój brat poszedł spać, a ja wyruszyłam na poranne polowanie.
Nie musiałam nawet węszyć i zobaczyłam pulchnego królika.
Natychmiast skoczyłam na zwierzątko.
Królik jednak mnie zauważył i zaczął uciekać. Nie dałam za wygraną.
Biegłam uparcie za nim aż zniknął mi z oczu. Zdyszana usiadłam na trawie.
Kiedy podniosłam głowę zobaczyłam rude futro. Lis wychodził zza drzew.
Wstałam szykując się do walki.
Lis skoczył w moim kierunku.
Zrobiłam unik i zaatakowałam przeciwnika. Walczyłam dość długo, ale jestem tylko uczennicą i nawet jeszcze nie ukończyłam szkolenia.
Czułam, że dłużej nie dam rady walczyć. Tak jak przypuszczałam po chwili nie udało mi się uniknąć ataku i poczułam jak zęby lisa zatapiają się w moim boku.
-Nieee!-usłyszałam czyjś głos zanim zamknęłam oczy szykując się na śmierć.
Zaskoczona zorientowałam się że głos nie należał do Jastrzębiej łapy...

Jastrzębia łapa

Kiedy tylko się obudziłem, zauważyłem brak Orlej łapy.
Trochę się zmartwiłem, ponieważ zazwyczaj polowanie szło jej szybko.
W pewnym momencie przypomniałem sobie ważny szczegół.
Lis, który zabił Paprociowy Krok, powinien być gdzieś w okolicy.
Modląc się do klanu Gwiazd, aby moja siostra nie spotkała lisa, pobiegłem ją znaleźć.
Biegłem za jej zapachem aż zobaczyłem co się stało.
Nie myliłem się.
Orla łapa leżała na ziemi nieprzytomna, a z listem walczył Dębowa łapa.

Bez zastanowienia skoczyłem, aby mu pomóc. Razem przegoniliśmy lisa.
Od razu podbiegłem do Orlej łapy.
-Orzeł, wstawaj!-powiedziałem do niej z przyzwyczajenia tak, jak nazywała się kiedy była kociakiem. Szturchnąłem ją łapą, ale nie poruszyła się. Załamany położyłem się obok niej i wtuliłem się w jej miękkie futerko.
Czułem za sobą obecność
Dębowej łapy.
-Przecież żyję, ty mysi móżdzku.-podskoczyłem kiedy usłyszałem głos siostry.
Po chwili zaskoczenia poczułem ulgę.
-Jak się czujesz?-zapytałem z troską.
- Dobrze...-powiedziała po  chwili milczenia.
-Napewno?-zapytałem.
-Tak, tylko przed chwilą prawie dołączyłam do klanu Gwiazd, wiesz?-zaśmiałem się cicho.
-A tak właściwie to co wy tu robicie?-przypomniał mi o swojej obecności Dębowa łapa.
-Mogę cię zapytać o to samo.-odpowiedziałem.
-Ale ja zapytałem pierwszy.- powiedział kocur.
Warknąłem cicho. Naprawdę był pierwszy.
-Ale ja nie muszę odpowiadać!-próbowałem nadal uniknąć odpowiedzi.
-Dostaliśmy misję od klanu Gwiazd, aby zakończyć rządy Tygrysiej Gwiazdy. A ty co tu robisz?- zapytała Orla łapa.
-Śledziłem was.-powiedział szczerze.
-I wszyscy wszystko wiedzą!-powiedziała zniecierpliwiona kotka.
Westchnąłem zrezygnowany.
-Możesz chodzić?-zapytałem ją.
-Nie wiem.- spróbowała wstać.
-Nie mogę.- powiedziała ponuro.
-I tak musimy się zatrzymać.-położyłem się obok siostry i zamknąłem oczy.
-A co ze mną?- znowu o nim zapomniałem.
-Nikomu nie mów i idź z powrotem do obozu.-mruknąłem sennie.
-A jak zostanę?-zapytał.
-To będziesz tu bez sensu stał.-zasnąłem.

Miętowa łapa
  
Kiedy klan się obudził, na początku nikt nie zauważył zniknięcia mojego rodzeństwa. Trochę później
Długi Ogon pytał o Orlą łapę, ponieważ chciał z nią iść na patrol łowiecki. Powiedziałam mu wtedy, że z samego rana poszli razem na polowanie.

Teraz siedzę w legowisku Nakrapianego Liścia.
Medyczka klanu do mnie podeszła.
Jak zwykle, o tej porze pachniała ciepłym mlekiem. Pewnie znowu była u mojej mamy.
- Miętowa łapo, myślę że jesteś już gotowa na zostanie medyczką.- uśmiechnęła się do mnie kotka.
Uśmiechnęłam się szeroko, nie kryjąc radości i szczęścia.
Tą wspaniałą chwilę przerwało wezwanie mojego ojca na zebranie klanu.

Razem z Nakrapianym Liściem wyszłam z legowiska.
-Czy ktoś może widział Orlą łapę?-zapytał cały klan.
-Rano wyszła z Jastrzębią łapą na polowanie.-Powiedziałam cicho.
-Powinni już wrócić.-powiedział mój ojciec.
-Mówili, że wrócą późno.-chciałam im dać jak najwięcej czasu na oddalenie się od obozu.
-Pewnie robią coś czego nie powinni robić...-powiedział cicho, ale usłyszałam.
-Nie martw się. Napewno wrócą.-pocieszała go moja mama.

Wróciłam do legowiska Nakrapianego Liścia i położyłam się spać.
Od razu zobaczyłam przed sobą Błękitno-szarą kotkę.
-Oni cię potrzebują.-powiedziała tylko. Błękitna Gwiazda od razu zniknęła, a ja się obudziłam.
Gwiazdy jeszcze były na niebie.
Wstałam i pozbierałam cichu wyszłam z legowiska. Musiałam uważać, żeby nie obudzić Nakrapianego Liścia.
Wybiegłam z obozu i pobiegłam tam, gdzie sama kazałam iść kotom.
Zatrzymałam się, gdy wyczułam ich zapach. Pobiegłam w tym kierunku i po chwili ich zobaczyłam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top