Prolog
Kto nie słyszał o miłości? Kto nie słyszał historii o miłości, o miłości, która ma swoją historię - czasami tragiczną, ale niekiedy, prócz cierpieniem, przepełnioną radością i nadzieją? Kto nie doświadczył jej na własnej skórze, palącego uczucia kochania i głęboko zakorzenionej nienawiści, miłości, która wybacza, i która chowa urazę?
Kto nie słyszał o miłości, która leczy rany i przezwycięża wszystko, co złe, o miłości, która przeszła długą drogę, aby znaleźć się w odpowiednim miejscu, żeby się wydarzyć i zaistnieć? Gdy jednak się wydarzyła, powinna była się wydarzyć właśnie teraz, właśnie w tym momencie, właśnie w tych okolicznościach. Coś sprowadziło ją właśnie tutaj i sprawiło, że trwała jakiś czas. Coś sprawiło, że się zakończyła.
Ale nieważne, co się wydarzy, miłość przychodzi w jakimś celu. Pojawia się w czyimś życiu i to właśnie wtedy nadchodzi czas, aby całkowicie jej się poddać. Niekoniecznie od razu. W końcu miłość odbiera nam mowę, odwodzi od zmysłów, kręci, mąci, kłamie, a człowiek jest podatny na jej wpływ. Ale jest coś, co skłania do przebaczenia.
Choć to wszystko wydarzyło się tak dawno, wspomnienia nigdy nie przeminęły. Sprowadziły go tutaj i tkwiły nieprzerwanie w jego głowie, odcisnęły swoje piętno w jego życiu. A uczucie? Było jak powietrze. Nie na długo mógł pozwolić mu odejść, bo gdy było zbyt daleko, nie potrafił oddychać. Wypełniało jego płuca i każdy zakamarek jego ciała po brzegi - już pierwszego dnia i do dnia dzisiejszego. Pojawiło się raz, ale raz na zawsze, mimo że wystawione na próbę wielokrotnie.
A jednak... Nie każda historia miłosna kończy się szczęśliwie, a nie wszystko, co ma swój koniec, zwiastuje nieszczęście. W końcu nie każdy koniec jest końcem, a niekiedy koniec oznacza początek.
Śledząc wzrokiem tekst, Louis przebiegł nim kilkakrotnie po pierwszych linijkach wiersza, zanim zaczął czytać go ponownie. Znał go już niemal na pamięć. Tak właśnie się to wszystko zaczynało.
Kto nie słyszał o legendzie, co powiada o miłości
Która zadziała się tu wieki temu
Tej pięknej, lecz tragicznej, przepełnionej namiętnością
Co korony drzew szeptały ją każdemu...*
(...)
Od autora: Nawet nie wiecie, jaka jestem zestresowana, gdy to piszę, a tym bardziej gdy to publikuję... Kochani, wiem, że na głowie mam dwa, zawieszone opowiadania, ale nie mogłam się powstrzymać przed rozpoczęciem kolejnego (tak to jest, gdy w głowie tli się zbyt wiele). Odczuwam takie wrażenie, że to będzie na swój sposób wyjątkowe... Będę starała się tu włożyć dwa razy więcej serca, niż zwykle, wyrazić bardziej siebie, siedzieć nad tym opowiadaniem więcej czasu, bo chcę, aby było dopracowane w każdym calu. Liczę tylko na to, że Wam się ono spodoba... Pomysł jest dość nietypowy, przyznam sama. Prolog również, ale muszę się przyznać, że nie miałam na niego pomysłu, bo z prologami zawsze mam największy problem. Wyszło więc takie coś, które niewiele mówi, a więcej mówi sam opis, ale obiecuję, że to się wyjaśni wkrótce. Ale na razie mój status w pisaniu to wciąż „w zawieszeniu”, bo teraz niestety nie jestem gotowa, aby wrócić (i niestety nie mam również na czym pisać, teraz został mi tylko telefon). Daję Wam tylko mały przedsmak co nas czeka, gdy w końcu wrócę (a wrócę na pewno).
Chciałabym publikować częściej, dlatego mam przygotowaną już prawie połowę tego opowiadania. Podczas mojej wciąż trwającej „przerwy” dużo piszę, aby zgromadzić sobie te wszystkie rozdziały na zapas i publikować, gdy tylko wszystko będzie skończone. Uznałam po prostu, że tak będzie lepiej, choć brakowało mi Waszych komentarzy i opinii...
Co więcej mogę powiedzieć? To moja jedenasta (dwunasta?) książka tutaj i zarazem ósme opowiadanie (trylogię i dylogie zaliczam jako jedno). Naprawdę nie mogę się doczekać, aż w listopadzie wrócę z moimi trzema, zawieszonymi opowiadaniami!
* Copyright, chcę tylko zastrzec sobie prawa do demo tego wiersza własnego autorstwa. Wiem, to nie jest dzieło sztuki, ale na potrzeby opowiadania musiałam coś wymyślić.
chojrak
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top