Rozdział 14: Szrama
POV. Szrama
- Chwila chwila ludzie, uspokójcie sie bo obudzicie jeszcze Clare - powiedziałem
W końcu sie uciszyli. Spojrzałem na chłopaka
- Jak masz na imie? - spytałem chłopaka
- Valentino... - rzekł wystraszony
- A więc Valentino, jedyne co mi wystarczy to twoja krew -
Chłopak spojrzał na mnie przerażony, wyszedłem z cienia i oblizałem moje kły
- Jestem głodny a filiżanka krwi to niewielka cena za uratowanie ci życia -
Podszedłem do niego i złapałem go za podbródek. Zarumienił sie mimo szoku.
- C co c ci s się stało w... - nie dokończył
- Oko? Oh to tylko wilkołak. Nic wielkiego. Od tego moja ksywka -
- ... Szrama to nie twoje imie? -
- Głupek, kto nazwałby dziecko Szrama? -
Valentino poczerwieniał ze wstydu. Zapowiada sie ciekawa noc.
POV. Kate
Odwróciłam sie i zobaczyłam moją siostre. Chociaż raczej to co żyło w jej ciele. Gdy reszta ją zobaczyła, przeraziła sie. Najbardziej Maciek. Ona tylko się śmiała i patrzyła na nas. Z jej oczu i ust wypływała ta sama czarna maź którą znaleźliśmy. Po chwili rozpłyneła sie w tej mazi i jej nie było. Szybko uciekliśmy z tamtąd aby szukać dalej. Po długiej chwili odezwał sie mój brat
- Ej... Zapomnieliśmy o jednym miejscu... -
- Jakim? - spytał Maciek
- Stary magazyn... Tam mieszka gang... -
- G gang?! W takim miasteczku!? -
- Tak... Jeśli go mają... To z ich przywódcą można dyskutować -
- No to idziemy tam - powiedziałam.
A więc tam poszliśmy. Fox zapukał do drzwi. Otworzył nam zielonowłosy chłopak. Coś szeptali z Foxem i po chwili nas wpuścił.
- Fox, skąd ty ich znasz? - spytał szeptem Pierdziel.
- N nie ważne... -
Poszliśmy za zielonowłosym i doszliśmi do ciekawego widoku
- No no Szrama nie sądziłem że jesteś taki napalony -
Szrama coś robił przy szyji Valentino. Maciek i jego kumple stali w szoku
- Zamknij sie, nie widzisz że jem? - polizał ugryzienie na szyji chłopaka. Ten był strasznie zarumieniony. Ten którego nazwano Szrama miał obojętny wyraz twarzy
POV. Szrama
- Zgaduje że wy po niego? Mieliśmy go wypuścić kiedy wywiąże sie z umowy -
- Idealnie. Zgaduje iż zasada filiżanki cie dalej obowiązuje? -
- Oczywiście przyjacielu. Jednak wytłumacz mi co sie stało z Natalką -
Zauważyłem iż wszystcy oprócz Foxa staneli w szoku.
- Fox w coście wy sie wpakowali!? - wrzasneła dziewczyna podobna do Natki ale jednak miała zielone oczy i inną fryzure.
- Nie ważne to nic takiego -
- Oh tylko mi pomogli nic wielkiego dziewczyno. Uspokój sie. - powiedziałem.
I znowu spojrzeli na mnie jak na potwora.
Westchnąłem, zmieniłem sie w nietoperza ale gdy chciałem podlecieć coś mnie złapało. Był to ten Valentino. Przytulił mnie do siebie i sam podszedł do przyjaciół.
- Spokojnie on mi uratował życie! -
Powiedział do swoich przyjaciół.
A ja nic nie mogác zrobić... Ułożyłem sie wygodnie w jego ramionach i przysłuchiwałem sie ich rozmowie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top