Rozdizał 13: Gang

Valentino

Przez oczy prześwitało mi parę obrazków....białoskóry mężczyzna zabrał mnie gdzieś... Nie wiem gdzie, nie widziałem dokładnie.. Boli mnie głowa strasznie.... Co jeśli umrę?...

I wtedy obudziłem się. Powoli otworzyłem oczy. Leżałem na czymś twardym. Gdy usiadłem, zobaczyłem, że przede mną jest ten białoskóry mężczyzna, o którym wspomniałem. Teraz zobaczyłem, że ma także duże kły. Wokół niego były 4 inne osoby - jeden chłopak i trzy dziewczyny. Wszyscy patrzyli na mnie z dziką ciekawością.

- Kim wy jesteście? Co ode mnie chcecie? Gdzie ja jestem?

- Spokojnie, za chwile ci wszystko wyjaśnimy - odezwał się zielonowłosy chłopak - ja jestem Gren, obok mnie w różowo-blond warkoczykach jest Carlie, w różowych włosach Katana, w brązowych Sukkub, a osoba, która cię uratowała od demona to Szrama, nasz przywódca. Mieszkamy tutaj a on zabrał cię z lasu.

- Okej?...

Wstałem i spojrzałem na nich.

- Dziękuję za pomoc, ale teraz proszę was o jedno - zabierzcie mnie z tego lasu.

- Nie tak prędko i nie tak za darmo - odparła dziewczyna w różowych włosach, Katana - po pierwsze, niedługo będzie wielkie polowanie na niedźwiedzie, więc jeśli nie chcesz być zastrzelonym, zostań tu. Po drugie, ty też musisz nam coś zrobić w ramach rekompensaty.

Usiadłem znowu.

- Co mam zrobić w takim razie?....

Pierdziel

Wszedłem z Voltem i Foxem do lasu. Teraz mieliśmy dwa cele - znaleźć Vixen i znaleźć Valentino. Z nas tylko Fox miał latarkę, i to dość słabą. Po pewnym czasie natknęliśmy się ja czarną maź.

- Ona musiała tu być - odparł Fox - a skoro jest tu sporo czarnej mazi, zakładam że Valentino też jest blisko.

- Oby - odparłem.

I wtedy za sobą usłyszeliśmy przerażający chichot.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top