XXVIII. Rozmowy o przyszłości

Ksenia przez pierwsze dwa tygodnie po tym, jak dowiedziała się, że zostanie matką, nie mogła w to uwierzyć. Nie widziała się w roli opiekunki domowego ogniska i wzór dla dzieci. Przerażała ją ta rola. Mimo iż wiedziała, że to normalne, że kobiety w jej wieku zostają matkami, sama czuła się jeszcze dużym dzieckiem. Skąd miała wiedzieć, jak opiekować się maleństwem, skoro jej matka odeszła tak wcześnie?

Pocieszała się jednak myślą, że miała przy sobie matkę Siergieja, która kochała dzieci i miała z nimi ogromne doświadczenie. Wiedziała, że teściowa na pewno jej pomoże. Z jej wsparciem powinna poradzić sobie z nowym wyzwaniem, które postawiło przed nią życie. 

Anastazja i Nadieżda, które co rusz szczebiotały o swoim bratanku lub bratanicy, który miał się narodzić, nieco poprawiały jej humor. Ich głupiutkie nieraz zachwyty sprawiały, że macierzyństwo nie zdawało się Kseni tak przerażającą rzeczą.

Martwił ją jedynie Siergiej. Gdy wrócił z wojny, co noc spali razem, wtuleni w siebie, rozkoszując się swoją bliskością. Przed zaśnięciem szeptali sobie pełne czułości słówka, obdarzali się krótkimi, słodkimi pocałunkami i snuli plany przyszłego życia. Siergiej z takim spokojem i uczuciem wypowiadał się o ich przyszłym dziecku, że zdawało się jej, że wszystko będzie dobrze i podołają roli rodziców. 

Od jakichś dwóch tygodni jednak przytulał ją przed snem i mówił jej, że gdzieś wychodzi i nie powinna na niego czekać. Nigdy jednak nie zdradził jej, z jakiego powodu opuszczał dom w nocy. Dość, że o trzeciej czy czwartej nad ranem słyszała, jak wchodzi do pokoju i przebiera się w koszulę nocną. Potem kładł się obok niej, całował ją delikatnie w czoło i przytulał się do jej piersi. Ksenia uśmiechała się wtedy błogo, lecz nigdy się nie odzywała, udając, że śpi. 

Nie mogła przestać się zamartwiać tym, gdzie jej mąż znikał na całe noce. Obawiała się, że mu nie wystarcza, a Siergiej znalazł sobie kochankę. Nie było to do niego podobne, ale tylko takie rozwiązanie uważała za prawdopodobne. No bo z jakiego innego powodu młody mężczyzna miałby znikać z domu w środku nocy?

Przez te jego ucieczki stała się markotna, a wizje macierzyństwa, które i tak napawały ją strachem, stały się jeszcze koszmarniejsze. Bo jak miała wychowywać dziecko mężczyzny, który jej nie kochał, a do tego zdradzał ją z inną kobietą?

Któregoś dnia w końcu postanowiła z nim pomówić. Nie mogła już znieść obecnego stanu rzeczy. Wierzyła, że tylko szczera rozmowa przyniesie jakiekolwiek skutki. Nawet najgorsza prawda była lepsza od trwania w niewiedzy.

Gdy tej nocy wrócił ze swojej tajemniczej eskapady, Ksenia nie zamierzała już udawać, że śpi. Nawet w mroku nocy zauważyła jego błyszczące z podniecenia oczy.

— Sieriożo, kochany... — jęknęła, spoglądając na niego spod na wpół przymkniętych oczu. — Chodź do mnie. 

Siergiej uśmiechnął się do niej i zaczął się przebierać. Kiedy miał już na sobie koszulę nocną, położył się na łóżku i przytulił żonę do piersi. Ksenia poczuła się bezpiecznie w jego uścisku. Po chwili ogarnęła ją przykra myśl, że to tylko złudzenie i Siergiej tak naprawdę zupełnie się nią nie przejmuje. 

— Dlaczego jeszcze nie śpisz, Kseniu? — zapytał czule i złożył pocałunek na jej czole.

— A ty, gdzie byłeś o takiej porze? 

— Cóż, Kseniu, jakby ci to powiedzieć... — jęknął bezradnie.

Kobietę te słowa tylko utwierdziły w przeświadczeniu, że miała rację. 

— Zdradzasz mnie z inną kobietą, prawda?

— Kseniu...

— Nie kłam. Wolę wiedzieć teraz...

— Kseniu, co ty sobie wbiłaś do tej ślicznej główki, co? — Spojrzał na nią z troską i przycisnął ją mocniej do piersi. 

Kobieta westchnęła z zadowoleniem, kiedy wplótł dłoń w jej włosy. Może jednak jej nie zdradzał? W przeciwnym razie nie byłby chyba taki czuły i kochany, tylko by jej unikał. 

— No bo... Znikasz od dwóch tygodni, wracasz o jakichś dziwnych porach, podniecony... Co ja mam sobie myśleć? Nie możesz mi powiedzieć, co robisz?

— Obawiam się, że nie, kochana Kseniu. Ale zapewniam cię, że nie chodzę do żadnej kobiety. Przecież dopiero co cię zyskałem... Nie mógłbym cię tak skrzywdzić. Kocham cię i chcę być z tobą i tylko z tobą. Żadna inna kobieta się dla mnie nie liczy, chyba że mama i dziewczęta. 

— Na pewno? — Spojrzała na niego z niepokojem. 

— Oczywiście, że tak. 

Nachylił się do niej i złączył swoje usta z jej. Ksenia, nieco oszołomiona, odwzajemniła jego czułość. Nie mógłby jej tak całować, gdyby czuł coś do innej kobiety. Po prostu nie mógł. 

— Czy teraz już mi wierzysz, kochanie? — zapytał, uśmiechając się do niej czule. 

Ksenia skinęła głową i przymknęła oczy. Poczuła, jak mąż przesuwa dłonią po jej włosach, a drugą kładzie na jej talii. Uśmiechnęła się błogo i przyjęła jego czułości. 

— Tak... 

— To dobrze, bo przysięgam ci na wszystko, co dla mnie w życiu cenne, że nie kocham innej kobiety i z żadną nie mam romansu. Po prostu... To, co robię w nocy, to bardzo poważna sprawa, którą muszę trzymać w tajemnicy. Ale kiedy przyjdzie czas, wyznam ci prawdę. Po prostu mi zaufaj, dobrze?

— Oczywiście, kochany — westchnęła. 

Całkowicie ufała jego zapewnieniom. Nie wierzyła w to, że mógłby ją oszukać. Jakie miałby ku temu powody? Jej zdaniem żadne. 

— Dziękuję, Kseniu. Jak się czujesz? Dzisiaj było lepiej niż wczoraj?

— Nie, nasze maleństwo wciąż mnie dręczy. Okropnie boję się macierzyństwa... 

— Ale dlaczego, Kseniu? — Mąż posłał jej zdumione spojrzenie. 

Ksenia poczuła, jak zaczyna ją boleć brzuch. Nie była pewna, czy powinna mu mówić o swoich obawach, lecz z drugiej strony zwierzenie się mogło jej pomóc. Bo kto inny zrozumiałby ją lepiej niż Siergiej? On też musiał się tym wszystkim ogromnie niepokoić. I dla niego miało to być pierwsze dziecko.

— Bo... widzisz... Mam wrażenie, że jestem jeszcze taka młoda i głupia... Lękam się, że nieodpowiednio się nim zajmę, że nie będzie miało tego wszystkiego, czego mu potrzeba... Że źle je wychowam i przyniesie nam kiedyś wstyd...

— Och, moja biedna Ksenia... — zaśmiał się i ucałował ją w czoło. — Przecież mama ci pomoże. Kto jak kto, ale ona doskonale zna się na dzieciach. I chyba wychowała mnie i dziewczynki na przyzwoitych ludzi, prawda?

— Bez wątpienia.

— No widzisz, nasze dziecko też będzie porządne. Ja też ci pomogę. Nie będziesz sama — szepnął czule i ucałował ją w czoło. 

Ksenia mruknęła z zadowoleniem i przesunęła dłonią po jego policzku. Słowa męża uspokoiły ją i sprawiły, że nabrała pewności, że wszystko się ułoży.

— Jak myślisz, czy to będzie chłopczyk, czy dziewczynka? Bo ja chciałabym małą córeczkę, którą mogłabym rozpieszczać. 

— Obojętne mi to. Wiem tylko, że na pewno będziesz cudowną matką i nie masz się czym troskać. A teraz chodźmy spać. Jest późno, musimy się wyspać. 

— Dobrze, kochany — odparła i delikatnie go pocałowała, po czym wtuliła się w jego pierś. 

Naprawdę uwierzyła w jego zapewnienia. Spała spokojnie, mając pewność, że z pomocą Siergieja i Zofii będzie dobrą matką. 

Aleksander kochał swą żonę, lecz coraz bardziej martwił się o to, że ta nie żywiła do niego ciepłych uczuć. Nie chciała dzielić z nim sypialni, ciągle na wszystko narzekała, a do tego powiedziała mu, że kategorycznie nie zamierza w najbliższym czasie rodzic być mu dziecka, gdyż zbytnio obawia się o swoją figurę. 

Któregoś dnia Aleksander uznał, że ma dość takiego zachowania ze strony żony. Musiał z nią pomówić, gdyż jego życie stawało się nie do zniesienia. 

Larysa siedziała w swoim buduarze, skrupulatnie notując coś w swoim notesiku. Aleksander zastanawiał się, co też mogło ją tak nurtować. Podszedł bliżej, na co Larysa z głośnym trzaskiem zamknęła swój pamiętnik. 

— Czego chcesz?

— Tylko porozmawiać, kochanie...

— O czym? — Spojrzała na niego ze złością. 

— O nas, o naszej przyszłości... — jęknął Aleksander. — Laryso, ja cię tak bardzo kocham... Dlaczego ostatnio jesteś dla mnie taka okrutna?

W jego głosie słyszalna była tak ogromna rozpacz, że poruszyłaby nawet najbardziej skamieniałe serce. Ale Larysa go nie miała, pozostała więc głucha na smutek męża. 

— Nie twoja sprawa — fuknęła. — Idź sobie.

— Ale... — próbował protestować, lecz małżonka zaraz mu przerwała.

— Powiedziałam, żebyś sobie poszedł. Czy tak trudno ci to zrozumieć? — Posłała mu mordercze spojrzenie. 

Gruszecki westchnął ciężko i udał się do swojego pokoju. Wiedział, że skoro Larysa była wzburzona, rozmowa nie przyniesie żadnych skutków. Musiał pogodzić się z panującym stanem rzeczy. Przynajmniej na razie. Pozostawało mu mieć nadzieję, że kiedy Eugeniusz wróci, przemówi swojej siostrze do rozsądku. Albo chociaż coś mu doradzi. W końcu to on znał Larysę najlepiej.

Irina cieszyła się szczęściem swoim i przyjaciółki tak bardzo, że nie zwracała już uwagi na nic innego. Liczyło się dla niej tylko to, że miała wyjść za Dymitra, a Ksenia urodzić dziecko.

Wprost nie mogła się doczekać, aż ujrzy maleństwo o zielonych oczkach Kseni i ciemnych loczkach Siergieja. Wyobrażała sobie, że będzie najrozkoszniejszym dzieckiem na świecie, przynajmniej do czasu, aż ona sama urodzi Dymitrowi potomka. Nie mogło być nic piękniejszego w świecie niż uroczy chłopczyk o uśmiechu jej narzeczonego. 

Oswoiła się z myślą o tym, że jej przyjaciółka zostanie matką, a ona wkrótce najprawdopodobniej podąży jej śladami. Jej rodzice oraz matka Dymitra byli nie mniej wspaniali niż pani Lwowa i na pewno pomogą jej, kiedy na świecie pojawi się już maleństwo.

Dymitr przychodził do niej niemal codziennie. Siadywali wtedy w bibliotece, przeglądali opasłe historyczne tomiszcza i posyłali sobie delikatne pocałunki. Irina uważała te beztroskie, niewinne momenty za najcudowniejsze w swoim życiu.

Tego dnia Dymitr był wyjątkowo radosny. Nie mogła oprzeć się jego szerokiemu uśmiechowi i błyszczącym szczęściem oczom. Siedział obok niej na sofie i całował jej włosy, nakręcając sobie pojedyncze pasma na palce. Przypominał jej duże dziecko, które cieszy się nawet z tego, że zbiło najcenniejszy wazon matki. 

— Łaskoczesz mnie — zaśmiała się. 

— Wiesz, że jeszcze sto dwanaście dni i weźmiemy ślub? — Spojrzał na nią z zaciekawieniem. 

— Naprawdę? Och, to cudownie! 

— A mnie zdaje się to wiecznością... Ale skończy się ten paskudny marzec, śniegi stopnieją, zakwitną kwiaty i będzie nam przyjemniej oczekiwać tego radosnego dnia...

— Och, Dimo, tak, to będzie takie piękne! Będziemy spacerować po parku za rękę, przyglądać się kwitnącym pąkom i snuć plany na przyszłość... Och, kocham wiosnę! I kocham ciebie! — wykrzyknęła spontanicznie i zarzuciła mu ręce na szyję.

Złączyła swoje usta z jego i zaczęła go całować, długo i powoli. Jego miękkie usta, delikatnie muskające jej wargi, były w tej chwili całym jej światem.

Wtem drzwi do biblioteki otworzyły się, a do pomieszczenia wkroczył ojciec Iriny. Młodzi natychmiast oderwali się od siebie i spłonęli intensywną czerwienią. Aleksy Kirryłowicz tylko się zaśmiał.

— Ach. moje dzieci, wybaczcie. Nie chciałem wam przeszkodzić. No, nie wstydźcie się tak, przecież wiem, co to znaczy miłość. Nie powinniście się kryć ze swoimi czułościami, moje drogie dzieci! Ale nie o tym chciałem z wami pomówić. 

— O czym w takim razie, papciu? — Irina spojrzała na niego życzliwie. 

— Och, chciałem wam tylko powiedzieć, że zima już powoli dobiega końca, więc razem z ojcem Dimy postanowiliśmy, że za cztery dni wyjeżdżamy do Dobrowolska na zimowisko. Zobaczycie, będzie cudownie. 

— Och, papciu, to cudownie! Tak się cieszę!

Uwielbiała wyjazdy do Dobrowolska. Zawsze pełne były śmiechu, siedzenia przy kominku z książką, wspaniałych potraw, które przyrządzono z myślą o wizytujących ich gościach, oraz gorącej herbaty z owocami. Z Dymitrem u boku tegoroczny wyjazd zapowiadał się na szczególnie wspaniały.

— Ja też! — krzyknął Dymitr. 

— Cieszę się, że podoba się wam ten koncept, moje dzieci. Teraz zostawię was samych. — Uśmiechnął się do nich znacząco i wyszedł. 

Dymitr od razu pojął, co miał znaczyć wyraz twarzy przyszłego teścia. Wziął Irinę w ramiona i przywarł do jej ust, przeszczęśliwy, że niedługo mieli zostać małżeństwem.


Ok, nie wyszło mi 2k słów, jak chciałam, ale ten rozdział to też taka przejściówka. Bo wiecie... To zimowisko będzie ciekawe i zaserwuję Wam tam w 40 rozdziale scenę, która pierwotnie miała rozpoczynać Gruszę... Jak myślicie, co Siergiej robi po nocach?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top