6

- Usiądź sobie. Herbaty? - zaproponowała czarownica.
Alec prychnął i przewrócił oczami.

- Nie, dziękuję. - wycedził niby słodko. - Zamieni mnie w kobietę i zajdę w ciążę z demonem? - uniósł brew, pamiętając sytuację z Clary.

- Słodki chłopczyku, nie muszę zamieniać Cię w kobietę żebyś zaszedł w ciążę. Poza tym gdy podpiszesz ten oto papierek krwią, będę mogła poprosić Cię o wszystko. - nawet nie udawała miłej.

- Najpierw Magnus. - Alec wstał.

- Siadaj. - kobieta popchnęła go spowortem na kanapę.
Zdenerwowany łowca ledwo co mógł wiedzieć. - Clave zakazało mi się zbliżać do Madzie. Jak radzi sobie bez nany? - spytała przygotowując umowę.

- Wyśmienicie. Wreszcie ma normalne dzieciństwo. - z Magnusem widywali ją co najmniej dwa razy w tygodniu. Zabierali na lody, na plac zabaw, Magnus uczył ją jak bezpiecznie używać mocy... na samą myśl o tym Alec uśmiechnąłby się, ale teraz był bardzo spięty.

Iris prychnęła i podała mu nóż oraz pergamin - podpisz.

Alec wiedział, że pewnie robi okropne głupstwo i może się nawet stać niewolnikiem Iris, albo każe mu kogoś zabić...
To dla Magnusa.

Podpisał.

- Świetnie. Wypij. - wcisnęła mu do ręki wywar. Był zielony i pachniał aloesem.
- Co to? - spojrzał nań nieufnie.
Jednak chwilę potem opróżnił kubek, krzywiąc się nieznacznie. Poczuł coś dziwnego. Jakby uderzenie młotem, zatoki rozbolały go. Alec jęknął i złapał się za czoło. Ból był nieznośny. Narastał i pulsował. Czuł się jakby ktoś wydzierał z niego całą energię życiową. Nawet nie wiedział czy to go boli czy tylko jest nieprzyjemne. Nie był w stanie odróżnić bólu od okropnego wycieńczenia.
Nie mógł odróżnić nic, nie mógł myśleć. Nawet cisza na początku nie chciała przepuścić jego rozdzierającego krzyku. To na szczęście trwało krótko. Zaraz ustało,
został tylko pot spływający mu po czole i plecach oraz bezdenny brak energii.

- Co...co ty zrobiłaś? - zapytał, nawet nie mając siły na podniesiony ton.

- Oj, to proste. Masz. - podała mu butelkę coli - wykorzystałam twoją energię i za pomocą siły miłości obudziłam Magnusa.  - wzruszyła ramionami - a teraz wyjdź stąd.

Alec szczerze wątpił, że da radę się podnieść ale jakoś wyszło. Doczłapał do drzwi. Wtedy jego komórka zadzwoniła. Odebrał.

- Alec, Magnus się obudził! - krzyknęła do słuchawki.
Twarz zmęczonego mężczyzny rozjaśnił piękny uśmiech pełen ulgi. Szkoda tylko, że nie mógł być przy nim gdy ten otworzył śliczne oczy.

***

Gdy wreszcie trafił do Insytutu, gdzie w szpitalu leżał Bane (ledwo się ruszał!) wszedł do sali Magnusa. Był szefem Instytutu, więc zapewnił mu prywatność.
O mało się nie roześmiał widząc naturalny wygląd Azjaty. Ten nigdy nie pozwalał mu się tak zobaczyć, wstawał zawsze wcześniej i robił magiczny makijaż pełen brokatu.
Z oklapniętymi włosami i słodkimi, skośnymi oczkami wyglądał tak słodko!

- Izzy, ja nie proszę o dużo. Lustro! - wykłócał się.

- Magnus, daj sobie odpocząć nie powinieneś korzystać teraz z magii, leż. - rozkazała hardo dziewczyna.

- Ale...

- Nie ma ale, mój drogi - Lightwood postanowił się ukazać.

- O matko! - krzyknęła Izzy a Magnus wytrzeszczył oczy. - ty też się połóż.

- tobie też zrobimy makijaż - stwierdził Bane.
Alec nie tak wyobrażał sobie powitanie czarodzieja, ale cóż. Magnus to Magnus.
Nie sądził jednak, że wygląda aż tak źle. Znaczy, że wygląda tak jak się czuje? Nie miał nic przeciwko krótkiej drzemce.

- wszystko w porządku... - mruknął, siadając na łóżku obok Magnusa i przytulił męża. Mężczyzna też wtulił się mocno.
Alec westchnął z ulgą. Nareszcie mógł dotknąć w pełni żywego ukochanego. Był już bezpieczny.
Narazie.

Dzień dobry, dziś nieco dłużej. :3
Jak się podoba? Czego będzie chciała Iris?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top