5

Alec nie był w stanie znieść bezczynności. Mijały tygodnie, Magnus spał. Młody Lightwood zaczął podejrzewać najgorsze, ktoś mógł rzucić na niego urok.

Jedna osoba przychodziła mu teraz do głowy. Iris Rouse - kobieta, która nie bała się moczyć palca nawet w najmroczniejszych zakątkach magii. Alec wiedział, że ona jedyna jest w stanie przywrócić jego męża do zdrowia, które w tajemniczy sposób mu odebrano.
A wraz z nim całą radość z życia Alexandra.
Wychodząc ucałował dłoń Magnusa z wielką czułością.

- Wrócę i naprawię to... przepraszam, że Cię nie obroniłem. - szepnął.
Łucznik czuł się winny temu co się stało. Powinien osłaniać Bane'a cały czas...

***

Gdy znalazł się pod znaną sobie (I mało lubianą) kamiennicą zapukał do drzwi czarownicy, z którą się umówił. Nienawidził jej i pewnie ze wzajemnością, ale zrobiłby wszystko dla Magnusa.
Wszystko.

Czy strata, która nawet nie nastąpiła musiała tak boleć?

Nie płacz.

Czuł przy sobie Bane'a. Co jeśli nawet Iris nie będzie mogła im pomóc? Jak będzie wyglądało życie bez Magnusa?
Przeżył dwadzieścia lat bez czarownika, jakoś dawał radę. Czuł, że czegoś mu brakuje, ale nie wiedział czego.
Teraz wiedział, że to był Magnus. Brakowało mu Magnusa, chciał jego słów, dotyku, głosu a nawet zapachu. Brokatowego, ekscentrycznego dziwaka.

Teraz będzie go ratować.

- Znów się spotykamy. - Rouse zabawnie poruszyła brwiami. Najwyraźniej bawiła ją obecność Aleca tutaj. I nic dziwnego, poprzysiągł nie wracać.

- Nie byłbym tutaj, gdyby Magnus nie był zaczarowany. - warknął Lightwood, gotów się kłócić. Ale nagle cała złość wyparowała. Dumny mężczyzna padł na kolana - proszę, błagam. Ratuj go...

Iris się zaśmiała - nie ma to jak zmienia nastawiania. Wchodź, dziecko.

Oczywiście, że nie miała zamiaru dać mu niczego za darmo...

***
Jace cierpiał. Czuł smutek Aleca, ale gorszy był jego własny.
Clary...
"Nie, nie myśl o tym.
Zapomniała o tobie."

Siedząc obok Izzy i Simona patrzyli na Magnusa.

- Gdzie Alec? Wcześniej nie odchodził od niego o krok. - powiedziała Isabelle.
- Może wreszcie poszedł się przespać? - zapytał głośno Simon. Jace skarcił go wzrokiem, jakby ten przeszkadzał Magnusowi.

- Nie sądzę. Jest gdzieś na dworze... A teraz wyszedł do środka - Jace zamknął oczy i próbował poczuć Aleca. Niestety moc parabatai nie była aż tak silna. - Jest mniej smutny. Jakby... ma nadzieję?

- To my miejmy nadzieję, że nie zrobi nic głupiego.

Izzy trafiła w sedno.
Alec zaraz zrobi coś bardzo głupiego.

Hejka wszystkim! Przepraszam za długą nieobecność, ale nie miałam czasu i weny.
Chciałam powiedzieć, że będę tworzyć nowe postacie i fabułę. Dawno nie oglądałam serialu a książkę dopiero czytam. Chętnie znajdę kogoś, kto pomagałby mi z kwestiami fabularnymi takimi jak to, czy np Iris żyje czy nie. Nie chcę zrobic jakiejś gafy a nigdzie nie mogłam znaleźć info.
Chętnych zapraszam na pv @MOD-MAJ - moje stałe konto.

Pojawi się wątek mpregu, poniekąd.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top