18

Wejście do Instytu było ciężkie, bo to znaczyło że nie ma już drogi powrotnej i trzeba rodzicom powiedzieć o ciąży.
Bał się, że tego nie zaakceptują.
Był nieco pobladły, co zauważył Magnus złapał go za rękę, gdy wchodzili do środka.
Robert i Maryse siedzieli w bibliotece, gdzie ojciec wypoczywał. Biblioteka była też ulubionym miejscem Aleca w Instytucie. Gdy był tam kto inny niż on, zwłaszcza ktoś za kim nie przepadał to czuł się nieswojo. W końcu był tylko nastolatkiem, miał jeszcze półtora roku do dwudziestki. I tak się czuł stary.

- Alec, Magnus, dobrze że jesteście. Właśnie znaleziono ciało młodej faerie przy niszowej restauracji, trzeba iść zbadać teren. - od razu powiedziała Maryse.
Czyli nici z planów o przyjaznym obiadku, pod czas którego Alec powie rodzicom że przypadkiem zaciążył z czarownikiem i teraz będą dziadkami cudownych bliźniaków, które mogą urodzić się niebieskie lub z rogami.

Sam nie wiedział czy poczuł zawód czy ulgę.

- Alec w żadnym przypadku nie może iść na misję. - zauważył Bane. Oho, zaczyna się. Pan-zero-dyskrecji wkracza do akcji.

- Zgadzam się! - Izzy dorzuciła swoje trzy grosze. Świetnie, to może zróbmy ankietę kto jest za a kto przeciw?
Alexander był teraz intensywnie czerwony.

- a to dlaczego? - zainteresował się Robert.
Świetnie, to teraz musi im powiedzieć, prawda?

- Alec chciał wam coś powiedzieć! - zaszczebiotała Isabelle, najdelikatniejsza siostra pod słońcem. Jace'a tu nie było, najpewniej ostro terenował. Taki nawyk wyrobił sobie odkąd Clary straciła o nich wspomnienia, to było trudne dla niego.
Ćwiczył żeby odreagować.
Ale wracając.

- T-um... j-ja...a no, tak się składa haha, jakby no wiadomo um... - Lightwood był pod taką presją, czuł się jakby miał zemdleć. - jestem...

- w ciąży! - Magnus nie wytrzymał tego napięcia i sam za niego dokończył.
Ups?

Robert i Maryse spojrzeli na nich ogromnie zdumieni.
No to pięknie...

I znów polsat:)
Ale wolę krótki rozdział niż żebyście czekali, co?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top