9

Gmach ogromnego hotelu robił wrażenie. Sklepienia krzyżowo kolebkowe w stylu gotyckim płynnie przechodziły na ściany, nowoczesne i w europejskim stylu. Zaś kotary i freski na ogromnej, białej ścianie namalowane typowo indyjskim sposobem.
Alec stał kilkanaście sekund, obserwując wnętrze hotelu, a to dopiero był hol.
Zachwycony nastolatek musiał nieco rozdziawić usta, bo Magnus pstryknął go w brodę. - Zachowaj zachwyt na nasz pokój, skarbie. - rzucił przelotnie i poszedł do, jak widać, znanej sobie recepcjonistki. Alec się jej przyjrzał uważniej. Zielonowłosa kobieta z wydatnym biustem, piękną buzią i nienagannym uniformie. Faerie.
Bane nachylił się do niej i z tym swoim szelmowskim uśmiechem, zagadywał. Na pewno ją podrywał, ale Lightwood nie przejmował się tym aktualnie, zbyt zajęty podziwianiem bogatego wnętrza.
Alec tylko dwa razy był w Idrysie, przed zamieszkaniem tam. Wydawało mu się niegdyś, że stolica kraju jest najpiękniejszym miejscem na świecie.
Patrząc na tropikalny hotel był skłonny zmienić zdanie.

Nawet nie zauważył, gdy ukochany do niego wrócił i zamachał kluczem do pokoju przed nosem. Objął go w pasie, choć brunet początkowo się spiął. Ale gdy zauważył, że nikomu to nie przeszkadza tutaj, rozluźnił się.
Wjechali windą, większą niż ta w Instytucie i całkiem szerokim, przestronnym, oszklonym korytarzem z oknami na świat poszli do swoich drzwi. Magnus przepuścił kultularnie Aleca.

- Pokój. Wiesz co znaczy pokój? - Lightwood uniósł brew i z westchnięciem politowania ale i podziwu spojrzał na męża.

- Nie podoba Ci się? Możemy poprosić o zmianę i... - zestresowany Magnus już chciał dogodzić mężczyźnie, przyzwyczajony do kapryśnych kochanek.

- Nie, nie. - pośpiesznie podszedł do niego i uspokajająco położył mu ręce na ramionach - chodzi o to, że to nie pokój a pałac. - roześmiał się zachwycony.
Bane odetchnął z ulgą. Fakt, prawie zapomniał że Alec jest najskromniejszą, najwdzięczniejszą istotą świata.

Apartament rzeczywiście robił wrażenie. Rozległy salon z wygodnymi pufami i fotelami bogato zdobionymi w stylu wiktoriańskiej arystokracji oddzielał jasną jadalnię od ogromnej sypialni.
Wielkie łoże, okrągłe i z baldachimem. Wszystko w kolorach beżowych i stonowanego brązu, dla lepszego snu. Były też tam drzwi, zapewne do łazienki.
Zapewne z wielką wanną.
Z każdego pomieszczenia było wyjście na wielki, szeroki balkon z kolumnami i stolikiem tarasowym, hamakami.

To było miejsce godne wypoczynku Czarownika Wielkiego.
A zwłaszcza Magnusa, który uwielbiał takie orientalne czy staroświeckie smaczki połączone z modernizacją.

- Podoba Ci się? - zapytał Aleca, jednocześnie przywołując ich walizki. Kolejne klaśnięcie i ubrania już były e szafie, rozpakowane.
Sam Bane pasował tutaj idealnie, pełny wigoru i bardzo przystojny.

- Baaardzo - przyciągnął dziecinnie sylabę, aby pokazać swój zachwyt.
Niestety nagle zakręciło mu się w głowie, mimo że nie robił nic wykańczającego. Zachwiał się, ale Magnus szybko znalazł się przy nim i go przytrzymał zmartwiony. Przy pomocy ramienia męża, Alec dotarł na fotel a gdy mroczki znikły, zobaczył zmartwioną twarz czarownika.

- Może to przez przejście przez Bramę. Jesteśmy daleko od domu i to się zdarza - rzucił Bane, niby pocieszając jego, niby siebie - zaraz ktoś ci przyniesie coś zimnego do picia, zawołam - powiedział szybko, zanim Lightwood zdążył cokolwiek zrobić.

Niech i tak będzie.

Czuł dziwny ścisk w grdyce, świat mu wirował a w żyłach zamiast krwii krążył piekący płyn, jakby nie należał do jego ciała, więc nie protestował na ten przejaw troski, mimo że nie lubił niańczenia go.
Bane poniekąd od tego był, to sobie ślubowali.
Choć Alec lubił sobie wmawiać, że w tym domu to on nosi spodnie. Wolał, aby inni tak właśnie myśleli. Prawda jest taka, że choć Magnus malował się i mógł przez to uchodzić za kobiecy pierwiastek, w łóżku to on górował. Tylko raz Lightwood był dominujący i szczerze to chyba jednak wolał gdy Bane...
Dobra, bo zrobiło się żenująco.
Seks to nie wszystko.
Nie myśl o seksie.
Nie myśl o...

- Jesteś czerwony. Duszno ci? - zmartwiona mama wróciła ze szklanką lemoniady z cytryną.

- Nie... - bąknął Alec, zawstudzony swoimi wcześniejszymi myślami. - Czuję się już lepiej - powiedział zgodnie z prawdą i wstał. Wypił z ulgą napój i uśmiechnął się do męża - jest super, dziękuję - pocałował go w policzek.

- Wiesz jakiej zapłaty oczekuję.

- Magnuuus...

- Ale zobacz jakie wielkie mamy łóżko! - obruszył się Bane, przecież specjalnie takie wybrał.

- Jesteś uzależniony. - stwierdził Alec, zakładając ręce na piersi.

- Od Ciebie? Bardzo. Mniej więcej na takim samym poziomie jak ty ode mnie. - zaciągnął się zapachem chłopaka, wtulając się.

- Może tak najpierw kolacja? Spacer? Plaża? Zwiedzanie? - sarknął Alec.

- Tak robią stare małżeństwa, a my nie jesteśmy starzy.

- Masz osiemset lat. - przypomniał mu Lightwood.

- A ty osiemnaście.

- I pół! - przypomniał mu Alec. - w zasadzie to już dziewiętnaście.

- chodziło mi o to, że jesteśmy nowożeńcami. A nowożeńcy nie uda na spacer i plażę najpierw. Najpierw idą do łóżka. - powiedział tonem eksperta.

Alec stwierdził, że niewiele w sumie wie o relacjach i w tej kwestii zaufa Magnusowi.

***
Następnego ranka Alec obudził się chwilę po Magnusie. Słysząc, że ukochany bierze prysznic, wstał i ubrał się w szlafrok. Wyszedł na balkon, oparł się o barierki.
Po wczorajszym czuł nieco bólu, ale był on na tyle piękny, przypominał mu o cudownych chwilach z ukochanym, więc wytrzymywał go cierpliwie.
W oczekiwaniu na Magnusa, oglądał widoki. Nie był do końca pewny w jakim kraju się znajdują. Były tu góry, choć niezbyt wysokie i piękne, błękitne morze. W oddali, wiele kilometrów od biało-szklanego miasta widział rozległą puszczę. Upał tutaj był cudowny, jak w środku lata. Ale powietrze było lżejsze niż w Nowym Jorku.

Po chwili poczuł łaskotanie zarostu na odsłoniętej szyi i delikatny uścisk w talii. - dzień dobry - głos Magnusa o poranku zdawał mu się najpiękniejszy. Cały Magnus był piękny. Odwrócił się i zobaczył go takiego jak Anioł stworzył. Bez brokatu, bez makijażu. Włosy miał wilgotne, twarz azjatycką i świeżo umytą. Przewyższał pięknem te widoki i budowle stokroć, mimo że Alec nie umiał dostrzegać piękna tak bardzo jakby chciał.
Uśmiechnął się do niego i złapał go za rękę.

- Dzień dobry.

Będzie dobry, bo to miały być ich pierwsze, pomałżeńskie wakacje.

Kolejny rozdział znów będzie szybko, jeśli pod tym rozdziałem będzie 5 komentarzy - Od różnych osób. Wtedy kolejny będzie jutro i napiszę scenę łóżkową.
Warto?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top