8
Dni jak to mają w zwyczaju, zdają się ciągnąć, ale gdy wieczorem kładziesz się do łóżka wydaje ci się, że był piekielnie krótki. Chociaż jego początek zdaje się być odległy.
Kto z was tak nie miał?
Magnus westchnął zmęczony, obejmując uroczego mężczyznę leżącego u jego boku. Alec już przysypiał, wykończony ciągłymi polowaniami na demony, patrolami i treningami. Czarownikowi nie podobało się to, że ciągle go tak wykorzystują.
Nawet na seks już nie miał siły, Bane nawet nie próbował. Przychodził do domu przez Bramę, jadł, pił ciepłe mleczko, mył się i padał do snu. Rano wstawał wcześnie, szedł do pracy i znów to samo.
Ale na szczęście w końcu dostał wolne.
Nie za dobrą pracę, Nocni Łowcy by mu tego nie wynagrodzili, snoby jedne.
Alexander zemdlał kilka razy na służbie, co wcześniej nigdy mu się nie zdarzało.
A on jeszcze śmiał nie powiedzieć o tym mężowi.
"Nie chciałem Cię jeszcze bardziej zamartwiać. Zwłaszcza po twojej chorobie." - powiedział wtedy brunet.
Teraz leżał zwiotczały, mimo że po prysznicu to na czole znów miał pot, niczym perełki rosy. Wcale nie odejmowały mu uroku, wręcz dodawały.
Czerwone usta, czarne włosy, blada twarz i piękne, ciemne oczy. To wszystko wraz z jego długimi, chudymi nogami i wysportowaną, szczudłowatą sylwetką tworzyło go najpiękniejszym na świecie.
Leżał z zamkniętymi oczami, głaskany przez Magnusa i raz na jakiś czas składał mu mokrego buziaka w szyję lub w odkryty bok.
- Wiesz co? - zagadał Bane, przerywając milczenie. Młody mężczyzna mruknął cicho, na znak że słucha. - Może powinniśmy wyjechać na wakacje. Gdzieś w tropiki, albo Azja. Gdzieś, gdzie jest ciepło i można popływać, pięciogwiazdkowy hotel. Co ty na to?
Lightwood chwilę milczał, zastanawiając się. Rodzice wychowywali go w dyscyplinie i bez zbędnych luksusów. Nie przywykł do traktowania go jako kogoś cennego, delikatnego.
- Kocyk i proszek z elektrolitami mi wystarczą... - bąknął niepewnie, ale widząc karcący wzrok męża zmienił postawę - tak, chciałbym tego. Ale się wstydzę.
- Ale chcesz.
- No chcę.
- Więc zróbmy to. Za-słu-gu-je-sz na to. - potrząsnął nim Magnus. - Zarezerwuję pokój, spakuję nas i jutro zrobię portal. Dobrze? - spytał czule.
- Tak, Magnus. Dziękuję. - zamknął oczy, zadowolony że nie musi zupełnie nic robić.
***
- Magnus, czemu tak hałasujesz? - zaspany Alec wstał "z samego rana", on tak myślał.
Tak naprawdę było już południe.
- Kochanie moje już nie chrapie słodko w łóżeczku? - zacmokał Azjata.
- Po pierwsze nie pieść się, po drugie nie chrapię. - zbulwersował się Alec.
- Tak, tak... A teraz już wyjeżdżamy, więc czas się ogarnąć.
- Ale...
Ale Magnus już pstryknął palcami a z ciała Nocnego Łowcy znikło całe ubrania, zaś w ciągu kolejnej sekundy pojawiło się wygodne i nadające na ciepły klimat. Aż nazbyt w stylu czarownika.
- Bane, do cholery, myślałem że ustaliliśmy zasady! Żadnego czytania w myślach, żadnego obezwładniania czarami, żadnego roz...
- Mój drogi, złość piękności szkodzi. - zwinnie ominął temat Magnus - żadnego przywoływania demonów, strzelania z łuku w domu, używania czarów w łóżku, czarowania przy twoim jedzeniu i żadnego Twojego gotowania w soboty i środę. - dokończył jednak ich regulamin. - pamiętam. Ale tak było szybciej. Zjemy na miejscu, już na nas czekają.
Alec spojrzał na niego z podziwem - Wow, jesteś szybki.
- I duży. - dodał, niby niewinnie.
- Co? - chłopak zmarszczył czoło, nie wiedząc o co chodzi.
- Właśnie dlatego cię kocham, jesteś taki czysty na umyśle, w przeciwieństwie do mnie. Chodźmy. - wziął go za rękę i zaprowadził w stronę wyczarowanego portalu.
I tak oto zaczęły się wakacje, które miały być piękne i bezproblemowe.
Kolejny rozdział będzie szybciej niż poprzedni, przysięgam. Pewnie pojutrze...albo nawet jutro.
Kończę 3 część Darów Anioła i powiem Wam, że serial jest zupełnie inny niż książka.
Proszę was o odzew, bo nie wiem ilu mam czytelników i czy Wam się podoba :) ♡
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top