III

*Han Sang Lee*

Obkleiłam swoje palce u nóg plastrami. Szybkim ruchem założyłam pointy i zawiązałam wstążkę. Wstałam i poszłam na parkiet. 

-Mówię ci to nie jest przypadek! Dwóch przystojniaków w parku i jeden w szkole.- zaśmiała się Mimi.

-Uh.. zamilcz! To żenujące, że przyjęłam jego zaproszenie.- wykonywałyśmy jedno z ćwiczeń.

Han Mi Mo to moja przyjaciółka od zawsze. Interesuje się tym co ja a jest tego sporo i nie.. nie jesteśmy siostrami.

Po treningu zaczęła się ta sama gadka. Za każdym razem kiedy idę gdzieś na randkę słyszę to samo.. od kilku lat.

-Powinnaś być z siebie dumna Lee! A kiedy tam idziesz?- zapytała ściągając pointy.

-Jutro po szkole i nie, nie jestem.- zmierzyłam ją lodowatym spojrzeniem.

-A mogę..?- uśmiechnęła się i spojrzała na mnie swoimi ogromnymi brązowymi oczami.

-Wszystkie moje filmy już obejrzałaś.- pakowałam wszystkie moje rzeczy.

-Przyniosę swoje! Proszę! Uwielbiam twoją plazmę!- krzyknęła i podskoczyła w górę.

-Udław się.- spojrzałam na nią.

-Dziękuję! Kocham ciebie.. i twoją plazmę też.- przytuliła mnie mocno.

Wyszłyśmy z budynku. Padał deszcz więc nie szłyśmy razem. Mimi poleciała na autobus a ja szłam pieszo. Zalety domu niedaleko centrum.

Mocno szarpnęłam za klamkę i weszłam. W domu było ciemno i nie przyjemnie. Szybko oświeciłam światła i napaliłam w kominku. 

-Everybody screaming                                                                                                                                      Everybody moving                                                                                                                                     Let's get it started                                                                                                                                            Gotta make a riot now - zaczęłam nucić i sięgnęłam po zeszyt z matematyki.

Zabolały mnie plecy. Srać to! Rzuciłam zeszytem do torby ale nie trafiłam. Położyłam się na kanapie. I nawet nie wiem kiedy zasnęłam.


*Jungkook*

-Mówię wam, że to tylko koleżanka ze szkoły!- starałem się uspokoić szyderstwa Sugi i Jina.

V nawet się tym nie przejął a Monster był zajęty liderowaniem w wytwórni. Stałem na środku salonu krzycząc bez głębszego sensu.

-Teraz tak się mówi? "koleżanka ze szkoły".- zaśmiał się Jin.

Spojrzałem tępo w stronę zegara który wisiał nad kanapą. Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w stronę Taehyunga. Spojrzałem mu przez ramię ale szybko schował telefon.

-"Koleżanka ze szkoły"?- zapytałem.

-Taa.. chyba ze spożywczego obok. Tak na poważnie to załatwiam sobie zniżkę do "Figlo raju".- uśmiechnął się do mnie porozumiewawczo.

-Hentai!- krzyknął Suga z kanapy.

Od kilka dni cwaniaczył bo spojrzał do słownika japońskiego. V rzucił w niego poduszką leżącą na ziemi.

-Debile!- krzyknał Jimin. -Kto to potem posprząta?!- pokazał palcem na V.

-Nie panikuj, matka.- Jin posłał mu buziaka. 

Spojrzałem na syf rozciągający się od telewizora i kanapy, do kuchni i schodów na górę. Przewróciłem teatralnie oczami.

-Ja to posprzątam.- podniosłem rękę.

-Bo przychodzi "koleżanka ze szkoły".- parsknął śmiechem Suga.. znowu. 

Jimin szybko załapał klimat bo po chwili zaczął się śmiać i wkręcać mi palce w brzuch. Śpiewając "Boy in Luv". Uderzyłem go w ramię i sobie poszedł. 

-To może nasz malutki maknae posprząta jutro? Jest już późno.- Jin położył mi rękę na głowie. 

Podniosłem brew i zrzuciłem jego rękę.                                                                                                                        Suga i Jin śmiejąc się poszli na górę. Taehyung ziewnął, pomachał mi ręką i również podążył za krokami starszych kolegów. 

Zostałem sam. Głośno westchnąłem, odwróciłem się na pięcie i ruszyłem na górę myśląc, czy wyrobię się rano. Niech to będzie.. spontniczne sprzątanie. Idiota! Przecież wiesz, że się nie wyrobisz. Zignorowałem moje myśli i położyłem się spać.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top