Driving Home For Christmas | Dawid Kubacki | #SeriaŚwiąteczna
- Cholera, Kocur, pośpiesz się, bo nie ręczę za siebie!
- Już, już. - Maciek teatralnie przewrócił oczami, wkładając swoją torbę do bagażnika. - Nie denerwuj się tak, bo ci żyłka pęknie.
- Ostatni raz zgadzam się, żeby wieźć twój gruby tyłek w moim aucie - prychnąłem, zasiadając na fotelu kierowcy.
- Mustaf, spokojnie. - Brunet pokręcił głową ze śmiechem, sadowiąc się na miejscu pasażera, a ja przez chwilę miałem wrażenie, jakbym słyszał Żyłę.
- Za dużo przebywasz z Piotrkiem - stwierdziłem, wzdychając ciężko, bo od tego jego rechotu bolała mnie głowa i miałem nadzieję na kilka dni odpoczynku.
- Ktoś musi go pilnować, wiesz, że to trener kazał mi zamieszkać z nim w pokoju, żeby trochę ograniczyć jego wybryki i tak już jakoś zostało. - Wzruszył beztrosko ramionami, ściągając czapkę i odrzucając ją gdzieś na tylne siedzenie.
- I tak masz lepiej, mi ostał się ten małolat - mruknąłem, wyrażając swoje niezadowolenie tym faktem. - Z Kamilem czy Stefkiem zawsze byłoby o czym pogadać, ale ich się nie rozdziela, więc mi przypadł w udziale dzieciak. Boże, chwili spokoju przy nim nie ma. I wszystko mu trzeba tłumaczyć! - Podniosłem głos dla wzmocnienia swoich słów. - Tam połóż narty, stamtąd zabierz kask, tu odbierz plastron... Na stare lata zostałem niańką.
- Cóż za traumatyczne przeżycia. - Przez moment udawał poważny ton, ale później wybuchnął śmiechem, co skomentowałem jedynie pomrukiem niezadowolenia.
- Śmiej się, śmiej. Poczekamy aż tobie przydzielą jakiegoś juniora - prychnąłem, włączając radio, a Maciek natychmiast zaczął przełączać kanały.
I'm driving home for Christmas
- O, zostaw! - zawołałem, słysząc słowa, idealnie wpasowujące się w sytuację.
Oh, I can't wait to see those faces
- Za kim najbardziej tęsknisz? - zapytał brunet, przeszywając mnie tym swoim niby niewinnym, ale jednak świdrującym spojrzeniem, od którego czasem człowieka przechodziły ciarki.
- Za Martą. - Na wspomnienie imienia dziewczyny na moich ustach zagościł szeroki uśmiech. Tak, zdecydowanie bardzo mi jej brakowało. - No i oczywiście za rodziną, zwłaszcza za rodzicami.
- Ja ojca ma aż za dużo w trakcie sezonu. - Kot skrzywił się nieznacznie. - Za to tęsknię za mamą, a najbardziej chyba za bratem. To idiota, ale ciężko by mi było bez niego.
Well I'm moving down that line
And it's been so long
- Cholerne korki. - Z niechęcią spojrzałem na sznur samochodów przed nami.
- Dawidek, wyluzuj, mamy czas. - Mojego towarzysza całą podróż nie opuszczał dobry humor.
- Dobrze mówić komuś, kto nie prowadzi - odgryzłem się, podjeżdżając jakiś metr do przodu, co i tak było sporym sukcesem, bo około pięć wcześniejszych minut spędziliśmy na przymusowym postoju.
- Idą święta, bądź miły dla bliźnich. - Wyszczerzył się.
Jednak go nienawidzę.
Oh, I got red lights all around
But soon there'll be a freeway
- Jeszcze tylko zakręt i... No nie! - Zakląłem pod nosem, widząc czerwone światło, zapalone dokładnie w momencie, w którym do niego dojechałem.
- Prawie jak na belce. - Maciek otarł niewidzialną łzę, parskając śmiechem, właściwie nie wiadomo z jakiego powodu. Cóż, znając go, za chwilę miałem się dowiedzieć. - Może to Sedlak postanowił być na tyle złośliwy i zapalić nam czerwone światło nawet tutaj?
- Jak ty coś wymyślisz. - Puknąłem się w czoło, wyrażając tym gestem głupotę teorii wygłoszonej przez przyjaciela.
Ale co racja, to racja. Sytuacja jak ze skoczni. No, prawie...
I take look at the driver next to me
He's just the same
- Ej, obejrzyj się! - Młodszy skoczek niespodziewanie trącił mnie w ramię, za co skarciłem go pouczającym wzrokiem surowego ojca, patrzącego na swojego rozrabiającego syna. - Patrz, ten gościu ma taką grzywę, jak ty! - Nie zważając na moją zgorszoną minę spowodowaną jego wcześniejszym zachowaniem, rozbawiony wskazywał na samochód za nami.
Dla świętego spokoju zerknąłem w lusterko i... Cholera, miał rację. W tym czarnym aucie jego rozczochrane, blond włosy były wyraźnie widoczne, a intensywnie niebieskie oczy skupione na drodze, pozbawione praktycznie wszystkich emocji. Było w nim coś, co przyciągało uwagę. Coś, co sprawiło, że przyjrzałem się samemu sobie.
Czy to byłem ja?
When I get through
And feel you near me
Nareszcie dotarłem do domu. Mimo że po powrocie z zaśnieżonego Engelbergu moje miasto, pozbawione tego białego puchu, wydawało się jakby puste, nie chciałbym tam wracać. Zwłaszcza trzymając w ramionach kruchą istotę, której podarowałem swoje serce. A tam, gdzie bezpiecznie trwało moje serce, było moje miejsce na ziemi. Tam czułem pełnię szczęścia.
_________________________
Witajcie!
Już jutro Wigilia, z tego powodu dodaję wam dziś siódmą i ostatnią miniaturkę ze świątecznej serii. Na zakończenie luźny i radosny one-shot o powrocie do domu na święta. Myślę, że to przyjemne zakończenie tego cyklu. Mam nadzieję, że wszystkie części wam się podobały. Mi osobiście dobrze się je pisało i dziękuję za każdą gwiazdkę oraz komentarz, bo one naprawdę motywowały do dalszej pracy.
Jako że to nasz ostatni kontakt przed Bożym Narodzeniem, chciałabym wam z całego serca życzyć przede wszystkich zdrowych i spokojnych, ale też radosnych, spędzonych w gronie rodziny świąt. Mam nadzieję, że ten wyjątkowy czas przyniesie wam wiele szczęścia. Pamiętajcie, że to nie prezenty są najważniejsze, a magia, jaka kryje się za tymi świętami.
Buziaki ;*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top