Rozdział Drugi

Muzyka w słuchawkach zagłuszała mu wszystko dookoła. Samochody pędzące po asfalcie za oknem. Ptaki ćwierkające blisko otwartego okna, siedzące w uwitym gniazdku na gałęzi wśród drzew. Nawet szczekającego psa z oddali, u sąsiadów na posesji. Owczarek szczekał zazwyczaj na nieznajomych i na listonosza.

Atlas kiwał się na klawiaturą komputera, siedząc po turecku na pufie. Podpierał głowę lewą ręką, prawą zaś klikał coś myszką. Na ekranie komputera pojawiało się raz okno, i to samo też znikało. Chłopak pracował nad czymś co pochłaniało wiele jego uwagi, więc nawet nie zauważył, kiedy Kaia przyniosła mu talerz świeżo pokrojonych owoców do pokoju. Postawiła delikatnie na brzegu biurka tak, aby chłopak ich nie zrzucił po czym spojrzała na niego.

Ściągnęła brwi i zmarszczyła nos. Spojrzała na chłopaka, potem na oślepiające światło padające z komputera po czym na zasłonięte okno nad monitorem.

- Może istnieje zbyt krótko by zrozumieć, czym się zajmujesz. -

Powiedziała kucając przy jego kolanie. Kiedy nie usłyszała odpowiedzi, zmarkotniała troszeczkę, po czym złożyła skrzydła bliżej siebie, aby nie pozrzucać figurek z regału.

Obejrzała jego pokój, może nie nazbyt dokładnie, ale przynajmniej tak, aby wiedzieć gdzie co jest.

Wchodząc do pokoju od razu rzucała się długa komoda z dwoma rzędami szuflad, wąską szafę w kącie obok drewnianych drzwi harmonijkowych za którymi znajdowała się niewielka wnęka w ścianie. Zaraz na wprost progu było długie i dość szerokie biurko, na którym stał monitor, klawiatura i myszka, kilka zeszytów leżało pod samą ścianą ułożonych w nieładzie. Zaraz po prawej stronie za drzwiami stało łóżko, z rozkopaną kołdrą i zmiętoloną poduszką. Mała szafka stała dokładnie tam, gdzie ostatniej nocy zostawiła piórko.

Czuła nudę, jednak wciąż miała boskie zadanie do wykonania, i chociaż to jedno chciała wykonać prawidłowo, z wynikiem pozytywnym. Ludzie to takie kruche istoty... - pomyślała, po czym podeszła do jego łóżka i zaczęła poprawiać kołdrę i poduszkę. Zajęta strzepywaniem poszewki, nie usłyszała kiedy pufa zaszeleściła.

- Chcesz coś do picia..? -

Usłyszała jego głos i się odwróciła na moment w jego stronę. Nie odczuwała głodu ani pragnienia, ale uważała że jak raz na jakiś czas coś zje, albo wypije nic się jej nie powinno stać. Skinęła delikatnie głową po czym wróciła do poprawiania kołdry.

Jednak stróż musi być czujny cały czas, więc kiedy usłyszała brzdęk zbitej szklanki z dołu, wystraszyła się nieco ciszą w domu jaka po tym zapadła. Rzuciła kołdrę, której skrawek bezwładnie upadł na podłogę, po czym wychodząc z pokoju, przeskoczyła nad barierką i za pomocą skrzydeł bezpiecznie wylądowała na dywanie w korytarzu. Biegiem udała się do kuchni gdzie znajdował się Atlas i lekko dysząc spojrzała na niego i rozbitą szklankę.

- Wyślizgnęła mi się... -

Powiedział cicho pokazując rękę w której był mały odłamek szkła. Krew sączyła się delikatnie, więc pewnie zaraz przestałaby lecieć. Chłopak od razu zabrał się za zbieranie większych odłamków, jednak nie Kaia mu nie pozwoliła.

- Usiądź tutaj, ja to pozbieram, a ty tamuj krew. -

Powiedziała delikatnie, a kiedy zobaczyła że to nie działa, powiedziała bardziej stanowczo, ale nie agresywnie.

- Powiedziałam, usiądź. -

Kiedy i tym razem zetknęła się z fizyczną odmową, wyprostowała się, zatrzepotała skrzydłami i fuknęła poprawiając burzę loków na głowie.

- Mam użyć swoich mocy na Tobie? -

Powiedziała już lekko oburzona, i dopiero wtedy Atlas podniósł głowę do góry.

- Czyli masz jakieś zdolności oprócz sprzątania mojego pokoju i robienia mi jedzenia? Nie mija się to z twoim zakresem obowiązków? -

Powiedział również się prostując. Spojrzał na Kaie i się lekko uśmiechnął do niej.

- Mam wiele obowiązków... -

- Najwidoczniej robisz za pokojówkę tym razem. -

Mruknął spoglądając na nią zobojętniałym wzrokiem. Anioł spojrzał na niego z lekkim zdenerwowaniem ze względu na jego odpowiedzi.

- Gdyby nie ja, już dawno przyszłaby do Ciebie kostucha. A uwierz mi, wasze spotkanie wcale nie będzie miłe. Próbuję Cię uratować, a nie przyspieszyć twoją śmierć. -

Mruknęła niezadowolona i mimo słabego humoru, schyliła się i zaczęła zbierać większe kawałki szklanki. Chwilowe zdenerwowanie na chłopaka odeszło w niepamięć, teraz bardziej czuła woń szkarłatnej cieczy na jego ręku.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top