rozdział drugi

Boże dlaczego ten dzwonek nie dzwoni, ile jeszcze będę musiała siedzieć z tym debilem. Cooooo jeszcze 15 minut, no nie, nie wytrzymam tyle...

- Proszę pana czy mogę wyjść do toalety??
- Ale zostało 10 minut do dzwonka (dop.aut. Lora nie zna się na zegarku xD)
- Ale ja naprawdę nie wytrzymam.
- No dobrze idź ale zaraz wracaj tutaj.
- Dobrze.
Wyszłam z klasy z uśmiechem, gdyż już cię wrócę na lekcje, a co ta tym idzie nie będę musiała siedzieć otok tego debla.

( Time skip, bo tak lubię)
Wracałam sobie spokojnie do domciu gdy nagle usłyszała głos, który ją woła. Zdziwiła się, ponieważ szkła przez najbardziej spokojną ulice jaka była w mieście gdzie nikt jej nie znał.
Skręciła w ciemną uliczkę myśląc, że zgubiła swój problem lecz się myliła, bo gdy odwróciła zobaczyła znaną jej twarz, która nie była dla niej pocieszająca.

- Czemu mnie ignorujesz. Nikt nigdy jeszcze mnie nie ignorował. Jesteś pierwsza. Lubię takie niegrzeczne.
- Wiesz co spierdalaj Marshall najlepiej z czegoś na czym teraz wisisz - patrzyłam się aby upewnić się na czym podtrzymuje swoje ciało. Jak się okazało nie widział na niczym -  ......aaaaa tak przy okazji tooooo czym sobie przyjmujesz nogi???
- Yyyyy niczym a czym niby mam sobie przebrać przecież umiem latać.
- Wiesz co jaja to sobie możesz robić z dzieci z przedszkola, ale nie ze mnie ok.
- Się ja nie żartuje patrz.

I w tym momencie zaczął..... Lewitować WTF!!! Jak to jest możliwe!!! O nie może za dużo jestem na słońcu i tak przegrzało mi główkę. Nieeeee Idę do domu i tyle. Minęłam Marshalla i poszłam do domu.

(Time Skip) Pov. Marshall
Hmmm czyżby ona nie wiedział, że uczęszcza do liceum, w którym znajdują się osoby z niezwykłymi zdolnościami oraz potwory. Hahahah można ją nieźle nakręcić. Gdy odeszła ode mnie wzorem się w powietrze i przyglądałem się dokładnie gdzie mieszka. Postanowiłem, że w nocy zrobię Hej różne kawały.

Pov. Lora
Siedział sobie spokojnie i oglądałam jakąś bajkę. Mimo, że jestem już prawie dorosła uwielbiam oglądać bajki. Po chwili usłyszałam jak ktoś puka do nich drzwi podeszłam więc do nich, ale kto mógłby o tej godzinie odwiedzać innych jest już przecież prawie 24. Otworzyłam drwi ale nikogo tam nie było. Hmmm dziwne, ale to zignorowałam i położyłam się spać, gdy usłyszałam, że do mojego pokoju ktoś wchodzi. Przestraszyłam się nawet nie zdążyłam nic zrobić, bo od razu poczułam duży ból w okolicy szyji.

Pov. Marshall
Po moim żarcie położyła się dość, ale nudy. Już miałem wracać do mojego domu, gdy poczułem nagłą potrzebę wypicia odrobiny krwi. Mimo, że nie pije jej dużo to jednak raz na jakiś czas włącza mi się taki agregator i po prostu muszę się jej napić. Od razu wpadłem do domu Lory i pognałem do jej pokoju i bez pochłaniania wbiłem na ostre jak nóż kły w jej szyję i zacząłem łapczywie pić jej krew.

Pov. Lora
Po 5 minutach ten ktoś przestał, a ja natychmiast przestałam czuć ból w tej okolicy. Odwróciłam się w stronę mojego oprawcy i szczerze się zdziwiłam gdyż był to Marshall,ale zresztą to się zgadza więc czy może on jest wampirem???

- Wiem co możesz teraz czuć ale ja naprawdę nie chciałam tego zrobić ale to było silniejsze ode mnie. Przepraszam.
- Wybaczam ci, ale czy ty nie jesteś przez wypadek wampirem???
- Jaaaaa......

DUDUDUDUDU DUDUDUUU REKLAMA POLSATU.
LYSANDRA-EVER

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top