2
Nie wrócił.
Mijały kolejne długie dni. Raz deszczowe, raz słoneczne. Wypatrywała go z ekscytującym napięciem. I za każdym razem, gdy widziała zbliżającego się dobrze zbudowanego mężczyznę o czarnych włosach, serce zaczynało obijać się o żebra niczym stado schwytanych w klatkę dzikich ptaków. Niestety, po chwili oblewał ją żal, bo to nie on.
Nuciła sobie cicho, spacerując między półkami pełnymi książek, odkładając te oddane na odpowiednie miejsce. Lubiła tu przebywać, czuć ten spokój i zapach. Kochała swoją pracę, a to już połowa życiowego szczęścia.
– Mam pytanie. – Głos, który wziął się znikąd, sprawił, że dreszcz przeszedł jej po kręgosłupie. A że rozpoznała ten głos, był to przyjemny dreszcz.
Odwróciła się za siebie, starając się zachować spokój. Uśmiechnęła się delikatnie, widząc, że Caden trzyma w dłoni wypożyczoną pozycję. I znów miał na sobie identyczny, opinający jego ciało sweter, tyle że dziś biały.
– Tak? O co chodzi? – Z całych sił próbowała utrzymać delikatny, aksamitny ton.
– Jestem w połowie i byli już na trzech kompletnie różnych randkach. Zapowiada się, że będą kolejne. Jakaś podpowiedź?
Posłała mu rozbawione spojrzenie i wyminęła go, idąc do kolejnego działu.
– Zrobiłaś to specjalnie, tak? – Szedł za nią. – Tyle że zapędziłaś mnie w kozi róg. Obojętnie, którą sytuację wybiorę i tak nie trafię.
– Czytaj dalej, to jeszcze nie ta.
Zbliżył się o dwa kroki. Tak, że nie miała drogi ucieczki. Pochylił lekko głowę, patrząc intensywnie w oczy. Tym samym, odbierając powoli zdolność logicznego myślenia i utrzymania odruchów ciała w ryzach.
– A która to ta właściwa?
– Będziesz wiedział – wyszeptała, nie wiedząc, czy zaraz nie straci równowagi pod wpływem jego bliskości. Mocniej przycisnęła kilka książek do piersi. Caden wypuścił z siebie cicho powietrze, kiwając głową na znak zgody.
– W porządku. Zaintrygowałaś mnie, więc skończę czytać jeszcze dziś.
Uśmiechnęła się szczerze, bo nadal nie dowierzała, że tak się stara, żeby się z nią umówić.
– Nie poddajesz się.
– Mam nadzieję, że nie na marne? Bo dasz się zaprosić na randkę, prawda? Ten typek – pomachał książką – jest okropnie irytujący. Babka jeszcze może być, ale on zabiera się do tego, jak pies do jeża. W ogóle nie ogarnia, o co jej chodzi.
– Rozumiem, że ty się lepiej znasz na kobietach? – Uniosła wyzywająco brew, przekrzywiając głowę.
– Ej, dostał trzecią szansę na randkę i wszystko spieprzył. Dziwię się, że ona nadal pozwala mu dzwonić.
– Zgadzam się z tobą.
– Więc też go nie lubisz?
– Nie.
– To po co każesz mi to czytać? – Rozłożył ręce w geście nierozumienia i poddania.
– A czego chciałeś się z niej dowiedzieć?
– Jaka jest twoja wymarzona randka. – Uśmiechnął się triumfalnie, a później pogroził jej palcem. – Znajdę ją. Znajdę i tu wrócę.
– Mam prośbę.
– Słucham... – Oparł się nonszalancko o półki, uwadniając przypadkowo mięśnie pod opiętym swetrem.
– Nie bierz z niego przykładu, co do przebiegu tej randki.
– Znowu wszystko spieprzy? – Zrobił wielkie oczy, w których po chwili pojawił się wyrzut. – Musiałaś zaspojlerować?
– Przepraszam. – Zaśmiała się cicho, zakrywając usta stosikiem książek w niby zawstydzeniu.
– Zła kobieta z ciebie. – Pokręcił głową z udawaną złością, chociaż czaiło się w nim rozbawienie. – Miłego dnia. Uciekam, zanim zdradzisz mi zakończenie.
– Wzajemnie! – krzyknęła do oddalającej się postaci. I chociaż wyszedł, w jej myślach pozostał jeszcze długo.
***
Chloe w ciągu kolejnych dwóch dni odwiedziła różne miejsca, promując czytanie dzieciom, rozdając ulotki, drobne upominki i zachęcając nowych potencjalnych czytelników do zapisania się w najbliższej bibliotece.
W poniedziałek weszła do budynku tyłem, przez wejście dla pracowników, i przywitała się ze znajomymi twarzami.
– Dzisiaj weźmiesz dział dziecięcy – zwróciła się do niej kierowniczka. – A ja znów zastąpię cię na dziale dla dorosłych.
– W porządku. – Zgodziła się bez zastanowienia, bo lubiła od czasu do czasu zmienić miejsce, żeby zadziało się coś nowego.
– Swoją drogą, jakiś facet cię szukał.
– Jaki facet? – Zmarszczyła czoło, od razu skupiając się bardziej na rozmówczyni. Do głowy od razu przyszedł jej były chłopak, ale jego chyba kierowniczka kojarzyła.
– Przyszedł z książką w ręce i pytał o Chloe. Powiedziałam, że cię nie ma, ale chętnie pomogę. Podziękował i wyszedł. Na drugi dzień znów wrócił. I znów sobie poszedł. Wiesz, kto to mógł być?
– Nie mam pojęcia. – Pokręciła głową w zamyśleniu. I chyba kierowniczka jej uwierzyła, bo machnęła ręką i poszła rozdzielić pracę pozostałym.
Tym razem krążyła po dziale dziecięcym, poprawiając gry planszowe, które również można było wypożyczyć. Później poprawiła kolejność pozycji Disneya, bo wydawało jej się, że ułożone w odpowiedniej kolorystyce prezentują się zdecydowanie lepiej i aż chce się po nie sięgnąć. Przeszła obok lektur, zauważają naderwany grzbiet okładki, więc postanowiła zabrać ją od razu do swojego biurka, aby udzielić książce pierwszej pomocy. Rozdzwonił się telefon, a na tym dziale dzwoniły dość często. Nauczyciel w szkole kazał przeczytać lekturę i nagle powstawała walka: „Kto pierwszy, ten lepszy". Każdy chciał zaklepać potrzebny egzemplarz.
Wróciła więc szybkim krokiem i odebrała telefon. Po krótkiej rozmowie zanotowała nazwisko osoby, która odbierze odłożoną lekturę o godzinie szesnastej.
Chciała już przykleić karteczkę nad swoim blatem, gdy zauważyła inną, kompletnie tu niepasującą. Zmarszczyła brwi i sięgnęła po nią.
„Droga Chloe,
Znalazłem. A jednak nie zamierzam pójść na skróty. Masz okazję przekonać się dziś o dziewiętnastej. Będę czekał pod kinem. Gdybyś jednak zamierzała odmówić, poniżej masz mój numer. Poinformuj mnie o swym nieprzybyciu, o najjaśniejsza niewiasto.
Caden "
Zachichotała, przykładając dłoń do ust. Kompletnie się tego nie spodziewała. Podobnie, jak nie wiedziała, jakim cudem nie zauważyła, że ktokolwiek tu wszedł.
Odliczała czas, a ten zaczął płynąć jakby wiele, wiele wolniej. Zdecydowanie zbyt często zerkała na tarczę zegarową. Oczekiwanie i ciekawość, co wymyślił dla niej mężczyzna, sprawiały, że napięcie rosło w każdym zakamarku ciała.
Doczekała się jednak upragnionej godziny i żwawym krokiem pokonywała kolejne ulice, żeby znaleźć się przed kinem. Stanęła na wyższym schodku, aby mieć dobry widok i chociaż obracała głowę we wszystkie strony, zagryzając wnętrze policzka, nigdzie nie dostrzegła mężczyzny. Odsunęła rękaw wiosennej kurtki, żeby sprawdzić godzinę i przy okazji westchnęła głośno z niezadowoleniem.
– Zaliczone. – Usłyszała za sobą mocny męski głos, więc odwróciła się, mierząc pytającym wzrokiem Cadena. Dziś zrezygnował ze swetra i założył czarną koszulę. Podrapał się po szyi, uśmiechając zalotnie. – On też spóźnił się na pierwszą randkę, a ona poszła obrażona do domu. Ja jednak naprawiłem jego błąd, czyż nie? – Rozłożył ręce, napinając przy tym skórzaną kurtkę na ramionach.
– Brawo. – Uśmiechnęła się jednym kącikiem ust, zaczynając lekko obawiać się tego pomysłu.
Caden podszedł do niej powoli, pokonując schodki. Stanął z nią twarzą w twarz na tej samej wysokości.
– Na drugiej znowu spieprzył. Pocałował ją tak niezgrabnie, że czuła zażenowanie po czubek głowy. – Posłał zadziorne spojrzenie.
Chloe przełknęła ślinę, nie wiedząc, czego się teraz spodziewać, ale to napięcie budziło w niej podekscytowanie. Wpatrywała się w czarującego mężczyznę, którego postawa budziła delikatne mrowienie na skórze.
Najpierw poczekał chwilę, jakby dawał jej szansę na wycofanie się. A że nie zrobiła nic, pochylił się lekko i delikatnie pocałował w policzek.
Uderzył w nią zapach perfum i ciepło bijące z jego skóry. Do przyjemnego mrowienia, dołączył równie przyjemny ucisk w brzuchu. Na nowo spodobała jej się ta gierka.
– Co dalej?
– Zapraszam na wystawę Galerii Figur Stalowych. – Wskazał ręką główne wejście.
– Chyba takiej sceny nie było? – Uniosła brew. – Czy nie pamiętam?
– Bohaterka marzyła o tym, żeby się postarał i zabrał ją w takie miejsce, ale mu o tym nie powiedziała – wyjaśnił, kokietując przy tym spojrzeniem i głosem.
– Widzę, że czytasz uważnie.
– Staram się. – Wystawił swoje zgięte ramię, żeby mogła się złapać i zaprowadził do sali, w której rozpościerał się czerwony dywan. Panował tu mroczny klimat. Ciemność przecinana jedynie smugami światła rzucanymi przez przemyślanie ustawione lampy, aby podkreślić eksponaty.
Spacerowali między figurami, komentując je półszeptem. Oboje wydawali się zafascynowani wystawą. Caden, kiedy tylko miał okazję, dotykał Chloe. A to położył dłoń na dole jej pleców, gdy przystawali, a to odgarnął jej włosy z policzka. Raz prawie zahaczyła torebką o wystający miecz, więc objął ją ramieniem, przyciągając bliżej siebie. Erotyczne napięcie rosło i stawało się bardziej namacalne. Jej wzrok uciekał w stronę kuszących ust lub ciepłych dłoni, których dotyk był ujmujący i czuły. Z minuty na minutę coraz mniej fascynowała ją wystawa, a bardziej mężczyzna, z którym tu przyszła.
Po wystawie pozwoliła się zaprowadzić w kolejne miejsce, choć mężczyzna nie chciał zdradzić, co zaplanował.
– I jak ci się podobało? – zagadał, odwijając swojego hot doga.
Chloe zachciało się śmiać, że wybrał akurat takie miejsce, ale zrozumiała, że Caden łączy wszystkie wątki z książki i interpretuje je po swojemu. Dlatego najpierw zabrał ją na wystawę, a później na kawę i hot dogi. Za to wybrał najbardziej urokliwe miejsce w parku, żeby mogli usiąść i spokojnie porozmawiać. Mieszał ze sobą różne twarze i sposoby na podryw, co skutecznie ją zaintrygowało.
– Piękna wystawa – odpowiedziała dopiero po dłuższej chwili.
Uśmiechnął się, wyraziście ruszając szczęką przy kolejnym kęsie. Im dłużej z nim przebywała, tym bardziej chciała go bliżej poznać.
Nie uszło również jego uwadze, że Chloe była nim równie oczarowana, co on nią. Poruszył znacząco brwiami, wycierając serwetką kąciki ust.
– Też mi się podobasz.
Te słowa trafiły w nią niczym piorun. Nie spodziewała się, że będzie tak spontaniczny i bezceremonialny.
– Zawsze jesteś taki bezpośredni? – zapytała, skupiając się na swojej kawie.
– Tylko wtedy, gdy wiem, że warto.
Przyjemne ciepło rozlazło się po sercu Chloe i dotarło, aż do podbrzusza. Kątem oka znów przyjrzała się mężczyźnie i nabrała ochoty na kontynuowanie tej znajomości. Apetyt rósł...
Rozmawiali o pracy, pasjach i oczywiście o książkach. Okazało się, że Caden wcale nie jest miłośnikiem romansów, ale lubi wyzwania. Gdy zobaczył Chloe, chciał poznać ją bliżej, więc postanowił zaryzykować. Na te wyznania kobieta zagryzła wargę, hamując westchnięcie. Jej myśli zaczęły płynąć w kierunkach, które próbowała stłumić, bo obrazy stawały przed oczami jak żywe, aż musiała mocniej zacisnąć uda. Chciała, żeby te silne ręce się do niej dobrały, żeby te usta smakowały jej ciała, żeby te ramiona pozostały oznaczone śladami jej paznokci. I choć we wnętrzu panowało istne gorące tornado, ona grzecznie siedziała na ławce, zajadając w ciszy hot doga, jak na przyzwoitą bibliotekarkę przystało.
Odprowadził ją pod samą klatkę i oblizał usta, patrząc z zastanowieniem. Jednak nie wypowiedział nawet słowa. Wypuścił głośno powietrze nosem, nachylając się nad jej twarzą. Jedną dłonią chwycił policzek i złączył ich usta. Chloe nie była aż tak powściągliwa i nieśmiała, jak mogłoby się wydawać, więc rozchyliła delikatnie wargi, zachęcając go do kolejnego kroku. Zamruczał zadowolony, drugą dłonią obejmując ją w talii i przyciągając bliżej siebie. Wsunął język, starając się wykorzystać wszystkie znane mu sztuczki, żeby zawirowało jej w głowie. Poczuła pulsowanie skóry, które ogarniało kolejne części ciała, trafiając na końcu do tego najwrażliwszego. Gorąc, który przejął policzki, rozlewał się w dół kaskadami podniecenia.
Gdy mężczyzna się odsunął, złapała głośno tlen, podbijając tym kilka punktów w jego ego.
– Rozumiem, że jesteśmy umówieni na drugą randkę? Tak właśnie główny bohater tego badziewia, które kazałaś mi przeczytać, nakłonił główną bohaterkę na kolejną szansę.
– Hmm... – udawała, że się zastanawia – dobrze.
– Prawidłowa odpowiedź. – Wyprostował się dumnie, chowając ręce do kieszeni.
– A gdybym powiedziała: „nie"? – zapytała filuternie.
– Powiedz – rzucił jej wyzwanie.
– Nie.
Automatycznie wyciągnął ręce z kieszeni, ponownie opierając zaskoczoną kobietę o drzwi klatki. Całował jej usta bardziej natarczywie i namiętnie. Przygryzł dolną wargę, po czym przejechał językiem po miejscu ugryzienia i na końcu cmoknął czule.
– Jaka jest twoja odpowiedź? – wychrypiał, walcząc ze swoim podnieceniem równie mocno, jak ona.
– Nie.
– Mogę tak do rana... – zagroził, unosząc brew, po czym wprowadził groźby w czyn i znów po trochę odbierał zmysły dziewczyny w swoje posiadanie.
– Przyjdź po nową książkę – wyszeptała w jego usta, mieszając ze sobą gorące, spragnione oddechy.
– Może wybierz odważniejszy tytuł?
– Może... – wydobyła z siebie wraz z ciężkim wydechem.
– Zrobię notatki. – Przejechał kciukiem po jej wargach, zostawiając ją z mnóstwem niewypowiedzianych obietnic.
^^^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top