Kino
W sobotę Stiles i Derek umówili się całą paczką do kina. Scott uparł się, że wybiera film więc Stilinski stwierdził, że co mu szkodzi się na to zgodzić, w końcu McCall miał dobry gust filmowy, jednak pomylił się w tej kwesti na całej linii. Zaufanie mu co do wyboru filmu było największym błędem w jego życiu.
Wylądowali w sali w której roiło się od zakochanych, na jakiejś dennej komedii romantynej. Wszyscy z paczki mieli swoją drugą połówkę, tylko Stilinski i Hale nie byli w związku, więc usiedli tak, by nie przeszkadzać zakochanym. Film trwał już pół godziny, a nastolatek żałował tego, że tutaj przyszedł. Niespodziewanie Derek odezwał się.
- Też masz ochotę zwymiotówać, gdy patrzysz na to gówno i wokół ciebie siedzą same miażdżące się do siebie pary?-zapytał z miną choćby zaraz miał zwymiotować.
-Jezu weź mi nawet nie mów. Już nigdy nie zgodzę się na to, by Scott wybierał film. Powidam nigdy! -powiedział Stiles w udawaną powagą w głosie, lecz nie wyszło to tak jak chciał. Zabrzmiał jak nastolatka, która jest obrażona na cały świat.
Oboje uśmiechnęli się do siebie i z powrotem skierowali twarze w stronę ekranu. Po paru minutach syn szeryfa stwierdził, że dłużej nie wytrzyma.
- Ja już nie wytrzymam ani minuty dłużej! Jeśli zaraz stąd nie wyjdę, to zacznę rzygać tęczą, a uwierz mi, że jestem do tego zdolny. -powiedział to tak jak dziecko, któremu ktoś odebrał lizaka.
Hale uśmiechnął się lekko i przechylił głowę w jego stronę. Chłopak poczuł jego oddech na swojej szyi i dreszcz przeszedł po jego plecach, ale nie zrozumiał dlaczego. Nie zdążył nawet chwilę nad tym pomyśleć, ponieważ Derek ponownie się odezwał.
- Może wyjdziemy i zobaczymy, czy puszczają tutaj coś normalnego? -zapytał mężczyzna.
- Tak... chodźmy stąd. Teraz! -nastolatek szepnął mu na ucho, na co wilkołak kiwnął tylko głową.
Powoli wstali i zaczęli kierować się w stronę wyjścia. Zignorowali pytające spojrzenia przyjaciół i jak najszybciej opuścili sale kinową. Podeszli do kasy i zaczęli rozglądać się za jakimś normalnym filmem. Po trzech minutach jednomyślnie postanowili wybrać się na "Więzień Labiryntu". Mieli do rozpoczęcia filmu pare minut, więc Stilinski kupił sobie jeszcze colę po czym w ciszy czekali na seans.
Podczas filmu oczywiście komentowali fabułę i grę aktorską.
- Jesteś strasznie podobny do Thomasa.-stwierdził wilkołak na co chłopak szeroko się uśmiechnął.
- Nie sądzisz, że Mihno i Thomas powinni być razem?-zapytał Stilinski dalej szczerząc się jak głupi.- Wydaje mi się, że pasowali by do siebie.
-Tak i dopełniali by się nawzajem. Thomas jest strasznie narwany i ciekawski, za to Mihno myśli dwa razy zanim coś zrobi. Tworzyli by ciekawą parę.-stwierdził Derek spoglądając w stronę wielkiego ekranu.
Gdy film się skończył wyszli z sali w dobrych humorach. Po chwili młodszy zaczął rozmowę.
- Stary, to teraz czekamy na drugą część.- powiedział Stiles z uśmiechem na twarzy.
-Młody obowiązkowo musimy ją zobaczyć.-powiedział wilkołak akcentując pierwsze słowo.
Zaczęli się śmiać, a chwilę później zauważyli stojących pare metrów dalej swoich znajomych. Podeszli więc do nich.
-Dlaczego wyszliście w połowie seansu?- zapytał Scott.
- Scotty kocham cię jak brata, ale nigdy więcej nie pozwolę Ci wybierać filmu. A i stwierdzam, że w ogóle nie masz gustu filmowego mój drogi!-odpowiedział przyjacielowi Stilinski na co wszyscy zachichotali, a McCall zrobił obrażoną minę.
Gdy wracali do domu postanowili wstąpić jeszcze do Scotta i spędzić u niego resztę wieczoru. Kiedy dotarli na miejsce zamówili pizzę i w znakomitych humorach siedzieli u McCalla aż do pierwszej w nocy.
***
Łapcie kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się spodobał. Kolejny pojawi się prawdopodobnie już jutro. Dziękuję bardzo. xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top