(🌿)────rozdział dwunasty
Kiedy czwórka kotów weszła do obozu od razu wzrok pobliskich kotów skierował się na małego, chudego kocurka zwanego Sosnową Łapą. Najbardziej ze wszystkich całemu wydarzeniu przyglądała się Nagietka, która skorzystała z okazji i wyślizgnęła się z żłobka. Oczy małej kotki patrzały wprost na ucznia co z pewnością przyprawiało go o dyskomfort. Gdzieś wśród małego zbiegowiska roznosiły się syki lub głośne miauknięcia innych kotów, które żądały wytłumaczenia.
- Zanieś go do Błądzącego Lotu, a ja wytłumacze co zaszło. Powiedz jeszcze Rudzikowej Fali aby później do mnie przyszedł. - Mruknął pręgus do białego wojownika, który kiwnął głową po czym poszedł prosto do legowiska medyczki przepychając się między zgromadzonymi. Brunatny kocur prześlizgnął się do Omszonego Głazu i wspiął się na niego.
- Niech wszytskie koty wystarczająco dorosłe aby samodzielnie polować zbiorą się tutaj na zebranie klanu! - Głos przywódcy rozniósł się po obozie i nie długo trzeba było czekać aż koty zaczną się zbierać.
- Wyruszyłem dzisiaj razem z Lśniącym Grzbietem i Mroźnym Obłokiem na patrol na Lawendowych Wzgórzach. - Kocur zrobił krótką przerwę aby później kontynuować swoją wypowiedź. - Znalazłem na brzegu lasu Sosnową Łape, ucznia Klanu Słonecznego Blasku, który polował na naszym terytorium aby.. - Nie zdążył dokończyć gdyż oburzone koty zaczęły głośno syczeć lub miauczeć przez co na polanie wzniósł się głośny szum. Brunatny przywódca natychmiast uciszył klanowiczów ruchem ogona. - Aby nakarmić swój klan. Okazało się, że w Klanie Słonecznego Blasku zabrakło pożywienia, a wiele kotów zmarło. Postanowiłem dać im kawałek łowiska i zatrzymać na chwilę Sosnową Łapę aby uzyskał siły na powrót.
Wśród kotów znów wzniósł się głośny szum rozmów. Niektórzy byli przeciwni czynowi przywódcy, a inni zaś go popierali. Pręgus zszedł z głazu i szybko przedostał się do legowiska medyka gdzie ogarnął go znajomy zapach przyjaciela i kotek oraz przyziemne ciepło. Szczerze? Uwielbiał tutaj spędzać czas. Jest tu ciepło, przytulnie i jasno, a nie tak jak w jego legowisku. - pusto, cicho i chłodno. Na jednym z legowisk siedział rudy kocur o białej łapie i brzuszku, to Rudzikowa Fala, który przez incydent z szczurami musiał zostać u medyka. Na innym zaś leżała mała strzępka kremowego, lekko przybrudzonego futerka. Sosnowa Łapa. Przywódca podszedł do swojego najlepszego przyjaciela i usiadł naprzeciwko jego.
- Jak się czujesz? - Miauknął spokojnie, ale z nutką czułości w głosie brunatny kot. Cóż, mimo iż przy klanie zachowuje się jak poważny kocur o wysokich ambicjach naprawdę jest zagubionym kocurem, który płacze w legowisku po stracie swoich kociąt i partnerki. Jego kocięta zginęły niedługo po urodzeniu przez wygłodzenie. Urodziły się w najgorszym czasie, podczas bitwy dwóch klanów i straszliwego głodu.
- Dobrze, łapa już tak nie boli. - Miauknął rudy kot przerywając tym samym rozmyślania pręgusa na temat swojej przeszłość. - Ale wytłumacz mi co to za kociak leży na tym legowisku. Wiem tyle, że wzbudził wielką sensację w obozie i przyprawił Sójczą Łape o zawroty głowy.
- To nie jest kociak. - Mruknął poważnie przywódca posyłając szybkie spojrzenie uczniakowi.
- Co? On jest uczniem? - Wymruczał ewidentnie zdziwiony zastępca wpatrując się swymi zielonymi oczami w przywódcę.
- Tak, nazywa się Sosnowa Łapa i znalazłem go na Lawendowych Wzgórzach na brzegu lasu. Mówił, że kociaki dwunożnych przychodzą na łąkę i starszą zwierzyny, której i tak jest mało, a rzeka kompletnie zamarzła. Zapytałem czy mógłbym porozmawiać z Mokrą Gwiazdą, ale jest w bardzo złym stanie o ile nie krytycznym. Młodziak prosił mnie abym pozwolił mu polować u nas, na kawałku Lawendowych Wzgórz. Zgodziłem się bo nie mogłem pozwolić aby niewinnie koty umierały w cierpieniu.
Zastępca zamilczał na dłuższą chwilę zastanawiając się nad zaistniałą sytuację. Ale po chwili podniósł spuszczoną głowę i miauknął.: - Podiąłeś dobrą decyzje.
Brunatny kocur uśmiechnął się lekko po czym wstał i rozejrzał się po legowisku medyka. - Wiesz gdzie jest Błądzący Lot?
- Wyszła poszukać czy są jakieś zioła, ale za niedługo powinna wrócić. Sójcza Łapa jest tam. - Miauknął po czym wskazał rudą łapą na ciemnorudą kotke stojącą z boku. Uczennica wyglądała na przygnębioną i zgaszoną, jakby zniknęła dawna energiczna i rozgadana kotka. - Od czasu śmierci Motylej Łapy jest taka... smutna.
- Porozmawiaj z nią, przyda jej się. - Mruknął przywódca przyglądając się Sójczej Łapie. On sam zapewne by nie pomógł bo jego umiejętności pocieszania są równe zeru. Prędzej wywołał płacz niż uśmiech.
- Dobrze, spróbuje. - Wymruczał również uważnie przyglądając się ciemnorudej kotce, która musiała to zauważyć i podeszła do nich.
- Ten kocur. - Rzuciła szybkie spojrzenie na kremową kupe futra leżąca na jednym z legowisk usłanych z miękkiego mchu. - Ma na imię Sosnowa Łapa, tak?
- Mhm.
- On jest strasznie wygłodzony i gdybyście go nie znaleźli umarłby. - Mruknęła smutno koteczka patrząc na przywódcę i zastępcę. - Błądzący Lot za niedługo wróci i poda mu coś na lepsze samopoczucie.
- Gronostajowa Gwiazdo? - Brunatny kocur usłyszał znajomy mu głos, to była Błądzący lot która wróciła z zbierania ziół. - Kto to? - Miauknęła odkładają zioła na bok.
- To jest Sosnowa Łapa z Klanu Słonecznego Blasku, nie ma jedzenia u niego w Klanie, a on sam jest okropnie wygłodzony i osłabiony. - Miauknęła szybko Sójcza Łapa zanim pręgus zdążył otworzyć pysk.
- Zaraz się nim zajmę, ale najpierw muszę poważnie porozmawiać z Gronostajową Gwiazda. - Starsza medyczka posłała kocurowi znaczące spojrzenie, a on bez słowa poszedł za nią w głąb legowiska. Kocica bez ogona usiadła na ziemi. Brunatny kocur usiadł naprzeciwko niej, a swój puchaty ogon położył na przednich łapach.
- Dzieje się coś złego. - Mruknęła kocica i na chwilę zamilkła po czym kontynuowała. - Klan Słonecznego Blasku głoduje, Klan Wiecznej Ciszy jest wyjątkowo spokojny nawet jak na niego, a Klan Silnego Wiatru zaczyna przyjmować do swojego klanu coraz więcej samotników i pieszczochów. - Dokończyła medyczka spoglądając na przywódce 'zamglonym' spojrzeniem. Coś złego dzieje się w lesie od kąd kocur zaczął dostawać sny od Klanu Gwiazd.
- Racja, zaczynam się coraz bardziej obawiać o przyszłość. - Miauknął przywódca patrząc na ziemie. Czy to wszystko co się wydarzy będzie jego winą? W końcu... Na jego barkach spoczywa życie całego klanu.
- Nie martw się, Klan Gwiazd stoi po naszej stronie. - miauknęła Błądzący Lot posyłając Gronostajowej Gwieździe lekki uśmiech. Ale przywódca wiedział, że nawet Klan Gwiazd może sobie nie dać rady z największym złem.
[1028 słów]
PYTANIE; macie już jakieś shipy? i jakie są wasze ulubione postacie?
ja osobiście ship'uje rudzikowy x gronostajowy uwu
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top