4. Boję się

Wciąż się boję.

Mam strach przed jutrem.

Mam tylko dobę.

Nie idę tutaj ze sznurkiem.

Wszystko maluję sam.

Jestem już tylko artystą.

A mówią mi, że mam dar.

Muszę do tego nawyknąć.

Tylko jak?

Wczoraj było tak źle.

Dzisiaj widzą tylko ten blask.

Bo chwyciłem za ster.

Bo chciałem coś zmienić.

Choć do dzisiaj sam nie wiem jak.

Jestem jak feniks.

Dalej nie czuję, że to maks.

Dalej się rozpędzam.

Ciężko mi sobie wyobrazić co będzie jutro.

A mówią, że dopiero to się rozkręca.

Oddaję się tym smutkom.

Zamiast się skupiać na radości.

Co za smutek.

Dzisiaj nie chcę wszystkiego zatopić.

Choć jest coraz trudniej.

Piszę to, jak list.

Mam nadzieję, że nie ostatni.

Nie ogranicza mnie żaden bit.

Nie zamierzam się oddalić.

Jestem za czysty.

A publikuję w internecie.

Jestem trochę jak ten przybysz.

Choć już nie na tym marginesie.

Dalej nie rozumieją tej sztuki.

A przeczytali ją na raz.

Dziś wiem, że musiałem wrócić.

Już nie mogę spać.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top