20. Las płonie
Las płonie.
Ja tylko patrzę.
Tyle znika drzew.
Tylko słyszę ognia dźwięk.
Jakbym słyszał upadek.
Tych drzew krzyk.
Czekam już tylko na deszcz.
Wtedy ogień przestanie żyć.
Zostanie tylko popiół.
Jak martwe ciało.
My tak odbici, jak z nierównych formuł.
Wokół już taki tłok.
Jakby świat był fabryką.
To skąd tyle wad?
Przejmuję się już tylko chwilą żyzną.
Oni szukają czerwonych flag.
Ja ich widzę za dużo.
Jakby tylko one istniały.
A chcę, żeby już bladły.
Uczucia przepadły.
Tak się spaliły.
Popiół zwiał wiatr.
Ślady się zatarły.
Nie liczę już strat.
Są zbyt duże.
A ja muszę myśleć pozytywnie.
Znaleźć ten sens.
Nadchodzi deszcz.
Ogień gaśnie.
Już tylko jest ciemność.
Kieruję się w kierunku drzew.
Nie oddaję się już tym szeptom.
Nie po to uciekałem do ciszy.
Teraz tylko w niej chcę trwać.
Już nie gonią mnie terminy.
Bo zostawiam tylko po sobie ślad.
Widzimy się w lesie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top