(🌿)────rozdział trzydziesty piąty
◆ ▬▬▬▬▬▬ ❴✪❵ ▬▬▬▬▬▬ ◆
R O Z D Z I A Ł
T R Z Y D Z I E S T Y
P I Ą T Y
◆ ▬▬▬▬▬▬ ❴✪❵ ▬▬▬▬▬▬ ◆
Minął dokładnie księżyc od narodzin jego kociaków, a Gronostajowa Gwiazda z powrotem powrócił do normalnego życia. Zaczął jeść, rozmawiać z innymi i często odwedzać partnerke oraz kociaki w żłobku.
Jedyne co smuciło kocura to Pora Nagich Drzew, która zawitała już w lesie na dobre. Zwierzyna zaczęła się chować w swoich norkach, a epidemia zielonego kaszlu powoli zaczyna kiełkować w obozie zaczynając od straszych. Ostra Sadzawka jak i Słonecznikowy Wąs były w legowisku medyczki po tym jak zielony kaszel je zaatakował, a z tego co się dowiedział przywódca od Sójczego Skrzydła z Słonecznikowym Wąsem jest bardzo źle. Stara koteczka żyła jeszcze za czasów kiedy przywódcy na świecie nie było, a Szczawiowa Gwiazda był dopiero uczniem. Ciemnobrązowa starsza o wyjątkowych wąsach, które w świetle słońca mają złotawą poświate ma aż sto piętnaście księżyców co czyni ją najstarszą z klanu. Niestety, ale dwadzieścia księżycy temu straciła partnera gdyż ten zmarł z powodu naturalnych i przez pewien czas była sama w legowisku starszyzny aż w końcu doszła do niej Ostra Sadzawka—dawniej wspaniała wojowniczka świetnie nadająca się na stanowisko zastępcy z racji swojej inteligencji jak i wyjątkowej sprawiedliwości. W późniejszym zaś czasie doszedł do nich Trujący Krzew, który ma tylko siedemdziesiąt księżycy gdzie Ostra Sadzawka ma dziewięćdziesiąt.
***
Pręgowany na czarno kocur noszący imię Gronostajowa Gwiazda wrócił akurat z polowania razem z patrolem łowieckim. W jego pysku zwisała mizerna, szara myszka, która zabłąkała się wśród śniegu, a kocur to wykorzystał. Ćmia Rana oraz Długie Pióro byli razem z nim na polowaniu, ale również nie złowili zbyt dużo. Rzeka zamarzła, a więc ryb nie da się złowić dopóki nie zrobi się otworu w grubym lodzie aby włożyć łapę do lodowatej wody. Przywódca z cichym westchnięciem smutku odłożył swą zdobycz na mały stos zwierzyny, który z dnia na dzień malał. Zaraz po tym przedostał się przez wydeptaną ścieżkę do Omosznego Głazu po to aby po chwili na niego skoczyć i dumnie wypinając pierś stanąć na nim. Małe, zimne okruszki spadały w ogromnych ilościach na ziemie tym samym zakrywając ją coraz to świeższą wartwą śniegu.
— Niech wszystkie koty- — Tutaj przywódca urwał po to aby kichnąć po czym z powrotem kontynuował; — wystarczająco dorosłe aby samodzielnie polować zbiorą się tutaj na zebranie klanu!
Wojownicy zaczęli się wyłaniać leniwie ze swojego legowiska aby usiąść przed chropowatą skałą. Jedna z karmieclek, a dokładnie Odymiony Sen wyszła ze żłobka razem ze swoimi siedmioksiężycowymi kociakami, których sierść lśniła się w bladych promieniach słońca. Usiadła razem ze swoimi dziećmi najbliżej skały wiedząc, że chodzi o ich mianowanie. Karmieclka wyglądała na taką dumną kiedy patrzyła na swoje dzieci, że mimowolnie przywódca zapragnął aby to i jego kociaki zostały już mianowane.
— Jodełku, wystąp.
Szary, smukły kocurek wystąpił dumnym krokiem do przodu spoglądając na przywódcę swymi bursztynowymi ślepiami.
— Począwszy od dziś, aż do mianowania na wojwonika będziesz znany jako Jodłowa Łapa. Twoim mentorem zostanie Lśniący Grzbiet. — Miauknął poważnym tonem głosu spoglądając na łaciatą przyjaciółkę, która posłała mu promienny uśmiech po czym poszła zetknąć się nosami ze swoim uczniem tak jak wskazuje tradycja. Kiedy dwójka kotów z powrotem usiadła na boku zawzięcie ze sobą rozmawiając przywódca spojrzał na drugiego kocurka; Pokrzywka. Niski brudnoszary kocur wystąpił na przód nie czekając aż pręgus cokolowiek powie.
— Począwszy od dziś aż do mianowania na wojwonika będziesz znany jako Pokrzywowa Łapa. Twoim mentorem zostanie Wietrzny Obłok. — Pręgus zawachał się trochę nad wypowiedzeniem ostatnich słów, a widząc minę i zachowanie wspomnianego wojwonika od razu pożałował swojej dezycji. Mianowicie, biały umięśniony kocur zaczął się wszystkim chwalić jaki to on jest wspaniały, że dostał ucznia co aż powodowało mdłości u przywódcy. Zauważył on jednak coś dziwnego na pysku Pokrzywowej Łapy kiedy to Wietrzny Obłok zetknął się noskiem ze swoim rudym partnerem. Coś w stylu, obrzydzenia. Czyżby młody kocurek nie akceptował związków innych niż kocur i kotka? Wytłumaczało to by też dlaczego był tak starsznie wredny dla Kwiecistego Pazura kiedy ta widocznie wykazywała swoje zainteresowanie Oszronionym Liściem. Pręgus westchnął cicho po czym zaskoczył ze skały tym samym ogłaszając koniec zebrania klanu.
Przywódca usiadł sobie gdzieś przy dużych, zielonych paprociach kłaniających się ziemi przez ciężki biały puch na nich spoczywający.
Odgarnął łapą zimny śnieg na boki aby w spokoju móc usiąść na mokrej trawie przykrytej teraz śniegiem. Nagle z legowiska medyka wyszła Sójcze Skrzydło; aktualna medyczka klanu, a na jej pysku widać było smutek.
— Słonecznikowy Wąs umarła. — Oznajmiła cicho wskazując ogonem w stronę swojego legowiska stworzonego z gęsto splecionych ze sobą krzewów. — Nie udało mi się jej...uratować.
◆ ▬▬▬▬▬▬ ❴✪❵ ▬▬▬▬▬▬ ◆
[752 słowa]
jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że srocze futro ma crusha na gronostajowym uwu
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top