(🌿.)────rozdział pierwszy

Po zielonej polanie niedaleko strumyczka o spokojnym nurcie biegała kotka, młoda kotka, która była uczennicą klanu. Zwała się ona Oszroniona Łapa, niedawno skończyła swoje lekcje, ale postanowiła jeszcze zostać i pobiegać chwilę po zielonej polance.
Nagle do jej uszu dotarł dźwięk znajomego głosu.

— Niech wszystkie koty wystarczające dorosłe by samodzielnie polować zbiorą się tutaj pod Omszonym Głazem na zebranie! — kotka od razu kiedy usłyszała głos przywódcy zaczęła biec w stronę Omszonego Głazu.
Kiedy przybiegła na miejsce zauważyła o wiele więcej innych kotów! Żeby się nie zgubić w tym małym zamieszaniu usiadła obok Sójczej Łapy — swojej nawet dobrej koleżanki.

— Dziś zbieramy się tu wszyscy razem, by nadać imię nowemu uczniowi. Wystąp Myszko. — powiedział przywódca po czym na przód wyszła drobna kotka imieniem Myszka.

— Poczynając od dzisiaj, aż do momentu, gdy otrzyma imię wojownika ten, uczeń zwany będzie Mysia Łapa. Pierzasta Skóro, wystąp. — na przód wyszedł kocur o gęstym futrze.

— Będziesz szkolić Mysia Łapę. — przerwał na chwilę po czym kontynuował. ─ Jesteś inteligentnym oraz odważnym wojownikiem, mam nadzieję ze wyszkolisz ją na dobrą oraz oddaną wojowniczkę.

Puchaty kocur kiwnął głową i podszedł do Mysiej Łapy po czym zetknęli się noskami. Tłum kotów zaczął wykrzykiwać imię młodej uczennicy. Nizutka, młoda uczennica spoglądała na każdego kota z osobna lekko zakłopotana tym całym zbiegowiskiem patrzącym na nią. Kiedy wszystkie koty pogratulowały kotce po czym rozeszły się wracająć do swoich wcześniejszych zadań. Nowa uczennica również odeszła zostawiając przywódcę samego.

Gronostajowa Gwiazda usiadł na szarym dość niskim oraz lekko omszonym głazie.
Kocur spojrzał na lekko szarawe, zwiastujące ulewe niebo. Nie trzeba było długa czekać, a po głazie zaczęły spływać krople wody, a futro kota zaczęło powoli moknąć od nagłego deszczu. Czyżby klan Gwiazd nie był zadowolony z mianowania Mysiej Łapy na ucznia? Właśnie to pomyślał pręgowany przywódca. Nagle po niebie rozbrysła się złota kreska, którą wcześniej uprzedził głośny łomot. Kocur najeżył futro słysząc nagły dźwięk oraz rozbłysk na szarym niebie.

— Gronostajowa Gwiazdo! — przywódca usłyszał dość głośne mruknięcie innego kota.

— Tak, Rudzikowa Falo? — miauknął kocur z nie odgadnionym wyrazem pyska.

— Wejdź do swojego legowiska! Jeszcze się przeziębisz lub co gorsza złapiesz zielony kaszel! — zastępca podbiegł do Gronostajowej Gwiazdy.

— Spokojnie, nic mi się nie stanie. — miauknął spokojnie przemoczony już przywódca.

— Ale- — nie zdążył dokończyć bo przerwał mu żylasty kocur.

— Żadnych ale! Masz wracać natychmiast do swojego legowiska. — warknął pręgowany kocur.

— Jasne. — zrezygnowany
zastępca zniknął z zasięgu wzroku przywódcy.

Gronostajowa Gwiazda po upływie kilku chwil zeskoczył z niskiego głazu i wszedł do swojego legowiska. Ułożył się wygodnie na miękkim mchu, który powoli zaczął moknąć od całkowicie mokrego futra kota. Przymknął lekko oczy i poczuł, że powoli odpływa w upragniony przez niego sen.

Nagle znalazł się w gęstym, ciemnym lesie. Brunatny przywódca zaczął niuchać próbując określić miejsce, w którym się znajduje. Niestety, ale nie wyczuł nic oprócz mocnego zapachu stęchlizny i wilgoci. Rozejrzał się, ale nie dojrzał nic oprócz drzew, mnóstwa drzew.

Przywódca powoli ruszył do przodu, uważnie się rozglądając oraz co jakiś czas strzygając uszami. Usłyszał szelest liści gdzieś w krzakach, brunatnofutry wysunął od razu pazury i spojrzał w stronę odgłosu. Z krzaków wyskoczył masywny kocur o ciemnym niczym nocne niebo futrze, złotych, groźnych oczach i prosto postawionym ogonie. Ostre kły miał wyciągnięte na zewnątrz i równie ostre pazury wysunięte. Nagle usłyszał pisk kociaków. Obrócił się w stronę odgłosów i zobaczył dwójkę, drobnych i bezbronnych kociaków obok, których leżało martwe ciało ich matki. Małe kociaki wtulały się w futerko matki popiskując smutnie. Kocur z powrotem odwrócił się w stronę wroga, ale na miejscu ciemnego kota była pustka. Gdzieś w oddali usłyszał krzyki bólu, krzyki te ewidentnie wydawane były przez koty. Nagle kocur się obudził ciężko dysząc, podniósł się i wyszedł szybko z legowiska. Jeszcze trwała noc, przywódca zaczął chodzić po centrum obozu ze spuszczoną niską głową. Myślał cały czas nad snem, który mu się przyśnił. Po pewnym czasie skierował się w stronę żłobka aby upewnić się, że ze młodymi wszystko dobrze. Kiedy przywódca zauważył, że kociaki śpią spokojnie wtulone w swoje matki od razu mu ułożyło i zawrócił z powrotem do swojego legowiska. Położył się znów w swoim posłaniu, a po chwili, która dla kocura trwała conajmniej jeden księżyc zasnął.

  ***

Obudził się rano kiedy to już połowa klanu nie spała. Ziewnął przymykając przy tym oczy i przeciągnął się po czym wyszedł dumnym krokiem ze swego legowiska. Postanowił zapolować dla klanu, więc przeszedł przez gęste krzaki jeżyn, które wyznaczały terytorium obozu po czym poszedł w stronę rzeki gdzie mógł spokojnie zapolować.

Szeroka, głęboka rzeka o szybkim nurcie z piaszczystymi brzegami przepływała przez całe terytorium klanu, obok niej były niskie drzewa, krzewy oraz kwiaty czy nory innych zwierząt. Cały klan Porywistej Rzeki znajdował się w lesie, a jedyne miejsce gdzie nie było gęstych drzew to właśnie przy tej rzece, w centrum klanu oraz na polanie z wieloma ziołami gdzie ciężko było polować przez mocny zapach. Żylasty kot zaczął węszyć jednak nie wyczuł niczego. Posunął się nieco do przodu tak, że jego łapy zatopiły się w miękkim, złocistym piasku na brzegu rzeki. Wyczuł mocny zapach myszy, zniżył się na tyle, że zielona, lekko oszroniona trawa ocierała się o jego brzuch. Wytęrzył wszystkie zmysły i jeszcze raz zaczął wąchać, mysz była nadal w tym samym miejscu. Kocur bezszelestnie przesunął się do przodu, a kiedy był wystarczająco blisko zwierzyny rzucił się na nią i przygniótł mocno łapą wijącą się mysz. Zatopił kły w tłustym zwierzęciu, a te umarło od razu.
Przywódca przykrył ziemią martwe cielsko aby później po nie wrócić.

Po tym zaczął powoli iść wzdłuż rzeki niuchając w powietrzu, znów coś wywęszył i tym razem również była to mysz. Znów wrócił do pozycji kiedy to trawa ociera się o jego cielsko i miał się już rzucić na zwierzęcie, ale nagle usłyszał szelest w krzakach. Drobna oraz wychudzona mysz uciekła szybko, a kocur wyprostował się i odwrócił się w stronę krzewu. Nagle wyskoczyła z krzaków młodziutka kotka o czarnej niczym smoła sierści.

— Motyla Łapo? Co ty tu robisz? — miauknął zdziwiony przywódca rozpoznając w kotce uczennice ze swojego klanu.

— Miałam za zadanie coś upolować, ale mysz mi uciekła! — odpowiedziała kotka zaczynając lizać swój bok z którego były powyrywane małe kępki futerka.

— A gdzie Miodowe Futro?

— Em, no jest w klaaniee. — kotka zaprzestała lizania się i spojrzała lekko zakłopotanym wzrokiem na swojego przywódce.

— Miejmy nadzieję, że chociaż robi coś pożytecznego! — prychnął kocur. — No a co ci stało, Motyla Łapo?

— Zachaczyłam o jakąś gałązkę z kolcami kiedy polowałam i wyrwałam sobie futerko.. — mruknęła cicho.

Przywódca pokręcił tylko głową zrezygnowany gdy nagle mocny podmuch podniósł lekko jego futerko z resztą tak samo jak futro uczennicy. Kocur poczuł zapach Klanu Słonecznego Blasku, który znajdował się niedaleko klanu Porywistej Rzeki przez co z każdym podmuchem wiatru czuć było ich zapach.

Młoda kotka skupiła się nagle nad czymś patrząc na swoje łapy, a po chwili ciszy, która nastąpiła powiedziała:

— Ten sam zapach czułam przy Wrzosowych Wzgórzach. —  Wrzosowe Wzgórza znajdowały się w głębi lasu na terenie klanu Porywistej Rzeki. Były to małe pagórki porośnięta wrzosem, często można było tam znaleźć nory królików.

— Jak to?! Jakiś obcy kot był na naszych terenach łowieckich? — kocur najeżył futro zirytowany.

— Zapach był świeży. — dodała jeszcze kotka.

— Wracajmy już do klanu, będę musiał zrobić zebranie.


***

Kiedy dwójka kotów przedostała się przez krzaki jeżyn od razu inne koty, które znajdowały się blisko wejścia do obozu spojrzały w tę stronę. Akurat była tam Miodowe Futro, która wylegiwała się w cieniu drzewa. Przywódca posłał jej ostrzegawcze spojrzenie, a wojowniczka uśmiechnęła się nerwowo. Kocur wskoczył na Omszony Głaz po czym obrócił się przodem do kotów.

— Niech wszystkie koty wystarczająco dorosłe aby samodzielnie polować zbiorą się tutaj pod Omszonym Głazem na zebranie! — krzyknął donośnie kocur, a pod głazem zaczęły zbierać się koty.

Kiedy wszystkie koty się już zebrały odezwał się znów przywódca.

— Na Wrzosowych Wzgórzach, Motyla Łapa wyczuła zapach kota z klanu Słonecznego Blasku. — odezwał się poważnym tonem głosu pręgowany kocur. — Partole będą odbywały się cześniej, a koty będą musiały być bardzo czujne! Od teraz musimy pilnować naszego klanu.

◆ ▬▬▬▬▬▬ ❴✪❵ ▬▬▬▬▬▬ ◆

[ 1305 słów ]

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top