Rozdział 8#
Resztę wakacji spędziłam na szkoleniu siebie i Luny. Mi szło w 100% lepiej niż jej.
Ja nauczyłam się latać prawie bez błędnie, potrafię już zrobić nawet pętlę w powietrzu. Za to Luna nie chce się niczego nauczyć. Chciałam żeby spała u siebie na łóżku ale codziennie się budziłam z kotem na poduszce idealnie nad głową. Przynajmniej załatwia się do kuwety i nie drapie mebli.
Szykowałam się na pociąg. Pakowałam ciuchy, rzeczy, pamiątki, spakowałam także kocie zabawki i inne graty jakie miałam.
Poszłam do kuchni na kolacje i przy okazji naszykowałam klatkę dla Luny, która unikała jej jak ognia.
Przez całą kolację zastanawiałam się jak włożyć kota do klatki NIE wbrew jego woli i w końcu wpadłam na idealny pomysł.
Wiedząc iż Luna kocha mój zapach i miękkie rzeczy, wyłożyłam podłogę klatki moją ulubioną bluzą w której kapturze siedziała gdy się pierwszy raz spotkałyśmy. Luna wszystko widziała i obserwowała, gdy skończyłam kocica podeszła, powąchała klatkę i do niej weszła.
Zamknęłam klatkę i poszłam po walizki. Spakowałam do plecaka jedzenie i wyszłam z wujkiem z domu.
Przed budynkiem stała już taksówka, którą zamówił wujek po kolacji. Pojechaliśmy na stację, gdy wysiedliśmy zadzwonił mi telefon.
Dzwoniła do mnie mama i nagle mnie olśniło. Ona nic nie wie. Nerwy mnie pożarły w 5 sekund. Trzęsącą się ręką odebrałam i na ekranie pokazała mi się mama.
Szturchnęłam łokciem wujka żeby podszedł. Zobaczył moją mamę na ekranie i jego chyba też olśniło bo zaczął się pocić jak szczur.
- H-Hej - zająkał się wujek
Szturchnęłam go jeszcze raz ale mocniej tak żeby go zabolało i żeby wiedział, że ma się nie jąkać.
- Cześć mamo - krzyknęłam do telefonu
- Cześć kochanie - powiedziała mama
- Co tam - zapytałam
- A dzwonie żeby życzyć wam bezpiecznej podróży i żeby powiadomić, że wujek Toshinori przyjedzie na grilla
- Jakiego grilla - zapytałam z wujkiem Takamim jednocześnie
- Oł ... zepsułam niespodziankę - powiedziała mama
- Nie szkodzi, a poza tym w końcu będę miała okazję założyć tą sukienkę którą od ciebie dostałam - uśmiechnęłam się
- To jeszcze jej nie założyłaś - zdziwiła się mama
- Nie, jakoś nie miałam okazji - odpowiedziałam
Poczułam że w klatce którą trzymałam w ręce poruszył się kot, a ja tylko się modliłam żeby nie zaczął miałczeć.
- A wiesz wujek Toshinori ma dla ciebie niespodziankę - uśmiechnęła się
- Wiesz ... tak właściwie to ja też mam dla was niespodziankę - spojrzałam na klatkę z Luną - w sumie to nawet dwie
- O, nie mogę się doczekać
Wtem przyjechał pociąg. Gdy spojrzałam na godzinę zobaczyłam, że mamy tylko 5 minut do odjazdu.
- Mamo słuchaj nasz pociąg już przyjechał więc muszę kończyć
- Dobrze, pa - pożegnała się mama
- Pa - krzyknęłam z wujkiem jednocześnie i się rozłączyłam
Wzięliśmy nasze walizki i wsiedliśmy do pociągu.
Jechaliśmy w ciszy jedynie kto czasem ją przerywał to Luna.
Po godzinie drogi wzięłam wyjęłam kota z klatki, położyłam na kolanach i zaczęłam głaskać.
Nawet się nie zorientowałam kiedy zasnęłam.
Obudziłam się na stacji, podniosłam się w ułamku sekundy i krzyknęłam.
- JUŻ JESTEŚMY, czemu mnie nie obudziłeś - zapytałam wujka
- Uspokój się, przed nami jeszcze cztery godziny drogi - uśmiechną się lekko wujek
- Aaaa - spojrzałam się na nogi i do klatki - A GDIE LUNA - znowu się uniosłam
- Jesteśmy w pociągu, nie krzycz tak. Leży za twoją głową.
Odwróciłam się i zobaczyłam Lunę leżącą na oparciu fotela. Spała, więc postanowiłam jej nie przeszkadzać i dać jej pospać.
Nagle zaczęłam się śmiać do siebie.
- Co cię tak bawi - zapytał wujek
- To że zawsze gdy się budzę to Luna leży nad moją głową i sam fakt, że jest kotem a ja wilkołakiem. Mimo tego ona się mnie nie boi.
- Aha
- To powiesz mi co cię tak martwi - zapytałam
- Co, nic mnie nie martwi
- Daj spokój, wali od ciebie stresem
- No dobra. Zastanawiam się jak mam powiedzieć twoim rodzicom, że o mało nie zginęłaś bo postanowiłem sprawdzić czy potrafisz latać
- A, o to chodzi. Możemy powiedzieć że sama spadłam, przez przypadek
- Nie uwierzą. Nie jesteś na tyle głupia żeby spaść, a poza tym bym cię od razu złapał
- No to może. Złoczyńcy mnie zepchnęli z dachu a ciebie związali. A może lepiej nie, bo nigdy by mi nie pozwolili iść na misję
- I tak by nic z tego nie wyszło. Ja miałem być za ciebie odpowiedzialny, a Logana i Wiktora nie da się okłamać
- W sumie racja. Kompletnie o tym zapomniałam
- To co im powiemy - zapytał spierając brodę na stoliku
Zrobiłam to samo ale natychmiastowo się podniosłam - A co jeśli nic im nie powiemy
- A niby jak to widzisz
- Powiedzmy, że to nasz mały sekret
Wujek od razu ustawił się do pionu - I to może wypalić - ucieszył się jak małe dziecko
Wykonaliśmy znak przysięgi. Taki jaki robią małe dzieci, czyli spletliśmy nasze małe paluszki.
Nagle obojgu z nas zaburczało w brzuchach jednocześnie i zaczęliśmy się śmiać jak opętani.
W tym samym czasie do naszego przedziału wszedł konduktor ten sam co ostatnio i znowu miał wychodzić aby nas zobaczył.
Nawet nie zdążyłam go zatrzymać, śmiech mi nie pozwalał wydusić z siebie nawet jednego słowa.
Gdy emocje opadły pociąg staną na jednej ze stacji, a my wyjęliśmy jedzenie z plecaka i zaczęliśmy jeść.
Po paru sekundach do naszego przedziału znowu ktoś wszedł. Byłam święcie przekonana, że to konduktor więc od razu wyjęłam bilety i wystawiłam je w stronę drzwi nawet nie patrząc w ich stronę.
- Ale ja ich nie potrzebuje, mam swój - usłyszałam znajomy głos
Odłożyłam kanapkę i rzuciłam się na szyję wujka Toshinoriego.
Był w swojej prawdziwej ( nie umięśnionej ) formie.
- Cześć wujku - krzyknełam
- Siema - powiedział wujek Takami przełykając kęs kanapki
- Hej - uśmiechną się Toshinori
- Jesteś głodny? Jak chcesz możesz się do nas dosiąść mamy jeszcze pełno kanapek - zaproponowałam
- A chętnie wiesz. Tak właściwie to nawet nie miałem czasu zjeść, myślałem że się spóźnię na pociąg. Właśnie do ciebie jadę
- Proszę - podałam mu kanapkę
- Czyj to kot - zapytał się wujek
- Mój. Wabi się Luna - odpowiedziałam
- Naprawdę. I on cię lubi
- Tak też się dziwię - odparłam zadowolona z siebie
- Laura uratowała go z pożaru gdy mi pomagała - pochwalił mnie Takami
- O, widać że się nie obijałaś
Resztę drogi spędziliśmy na rozmowach i żartach. Nawet się nie zorientowaliśmy gdy byliśmy na miejscu.
W pośpiechu włożyłam Lunę do klatki i nakryłam małym kocykiem. Posprzątałam i wzięłam swoje torby.
Zdążyliśmy wysiąść w ostatniej chwili gdy pociąg miał odjeżdżać.
Na peronie czekali moi rodzice, podbiegłam i ich przytuliłam. gdy mnie puścili zapytałam się gdzie jest wujek Wiktor. Oni mi jedynie odpowiedzieli że został w domu bo byśmy się w szóstkę do auta nie zmieścili.
Wzięłam swoje walizki i poszłam do auta. Wszyscy siedzieliśmy w aucie i jechaliśmy do domu gdy poczułam że Luna którą miałam w klatce na kolanach wstała.
Zrobiłam szerokie oczy z przerażenia, że niespodzianka może się wydać. Spojrzałam wymownie na wujka a on już wiedział o co chodzi.
Gdy usłyszeliśmy miałczenie włosy stanęły mi dęba. Rodzice którzy siedzieli na przodzie odwrócili się w naszą stronę ale po chwili znów patrzyli się przed siebie. Zerknęłam na wujka a ten udawał kota który się przeciąga i ziewa. Nie wiem jakim cudem ale nabrali się, że to wujek miałczał. Odetchnęłam z ulgą.
Gdy dojechaliśmy na miejsce było około 16:00.
Czułam już zapach mięsa na grillu aż zaburczało mi w brzuch.
- Znowu głodna przecież niecałe 3 godziny temu jadłaś - zapytał się Toshinori
- Tak, ale zjadłam tylko dwie kanapki a wcześniej jadłam kolację około 22:00. Mam prawo być wciąż głodna - odpowiedziałam sarkastycznie wciąż wciągając zapach grilla
Przywitałam się z wujkiem Wiktorem i poszłam do pokoju się rozpakować. Rozłożyłam rzeczy Luny i popowieszałam swoje ubrania na wieszaki. Przebrałam się w sukienkę i razem z klatką w której siedziała Luna zeszłam na dół.
Postawiłam klatkę pod stołem na tarasie i pomogłam przyszykować wszystko na grilla.
Witam wszystkich czytelników. Mam nadzieję że wam nie nudzi mój fanfic. Wiem że weszliście tu po to aby przeczytać romansidło o Kirishimie. Ale spokojnie już niedługo pojawi się cała klasa 1A. Proszę wytrzymajcie jeszcze kilka rozdziałów. Sama nie podejrzewałam że będzie ich aż tyle, na początku miały być dwa max trzy rozdziały o mojej oc ale wyszło jak wyszło i nic z tym nie zrobię.
Rozdziały pojawią się może nawet trochę szybciej bo mam już kilka artów które sama zrobiłam.
1374 słow.
Życzę wam miłego dnia/nocy/południa/wieczoru/popołudnia czy jaką tam porę teraz macie.
Dziana ;P
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top