Rozdział 32# Olimpiada cz.II
Przed nami była już tylko jedna konkurencja, walki jeden na jeden...
Pokazano nam z kim mieliśmy walczyć, wcale nie byłam zachwycona. Miałam walczyć przeciwko Tetsutetsu, a Eijiro przeciwko Hagakure. Nie miałam wątpliwości, wiedziałam, że Kirishima przejdzie dalej zastanawiałam się jedynie co zrobić. Miałam walczyć przed Eijiro.
Dotarło do mnie, że bardziej zależy mi na czerwono-włosym niż na zwycięstwie. Postanowiłam jednak nie oddawać walkowerem i wyjść z tego z twarzą. Ale zanim to, postanowiłam się dobrze bawić.
Przed przerwą na lunch poszłam do łazienki i skończyło się na tym, że trochę pogubiłam drogę.
Szłam tak ja pokazywały znaki "Exit" do puki się na kogoś nie natknęłam. Przede mną stał Bakugo oparty o ścianę. Zdałam sobie sprawę, że kogoś podsłuchiwał. Wyostrzyłam słuch i usłyszałam jak Todoroki rozmawia z Izuku. Czułam, że ich rozmowa zmierza w niepożądanym kierunku.
- Wiesz, że nieładnie tak podsłuchiwać ? - zagadałam do blondyna
- Nie twój interes co robię - warknął
- Nawet jeśli - przewróciłam oczami - Daj im spokój, to nie twoja sprawa o czym gadają - upomniałam
- I nie twoja, spadaj stąd - słowa chłopaka mnie głęboko dotknęły ale nie dałam po sobie tego poznać
Izuku i Todoroki wyszli, a Midoriya zaczął mówić za dużo. Klepnęłam lekko chłopaka w tył głowy.
- Daj im spokój - ruszyłam przed siebie jakby nigdy nic
- Czy ty mnie właśnie...?
- Czy walnęłam cię w głowę ? Tak - powiedziałam jakby nigdy nic, a chłopak rzucił się w moją stronę
- Doigrasz się - powiedział pełnym złości głosem
- Domyślam się, ale może inny razem - zrobiłam unik - A czekaj, tam jest wyjście - odwróciłam się na pięcie i udałam w miejsce gdzie wcześniej stał Todoroki i Izuku
- Nie ignoruj mnie - warkną i ruszył za mną
- Nie ignoruję tylko idę coś zjeść, bo padam z głodu
- Zabiję cię
- Powodzenia - machnęłam i przeskoczyłam przez barierkę
Olewając wykurzonego jeża, wzięłam jedzenie i dosiadłam do samotnie siedzącej Asami. Po posiłku ruszyłyśmy na stadion.
Wzięłam udział w każdej możliwej konkurencji i bawiłam się nadzwyczaj dobrze. Podczas gier rozmawiałam z Asami i jej wszystko po części opowiadałam. Gdy byłyśmy zmęczone udałyśmy się do kafejki i zaczęłyśmy nawijać bez przerwy.
Jednakże czas się skończył, a ja musiałam się przyszykować do walki. Pierwszy startował Izuku więc postanowiłam go wesprzeć mentalnie. Poszłam na dół do tunelu prowadzącego na arenę. Zobaczyłam tam jak wujek Toshinori wygłasza przemówienie zielonowłosemu.
- Nie wysilaj się tak, wujku - podeszłam do nich gdy skończył mówić i stał w umięśnionej formie - Przyszłam życzyć ci powodzenia - przytuliłam zielonowłosego - Daj z siebie wszystko
- H-hai ! - krzykną i ruszył na arenę
- Da sobie radę, nie musisz go tak cisnąć - powiedziałam do wujka
- Om, możesz mieć rację - przytakną mi i wrócił do swojej poprzedniej postaci
Wróciłam na trybuny i siadłam obok Eijiro. W skupieniu oglądałam walki innych przeciwników. Podczas walki Miny i Aoyama wyszłam żeby się przygotować.
Weszłam do poczekalni i zaczęłam się rozciągać. Testowałam sprawność skrzydeł i prędkość wysuwania pazurów. W pewnym momencie drzwi się otworzyły, a do pomieszczenia weszła wysoka blondynka z przypominającymi ptasie, oczami.
- Hej, mamo - powiedziałam poprawiając się do siadu
- Cześć, aniołku - siadła obok mnie na podłodze - Jak się czujesz
- Nijak - wzruszyłam ramionami i odwróciłam wzrok
- Co się dzieje ? - powiedział zmartwionym głosem - Mnie możesz powiedzieć
- Zamierzam zrobić coś głupiego - wyznałam
- W jakim sensie głupiego ?
- W takim, że wujek mnie zabije - zaśmiałam się
- Walkower ?
- Postaram się wyjść z tego, z twarzą, ale i tak będzie chciał mnie zabić - ucieszyłam się widząc, że mama się wcale nie gniewa
- Powiedz. - westchnęła - Robisz to ze względu na tego chłopak ?
- Mo... - urwałam - Tak - odpuściłam sobie wiedząc, że ona potrafi ze mnie czytać jak z otwartej księgi
- Nic się nie stało - pogłaskała mnie po głowie - masz jeszcze dwie okazje, to nie ostatni turniej - pocieszała
- Wytłumacz to wujkowi - westchnęłam poddając się
- Spróbuje. Powiem tak, możesz ją pochrzanić, ale nie dodawaj jej więcej godzin treningu. Zrobiła to ze względu na swoje serduszko, które by nie przetrwało... Właśnie, czego ?
- Jeśli wygram to będę z nim walczyć - zwiesiłam bezwładnie głowę
- A więc, ...które by nie przetrwało walki z jej ukochanym - przyjęła pozę poety
- Ej ! - oburzyłam się
- Ale zależy ci na nim ? - szturchnęła mnie łokciem
- No i ? - odwróciłam głowę, nadęłam policzki i spaliłam buraka
- To nie powód do wstydu - zaśmiała się
- Ale to słabość - wymamrotałam dość słyszalnie
- A ty nie słuchaj co Wiktor zmyśla. Na własnej skórze doświadczyłam, że miłość tak naprawdę dodaje sił. Ludzie tacy jak Wiktor uważają, że darząc kogoś uczuciem przywiązujemy się a ta osoba nas spowalnia. Zamiast uciec przed gangiem zostawiając przy tym bliską osobę zostajemy i zbieramy bęcki. Takie jest pojęcie miłości Wiktora, ale prawda jest inna. Obdarzając kogoś uczuciem stajemy się silniejsi by mieć pewność, że w razie zagrożenia będziemy w stanie bronić.
- Dzięki, mamo - przytuliłam kobietę
- Do usług
- Miejcie wujka na oku - powiedziałam przerażonym, błagalnym głosem
- Oczywiście, a ty leć podbijaj serca - zaśmiała się
Po usłyszeniu, że walka się skończyła, ruszyłam w stronę tunelu, a mama trybun. Tuż za rogiem przy samym wejściu na arenę spotkałam czerwono-włosego.
- Eijiro-kun ?
- Daj z siebie wszystko - przytulił mnie - nie zmarnuj takiej szansy. Ja oddam walkowerem - powiedział lekko smutny, lekko szczęśliwy po czym mnie puścił
- Nawet tak nie mów. Myślisz, że mam szansę z mięśniakiem ze stali ? - prychnęłam rozbawiona - Ja i tak pójdę na praktyki do taty, to ty musisz się tu porządnie zaprezentować - poprawiłam kosmyk włosów, który mu opadł na twarz. Usłyszałam głos z mikrofonu , który dał mi znać, że mam wejść - Lece, moja kolej, a i jeszcze jedno - cofnęłam się po tym jak już zrobiłam trzy kroki do przodu - Nie martw się o mnie - Złożyłam delikatny pocałunek na policzku chłopaka, który od razu zaczął startować w konkursie na najbardziej czerwonego pomidora, po czym biegiem ruszyłam na arenę
Stanęłam na środku z bananem na twarzy i lekkim rumieńcem machając do rodziny i klasy. Przede mną staną mój przeciwnik, z którym miałam nadzieję na przyjazne stosunki. Uśmiechnęłam się do niego i kiwnęłam mu głową. Aby dostaliśmy znak ruszyliśmy na siebie. Ja wyciągnęłam skrzydła i poleciałam blisko ziemi, chłopak natomiast zmienił się w metal i na mnie szarżował.
W ostatnim momencie wzbiłam się do góry uderzając kolanem o brodę srebrno-skórego czym pozbawiłam go tymczasowo przytomności. Zleciałam na dół i zaczęłam go ciągnąć za rękę w jak najbardziej oddalony kraniec areny ze sztucznym zamiarem wyrzucenia go z niej.
- Błagam Tetsutetsu, obudź się - szeptałam
Moje prośby zostały wysłuchane, chłopak odzyskał przytomność i wbił stalową rękę w arenę. Ciągnęłam go udając, że próbuję, bo wyciągnąć z murawy.
- Ty w ogóle chcesz wygrać ? - szepną w moją stronę
- Właśnie chodzi o to, że nie. Jedno z nas spotka się prawdopodobnie w następnej rundzie z Kirishimą. Nie chcę z nim walczyć, więc zrób coś by mnie wyrzucić poza arenę - powiedziałam i jednym płynnym szarpnięciem wyciągnęłam chłopaka z betonu
- Chętnie tylko co i czemu ci tak zależy bym wygrał ?
- Po prostu gdy dam ci znak podnieś się i przeżuć mnie przez ramie - rozkazałam szeptem
- A co jeśli mnie wyrolujesz, nie wiem czy mogę ci ufać
- Jakbym chciała wygrać i zwrócić na siebie uwagę to bym użyła obu indywidualności, a poza tym już raz mi zaufałeś
- Niby kiedy ?
- Wsiadając mi na grzbiet i pozwalając mi być jeźdźcem przy konkurencjach grupowych
- To byłaś ty ? - zdziwił się
- Szok, co nie - zaśmiałam się ironicznie - Zrób to, proszę - nalegałam widząc krawędź
- Czemy chcesz przegrać ?
- Bo mi na nim zależy, na chłopaku, którego zapewne bym spotkała w następnej rundzie. Nie chce z nim walczyć, nie zależy mi na byciu numer jeden. Chce po prostu pomagać ludziom.
- Zgoda - powiedział, poderwał się do góry i łapiąc mnie za przedramię zamachną się mną i posłał za linie
- Wygrywa Tetsutetsu z klasy 1-B ! - ogłosiła prowadząca
Stając na środku areny ukłoniliśmy się sobie. Tetsu ruchem głowy pokazał mi bym za nim poszła. Podeszłam do chłopaka i z miłym nastawieniem oraz przyjazną rozmową udaliśmy się do tunelu gdzie rozgrzewała się Hagakure.
Udaliśmy się do poczekalni dla tych co już skończyli walkę i kontynuowaliśmy rozmowę.
- Tetsu ?
- Hmm ? - dał mi znać bym mówiła
- Mógłbyś nie mówić Kirishimie o naszej rozmowie ? Jeszcze mu nie mówiłam co do niego czuję
- Pewnie, przecież to nawet nie moja sprawa
- Dzięki za zrozumienie - położyłam brodę na blacie stołu
Kontynuowanie rozmowy nie było nam dane gdyż usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Oboje w tym samym czasie powiedzieliśmy "Proszę" przez po posłaliśmy sobie rozbawione spojrzenia.
Do pomieszczenia wszedł Eijiro i zmierzył Tetsutetsu podejrzliwym spojrzeniem.
- Wygrałeś ? - zapytałam podekscytowana
- Naturalnie - zaśmiał się, po czym siadł obok mnie, a na przeciwko srebrnowłosego. Złapał mnie za dłoń i spojrzał mi w oczy - Miałaś szansę wygrać
- Ale nie chciałam - posłałam mu ciepły uśmiech
Po chwili napięcia przedstawiłam sobie chłopaków i zaczęliśmy luźne rozmowy. Nie trwało to jednak długo, bo drzwi do poczekalni otworzyły się z hukiem więc nasza uwaga powędrowała właśnie tam.
- Co ty sobie myślisz ! - oczy mężczyzny zaświeciły żółcią, źrenice się zwężyły, a z koniuszków palców wyszły długie ostre pazury. Osobnik zaczął podążać w moją stronę okrążając stół - Nie po to harowałem pięć lat byś teraz kręciła nosem i odmawiała walki, bo ci się zebrało na amo... - Wiktor nie dokończył ponieważ na jego ustach pojawiła się jedna dłoń, a druga prześlizgnęła pod pachą
- Tobie już podziękujemy - brunet zaczął go ciągnąć w stronę drzwi - AU ! Nie gryź ! - upomniał go
- Ja jeszcze nie skończyłem, w domu się policzymy - warkną nim został wyciągnięty za drzwi
- Nie słuchaj Wiktora - mężczyzna podszedł do mnie, pogładził mnie po włosach i pocałował w czubek głowy - Ja i tak jestem z ciebie dumny - rzucił i odszedł posyłając nam ciepłe spojrzenie
- Dzięki tato - zaśmiałam się nim wyszedł
- Kto to był ? - zapytał z szeroko otwartymi oczami Tetsutetsu, aby drzwi się zamknęły
- Yyyyy, ten narwaniec to mój trener i wujek, a ten drugi to jego młodszy brat i mój tata - powiedziałam jakby nigdy nic
- On tak zawsze ?
- Ma chyba dobry humor
- Ja mówię o tym z żółtymi ślepiami
- Ja też - powiedziałam, oparłam się na ręce i westchnęłam - Ciekawe jak ciężki będę miała trening aby wrócę do domu
- Też się zastanawiam - powiedziała Asami wchodząc przez drzwi jednakże ciągle patrząc w głąb korytarza - Wszędzie cię szukałam - powiedziała siadając na krześle obok Eijiro
- Mnie ? Coś się stało ? - pytał Tetsu
- Nie ciebie. Laury - wyjaśniła
- Znacie się ? - zdziwił się srebrnowłosy
- Chodziłyśmy razem do jednej klasy w gimnazjum - wytłumaczyłam
- Wciąż się zastanawiam co cię czeka jak wrócisz do domu - wtrąciła Asagiri
- Zapewne wujek wyciągnie mnie na polowanie, dobrze, że jest sobota
- Zapewne powie coś w stylu "Nie wracamy bez łosia i niedźwiedzia" - zaśmiała się
- Weź mi nie przypominaj- położyłam twarz na stole - Jednakże mam na niego haka więc może mi odpuści
- A co w tym trudnego ? Widziałem jak dużym wilkiem możesz być - wtrącił się Tetsutetsu
- Nic, tylko najbardziej na świecie nie znoszę łosi... i po części niedźwiedzi. Żeby upolować niedźwiedzia poszłam do lasu sama więc nie przejmowałam się, że obstawa znowu wystawi mnie do wiatru - zaśmiałam się
- On chyba naprawdę czasem nie myśli. Miałaś wtedy 13 lat ! - wyolbrzymiała
- Ale sobie z nim poradziła, a złamane kości się od razu zrosły - szukałam plusów
- Trzynaście ? - zdziwił się Eijiro
- Eee, tak... coś koło tego - wzruszyłam ramionami - było minęło - czerwono-włosy zrobił duże oczy i wypuścił powietrze z gwizdem podziwu
- Nie wchodzicie zaraz na arenę ? - wtrąciła Asami
- Musimy się przygotować - powiedział Tetsutetsu
- Nie potrzebuję rozgrzewki - przewróciłam oczami na słowa Eijiro
Odprowadziłam chłopaka do tunelu, Asami zrobiła to samo tylko odprowadziła Tetsu.
- Rozgrzewaj się, to może być dla ciebie ciężka walka - poleciłam
- Nie mu sz... - urwał widząc moje spojrzenie nie przyjmujące sprzeciwu - Już - uniósł ręce w geście obronnym, a ja cicho zachichotałam i usiadłam pod ścianą
Gdy nadeszła kolej Eijiro wstałam i podeszłam do niego.
- Wygraj to - przytuliłam chłopaka - dla mnie - dodałam ciszej po czym go puściłam
- Dla ciebie - zarumienił się i dał mi buziaka w policzek po czym ruszył na arenę
Przez około 5 minut stałam sparaliżowana. Dopiero gdy się ocknęłam, ruszyłam biegiem na trybuny. W drodze do swojej klasy wpadłam na kogoś, na kogo się nie spodziewałam wpaść.
- Seikei-kun ! - uradowałam się
- O Laura-chan, przykro mi, że tak szybko odpadłaś
- A mi nie. Nie muszę walczyć - odwróciłam głowę w stronę areny
Pov; Kirishima
- Obiecałem jej, że wygram, więc nie będę cię szczędził
- Nie mam zamiaru przegrać - odpowiedział Tetsutetsu - Nie chcę podkopywać za bardzo twojej pewności w stanowisku jakie zajmujesz w jej życiu ale... Co to za chłopak, który z nią rozmawia ?
- Kto ? - odskoczyliśmy od siebie by mieć pewność, że drugi nie zdoła zaatakować i spojrzeliśmy na trybuny gdzie stała Laura i śmiała się rozmawiając z chłopakiem, którego spotkała wczoraj w parku - Mówiła, że nie ma chłopaka, ale widzę ją przy nim już drugi raz - drugą część zdania powiedziałem jakby do siebie
- A ja myślałem, że leci na ciebie - stwierdził srebrno-głowy
- Co ? Skąd takie przypuszczenia ?
- Nie ważne - zaczął machać rękami bez ładu i składu
Nie zastanawiając się nad tym długo zaczęliśmy walczyć dalej. Żaden z nas nie wygrał gdyż obaj padliśmy ze zmęczenia.
Pov; Laura
Rozmawiałam z Donatsu i kątem oka oglądałam walkę. Przeraziłam się nie na żarty gdy Eijiro upadł bezwładnie, od razu wyminęłam Donatsu i popędziłam do gabinetu pielęgniarki nic nie mówiąc chłopakowi.
W jednej sekundzie znalazłam się pod drzwiami do gabinetu pielęgniarki. Po pierwszych 10 szybkich puknięciach staruszka mi otworzyła.
- Co z nimi ? Wszystko dobrze ? - weszłam do gabinetu aby kobieta zaprosiła mnie gestem ręki
- Nic im nie będzie - uspokajała mnie
- Uff - odetchnęłam z ulgą i siadłam na krzesełku między ich łóżkami
- Popilnujesz ich ? Muszę powiadomić prowadzącego o ich stanie i dowiemy się co dalej
- Dobrze - pokiwałam głową
Aby kobieta wyszła, przysunęłam się do łóżka czerwono-włosego, złapałam go za rękę i położyłam brodę na materacu. Gładziłam kciukiem wierzch jego dłoni i wpatrywałam się w niego jak w obrazek.
- Ty na prawdę go kochasz - stwierdził Tetsutetsu podnosząc się do siadu
- Połóż się, nie powinieneś tak od razu się podnosić
- Hai, hai - jojczał wracając do pozycji leżącej - Skoro tak ci na nim zależy to czemu flirtowałaś z tam tym kolesiem
- Nie flirtowałam z nim, to mój przyjaciel. Wie, że moje serce należy do kogoś innego, więc oboje utrzymujemy relacje na poziomie dobrych przyjaciół
- Yhmm - kiwał mi z podejrzliwą miną
- Weź... zajmij się sobą i swoim zdrowiem, a nie moimi uczuciami - zaśmiałam się
- C-co się ... ? - Kirishima się obudził i podniósł - Co się stało ? - popatrzył na Tetsutetsu, a potem na lekko zarumienioną mnie
- Obaj straciliście przytomność - pokręciłam głową z dezaprobatą - a teraz się połóż. Pielęgniarka kazała mi was pilnować
- Już, już - zaśmiał się i położył na łóżku. Po chwili poczułam jak Eijiro gładzi wierzch mojej dłoni swoim kciukiem, bez zbędnego zastanawiania się odwzajemniłam gest. Po krótkiej chwili prychnęłam rozbawiona - Hmm ? Co cię tak rozbawiło ? - zapytał rekino-zęby
- Nic takiego, po prostu spotkałam na trybunach Seikei'a i aby zemdleliście to tu przybiegłam. Wyminęłam go i pobiegłam, nawet się nie pożegnałam. Musiał się zapewne dłuższą chwilę zastanawiać o co chodzi - zachichotałam wyobrażając sobie tego poważnego chłopaka z lagiem mózgu
- To był ten twój kolega o którym wczoraj mówiłaś ?
- Tak - pokiwałam głową rozbawiona
Debata trwałaby dłużej gdyby nie staruszka z ogłoszeniami.
- Aby poczujecie się lepiej to możecie wrócić na arenę i dokończyć pojedynek w sposób jaki wyznaczy wam prowadząca
Chłopaki od razu wrócili na pobojowisko i zaczęli siłować się na rękę. Mieli wyrównane szanse ale i tak ostatecznie wygrał Eijiro. Niestety następna walka nie poszła mu najlepiej. Do końca olimpiady siedzieliśmy w poczekalni i rozmawialiśmy.
Przepraszał mnie już chyba dziesiąty raz co już po trzecim było irytujące. W końcu się zdenerwowałam, stanęłam obok krzesła na którym siedział i przyciągnęłam jego głowę do mojego brzucha.
- Skończ już. Przecież nie jestem zła. Miała prawo ci się noga podwinąć. To nie jest nasza ostatnia olimpiada - głaskałam go po plecach
- Zmarnowałaś przeze mnie szansę
- Dziup - wtrąciłam mu się w zdanie dając znać by przestał mówić - Zabraniam ci mówić do puki nie przestaniesz się obwiniać.... ... ... Już ? - zapytałam po dwudziestu minutach głuchej ciszy
- ... - zmartwiona brakiem odpowiedzi, odsunęłam delikatnie od siebie chłopaka i na niego popatrzyłam
- Ehh - westchnęłam i usiadłam na stole kładąc głowę chłopaka na kolanach - Śpij, śpij - zaczęłam go głaskać po głowie - Yyy, dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak to głupio wygląda - powiedziałam do siebie, jednak moje obawy zniknęły gdy chłopak mrukną coś pod nosem, wtulił twarz w mój brzuch i objął mnie rękami w pasie
Siedzieliśmy tak jeszcze pół godziny do puki nie usłyszeliśmy wiwatujących tłumów, przez co Eijiro się poderwał do góry. Filtrował mnie zdziwionym wzrokiem, a ja udawałam że nic się nie stało.
- Chyba ktoś wygrał - stwierdziłam po czym przekręciłam głowę w stronę czerwono-włosego, choć teraz nie tylko jego włosy były czerwone - Przeszło ci ?
- Chyba - spuścił głowę
- Ehh - zeskoczyłam ze stołu - Chodźmy przynajmniej na rozdanie nagród - złapałam chłopaka za rękę i pociągnęłam do wyjścia. Jednakże zanim złapałam za klamkę Eijiro mnie zatrzymał
- Ja... - zawahał się
- Tylko nie waż się przepraszać - uprzedziłam na co pod nosem pojawił mu się delikatny uśmiech
- Dziękuję - spojrzał mi w oczy, a mnie poszybowała brew do nieba - No wież, że w ogóle chcesz mi wybaczyć porażkę. Miałem wygrać dla ciebie ale byłem za słaby
- Poprosiłam żebyś wygrał walkę z Tetsutetsu, nie wspominałam o całej olimpiadzie. Nie uważam, że jesteś słaby. Na świecie jest wielu silnych ludzi, a ty po prostu na jednego z nich trafiłeś... Dla mnie... już dawno wygrałeś - dodałam wychodząc za drzwi. Idąc przed siebie głowa mi parowała dlatego wybrałam ciut dłuższą drogę idą na trybuny
- Co ci ? - zapytała Asami, na którą natrafiłam przy schodach
- Pamiętasz jak mi powiedziałaś bym mu wyznała co czuję na swój dziwny sposób ? - mówiąc to przegrzewałam sobie łepetynę
- Czy ty ?.. - zmrużyła oczy i wskazała na mnie palcem
- Y, j...a...... - straciłam kontrolę nad ciałem. Asagiri jeszcze dobre dziesięć minut szturchała mnie i pytała czy ze mną wszystko w porządku. Trochę mi zajęło ale ochłonęłam i zaczęłam kręcić głową na wszystkie strony świata
- Co ? - zdziwiła się bo chyba nie taka była odpowiedź na jedno z tysiąca pytań jakie mi zadała
- Ile byłam sparaliżowana ?
- Że jak ?
- Nie mogłam się ruszyć ani odezwać - oparłam się o chłodną ścianę - To już nie pierwszy raz - wyjaśniłam widząc jej pytające spojrzenie
- Nie odpowiadałaś mi od jakichś dziesięciu minut
- Tak podejrzewałam
- Teraz z koro odzyskałaś zdolność mowy, wytłumaczysz mi co dokładnie zrobiłaś - rozkazała
Udałyśmy się na arenę i usiadłyśmy na schodach z dala od ludzi. Gdy wujek Toshinori wręczał medale ja opowiedziałam Asami dokładnie słowo w słowo co się działo od naszej rozmowy w kafejce.
Hej! Hej! Hej! - jak to ma zwyczaj mówić pewna sowa.
Wracam po przerwie i z ostrzeżeniem :
Skracam rozdziały do 1500-2000 słów.
XD, zarwałam dwie noski pisząc ten rozdział. Więc wiedźcie, że nie pisała tego trzeźwo myśląca osoba. Nie mam na tyle siły i chęci by sprawdzić ten rozdział więc się nie gniewajcie.
Może, ale tylko może, dam wam jakiś bonusowy rozdział 3 września w moje urodziny. Tak na dobre rozpoczęcie nowego roku szkolnego dla tych co się jeszcze uczą.
Bez zbędnego przedłużania życzę wam miłego dnia/nocy/południa/wieczoru/popołudnia czy jaką tam porę teraz macie.
3272 słów
Dziana ;P
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top