Rozdział 30# Długi dzień i jeszcze dłuższa noc.

Wstałam obudzona krzykiem mamy.

- WSTAŃ ŻESZ W KOŃCU I UCISZ TEGO KOTA !!! 

- Luna, przestań miałczeć. Już wstaję, już wstaję - uspokajałam zwierzę podnosząc się z łóżka

Kocica jak za dotknięcie magicznej różdżki, zamilkła.

Podniosłam się zrezygnowana z łóżka i spojrzałam na kota przy drzwiach. Za zwierzęciem stały torby, na ich widok od razu odżyłam.

- No tak dziś nocuję u K...! - zatkałam sobie usta ręką

Ktoś może mnie usłyszeć, zwłaszcza z ich indywidualnościami. Lepiej się nie wydzierać. 

Im szybciej wstanę tym lepiej, skoro jest dopiero 4:30  to trochę potrenuję, a co mi tam.

Wyszłam na dwór i zaczęła trening. Zajęłam się głównie szybkością, wszystkie ćwiczenia robiłam na czas. Tak oto czterogodzinny trening zmieściłam w niecałej półtorej godzinie.

Było po szóstej jak wyszłam z łazienki i zabrałam się za śniadanie. Byłam czysta i pachnąca, moje szczęście niestety przerwał komunikat "pana wścibskiego".

- Dziś nie idę do pracy, wziąłem sobie dzień wolny. Jadę do lekarza w mieście.

- Przecież ty nigdy nie chorujesz - zmrużyłam oczy

- To rutynowe badania, które obowiązkowo muszę przejść aby uzyskać zaświadczenie do pełnienia służby

- Wtedy by ci kazali nie przychodzić do roboty, a nie że wziąłeś sobie dzień wolny

- Mam na to czas do końca tygodnia więc się zwolniłem z dziś

- Wykorzystałeś dzień urlopu. Jakbyś jechała rzeczywiście do lekarza po zaświadczenie to by ci dali bez proszenia. Po prostu się przyznaj, że jedziesz tylko po to żeby mnie śledzić i wymyślasz tandetne wymówki ! - uniosłam się

- Wcale że nie, ja naprawdę idę do lekarza

- W takim razie idę tam z tobą - postanowiłam

- Spóźnisz się do szkoły

- Jak się pośpieszymy to się nie spóźnię, a teraz nie jesz, musisz być nad czczo skoro jedziesz na badania - uśmiechnęłam się złośliwie

- Nie będę miał pobieranej krwi - na te słowa spojrzałam błagalnie w stronę rodziców

- Na badaniach kontrolnych pobierają krew - potwierdził tata - Laura ma rację, nie wolno ci jeść

- I ty Brutusie przeciwko mnie - jęknął Wiktor

- Panowie - zwróciła ich uwagę mama - mamy pilne wezwanie, jakiś złoczyńca rozwala miasto

- A-a-ale lekarz - zawiódł się Wiktor

- Poczeka, podobno masz tydzień żeby do niego pójść - puściła do mnie oczko, a ja jej odpowiedziałam bezgłośnym " kocham cię "

Zjadłam ekspresowe śniadanie i pobiegłam powolnym truchtem na stację. Tym razem jechałam sama, głównie przez to, że debil Takami złapał się na fałszywe wezwanie i postanowił im pomóc.

Cieszyłam się jak dziecko. Nie licząc wakacji u wujka, to tylko raz w życiu u kogoś nocowałam. Oczywiście mówię o Asami, która znowu zaspała na pociąg.

~

Otworzyłam oczy i zobaczyłam pukającego w szybę Kirishimę. Natychmiast do mnie dotarło co się stało. W mgnieniu oka złapałam swoje wszystkie torby i pobiegłam do drzwi, które jak na ironię losu były zamknięte. Łapiąc bagaż pobiegłam na koniec pociągu do przesuwnych drzwi. Cały czas słyszałam stukanie moich butów, jednakże gdy zatrzymałam się zdezorientowana brakiem drzwi stukanie nie ustało.

Zamrugałam kilka razy i otworzyłam szerzej oczy. Za oknem pociągu w którym ucięłam sobie drzemkę stał czerwono-włosy i pukał w dzielącą nas szybę.

To był tylko sen. Uff.      Czekaj co ?

Wstałam jak oparzona, złapałam za torby i pobiegłam w kierunku drzwi, w które z impetem przywaliłam. Wstałam z podłogi swojego przedziału, rozsunęłam drzwi i powłóczyłam nogami do wyjścia przy okazji masując zmiażdżony nos.

- Żyjesz ? Nic ci nie jest ? - pytał zmartwiony chłopak próbując ukryć rozbawienie, które dawało o sobie znać w tonacji jego głosu

- Ta. Proszę bardzo śmiej się, moje wpadki są naprawdę zabawne - drugą część zdania powiedziałam poważnie z kpiną w głosie

- Nie mam takiego zamiaru - mówił z rękami uniesionymi w geście obronnym próbując powstrzymać parsknięcie radości

- Nie obrażę się, serio. - Powiedziałam znowu masując twarz

Po mojej wypowiedzi Kirishima wybuchną zaraźliwym śmiechem, przez który zaczęłam się cicho śmiać pod nosem, który niemiłosiernie pulsował bólem.

Jak on przeuroczo się śmieje~. Mogłabym słuchać jego śmiechu 24 na 7.

* W tamtej chwili nie zdawałam sobie sprawy z tego, że jestem przez kogoś obserwowana. *

Za namową chłopaka udaliśmy się do jego domu odłożyć torbę z rzeczami na nocowanie. Na kuchennym blacie zastaliśmy kartkę z wiadomością od rodziców chłopaka którzy wyszli jak chłopak poszedł po mnie na stację. Na papieże było napisane żebyśmy sobie ugotowali obiad albo zamówili gotowe jedzenie oraz kilka innych nie istotnych informacji. Po zostawieniu torby w pokoju chłopaka szybkim krokiem poszliśmy do szkoły. 

Cały dzień byłam ledwo przytomna. Większość lekcji przespałam, na szczęście istnieje coś takiego jak przerwa obiadowa. Udało mi się na niej wybłagać Asagiri żeby podała mi skróconą wersję dzisiejszego dnia.

Jeśli mam być szczera, to, to był największy błąd w moim życiu.

Moja przerwa obiadowa to było leżenie na policzku, na blacie stolika ze stołówki. Wpychanie jedzenia na siłę do gęby. Staranie się nie zasnąć gdy Asami opowiada cały dzień. Wcześniej powiedziałam, że to był mój największy błąd w życiu, i to nie odbiega od rzeczywistości, ponieważ biało-włosa zaczęła mi opowiadać wszystko, dosłownie wszystko. 

W spokoju wysłuchiwałam o porannych czynnościach dziewczyny i dopiero po 5 minutach nieprzerwanej wypowiedzi doczekałam się informacji związanych z lekcjami. Co było jeszcze gorszym przeżyciem, ponieważ heterochromiczka opowiadała nawet o tym co jej w danym momencie siedziało w głowie, a także co robiła na przerwach.

Gdy zdałam sobie sprawę z tego jakie zajebiste jedzenie mam pod nosem wstałam jak na zawołanie bez emocji wypisanych na twarzy czym prawdopodobnie wystraszyłam dziewczynę.

- Wszystko gra - zapytała trzymając się aktorsko za serce

- A nie ja powinnam o to spytać - zapytałam unosząc jedną brew

- W sumie racja o mało zawału nie dostałam

- Wszystko gra ? Dzwonić po karetkę ? Żyjesz czy już dawno poległaś ? Pamiętaj, najlepiej pójść już w stronę światełka lub wstrzymywać oddech do granic możliwości i dłużej. - klepałam ją po ramieniu

- A ty się na pewno dobrze czujesz, w domu wszyscy zdrowi ? 

- Nie - powiedziałam głosem pijanego debila - Wiktor oświadczył że idzie do lekarza, czyli ktoś na pewno upadła na łeb - powiedziałam i walnęłam czołem o blat stołu wywołując przy tym donośny dźwięk 

- Widać. Czekaj, jak to do lekarza ? Po co ?

- " Na badania kontrolne " - kiwałam palcami w powietrzu dalej trzymając twarz na płaskim 

- Dobra. Koniec tego dobrego - postawiła na swoim

- Czego - spytałam zdezorientowana unosząc lekko głowę i spierając na blacie brodę

- Teraz ty

- Co ja

- Nawijasz, ale już

- O czym ?

- Nie udawaj - spojrzała na mnie z pod byka - O wszystkim, widzę że coś się dzieje i dobrze wiem że zapomniałaś mnie powiadomić - oświeciła mnie

- Ymnmnymynyym - jojczałam pod nosem podnosząc się do poprawnego siadu - Idę dziś do Eijiro na nocowanie, a Wiktor prubuje ze wszystkich sił uprzykrzyć mi życie. Jutro jest olimpiada. Ja ledwo stoję na nogach, a co dopiero mam siedzieć do późna i rano wstać. To może być moje najlepsze i najgorsze nocowanie w życiu - westchnęłam i włożyłam kawałek ryżu do ust

- Rzeczywiście, najlepiej nie jest, ale mogło być też zwyczajnie. No wiesz byłabyś trzeźwa, przesiedziałabyś cały dzień w szkole, potem byś poszła z nim na stację, pojechała do domu, trenowała do upadłego, pojechałabyś na olimpiadę, zaszła najdalej jak się da i tyle. Trzeba się cieszyć że coś się dzieje.

- Takie przemówienia to moja fucha. Nie kradnij, słyszałaś kiedyś coś takiego

- Jak tobie coś odwala to muszę. Nie martw się, niedługo będę w gorszym stanie niż ty i będziesz mi mogła walić takie gadki na każdym kroku

- Co odjebałaś - spytałam prosto z mostu

- Yyyyyyy, nie wiem o co ci chodzi - jej oczy uciekły w innym kierunku

- Serio ? - zapytałam ironicznie unosząc brew w górę 

- No co - znowu uciekła wzrokiem

- Jajco, mów - rozkazałam wkładając sobie sushi do ust

- No więc ... - cały czas bawiła się palcami

- Wyduś to z siebie - powiedziałam głosem nieznoszącym sprzeciwu

- Umówiłam się z Janami - krzyknęła na jednym oddechu i tak szybko, że nikt tego nie usłyszał, jednak ja tak, od razu otworzyłam oczy tak szeroko jak się dało, a moje ogromne tęczówki wydawały się małe

- Że na zwykłe spotkanie ? - trochę się opanowałam

- Nie, na randkę - powiedziała pełna powagi, a ja zadławiłam się  kawałkiem ryby - Oddychaj. Żyj - rozkazywała Asagiri klepiąc mnie po plecach

- Już, już - uniosłam rękę żeby przestała mnie bić. Lekko pokaszlując wznowiłam rozmowę - Ty tak na serio ? Ale ona niedawno została zdradzona i rzucona. Nie uważasz że to trochę za wcześnie ?

- Nie. Reno już się pozbierała po tym i nawet nie wiesz jak jej się słodko oczka świeciły gdy ją zapraszałam - ekscytowała się

- No już, już. Bo mi tu zaraz odlecisz. A tak z ciekawości, przyjdzie na olimpiadę ? Od tego incydentu się z nią w ogóle nie widziałam

- Przyjdzie. Mówiła, że będzie nam obu kibicować - ucieszyła się

- Fajnie - powiedziałam przeżuwając sushi

Resztę przerwy obiadowej spędziłyśmy na rozmawianiu o pierdołach. Weszłam do klasy równo z dzwonkiem. Ledwo zdążyłam zająć swoje miejsce, a Aizawa-sensei wszedł przez drzwi.

- Przypominam, że jutro olimpiada sportowa U.A.. Turniej zaczyna się o 13:00, więc musicie przyjść do tej sali na 12:00. Na miejscu wam wszystko wyjaśnię, a teraz róbcie co chceta tylko mnie nie budźcie - powiedział przechodząc od drzwi do ściany i zawijając się w śpiwór

Na te słowa walnęłam się na ławkę z zamiarem przycięcia sobie komara. Niestety ktoś musiał mi przerwać. 

- Co porabiasz, Laura-kun - zapytała Uraraka

- Regeneruję siły - wymamrotałam próbując zasnąć

Niestety się nie przespałam na tej lekcji, udało mi się to jedynie na 10 minutowej przerwie  po tej i przed ostatnią lekcją.

Mimo wszystko byłam padnięta. Do czasu ... Gdy uderzyło we mnie rześkie powietrze po wyjściu ze szkoły od razu odzyskałam trzeźwy stan umysłu. Zatrzepotałam lekko dużymi skrzydłami i szczęśliwa wpatrywałam  się w niebo czekając na Kirishimę.

Z bananem od ucha do ucha przyglądałam się błękitowi nade mną. Po głowie krążyły mi dziwne i niebezpieczne myśli. 

Nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu, która oplotła moje plecy. Obok mnie staną Eijiro i też spojrzał się w niebo.

- Ładna pogoda - chciałam zagaić rozmowę 

- Mhm - zbył to mruknięciem

- Wiesz ? Tak sobie myślałam... - zaczęłam się bawić swoimi palcami  

- O czym ? - spojrzał na mnie zaciekawiony

- Może, chciałbyś kiedyś ze mną polatać - zapytałam odwracając głowę żeby nie zobaczył moich rumieńców

- Ch-chętnie - ucieszył się, a w jego oczach zatańczyły iskierki po czym się zarumienił czego zobaczenie nie było mi dane przez to, że miałam przekręconą twarz 

- Tooo, idziemy ? - zapytałam po chwili niezręcznej ciszy

- Pewnie - ruszył, a ręka która mnie oplatała zaczęła mnie lekko pchać

Do domu chłopaka szliśmy przez park, w pewnym momencie się zatrzymaliśmy pod pretekstem " zrobienia wianka " z kwiatów jakie tam rosły. Zostawiłam Kirishimę na ławce i poszłam za nią na polanę. Zebrałam pełno kwiatków i oddalając się od chłopaka zaczęłam pleść ozdobę. Udałam się do butki z lodami po drugiej stronie polany, kupiłam dwa lody, zapłaciłam i niosąc przysmaki za pomocą skrzydeł, dalej plotłam wianek ze stokrotek, od czasu do czasu wplątując niezapominajki.

Zza drzewa wychyliła mi się dobrze znana czarna czupryna.

- Ohaio Donatsu - przywitałam się

- Ohaio Laura-chan - pomachał mi - Co słychać - zapytał podchodząc do mnie i stając po mojej lewej

- Plete wianek dla kolegi - mówiąc to poczułam delikatne ukucie w sercu

- A to lody dla niego - zapytał z podejrzliwą miną przykładając dwa palce do brody i nadymając usta

Ciekawe jak smakują. - przeszło mi przez myśl po czym się sama skarciłam - Nie, NIE, NIE. To mój kolega, nie mogę tak o nim myśleć. Kocham Kirishinę i to się nie zmieni.

- Eeee, C-co mówiłeś ? - zapytałam zdezorientowana

- Mam ci to wytłumaczyć ? - powiedział zdziwiony

- Jakbyś mógł powtużyć, powoli - powiedziałam drapiąc się po karku z zawstydzeniem

- Ehh. No mówiłem, że kolega, to zrozumiałe kupujesz lody raz ty raz on. Aleee, pleciesz mu wianek - zaznaczył wyolbrzymiając - Czy to na pewno tylko kolega ?

Wzdrygnełam się lekko mocniej ściskając piórami lody. Podniosłam wzrok na Seikei'a i po raz pierwszy spojrzałam na niego jak na starszego brata. Często pisał mądre rzeczy, doradzał mi i pomagał w lekcjach, bo o rozmowie przez telefon nie ma mowy ze względu na wścibskość Wiktora.

Postanowiłam że powiem mu prawdę, byłoby mi łatwiej z nim rozmawiać.

- Weź, nie zadawaj mi takich pytań z nienacka, prawie lody zgnietłam - jak to ja musiałam powiedzieć to w swój zagmatwany sposób

- Czyyyyli jednak ? - powiedział energicznie

- Tiiiiiia - powiedziałam równie energicznie lekko podskakując w miejscu

- To życzę powodzenia i będę uciekał - powiedział wskazując kciukami w kierunku w którym wcześniej szedł

- Dzięki, a i mam pytanko. Będziesz na olimpiadzie ?

- Pewnie, będę ci kibicował i nie tylko w zawodach - powiedział, a ja go zamknęłam w szczelnym uścisku lekko oplatając prawym skrzydłem

- Jesteś najlepszym  przyjacielem na świecie, senpai - powiedziałam rozpromieniona i ruszyłam do ławki na której siedział Eijiro

Pov; Kirishima

Laury nie było od dłuższej chwili. Zacząłem się martwić. Odwróciłem się żeby sprawdzić czy wszystko gra. Widok jaki zastałem zabolał mnie i to mocno.

Laura stała z jakimś chłopakiem, trzymała wianek i wpatrywała się w tego gościa jak w obrazek. Ten natomiast coś mówił i wskazywał na różne żeczy. Mówił jej zapewne komplementy, gdy wskazał na jej skrzydła, które trzymała lekko przed sobą i coś powiedział, jej zaiskrzyły oczy. Mówił dalej, gdy wskazał na wianek, a potem na swoją głowę jej oczy aż lśniły. Po chwili pokręciła głową i kontynuując wędrówkę rozmawiali dalej. Śmiała się i drapała po karku z zawstydzenia.

Też bym chciał żeby rozmawiając ze mną tak jej lśniły oczy. ... Chyba jestem zazdrosny - pomyślałem zirytowany tym co widzę.

Na moich oczach Laura aż podskakiwała podczas rozmowy z tym typem. Aż się we mnie zagotowało jak wskazał na siebie, potem na Laurę i po zamienieniu kilku słów się do siebie przytulali, nawet oplotła go skrzydłem. Po czym cała rozpromieniona się z nim pożegnała i ruszyła w moją stronę.

Udając, że nic nie widziałem odwróciłem się i starałem opanować emocje.

Pow; Laura

Gdy byłam niedaleko ławki schowałam zimny deser za plecami, podbiegłam cichaczem i z zaskoczenia włożyłam Eijiro wianek na głowę. Ten się wzdrygną i popatrzył na mnie z wyrzutami. 

- Prawie zawału dostałem - złapał się teatralnie za pierś

- Wiem jak ci to wynagrodzić - uśmiechnęłam się przebiegle, a on przekrzywił głowę i zmrużył oczy

- Co kombinujesz - zapytał podejrzliwie

- No już, już - uspokajałam - nic złego - dodałam po chwili - Zamknij oczy

- Hmm - zmrużył nieufnie ślepia 

- Możesz już otworzyć - powiedziałam podstawiając mu truskawkowego loda pod nos

- Dzięki, nie musiałaś - powiedział zachwycony odbierając przysmak z moich piór

- Ale chciałam - powiedziałam zaczynając jeść swój deser

- Następnym razem ja kupuję - uparł się

- Robisz to za każdym razem - odparłam siadaj obok. Liczyłam, że może obejmie mnie ramieniem ale niestety się nie doczekałam

Po zjedzeniu lodów udaliśmy się do domu chłopaka. Nawet gdy wystawiłam rękę on jej nie złapał. Było mi jednym słowem "przykro". Spuściłam trochę głowę i patrząc na chodnik zabrałam rękę.

- Wszystko gra - zapytał patrząc na mnie z troską

- Co ? A, tak, wszystko okej - powiedziałam machając ręką na znak, że to o czym myślałam jest nie istotne. Choć bardziej to wyglądało jak udawanie.

- Skoro tak mówisz - powiedział odwracając głowę i patrząc przed siebie

Nawet nie próbował się dowiedzieć o czym myślałam.
Co się z nim stało ?
Czy ja coś źle zrobiłam ?
Może coś nie tak powiedziałam.

...

Wygląda smutno. Przez co jest smutny ?
Mam nadzieję, że nie przezemnie. Może już nie chce żebym u niego nocowała.

Nie, nie, nie.
Dowiem się co, się stało i to naprawię, a przynajmniej spróbuję.

Nawet się nie zorientowałam, a już byliśmy pod jego domem.

Trochę już bardziej rozweselony otworzył drzwi i mnie przepuścił lekko się kłaniając jak dżentelmen. Na ten ruch dygęłam jak dama i weszłam do środka.

Pov; Kirishima

Gdy Laura usiadła obok mnie na ławce zrobiła się smutna. Zapewne dlatego, że musiała się z nim rozstać, napewno wolałaby teraz spędzać czas z nim, a nie ze mną.

Może jeszcze nie jest za późno.
Może nie są parą.
A co jeśli są, bym musiał mu ją odbić. Ale co to za bohater, który kradnie innym dziewczyny.
Nieee!, to by było nie męskie z mojej strony.

Gdy szliśmy w mojej głowie ciągle krążyły negatywne myśli. Zastanawiałem się czy ona w ogóle chce ze mną spędzać czas, a raczej czy w ogóle mnie lubi, w podobnym stopniu co ja ją.

Nagle zobaczyłem że miała wystawioną rękę tak żebym ją złapał, niestety zauważyłem to za późno, bo ją zabrała. W jednej chwili zaczęła się patrzeć pod nogi.

Może była bliska podtknięcia się.

- Wszystko gra - zapytałem

- Co ? A, tak, wszystko okej - na jej czole pojawiła się kropla potu, a ona sama zdawała się lekko przedrażliwiona. W dodatku machała ręką dając znak że to nic ważnego

Chyba się potknęła i jej teraz wstyd. W takim razie nic nie będę mówił. Dobrze wiem że nie lubi mówić o swoich słabościach.

- Skoro tak mówisz - odwróciłem głowę lecz kątem oka widziałem zmartwienie wypisane na jej twarzy

Szliśmy dalej w ciszy, a na horyzącie było widać mój dom.

Już blisko. Może nie powinienem się tym przejmować. Zapewne wszystko się jakoś ułoży.

Z zamyślenia wyrwał mnie szept. Spojrzałem w stronę Laury.
Szła zamyślona i mówiła coś pod nosem gdy się przysłuchałem zrozumiałem co nieco, co mówiła.

Martwi się o to, że jestem smutny ?
Czy ona serio myśli, że nie chce by u mnie nocowała ? Przecież to ja naciskałem żeby przyszła.
Może się trochę dziwnie zachowywałem ?

Aby doszliśmy pod mój dom postanowiłem, że sprawię iż się uśmiechnie. Otwożyłem jej drzwi i zaprosiłem do środka, wydawała się być trochę weselsza.

- Trzeba zrobić obiad - westchnołem - chyba że wolałabyś coś zamówić

- Mam na telefonie przepis na spagetti z mięsem. Co ty na to ? - powiedziała lekko uśmiechnięta

- Brzmi świetnie - przystałem na propozycje

- Może najpierw się przebieżemy - powiedziała patrząc na swój mundurek lekko skołowana

- No przydałoby się, a co coś się stało

- Tiaaa, ehe he he - powiedziała drapiąc tył głowy - mam ciuchy na jutro ale nie wzięłam żeby się teraz przebrać. Czyli będę już łazić w piżamie - zaśmiała się nerwowo

- Ja nie widzę problemu - powiedziałem unosząc brew i przechylając głowę

- Okej, to ja idę się przebrać do łazienki - powiedziała i skierowała się do mojego pokoju po torbę z ciuchami

Pov; Laura

Wzięłam torbę z ciuchami, a zostawiłam z książkami i udałam się do łazienki.

Nie byłam za bardzo zadowolona z faktu iż będę tak paradować po jego domu. Jasne i tak bym to robiła ale przez krótszy czas i bym siedziała zapewne pod kocem oraz byłoby ciemno, a teraz to szkoda słów.
Niezadowolona wyszperałam z plecaka czarne spodenki i żółty top z długim rękawem i czarnymi pasami biegnącymi od ramienia do mankietu. Wszystko byłoby dobrze gdyby bluzka nie był na tyle luźna, że się podwija i odsłania stanik ( czasami : czyli często ) czego ja najczęściej nie zauważam oraz gdyby spodenki nie były tak krótkie.

Zarzenowana zdjęłam mundurek, złożyłam go, schowałam do torby i ubrałam piżamę.
O dziwo nie było źle, to znaczy było źle ale nie aż tak.
Spodenki zakrywały dupe mimo iż były w chuj krótkie. Bluzka odkrywała dość spory kawałek wyżeźbionego brzucha, z którego byłam dumna, ale na szczęście nic poza nim.
Przyglądałam się sobie w lustrze i postanowiłam upiąć włosy w luźnego kucyka po lewej stronie.
Nim było mi to dane wyświetlacz mojego telefonu się zaświecił pokazując mi nowoprzybyłą wiadomość. Wzięłam użądzenie do ręki i otwożyłam wiadomości.

Seikei;

Użytkownik Seikei Donatsu ustawił ci nick jako "🕊Laura-chan🕊"

Czemu  -chan

Bo tak
Ty też możesz mi ustawić jakiś nick

Sam tego chciałeś
Żeby nie było że nie ostrzegałam

Okej
Okej
Ja na razie muszę iść
Potem zobaczę co mi wymyśliłaś

Oki😊

Użytkownik Laura Fel ustawił nick Seikei'a Donatsu jako "💟Seikei-kun💟"

Zemsta
hah ha ha

Odłożyłam telefon i zabrałam się do roboty. Po ułożeniu fryzury wyszłam z łazienki lekko różowa na policzkach. Udałam się do pokoju Eijiro i weszłam uprzednio pukając. Ja i mój timeing tak się zgraliśmy, że weszłam nim usłyszałam słowa "Jeszcze chwila".

Gorzej nie mogłam trafić. Jak ten debil weszłam, stanęłam w drzwiach sparaliżowana słowami chłopaka. Za bardzo kusiło. Odwróciłam głowę, kilkukrotnie obleciałam wzrokiem całego chłopaka, wyryłam sobie ten obraz w głowie i robiąc obrót w okół własnej osi wyszłam zamykając drzwi.

Stanęłam opierając się o ścianę i myślałam o tym co widziałam. Przed oczami miałam Eijiro w spodniach dresowych, bez koszulki którą trzymał w rękach.
Nie mogę wyżucić z głowy widoku jego wyżeźbionego ciała. Zrobiło mi się głupio przez co nie byłam już lekko różowa tylko mocno czerwona.

Tak się zamyśliłam, że nie zauważyłam Eijiro stojącego obok mnie. Gdy odwróciłam głowę zobaczyłam Kirishimę opierającego się o framugę drzwi z założonymi rękami. Wszystko by było okej gdyby nie fakt, że nadal nie założył koszulki.

- To robimy to spagetti - zapytał zawadiacko uśmiechnięty czym wyrwał mnie z transu

- T-tak - powiedziałam przechodząc obok niego, odkładając torbę pod ścianę w jego pokoju i wychodząc

Udaliśmy się do kuchni i zaczęliśmy przygotowania. Kirishima wyją garnek i patelnie, a ja włączyłam przepis w notatniku. Oparłam telefon o koszyk z owocami i zaczeliśmy wyciągać składniki.

Pov; Kirishima

Laura właśnie wybierała przyprawy, które można by dodać do sosu, a ja podszedłem do telefonu i zacząłem czytać przepis. Nie był jakoś skomplikowany.

Nagle na górze ekranu pojawiło się powiadomienie ;

💟Seikei-kun💟  : chwilę mi zajęło ale zrozumiałem o co chodzi. Wygrałaś

💟Seikei-kun💟  : chodzi o to co opowiedziałem w pociągu. Mam rację ?

💟Seikei-kun💟  : szok, że zapamiętałaś ale mimo wszystko lepszy byłby skalpel lub strzykawka

💟Seikei-kun💟  : Jeszcze raz powodzenia na olimpiadzie    i nie tylko. Ptaszyno 👉👉

Autorka : Ptaszyna - chodziło tu o to, że ona ma skrzydła, a przy jej nicku są emotki ptaków

Zrobiło mi się smutno. Byłem po prostu zazdrosny ale nie chciałem im wchodzić w paradę. Postanowiłem, że jej powiem o tym, że do niej pisano i założę koszulkę. Chodziłem tak po to by zwrócić jej uwagę, ale skoro tak się sprawy mają ...

- Twój chłopak coś do ciebie pisał - powiedziałem opierając się o blat

- Ale ja nie mam chłopaka - powiedziała unosząc brew i przekrzywiając głowę

- Serio ? Bo pisał jakiś Seikei i przy nazwie były serduszka to pomyślałem, że to twój chłopak - zacząłem pośpiesznie tłumaczyć

- Co ? Nie, emotki przy nickach mają nawiązanie do indywidualności, ja mam jakieś białe ptaki. Seikei ma serca zamknięte w kwadratach bo jego indywidualność to operacja i kiedyś opowiadał że za pomocą indywidualności mógłby przeteleportować z kogoś serce do swojej ręki - mówiła o tym jak o pogodzie

- Aaaaaa, czyli nie masz chłopaka - spytałem dla pewności po czym strzeliłem se mentalnego slapfacea, bo przecież to chwilę wcześniej mówiła

- Nie - powiedziała uśmiechając się do mnie - potem najwyżej zobaczę co pisał, a teraz spagetti - klasnęła w ręce i nimi potarła

Zrobiliśmy lekko ostry sos i ugotowaliśmy kluski. Nawet nie zauważyliśmy jak to zleciało. Gdy zasiedliśmy do stołu było już trochę ciemno.
Nigdy nie jadłem nic równie pysznego.

- Ale to dobre - zachwycałem się

- Cieszę się, że smakuje, tata dał mi ten przepis. To on się u mnie w domu zna na gotowaniu - mówiła dumna

- U mnie rodzice gotują na zmianę, na pewno by im to posmakowało

- Tak właściwie zostało jeszcze dużo sosu, wystarczy włożyć w pudełko i do lodówki

- W sumie racja. Może coś obejrzymy po jedzeniu - zaproponowałem

- Chętnie. O 20:00 ma być w telewizji premiera nowego filmu o wikingach. Obejrzymy~ ?

- Pewnie, ale do 20.00 jeszcze dwie i pół godziny. Mam laptop do tego czasu możemy na nim coś obejrzeć

- I mamy już plan - zaśmiała się

Po obiedzie razem posprzątaliśmy, ona myła naczynia, a ja wycierałem. Nie obyło się bez małego chlapania wodą.
Gdy wytarliśmy też wodę z podłogi postanowiliśmy coś obejrzeć.

Siedzieliśmy u mnie na łóżku i wybieraliśmy film. Chwilę później oglądaliśmy komedie, która miała już 7 lat "Duże dzieci". Śmialiśmy się prawie cały czas. Laptop stał na krzesełku przed nami, a ja obejmowałem Laurę ramieniem.

Zacząłem się jej przyglądać i rozmyślać o niej, o nas. Nasza relacja nie wyglądała jak zwyczajna przyjaźń, ale równie dobrze ona mogła nie zdawać sobie z tego sprawy. Mówiła że nie miała za dużo przyjaciół bo większość czasu spędzała na treningach, z resztą to dziś zauważyłem, można to łatwo rozpoznać po jej sylwetce i mięśniach brzucha oraz nóg.
Myślałem jak można mieć takie dzieciństwo i dalej śmiać się, bawić, żyć jakby nigdy nic.

Może... Skoro nie ma chłopaka.
Może mam jakieś szanse.

- Świetny film - zaśmiała się i na mnie spojrzała

- T-tak. Świetny był ten moment na basenie

- Lepszy był ten ze strzałą. Po psa wrócił, kumpla zostawił - nie mogła się przestać śmiać

- Za niecałe pół godziny zaczyna się ten film, co nie - zapytałem

- Racja, prawie o nim zapomniałam

- To przygotujemy jakieś przekąski i oglądamy - wstałem i podałem jej ręce

Aby podała mi dłonie, podciągnąłem ją do góry aby wstała. Nagle jej źrenice zrobiły się mniejsze, a przez twarz przeszedł cień niepokoju. Gwałtownie spojrzała w stronę okna, mocniej ściskając moje dłonie i strosząc pióra.

- Wszystko okej ?

- Tak. Zdawało mi się, że coś było za oknem - powiedziała z nutką niepokoju w głosie. Przyciągnąłem ją do siebie i zamknąłem w szczelnym uścisku

- Nic ci nie grozi. Ja tu jestem i cię obronię - uśmiechnąłem się czule

- Bardziej się martwiłam, że tobie mogłoby się coś stać - wyszeptała spuszczając głowę w dół, a moją twarz oblał rumieniec

- Nic mi nie będzie, wiesz jaką mam indywidualność

Podniosła głowę i spojrzała mi w oczy. Na jej twarzy widniały lekkie rumieńce, a w oczach tańczyły iskierki. Widziałem u niej podobne, jak rozmawiała z tamtym chłopakiem, ale teraz... było ich więcej. Lśniły i przemieszczały się w głębokim fiolecie jej oczu.

- Idziemy oglądać ten film - zapytałem

- Co? A tak - pokręciła lekko głową, a wszystkie iskierki poza jedną zniknęły. 

Mimowolnie się uśmiechnąłem i lekko zarumieniłem, Laura widząc mój wyraz twarzy przechyliła lekko głowę w prawo i uniosła lewą brew. Zamiast się odezwać przytuliłem ją do siebie mocniej i schowałem twarz w zagłębienie jej szyi. Nie mało zdziwiło mnie to, że objęła mnie i też wtuliła twarz w moją szyję. Wtedy pomidor był przy mnie blady lecz wcale nie miałem zamiaru jej puszczać. 

- Wiesz ? Możemy też siedzieć przytuleni przed telewizorem - powiedziała żartobliwie, a do mnie w końcu dotarło co robię

- P-pewnie - powiedziałem puszczając ją i w ekspresowym tempie odsuwając na znaczną odległość


Pov; Laura

Nie mam bladego pojęcia co mu siedzi w głowie, ale nie chcę również używać na nim swojej indywidualności by wiedzieć co czuje w danym momencie.

Może się dziś dziwnie zachowuje, ale normalni ludzie radzą sobie w takich sytuacjach. Przez mangi od Takami'ego jebie mi się we łbie.

Skołowani tym co się przed chwilą stało udaliśmy się do salonu po drodze zahaczając o kuchnię i biorąc z niej przekąski do filmu, na który prawie się spóźniliśmy. Siedzieliśmy na kanapie z dość dużym odstępem od siebie, nie czułam się z tym za dobrze, a na pewno nie komfortowo.

Spojrzałam się na Eijiro i lampiłam się tak od dłuższej chwili. Chłopak patrzył się na ekran telewizora błądząc myślami daleko z tond. Z nadzieją, że moja bliskość może go rozweselić, przesunęłam się na środek kanapy. Kirishima jak to zauważył nie ukrywał zdziwienia, ale po chwili zrobił to co ja. 

Już po paru sekundach siedziałam z podkulonymi nogami, na środku kanapy, opierając się o lewe ramie czerwono-włosego. Przypomniało mi się czemu jest między nami taka niezręczna atmosfera.

Miałam go przytulić. W sumie nie wiem czemu, ale chyba chciał się przytulić. Więc...

Lekko się wahając wyciągnęłam prawe skrzydło i opatuliłam nim chłopaka. Czerwona jak burak przyciągnęłam go bliżej siebie i wtuliłam w jego bok. Równie czerwony i dalej bez koszulki, wyciągną rękę o którą się opierałam, objął mnie i przyciągną bliżej czego skutkiem było to, że wylądowałam wtulona w jego nagi tors. Błagałam wszechświat w myślach o to by krew mi z nosa nie leciała.

Przesiedzieliśmy tak prawie cały film, prawie, że się nie ruszaliśmy. Jednakże czar prysł gdy nie mogliśmy pohamować śmiechu ze względu na jeden prze komiczny moment. Śmialiśmy się jak opętani, czując się swobodnie i dobrze położyłam głowę na jego kolanach. Eijiro oparł się o oparcie kanapy i siedział z luźno przewieszoną ręką przez moją talię.

Gdy film powoli dobiegał końca, a wikingowie wygrali wojnę, siadłam wyprostowana obok Kirishimy, który oplótł mnie ramieniem. Odwróciłam głowę w stronę chłopaka i oniemiałam. Świat dla mnie zwolnił, a czas się zatrzymał. Sytuacja w której się znajdowałam odpowiadała tej z ekranu telewizora, wódz plemienia Himero próbował pocałować Reneko, dziewczynę z lasu. Jemu się udało, niestety nam nie. Gdy chłopak był już kilka centymetrów od mojej twarzy, ja zauważyłam dwa świecące, żółte punkciki za dużym oknem w salonie. Wkurwiona jak nigdy wychyliłam się zza ramienia chłopaka i poczęstowałam Wiktora nienawistnym spojrzeniem. Ten tylko się głupio uśmiechnął i zaczął się ze mnie nabijać, w odpowiedzi odwróciłam obrażona głowę i mrucząc pod nosem przekleństwa. Z telewizora dobiegał dźwięk gwizdów i  krzyków. Spojrzałam na ekran. Ukazywał parę wikingów, obejmujących się i patrzących nienawistnym spojrzeniem na trzeciego, który wyszedł z tłumu i chciał im przeszkodzić w happy end'zie. Przez pół ekranu śmigną niedźwiedź i zjadł nieprzyjaciela głównych bohaterów. Parsknęłam z Eijiro śmiechem w tym samym czasie.  

Kurwa, co ja zrobiłam. Laura ty jebana idiotko. 

Straciłam szansę. Cudowną szansę.

Głupia! Głupia! Głupia! - biłam się w myślach, gdy zorientowałam się, że zapomniałam o Eijiro

CO JA UCZYNIŁAM !?

Zamiast skupić się na tym co miałam przed sobą, skupiłam się na ty co było dalej. Mogłam teraz siedzieć w objęciach cudownego chłopaka, całując się z nim, a zamiast tego wkurzałam się na wujka, odwalałam widzimisie i oglądałam film.

Błagam, niech pomyśli, że tego nie zauważyłam. Może nie jest wszystko stracone.

Jedyny plus to taki, że wiem co do mnie czuje. - pocieszałam się lecz dalej czułam się jak gówno

- Świetny film - skwintowałam na sam koniec - a najlepsza końcówka z niedźwiedziem  - zaśmiałam się jakby nigdy nic

- A, tak - powiedział lekko smutny

- Coś się stało ? Dzisiaj jakiś przybity się zdajesz - powiedziałam udając głupią 

- Nie, po prostu ... martwię się olimpiadą - widać było po nim, że kłamał, lecz w jednej chwili jego mina stała się nader przekonująca - A co jeśli będziemy musieli ze sobą walczyć ?

- Y, o ... oł. O tym nie pomyślałam ... Już wiem ! - podskoczyłam w miejscu 

- Co wymyśliłaś - spojrzał na mnie z nadzieją w oczach

- Nie powiem - zrobiłam przebiegłą minę

- Powiedz - pokręciłam jedynie głową na wydany przez niego rozkaz - Bo użyję łaskotek - zagroził, a ja się spiełam

- Nie będziesz zadowolony z mojego pomysłu

- Jest aż taki zły? - pokiwałam głową - No, powiedz

- Ehh, myślałam, że jak p~ - mamrotałam pod nosem

- Proszę, mi nie powiesz ?

- Jak dojdzie do wali to ... oddam ją walkowerem - skrzyżowałam ręce i zrobiłam poważną minę zamykając oczy by uniknąć jego spojrzenia 

- NIE ! - zaprotestował - Nie ma takiej opcji

- To moja decyzja. Tak postanowiłam i tak zrobię

- Nie zgadzam się. Ja się poddam - stwierdził

- No chyba cię coś boli - skwintowałam jego wypowiedź

- Nie i  jak chcesz wiedzieć to, to zrobię

- Ani mi się waż. Ja pójdę na praktyki do taty, to ty musisz się tam zaprezentować z lepszej strony, nie ja

- Nie zgadzam się na taką wygraną. Wolałbym się z tobą zmierzyć w uczciwej walce i przegrać

- Skoro tak mówisz. Zobaczymy kto zajdzie dalej i co z tego będzie

- I tak planujesz zrezygnować, prawda? - spojrzał na mnie podejrzliwym spojrzeniem 

- Może~ - uciekłam wzrokiem i zrobiłam dziubek, przeciągając swoją wypowiedź

- Nie wybaczę ci jak to zrobisz - postanowił

- Czemu - zapytałam patrząc na niego oczami smutnego szczeniaka i łezkami w kącikach. Szok zagościł na jego twarzy, a sam posmutniał

- Bo przez to straciłabyś szansę na stanie się sławną bohaterką. Nie chcę by była to moja wina - powiedział przytulając mnie i kładąc mi brodę na głowie

- Ale ja nie chce być sławna. Moim marzeniem jest stać się przyjazną bohaterką z sąsiedztwa. Trzymać piecze nad małym miastem i chronić je z cienia, z dala od świateł reflektorów. Chce być taka jak moi rodzice, nie chce być sławna. Dlatego wcale mi to nie będzie przeszkadzać jak nie wygram głupiej olimpiady - wyjaśniłam mu mając nadzieję, że odpuści i, że nie będę musiała wdrożyć w życie planu "B"

- Nie wiedziałem, ale i tak się nie zgadzam ...

- Może po prostu zostawmy ten temat - przerwałam mu - Co ma być to będzie - powiedziałam pewna, że plan "B" będzie koniecznością

- Dobrze. Ja idę wziąć prysznic. Poszukasz jakiegoś ciekawego filmu ? - powiedział wstając z kanapy

- Pewnie 

Gdy Eijiro wyszedł, włączyłam program na którym miał lecieć drugi interesujący mnie film i cichaczem pobiegłam do kuchni.

Robiłam naleśniki szybciej niż poranny trening. Skończyłam równo z dźwiękiem zakręcanej wody. Złapałam dodatki do naleśników takie jak dżem, syrop klonowy i nutella. 

Popędziłam do salonu rozstawiłam wszystko co potrzebne, wzięłam kocyk który czekał na sąsiednim fotelu i czekałam na Kirishimę.

- Chodź - powiedziałam i poklepałam miejsce obok siebie widząc chłopaka w progu 

- Co tak pachnie - zdziwił się 

- Naleśniki - powiedziałam dumna z siebie, przykrywając chłopaka do połowy aby usiadł obok mnie

- Sama je zrobiłaś ?

- Tak. Zostaw mi parę, a ja idę pod prysznic - powiedziałam wstając i wychodząc z pomieszczenia

~

Wyszłam z pod prysznica, po umyciu się żelem i szamponem, które wzięłam ze sobą na nocowanie. Po odniesieniu kosmetyków do torby udałam się do salonu z rozpuszczonymi, wyczesanymi włosami, które przypominały makaron.

Aby weszłam przez drzwi zobaczyłam Kirishimę siedzącego z nosem w telefonie i wyciągającego się na całej długości kanapy.

- Jest dla mnie miejsce - zaśmiałam zwracając na siebie uwagę

- Pewnie - zaśmiał się, usiadł i poklepał miejsce po swojej prawej. Aby się dosiadłam, przykrył mnie kocykiem od stóp do głów. - Zdążyłaś idealnie na początek filmu - skiną brodą w stronę ekranu zawieszonego na ścianie na którym pokazał się napis "Upgrade".

Gomen. Wiem, że film wyszedł rok po wydaniu pierwszego odcinka drugiego sezonu, ale nie mogłam się powstrzymać przed dodaniem tego tandetno-zajebistego filmu do rozdziału.

- To nowy film i nie wiem czego się po nim spodziewać - ostrzegłam

- Czyli ?

- Może okazać się kompletną beznadzieją, bo krytycy trochę po nim jechali - wytłumaczyłam 

- Kapuję - pokiwał kilka razy głową

- Zaczyna się - powiedziałam

Już na początku filmu miałam zamiar znaleźć sobie wygodną pozycję. Padło na najlepszą i najgorszą zarazem. Wylądowałam głową na kolanach Eijiro, pod brodą miałam zgięcie skrzydła, a jego resztą oplatałam kawałek pleców czerwono-włosego. Natomiast lewym skrzydłem opatuliłam resztę chłopaka, który leżał za mną, rękę spierał na mojej nodze, a głowę trzymał na moim skrzydle które go oplatało. Nawet nie zdałam sobie sprawy z tego kiedy zasnęliśmy.

~

Pierwsza po otworzeniu oczu ukazała mi się nieznajoma twarz. Czując przy sobie obecność śpiącego Eijiro włączył mi się tryb obronny. Nastroszyłam pióra, zmieniłam oczy na czerwone, wystawiłam pazury i szczelnie owinęłam  śpiącego chłopaka skrzydłami przy czym zaczęłam gardłowo lecz cicho warczeć. 

- Mamo, nie budź ich, jeszcze zdjęcia nie zrobiłam - usłyszałam znajomy głos, po czym zobaczyłam jego właścicielkę.

Nieznajoma staruszka odsunęła się na kawałek, a zza jej pleców wychyliła się matka Eijiro. Po chwili doszłam do wniosku, że nieznajoma staruszka musi być babcią chłopak. Po dojściu do wniosków rozchyliłam skrzydła, schowałam pazury i zastąpiłam czerwień wilczych tęczówek moim głębokim fioletem. Spojrzałam na chłopaka i lekko szturchając go skrzydłem obudziłam. Spojrzałam z powrotem w stronę kobiet i się lekko uśmiechnęłam.

- Dzień dobry - przywitałam się niezręcznie

- Jest dobry - odpowiedziała staruszka i się ciepło uśmiechnęła co dodało mi otuchy

- Dzień dobry pani - zwróciłam się do mamy Eijiro

- Ooo, nie zdążyłam wam zrobić zdjęcia - udawała smutną po czym się zaśmiała - Wstawajcie, śniadanie czeka na stole. Musicie jeszcze się przyszykować na olimpiadę - przypomniała

- Już wstajemy - powiedział zaspanym głosem chłopak po czym się podniósł do siadu, a ja poszłam w jego ślady uprzednio chowając skrzydła w plecy co zdziwiło mamę czerwono-włosego - Pielęgniarka powiedziała żebyś ich nie chowała - pokręcił głową karcąc mnie wzrokiem

- Tylko do dnia olimpiady, a to dziś - uniosłam ręce w geście obronnym - już są sprawne w stu procentach - próbowałam go uspokoić lecz się ugięłam pod jego spojrzeniem mówiącym "Po co się stawiasz, przecież dobrze wiesz, że mam rację" - Ehh, niech ci będzie - przewróciłam oczami i wysunęłam skrzydła z powrotem na wierzch, a na twarzy Kirishimy zagościł szeroki uśmiech

- Chodź, trzeba się ogarnąć i coś zjeść przed olimpiadą - powiedział wstając z kanapy i kierując się do drzwi, ja jak ten wierny piesek podreptałam za nim. Weszliśmy do pokoju chłopaka i poszliśmy w dwie różne części pokoju

- Przebiorę się w łazience - powiedziałam podnosząc torbę i udając się w stronę drzwi

- Jak się spało? - usłyszałam za sobą aby dotknęłam klamki

- Bardzo dobrze, od dawna tak długo nie spałam. A tobie jak się spało?

- Miło, poległem na początku filmu - zaśmiał się - Dzięki, że mnie przykryłaś skrzydłem

- Nie ma za co. Dzięki, że mnie zaprosiłeś. Następnym razem ty nocujesz u mnie - zachichotałam 

- Umowa stoi - uśmiechną się, a ja wyszłam z pokoju, mając nadzieję, że jeszcze kiedyś uda mi się go zobaczyć bez koszulki

~

Aby się przebrałam i związałam włosy, robiąc dwa warkocze w okuł czubka głowy i zostawiając włosy z tyłu rozpuszczone, wyszłam z łazienki. Poszłam do pokoju Eijiro, zapukałam w drzwi i poczekałam aż usłyszę odpowiedź. Na słowa zapraszające mnie do pomieszczenia weszłam i zamknęłam za sobą drzwi. Podniosłam głowę, po czym ją opuściłam i strzeliłam sobie slap facea tak głośnego, że aż siadło.

- Uwielbiasz mi to robić - powiedziałam podnosząc czerwoną twarz ze śladem po dłoni na czole

- Ale ja nie wiem o czy mówisz - zaśmiał się stojąc z koszulką w ręku - widziałaś mnie już bez koszulki 

- Niby tak ale... Ehh, nie ważne - powiedziałam odkładając torbę i siadając na łóżku - Zasnęłam tak gdzieś po dwudziestu minutach filmu - próbowałam zacząć normalną rozmowę

- I tak wytrzymałaś dłużej niż ja. Zasnąłem jak ten naukowiec pokazywał im ten chip

- Potem się zaczęło dopiero dziać

- A co

- Jechali samochodem, który w pewnym momencie odmówił posłuszeństwa. Mieli wypadek, potem ktoś ich wyciągną z tego samochodu. Ją zabili, a jego sparaliżowali

- Paralizatorem ?

- Nie, zrobili mu coś w kręgosłup, przez co potem jeździł na wózku. Więcej nie wiem bo zasnęłam

- Nie mieli happy end'u - stwierdził

- To nie był romans tylko film akcji - wytłumaczyłam

- Lubisz filmy akcji ?

- Tak i komedię... Umieram z głodu, zakładaj koszulkę i idziemy jeść

- Tak jest kapitanie - zasalutował, po czym oboje się cicho roześmialiśmy

Podczas śniadania poznałam obojga dziadków Eijiro. Po posiłku i miło spędzonym czasie zaczęliśmy wychodzić. Wzięłam torby i stałam przy drzwiach z resztą domowników czekając na mamę chłopaka. Aby do nas przyszła ktoś zapukał do drzwi. Staliśmy ja wryci patrząc się na drewniany prostokąt. Wyostrzyłam zmysły i próbowałam się odnaleźć w tym bałaganie zapachów, w końcu poczułam coś znajomego.

- To Takami - powiedziałam do Eijiro lecz wszyscy się na mnie spojrzeli

- Kto - zapytał tata chłopaka

- Mój wujek - podrapałam się po karku

Mężczyzna otworzył drzwi i staną nieruchomo, z resztą jak pozostali.

- Dzień dobry - ukłonił się - Przepraszam, że nachodzę ale przyszedłem po siostrzenicę. Miałem wziąć od niej torby 

- Cześć Takami - przywitałam się

- Dzień dobry - powiedział Eijiro - możemy już iść - spytał otępiałych wyrywając ich ze szponów transu

- Tak, tak - powiedziała kobieta i założyła buty po czym wyszliśmy.

Takami jak mówił tak zrobił. Wziął ode mnie torby i zaczął za nami iść. Na przodzie gromady szli rodzice chłopaka, potem dziadkowie, a na końcu my , a za nami biedny Keigo, który robił za tragarza.

- Może ci pomóc - zaproponowałam

- Nie trzeba. Morgana mi kazała, a wiesz jaka ona jest, potrafi się przyczepić o wszystko 

- Wiem - zaśmiałam się

- Jakoś daleko nie idziemy, a torby zostawię w samochodzie

- A, okej - powiedziałam po czym resztę drogi szliśmy w niezręcznej ciszy

W pewnym momencie poczułam delikatne szturchnięcie w dłoń. Wystawiłam ją po czym poczułam jak Kirishima łapie za nią i splata nasze palce. Rzadko trzymaliśmy się za ręce przy znajomych, a co dopiero przy rodzinie, byłam tym nie mało zdziwiona lecz szczęśliwa.

Przed bramą do U.A. rozstaliśmy się z Takami'm i rodziną Eijiro, gdyż iż ponieważ uczniowie mieli własne wejście. Przyszliśmy 14 minut przed ustalonym czasem, a Iida i tak prawił nam kazania.




W tym rozdziale to tyle.

To najdłuższy rozdział jaki napisałam, a zdjęcie w mediach na górze rozdziału bardzo mi pomagało.

Jeszcze raz bardzo przepraszam za tak dużą przerwę.

6612 słów.

Bez zbędnego przedłużania życzę wam miłego dnia/nocy/południa/wieczoru/popołudnia czy jaką porę tam teraz macie.


Dziana ;P

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top