Rozdział 23# Randka?
- Już prawie jesteśmy - zmienił temat
- A powiedz, jaki jest twój ulubiony smak lodów - zapytałam próbując podtrzymać rozmowę
- Truskawkowy, a twój
- Hmm, owocowy
- Mam prośbę - spojrzał na mnie pytająco
- Pewnie... Jaką - dodałam po chwili
- Siądź tu na chwilę i poczekaj na mnie, za 10 minut wrócę
- Okej - odwróciłam się i zobaczyłam ławkę
Rozsiadłam się wygodnie i włączyłam telefon. Na ekranie widniały nie przeczytane wiadomości. Weszłam w konwersacje i zaczęłam czytać.
Takami 🐦:
Nie stresuj tak biedaka bo mu się muzk zagotuje
Ja was obserwuje
Jakby coś się działo to jestem w pogotowiu
Widzę, że randka przebiega pomyślnie
EJ, PRZESTAŃ NAS PODGLĄDAĆ
WON !!!
SŁYSZAŁEŚ O CZYMŚ TAKIM JAK PRYWATNOŚĆ !?
A poza tym, jaka randka?
To przyjacielski wypad na lody
Właśnie kupuje ci lody, jakby to był przyjacielski wypad to byś płaciła za siebie
.
?
Dałem kropkę żeby zaznaczyć iż mam rację
Ty to naprawdę czasem oślepiasz głupotą
Idzie w twoją stronę
Pilnuj się
Będę czekał na ciebie w naszym przedziale
Jak postanowisz lecieć to daj znać, chętnie się dołączę
Gadaj zdrów
A i jeszcze jedno, będę leciała, w ramach treningu
Jak aż tak ci zależy to czekaj na mnie na dachu
Którym dachu ?
Na tym z którego startowaliśmy w piątek
Okej, powodzenia na randce
;P
OJ
GRABISZ SOBIE
Wyłączyłam telefon i włożyłam go do torby. Od razu podszedł do mnie Eijiro.
- Jestem - powiedział trzymając dwa lody i szczerząc się najszerzej jak prawdopodobnie potrafił
- Widzę - zaśmiałam się i obdarowałam go równie szerokim uśmiechem, a raczej próbowałam
- Owocowe, tak ? - zapytał podając mi lody
- Dziękuję, ale mogłam sama za siebie zapłacić - powiedziałam biorąc lody do ręki
- To by było nie męskie z mojej strony gdybym ci na to pozwolił, przecież to ja cię zaprosiłem - powiedział z poważną miną po czym znowu się do mnie uśmiechną i co spowodowało u mnie lekkie rumieńce - Toooo, chcesz iść na spacer - zapytał
- Bardzo chętnie
Kirishima wystawił rękę, żeby pomóc mi wstać. Bez wahania chwyciłam ją i się podniosłam. Zdziwiło mnie to, że nawet gdy zaczęliśmy iść on nie puścił mojej dłoni. Po głowie zaczęły mi chodzić przerażające myśli typu " TAKAMI MIAŁ RACJĘ !? " albo " TO RANDKA !? ".
Moje rozmyślania przerwał czyn chłopaka. On, splótł nasze palce jakbyśmy byli parą, co jeszcze bardziej utwierdzało mnie w moich przekonaniach i w dodatku wyjaśniało jego zachowanie z całego dnia.
To się wjebałam. Ale co tam, raz się żyje.
Zacisnęłam lekko chwyt i dalej delektowałam się smakiem lodów. Po kilku minutach marszu dotarliśmy do centrum parku. Usiedliśmy na środku polany i zaczęliśmy rozmawiać o przeróżnych rzeczach.
- Dobra moja kolej - krzyknęłam, w miarę cicho ale jednak - z kąt ta blizna - skinęłam brodą w stronę jego oka
- Jak odkryłem swoją indywidualność, nie ukrywam, nie byłem zadowolony. Zacząłem płakać i trzeć oczy rękoma, ale miałem utwardzoną rękę i się skaleczyłem - widziałam po nim że się trochę wstydził, nie dziwie się, nikt nie lubi opowiadać o płaczliwym dzieciństwie
- Do twarzy ci z nią - wymamrotałam pod nosem mając nadzieję, że tego nie usłysz. JAGŻE SIĘ MYLIŁAM
- Naprawdę !? - ucieszył się
- Um - mruknęłam zawstydzona i skinęłam głową - Twoja kolej
- Hmm, zastanówmy się - powiedział robiąc zabawne miny - ile miałaś prawdziwych przyjaciół w gimnazjum
Nagle poczułam jak kciukiem masuje wierzch mojej dłoni i dopiero do mnie dotarło, że nasze ręce dalej są splecione. Wciągnęłam powietrze i się zarumieniłam. Z niewiadomych powodów wyglądałam jakbym się złościła na zadane pytanie.
- Jak nie chcesz to nie musisz odpowiadać - zaczął się bronić
Ten widok był tak zabawny, że w ułamku sekundy wypuściłam całe powietrze i jednocześnie parsknęłam śmiechem. Po krótkiej chwili chłopak się do mnie dołączył. Gdy się uspokoiłam, a raczej przestałam wydawać z siebie hieno-podobne dźwięki postanowiłam odpowiedzieć.
- Tak właściwie ... miałam tylko jedną przyjaciółkę, nikt inny nie chciał ze mną spędzać czasu. Nazywa się Asami. Była naprawdę miłą osobą, na pozór cichą ale jak już zaczynała mówić to nie dało się jej uciszyć. Świetnie się dogadywałyśmy, za czasów gimnazjum mało mówiłam, a jej to wcale nie przeszkadzało, uwielbiała trajkotać. Wiedziała że mimo tego iż to co mówiła nie było dla mnie interesujące to i tak słuchałam. Chyba nikt poza mną nie słuchał tego co mówiła. Całe dnie w szkole spędzałam nad książkami nawet przerwy, a Asami razem ze mną. Ją nie interesowało to czego się uczyłam, a mnie nie interesowało to co ona mówiła. Dziwne w tym wszystkim było to, że obie wszystko pamiętałyśmy. Ja jej czytałam na głos ona mówiła, czasem nawet jednocześnie, nikt wtedy nie rozumiał co mówimy, a my tak. Mimo że czytałam nagłos i byłam skupiona na tekście, informacje które Asami mi przekazywała jakoś trafiały do mnie i nawet o tym nie wiedząc pamiętałam wszystko co powiedziała i z wzajemnością.
- Łooo, to fajną miałaś koleżankę. Moi koledzy jak się o coś starałem to gdzieś się chowali - posmutniał
- Czemu mam wrażenie, że wiąże się z tym jakaś ciekawa historia
- Nie wiem czy ciekawa, ale jest krótka i bierzesz w niej udział
- To mnie zaciekawiłeś. Skoro ja odpowiadałam to teraz moja kolej. Opowiedz mi o tym - zażądałam
Eijiro się chwilę zastanawiał, nie wiedzieć czemu zrobiłam to samo co on wcześniej. Chciałam mu dodać otuchy, ale on się spiął i zrobił taką samą minę jak ja wcześniej. Moja pierwsza myśl to " O nie chyba spytałam o coś, o co nie powinnam " ale od razu zdałam sobie sprawę z tego, że on zapewne ma w głowie to samo co ja parę minut temu. Po chwili wypuścił powietrze i krótko się zaśmiał na co ja się szczerze uśmiechnęłam. Miałam wrażenie, że mogłabym słuchać jego śmiechu całymi dniami.
- To już opowiadam. Gdy chodziłem do gimnazjum miałem dwóch najlepszych kumpli. Często jak widziałem jak ktoś się nad kimś znęca to reagowałem, a oni unikali bójek czy tego typu spraw. Kiedyś jak zobaczyłem dwóch chłopaków, którzy zachęcali jednego takiego do czegoś nie legalnego to zareagowałem, było widać że nie chciał im pomóc w realizacji "niecnych planów". Próbowałem wybić im to z głowy słowami ale trochę nie wyszło i się pobiliśmy. Nie panowałem wtedy tak dobrze nad swoją indywidualnością i przegrałem. Oni wtedy poszli razem z tym chłopakiem, a z krzaków wyszki moi kumple. Siedzieli w ukryciu i nawet nie zareagowali. W oddali widziałem jak Mina rozmawia z tamtą trójką, powiedziała im parę słów i się zaprzyjaźnili. Jeszcze tego samego dnia wracając do domu zastanawiałem się czy na pewno brać udział w egzaminach wstępnych do U.A.. Moje rozmyślania w tamtej chwili przerwał krzyk i donośny głos. Gdy się odwróciłem zobaczyłem ogromnego mężczyznę w płaszczu, który samą swą osobą doprowadził prawie do zawału dwie dziewczyny. Chciałem im pomóc ale nie mogłem się ruszyć, wtedy znikąd wyskoczyła Mina i bez użycia przemocy uratowała je. Przez jeszcze chwilę stałem spanikowany, poruszyłem się dopiero gdy usłyszałem czyjś głos w alejce za mną. Wtedy właśnie zobaczyłem ciebie, a raczej twoje oczy bo byłaś schowana za ścianą. Dodałaś mi w tamtej chwili odwagi, po powrocie do domu długo jeszcze się zastanawiałem czy przystąpić do egzaminów. Następnego dnia w szkole obwieściłem swoim kolegom, że postanowiłem iść do U.A., a oni zamiast mnie wesprzeć czy coś... Powiedzieli, że mnie nie przyjmą i że nawet nie mam co próbować.
- Nie chcę cię urazić, ani nic z tych rzeczy, ale ... miałeś beznadziejnych kumpli. Skoro nawet nie wierzyli w cień szansy, a tu proszę... dostałeś się i to w dodatku do pierwszej grupy - mówiłam pełna podziwu
- Masz rację, ale mimo to, dalej uważam ich za swoich przyjaciół i utrzymuję z nimi kontakt - uśmiechną się
- Wiesz ... może ja też powinnam utrzymywać stare kontakty. Dawno nie rozmawiałam z Asami, a była moją jedyną przyjaciółką
Rozmawialiśmy przez jeszcze długi czas, nawet jak już robił się zmierzch to nam to nie przeszkadzało. Jednakże gdy zrobiło się ciemno postanowiliśmy już iść. Gdy dotarliśmy pod dom chłopaka nie chcieliśmy się rozdzielać.
- Na pewno nie chcesz zajść - zapytał
- Chciałabym, ale nie mogę. Musze się jeszcze pouczyć, ale dziękuję za propozycję i za to że mnie zaprosiłeś na lody - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek - To, ja już pójdę... - zaczęłam odchodzić - Dobranoc Eijiro-kun - odwróciłam się i pomachałam otępiałemu Kirishimie
Co ja sobie myślałam !? Czemu go pocałowałam !? Ciekawe co on sobie teraz o mnie pomyślał, pewnie ma mnie za walniętą..
Nagle moje rozmyślania przerwało wołanie.
- DOBRANOC LAURA-CHAN - krzykną Eijiro z oddali i mi pomachał
Szłam kawałek tyłem i do niego machałam. Gdy zniknęłam mu z pola widzenia za rogiem budynku, od razu zrobiłam się czerwona jak burak. Cały czas przyglądałam się swojej dłoni, którą cały dzień go trzymałam. Aby się otrząsnęłam, no przynajmniej do tego stopnia, że mogłam dalej iść. Ruszyłam skocznym krokiem w stronę schodów pożarowych. Na dachu czekał już Takami i się wymownie uśmiechał. Wiedziałam co mu chodzi po głowie.
- Nie ma o czym mówić, przecież i tak wszystko widziałeś - wypaliłam zanim zdążył cokolwiek powiedzieć i wzbiłam się w powietrze
Całą drogę się nie odzywał tylko dziwnie przyglądał. Nawet na sekundę nie zszedł mu z gęby głupi uśmieszek. Gdy dolecieliśmy do domu zjadłam kolację, która już czekała na stole i poszłam pod prysznic.
Szczęśliwa jak nigdy w życiu siedziałam na łóżku i szukałam w mediach społecznościowych swojej przyjaciółki z gimnazjum. Zdziwiło mnie nie mało gdy się okazało, że ona też chodzi do U.A. na wydział bohaterstwa.
Zapewne dostała się do klasy B.
Napisałam do Kendou, z pytaniem czy mogłybyśmy się spotkać w poniedziałek na przerwie obiadowej. Dziewczyna się zgodziła. Nie chciałam pisać do Asami. Chciałam jej pokazać, że mi zależy na tym by odnowić kontakt, a przecież czego nie robi się dla przyjaciół.
Tak oto Laura z samotniczki zmienia się w duszę towarzystwa.
Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał.
1621 słów.
Bez zbędnego przedłużania. Życzę wam miłego dnia/nocy/południa/wieczoru/popołudnia czy jaką porę tam teraz macie.
Dziana ;P
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top