Rozdział 3# Goście

 Piątek  

Wstałam jak zawsze o 6.00 rano. Zeszłam na dół żeby zjeść śniadanie i zobaczyłam, że na stole leży kartka. Było na niej napisane :

Zjedź śniadanie i chodź na trening. Zadanie na dziś, znajdź mnie. 

Wiktor ;) 

Tak jak było tam napisane, tak zrobiłam. Zjadłam szybko dwie kanapki i wyszłam z domu oczywiście zamykając za sobą drzwi na klucz, bo rodzice byli w pracy, a nikogo nie było w domu.

Przemieniłam się i wytężyłam zmysły. Poczułam zapach wujka pod kamieniem nie wiedziałam co to może być ale tam zajrzałam. Znalazłam jedynie kartkę z notką. 

Chcesz żebym ci się tu zestarzał ? Wytrop mnie a ja dam ci nagrodę za twój wczorajszy sprawdzian.

Wiktor 

Pobiegłam sprintem do lasu. Znalezienie wujka zajęło mi 10 minut. 

- Widać że się nawet nie postarałeś z kryjówką. Siedem kilometrów od domu. Na taką odległość usłyszę wszystko. - popisywałam się

- Ha, przybiegłaś tak szybko bo byłaś ciekawa nagrody ? Mam rację - zapytał sarkastycznie wujek

- Może - przewróciłam oczami

- Choć upolujemy dzika 

- Po co ?

- Na grilla. Przecież sama chciałaś, a i dobrze wiesz że nie przyjmuje się gości bez niczego do poczęstowania ich - uśmiechną się szyderczo

- A. Racja. Czekaj, kto przyjedzie ? - zapytałam szczęśliwa 

- Niespodzianka

- No weź wujek, nie powiesz mi ? - zapytałam sarkastycznie

- No dobra powiem, odwiedzi nas brat twojej mamy i twój chrzestny

- NAPRAWDE !? - aż krzyknęłam ze szczęścia 

- Nie krzycz wszystkie zwierzęta w lesie wystraszysz - warkną na mnie wujek

- Wybacz. Kiedy przyjadą - zapytałam

- Jutro po południu. Idealnie na grilla

- Tak - wzniosłam cichy okrzyk zwycięstwa

Kto jak kto, ale ja miałam zajebistą rodzinę zakładającą się z samych bohaterów.

~

Wieczorem

Razem z mamą przygotowywałam steki, szaszłyki, sałatki i przystawki na grilla. Gdy nagle odezwał się tata.

- Ah, zapolował bym se a ty Wiktor - powiedział rozciągając się

- W sumie czemu nie, idziecie z nami ? - zapytał

- Po co pytasz przecież i tak dobrze wiesz, że spasuje - zapytała mama

- Tak, ale jakbym nie spytał to byś miała pretensję że cię wykluczam - stwierdził szybko wujek

-Ha ha ha racja

- A ty idziesz - zapytał się mnie tata

- Wiesz co, ja chyba sobie dziś odpuszczę - odparłam

- Ooo, a to czemu. Zawsze chętnie chodziłaś z nami na polowania

- Tak ale chciałam pomóc mamie z jedzeniem. Pójdę z wami innym razem - uśmiechnęłam się

- Dobrze no to my idziemy, pa - powiedział wujek

- Pa - dodał od razu po nim tata

Gdy wyszli zostałam sama z mamą i robiłam szaszłyki.

 - Na pewno nie chcesz iść - zapytała - ja sobie dam radę sama jak chcesz to idź

- Jakbym nie chciała ci pomóc to bym poszła, ale wolałam ci pomóc

- Dziękuje - powiedziała i się uśmiechnęła

Była około pierwsza w nocy gdy zakończyłyśmy.

 - Dobra na dziś wystarczy - powiedziała mama - co ty na to żeby zrobić sobie babski wieczór skoro panów nie ma w domu 

Tylko się szyderczo uśmiechnęłam i pobiegłam na kanapę włączając telewizor. 

- Może coś obejrzymy - zaproponowałam

- Świetny pomysł - odparła mama dosiadając się do mnie - ciekawe co leci

- O tej godzinie prawdopodobnie jakiś horror 

I wykrakałam pierwsze co się pokazało to tytuł filmu "It"

Nigdy tego nie oglądałam ale słyszałam, że to o nawiedzonym klaunie zabójcy, który żywił się małymi dziećmi. 

Nie wiem kiedy ale zasnęłam.

~

Obudziłam się rano u siebie w pokoju. Zaczęłam się przeciągać dopóki się nie zorientowałam że dziś sobota i wujek razem z moim chrzestnym do mnie przyjeżdżają.  

Szybko zbiegłam na dół. Jak burza wparowałam do kuchni gdzie zastałam rodziców i wujka. 

- Coś się stało, jest dopiero piąta rano - zapytał zdziwiony tata

- A nic dopiero się obudziłam i pomyślałam że się was zapytam zanim wyjdziecie do pracy o dwie rzeczy - uspokajałam go - Chciałam zapytać o której godzinie wracacie dziś z pracy i o której przyjadą goście. 

- O żadnej - zaśmiał się tata - wzięliśmy sobie dzisiaj wolne, a goście przyjadą ok 16.00 

- A okej - miałam już wracać do łóżka ale... - to co wy tak wcześnie wstaliście ?

- Żeby przygotować wszystko na grilla i też dlatego, że ja nie spałam, a oni dopiero wrócili z polowania - wyjaśniła mama

- Aaaa, co tak późno, nie znacie umiaru - skarciłam ich wzrokiem

- Oj tam, oj tam wróciliśmy później bo się trochę potłukliśmy w lesie - bronił się wujek

- He he he - zaśmiał się pod nosem tata - w końcu ze mną przegrałeś 

- Wcale nie - oburzył się wujek mówiąc jak małe dziecko

- A to ci niespodzianka - zdziwiłam się - czemu zawsze musicie się tłuc jak z wami nie idę

- Bo nie chcemy ci dawać złego przykładu bijąc się przy tobie , dlatego bijemy się tyko wtedy gdy z nami nie idziesz - wyjaśnił spokojnym rozbawionym głosem tata

On to wieczny śmieszek , rzadko mówi coś przy okazji nie dusząc się ze śmiechu.

Wróciłam do pokoju i położyłam się dalej spać.

Wstałam godzinę później. Zeszłam do kuchni żeby coś zjeść przed sobotnim treningiem, który na szczęście trwał krócej niż ten na tygodniu .

Wyszłam przed dom oczekując, że będzie czekał tam na mnie wujek z treningiem. Myliłam się. Obok domu był mój tata i rąbał drewno, a więc do niego podeszłam.

- Gdzie wujek - zapytałam zdziwiona

- Pojechał z mamą na zakupy do miasta i żeby odebrać Tashinori'ego z peronu

- Aha

- A i kazał mi przekazać że dziś masz wolne od treningu i że możesz odpocząć 

- Okej, pójdę na spacer do lasu - powiedziałam i poszłam

Wcale nie miałam zamiaru spacerował. Po około 200 metrach przemieniłam się w zaledwie ułamek sekundy i pobiegłam. 

Postanowiłam potrenować, pobiegłam do swojej ulubionej kryjówki. Wielkiej skalnej góry w której ponad wysokością drzew była jaskinia. Uwielbiałam tu przychodzić. Tylko ja wiedziałam o ty miejscu, czasem tu przychodziły jakieś dzieci w moim wieku i bawili się w bazę 😒 niezmiernie irytujące.

Weszłam na szczyt góry z kąt miałam piękny widok. Zaczęłam trenować podstawy. Gdy zakończyłam postanowiłam przebiec około 50 kilometrów i wrócić do domu, żeby jeszcze zdążyć się naszykować na przyjście gości.

Gdy wróciłam do domu było około 14.00 i cała śmierdziałam potem więc postanowiłam się umyć.

Kiedy wyszłam z pod prysznica i wysuszyłam włosy usłyszałam głos mama co oznaczało że już wrócili. 

Poszłam się szybko przebrać i zeszłam na dół. W kuchni siedział mój chrzestny, bohater numer jeden, All Might. Uściskałam go z całych sił i zaczęłam z nim rozmawiać o wszystkim i niczym aż do 16.00.



Witam wszystkich wybaczcie że tak mało to dokładnie 1090 słów ale nie mam za bardzo czasu, szkoła i inne tego typu sprawy. 

Mam ogromną nadzieję że wam się ten rozdział spodobał. Życzę wam miłego dnia/nocy/południa/wieczoru/popołudnia czy jaką porę tam teraz macie. 

Dziana ;P

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top