Rozdział 27# Prawda
Ten rozdział na porządku to lanie wody bo akurat nie mam weny. Napisanie go zajęło mi prawie tydzień, doceńcie. BDW rozdział który powinien się pojawić w te sobotę będzie albo krótki, albo spóźniony o kilka dni. Miłego czytania. (✿◠‿◠)
WAŻNE info :
Hawks, na potrzeby fanfica zostaje postarzony o minimum 11/12 lat.
Dziękuję za uwagę
Wstałam o 4:00 obudzona przez Lunę, która smyrgała mnie po nosie ogonem.
- Dobra. Już dobra, wstaję - zaczęłam jojczeć. Podniosłam się do siadu i znowu położyłam się na łóżku rozkładając ręce - Paaaaaaaaaaaadaaaammmmmmmmmmm z nóg. Jejku jak mi się nie chce
- Miał - popędzała mnie Luna szarpiąc mi rękaw bluzki w której spałam
- Hola, hola dziki psie. Daj mi się przebrać w dres
Luna po usłyszeniu tego od razu mnie puściła i sprintem podbiegła pod szafę. Wiedziałam że jak nie wstanę to zacznie się drzeć i wszystkich budzić, więc poderwałam się z łóżka i jak ten zgredek podreptałam do szafy po ciuchy. Założyłam na siebie mój ulubiony dres ( patrzcie: okładka rozdziału ) i adidasy. Związałam włosy w wysokiego kucyka i wyszłam na dwór.
...
Trenowałam już drugą godzinę i nagle poczułam coś znajomego. Ten sam odór co pięć lat temu. Bardzo się wystraszyłam, mimo iż różnił się trochę od tamtego to wcale nie pachniał ładniej, wręcz przeciwnie i to mnie martwiło. Z doświadczenia wiedziałam, że padlina tak nie jebie. Gorsze było jednak to, że to coś krążyło wkoło mnie.
Jak oparzona wzbiłam się w powietrze i obserwowałam z nieba jak drzewa rozchylają się na boki, a między nimi przemieszcza się coś włochatego i DUŻEGO. Chodziło w kółko jakby czegoś szukało. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk i widok łamanego drzewa. Przed oczami śmignęły mi tylko trzy pazury. Nie chciałam wyjść na tchórza ale poleciałam do domu najszybciej jak mogłam. Aby przekroczyłam próg drzwi zaczęłam się drzeć.
- WSTAWAĆĆĆĆĆĆĆ !!!! - panikowałam - SZYBKOOO !!!!! - zdzierałam sobie gardło z każdą literą jaka z niego wylatywała
- Pali się ? - warkną zaspany wujek wychodzący ze swojej sypialni
- Też chciałbym wiedzieć - powiedział tata wychylając się z łazienki
- W-W-W-W l-lesie, jest ogromny - mówiłam spanikowanym głosem
- Łoś ? - zapytał wujek z kpiną w głosie
- T-to nie przypominało łosia, było większe od tamtego i miało strasznie długie pazury - głos mi drżał
- Spokojnie, sprawdzę to z Wiktorem po pracy - uspokajał mnie tata
- Dlaczego ja - jęczał wujek
- Nie musisz się niczym martwić - poklepał mnie po ramieniu - zajmiemy się wszystkim
- A-a-ale ja też chce - wyjąkałam
- Naprawdę nie musisz
- Ale chce, nie mogę się wiecznie bać
- A więc dobrze. Wybierzemy się na polowanie w nocy, a teraz idź się umyć, czuć od ciebie pot i strach
- Dobrze - mruknęłam pod nosem i poszłam po mundurek
Po ciepłym prysznicu trochę się odprężyłam. Zjadłam przepyszne śniadanie w stylu amerykańskim. Zapomniałam wspomnieć ale mój tata i wujek pochodzą właśnie z tamtond, czym Wiktor uwielbia się chwalić i nawijać do mnie po angielsku.
Po zjedzeniu śniadania spakowałam torbę i ruszyłam z Takami'm powolnym spacerkiem na stacje. Na początku się nie odzywałam, wciąż byłam lekko roztrzęsiona. Po dziesięciu minutach jazdy dostałam sms'a.
Asami 💎:
Hejooooo
O której jest ten pociąg ?
O 6:50 śpiochu
Dopiero wstałaś ?
Wyrobisz się w godzinę do szkoły ?
Zawsze tak wstaje i zawsze udaje mi się dotrzeć na czas
Ta ?
Powodzenia
Ubieraj się, a nie sms'ujesz
Dziana i do zobaczenia w szkole
jak chcesz to możemy zjeść razem obiad
TAKKKKKK
ZBIERAJ SIĘ DO SZKOŁY !!!
Ok, to pa
pa
Po rozmowie z Asami lekko się uśmiechnęłam co nie umknęło uwadze Takami'ego.
- Z kim piszesz ? Ze swoim chłopakiem ? - zaczął poruszać znacząco brwiami
- Spadaj na drzewo banany prostować, pisze z Asami. Koleżanką z gimnazjum - wyjaśniłam
- Chciałbym ją poznać
- Nie zesraj się, będzie z nami jeździła pociągiem jak nauczy się wstawać wcześniej
- Mam nadzieję, że to niedługo
- Ha, nie ciesz się tak. Jeszcze mina ci zrzednie jak ją poznasz. Japy nie otworzysz - zrobiłam niemrawy złowieszczy uśmiech, bo jedynie na taki było mnie obecnie stać
- Uważaj bo ci uwierzę, nie wiem co knujesz ale ja się tak łatwo nie dam
- Gadaj zdrów - powiedziałam i oparłam głowę o szybę wchodząc do swojego świata
Takami nawijał do mnie przez resztę drogi, ale nawet nie słuchałam. W pewnym momencie poczułam uderzenie w czubek głowy.
- Ała - powiedziałam odruchowo i złapałam się za głowę mimo iż prawie nie poczułam
- Ocknij się, ile można cię wołać. Wychodzimy. Patrzysz przez szybę a nie widzisz co za nią jest - westchną Takami
- Co - zdziwiłam się
Spojrzałam na zewnątrz. Byliśmy na peronie, za oknem stał Kirishima i mi się dziwnie przyglądał. Pomachałam mu wysilając się na niemrawy uśmiech i wstałam z miejsca kierując się do wyjścia.
Pożegnałam się z Takami'm i poszłam do czerwonowłosego. Aby znalazł się w zasięgu moich rąk mocno go przytuliłam i nie puszczałam przez dłuższy czas.
- Cześć Eijiro-kun - starałam się brzmieć normalnie
- Cześć Laura-chan
Gdy się od siebie oderwaliśmy, zaczęliśmy iść w stronę szkoły. Po wyjściu z peronu zobaczyłam, że Kirishima wystawił rękę w moją stronę. Bez wahania po nią sięgnęłam i splotłam nasze palce.
- Wszystko okej ? - zapytał po chwili
- Tak, po prostu się nie wyspałam - skłamałam, nie chciałam go martwić
- Nie wieżę ci - powiedział bezemocjonalnie, po czym dodał zmartwiony - widzę że coś się dzieje, możesz mi powiedzieć
- Nie masz się czym przejmować, jutro będzie już po wszystkim. Chyba - ostatnie słowo wyszeptałam do siebie
- No powiedz, widzę że coś jest na rzeczy - powiedział i zagrodził mi drogę
- To, nic takiego - próbowałam go wyminąć
- A ja uważam inaczej - znowu staną przede mną
- Proszę Eijiro-kun
- Nie - powiedział kręcąc głową
Po tych słowach okręciłam się w okuł własnej osi mijając chłopaka. Nie zwracając na niego uwagi zaczęłam iść dalej.
- Laura poczekaj - zaczął za mną biec
Aby mnie dogonił złapał mnie za dłoń która zwisała obok mojego boku i na niego czekała. Westchną, wyrównał ze mną krok i wpatrywał się we mnie jakbym od tego miała zacząć gadać.
- No weź, powiedz. Nie ufasz mi ? - zapytał smutnym głosem, a mnie aż ścisneło w piersi
- Ehh... Ufam ci ale, nie chcę tego powiedzieć. Nie lubię tego mówić na głos bo rzadko mi się to zdarza.
- Co ?
- Y, y - zacisnęłam usta i pokręciłam stanowczo głową
- Ehh, w drodze powrotnej mi wszystko powiesz - powiedział w 100% przekonany do swoich słów, a szkoła przed nami była dla mnie jak zbawienie
- Wiesz co - miałam powiedzieć " Nie bierz niczego za pewnik " ale na szczęście ugryzłam się w język i dodałam po chwili - zastanowię się nad tym, okej ?
- Okej - odpowiedział widocznie szczęśliwy
- Ale nic nie obiecuję
- Wiesz ? Martwię się o ciebie, mimo udawania wyglądasz na bardzo roztrzęsioną - po tych słowach zrozumiałam że nie mam już co udawać
- I tak się czuję - zaczęłam się lekko trząść - po prostu potrzebuję trochę czasu. Jutro już będzie po wszystkim
- Na pewno - zapytał przejęty
- Na p... , sama tego do końca nie jestem pewna - zwiesiłam głowę
- Ehh, w takim razie nie mam wyboru. Po lekcjach pójdziesz ze mną do parku, kupię ci lody, a jak się nie zgodzisz to cię tam siłą zaciągnę - powiedział z poważną miną
- Hmm, niech ci będzie - powiedziałam lekko się uśmiechając - i pomyśleć, że dałam się przekupić lodami - westchnęłam z rozbawieniem
- I dobrze, dzięki nim mi powiesz
- Zgodziłam się z tobą pójść do parku na lody nic nie mówiłam, że ci powiem - uśmiechnęłam się chytrze
- No weź - jękną - coś za coś
- Dobra. Dla lodów, przeboleje
- Widzę, że humor ci po woli wraca
- Ta, tak samo jak t... - zaczęłam ironicznie ale znowu ugryzłam się w język przed powiedzeniem słowa " trauma ", boli mnie jak mówię o swoich słabościach, a o takich to aż za mocno - nie ważne, już jesteśmy. Czekasz na Bakugo, czy idziesz już do klasy - spytałam zmieniając temat i mając nadzieję, że do niego nie powróci
- Idę z tobą - uśmiechną się promiennie
- Dzięki
- Za co ?
- Nie ważne
Cholera. Przy nim za dużo paplam ozorem. Już trzeci raz musiałam się powstrzymać przed palnięciem czegoś. On ma na mnie dziwny wpływ.
Jak znów pomyślałam o tym łosiu to zaczęły mi się kichy przewracać, a on jednym uśmiechem je uspokoił. Po czym zaczęły mnie łaskotać, to irytujące. Wiem jak temu zapobiec ale psychika mi na to nie pozwala, łeb by mi jebną we wszystkie strony świata.
Ym, co on... ?
Kirishima puścił moją rękę, podszedł do drzwi, otworzył je i zapraszającym gestem ręki zaprosił mnie do środka przy okazji się kłaniając.
- Co za dżentelmen - zaśmiałam się
- Co ? Gdzie ? - rozglądał się
- Ha ha ha, ja o tobie mówię - skręcałam się ze śmiechu w pół
- A, a. A rzeczywiście - powiedział po czym się mocno zarumienił
- Chodźmy już, żeby się " nie spóźnić " - aby się odwróciłam do niego tyłem, spaliłam buraka
CZEMU JA TO POWIEDZIAŁAM !? CO MI JEST !? ... A, dobra, już wiem. O nie, TAKAMI JESTEŚ POTWOREM !!!
- Wszystko gra - zapytał Kirishima - dziwnie się zachowujesz, mówię że inaczej niż przez całą drogę tu
- Tak, tak, jest dobrze, po prostu przypomniało mi się co niedawno palną Takami i się trochę zirytowałam
- Trochę ? ... Jesteś czerwona
- Palną naprawdę niebywałą głupotę - załamałam się próbując ukryć, że jestem czerwona przez niego
- Chce wiedzieć ?
- I tak, i nie. Kiedyś się dowiesz, ale może lepiej nie dziś.
- Dobra
- Ło, myślałam że będziesz naciskał, dzięki
- I tak już na ciebie naciskałem żebyś powiedziała co cię trapi. Jak będziesz mi chciała powiedzieć to powiesz, jak nie to nie - wzruszył ramionami jakby go to nie obchodziło, ale czułam że jest na odwrót
Co mam powiedzieć. Wypadało by coś powiedzieć, tylko co?
- PRZEPRASZAM - krzyczał znajomy głos, zanim jego właściciel się ze mną zderzył i wywalił
- ASAMIIIIIIII, uważaj trochę - warknęłam, podnosząc nas z ziemi
- Laura-chan?Wybacz.Zauważyłamciędopierojaksiępotknęłam - mówiła nader szybko
- Spokojnie. Jak się stresujesz to mówisz czasem za szybko nawet dla mnie - potrząsałam ją za ramiona. Asami nabrała powietrza i po chwili je wypuściła, tak jak ją uczyłam
- Przepraszam, nie chciałam na ciebie wpaść. Zauważyłam cię gdy się potknęłam - mówiła szybko ale zrozumiale, przynajmniej dla mnie, bo Kirishima chyba dalej nie rozumiał co białowłosa mówi
- Nic się nie stało, jestem cała. Gdzie tak pędzisz, lekcje jeszcze się nie zaczęły
- Uff, myślałam że się znowu spóźnię - odetchnęła
- Znowu - uniosłam pytająco brew - przecież ci mówiłam żebyś wcześniej wstawała, masz kawał drogi do szkoły
- No wiem - uciekała wzrokiem ode mnie
- Jak chcesz jeździć ze mną pociągiem, to byś musiała wcześniej wstawać, a nie 10 minut przed odjazdem
- No wiem
- Dobra - powiedziałam puszczając ją - tylko się nie spóźnij i widzimy się na obiedzie
- Okej, PA - krzyknęła machając mi i biegnąc do klasy
- No, co - zapytałam widząc zdziwioną minę chłopaka
- Zrozumiałaś co powiedziała
- Tak, praktyka czyni mistrza - zaśmiałam się i ruszyłam dalej w stronę klasy uprzednio otrzepując mundurek
- Poczekaj na mnie - powiedział doganiając mnie
- Wybacz, taki nawyk. Zazwyczaj to ja muszę za innymi nadążać - wyjaśniłam
- Nic nie szkodzi, wystarczy że ja też się tego nauczę
Cholera, mi chodziło tylko o uniknięcie niezręcznej sytuacji.
...
Siedziałam na lekcjach nie mogąc się skupić na niczym poza tym stworzeniem w lesie. Jak przypominał mi się widok ostrych jak brzytwa pazurów przecinających drzewo w pół zaczynało mi się robić niedobrze. Na wspomnienie łosia i tego jak nade mną stał zaczynałam się trząść, udawałam że to z zimna. Cudem przetrwałam do przerwy obiadowej, wiedziałam że jak się wygadam to będzie mi lepiej, a Asami wiedziała o tamtej sprawie.
Gdy zadzwonił dzwonek wyszłam w pośpiechu z klasy, usłyszałam jedynie jak ktoś mówił " Tej to się chyba zawsze śpieszy na obiad. ". Olałam to i wyszłam na korytarz, poszłam kawałek w kierunku klasy 1B i usiadłam na parapecie pomiędzy naszymi klasami. Długo nie musiałam czekać, po sekundzie pojawiła się Asami.
- Idziemy - zapytała podając mi rękę
- Pewnie - złapałam ją i się podciągnęłam żeby wstać
Przez całą drogę na stołówkę Asami opowiadała czego nauczyła się dziś na lekcjach co rekompensowało mi dzisiejsze olewanie nauczycieli. Nic się nie odzywałam, gapiłam się wszędzie aby nie w oczy ludzi, widać było po mnie że coś jest nie tak, a dobitna świadomość, że inni o tym wiedzą mnie przybija.
Gdy weszłyśmy na stołówkę w pośpiechu wzięłam jedzenie i powędrowałam z Asami w kąt. Tak żeby jak najbardziej oddalić się od ludzi.
- Teraz nikt nie usłyszy, ŚPIEWAJ - rozkazała białowłosa
- Co, nie będę śpiewała w publicznym miejscu - udawałam głupią
- Laura - powiedziała surowym głosem - dobrze wiesz o co mi chodzi
- Nieeeee - przeciągnęłam odwracając wzrok
- Daj spokój, widzę że coś jest nie tak... i właśnie dałaś mi znak że chcesz się wygadać
- Ni... Tak. Stało się coś i muszę komuś to powiedzieć, ale właśnie zdałam sobie sprawę, że wygadanie się tobie nie załatwi problemu. Martwię się że ktoś może usłyszeć - poddałam się
- To mam idealny plan
- Jaki - zapytałam zrezygnowana
- Pamiętasz nasze rozmowy na przerwach w gimnazjum i to jak ludzie się nam dziwnie przyglądali
- Chcesz rozpętać wojnę - zapytałam ze złośliwym uśmieszkiem
- Oj, taaaak - potwierdziła podjarana
- Martwię się że wyszłam z wprawy - posmutniałam
- Może w końcu uda mi się wygrać - ucieszyła się
- Chciałabyś, zaczynamy na trzy. Raz
- Dwa
- T. Pamiętasz tego łosia - wypaliłam najszybciej jak potrafiłam
- Mówiłam o równaniach chemicznych - mówiła w tym samym czasie
- Trauma mi wróciła, pojawił się kolejny, większy i straszniejszy
- Teraz przerabiamy reakcje redox - Asami ledwo za mną nadążała
- Ma ogromne pazury, widziałam dzisiaj rano jak przecią nimi drzewo w pół - mówiłam coraz szybciej
- Zasady utleniania są łatwe, nie mam bladego pojęcia czego reszta klasy nie rozumie - starała się mnie zagłuszyć
- Boje się go, cały dzień mnie to prześladuje. Trzęsę się jak osika. Czuję jakbym miała w każdej chwili paść na zawał
- Wystarczy pamiętać, że jak jest jeden pierwiastek to utlenienie jest równe zero
- Co gorsze to, to że Eijiro zauważył moje zachowanie i ciągle nalega żebym mu powiedziała
- Trzeba też pamiętać że wodór utlenia się w I stopniu
- Zabiera mnie dziś na lody do parku żebym mu powiedziała, a ja nie mogę i nie chcę mu odmówić
- Pierwiastki w pierwszej kolumnie utleniają się I stopniowo, te w drugiej II
- Boję się tego stwora, a samo wspomnienie o tym łosiu wywołuje we mnie dreszcze
- Natomiast te w trzynastej I stopniowo. Wystarczy pamiętać też o jednej rzeczy
- Dobrze wiesz że takie słowa nie przejdą mi przez gardło, jesteś jedyną do której to powiedziałam, nawet Takami'emu nie mówiłam - ciągle przyśpieszałam
- Tlen. Tlen zazwyczaj ma -II stopień utlenienia
- Ja go kocham i boję się mu to wyznać przez to jak mnie wychowano - pośpiesznie wyszeptałam z miną jakbym mówiła o pogodzie, ale mój głos który słyszała jedynie Asami miał ton, który oznaczał strach, złość, panikę i tęsknotę
- Ale gdy mamy do czynienia z nadtlenkami to tlen ma wtedy -I stopień utlenienia
- Martwię się że przestanie mnie lubić gdy się dowie, że mam fobie na punkcie łosi i sram po gaciach jak poczuje padlinę, a teraz jeszcze będę miała fobię na punkcie niedźwiedzi. Co to za wilk, który boi się lasu. Co to za bohater który się boi
- Nie mogę pojąć czemu te debile nie mogą się nauczyć kilku prostych zasad, które mają rozpisane w zeszycie czarno na bia... - urwała i walnęła mnie w głowę aby skończyłam mówić
- Prawdę mówię - powiedziałam normalnym tempem trzymając się za głowę
- Walnęłam cię żeby wybić ci to z głowy, jak widać za lekko - powiedziała i się znowu zamachnęła
- Tak było za lekko ale nie potrzebuję poprawki - złapałam jej rękę w locie
- Potrzebujesz- powiedziała stanowczo
- Czemu - zapytałam
- Bo do ciebie to nie dociera - zaczynała coraz szybciej tak żeby nikt nie zrozumiał - Wystarczy mi to co mi wczoraj opowiedziałaś i to co widziałam dziś rano. Nie wpadłam na ciebie przypadkowo. Ale wiem że się nie gniewasz bo to było ci wtedy potrzebne. Po tym co mi właśnie powiedziałaś mogę stwierdzić, że leci na ciebie w stu procentach. Więc nie maż mi się tu tylko idź z nim po lekcjach na te lody i wyznaj mu prawdę. Nie musisz całej, wystarczy ta którą chce usłyszeć, może źle to ujęłam ale wiesz o co mi chodzi. Powiedz mu o swoich obawach, lękach, traumach. Poczujesz się o wiele lepiej niż jakbyś powiedziała to mi. Na nim ci zależy i to jego zdanie się dla ciebie bardziej liczy. Nie musisz mu wyznawać swoich uczuć, możesz poczekać aż on to zrobi, albo dać mu o tym znać w swój zagmatwany sposób - wypaliła te wszystkie słowa w mniej niż minutę - Lepiej ci - zapytała normalną prędkością dysząc na sałatkę
- O wiele, dziękuję. Wiedziałam że mnie zrozumiesz, a rozmowa z tobą pomoże. Może nie ukoiła moich obaw na stałe, ale zrobiła to na tyle długo, że przetrwam resztę lekcji - powiedziałam spokojnie jednak dość szybko by nikt nie usłyszał
- Nie ma sprawy. Do usług - powiedziała pałaszując sałatę
- I od razu człowiekowi lepiej jak się wygada - dodałam po krótkiej chwili
- Jakie to uczucie - zapytała - ja go prawie nigdy nie doświadczyłam
- Jakby nagle ktoś zabrał gigantyczny kamień który się ciągle nosiło na barkach. To uczucie, to mentalna ulga - odparłam ze spokojem mnicha
- Mogłabym trochę poględzić, brakowało mi tego
- Oczywiście że tak, lubię słuchać twoich opowieści. Zawsze mówisz o czymś nowym i nie przynudzasz. Mówisz tak szybko że natłok danych tak przyjemnie przytłacza ... chyba mam masochistyczne zapędy - powiedziałam olśniona przez co Asami wybuchła śmiechem - Dobra nie rżyj tak tylko opowiadaj
- Dobra, już, już - mówiła dusząc się śmiechem po czym zaczęła - ....
Ale się pusto tu zrobiło. Prawie wszyscy sobie poszli, zapewne przez naszą rozmowę.
Zostało trochę osób z mojej klasy, ciekawe o czym mówią. To miejsce publiczne, więc jakbym wyostrzyła słuch to by się to nie zaliczało do podsłuchiwania.
"Ale ona jazgocze, nie mogłaby się przymknąć. Jak ta nowa z nią wytrzymuje?" natychmiastowo odwróciłam się w stronę Bakugo i skarciłam go wzrokiem za obrażanie mojej przyjaciółki.
" Ona cię chyba słyszała " powiedział ten sam chłopak który na początku przerwy zwrócił uwagę na mój pośpiech. Nie widziałam go, Kaminari mi zasłaniał, jedyne co ustaliłam na jego temat to to, że ma czarne włosy.
Po tym olałam ich, uznałam że to co mówi Asami jest ciekawsze. Jak ją poprosiłam żeby mi opowiedziała czego się dziś nauczyła na lekcjach to nadrobiłam wszystko w 5 minut. Asagiri powtórzyła i wyjaśniła każde słowo nauczyciela. Jak skończyła zaczęłam jej bić brawo, aż reszta mojej klasy nie zwróciła na to uwagi.
- Ha, teraz to ja jestem mądrzejsza z tego duo - zaśmiała się białowłosa
- Ta tylko nie powiem kto, przerobił materiał z pierwszego semestru w wakacje - uniosłam głowę w oznace wyższości
- W sumie, mogłam się tego spodziewać
- No widzisz - zrobiłam ze swoich włosów wąsy i pokiwałam głową z wyższością. Teraz to ona biła mi brawa
- Zaraz przerwa się skończy, a my prawie nic nie zjadłyśmy - zauważyła Asami
- Rzeczywiście, trzeba się pośpieszyć
Po zjedzonym obiedzie wróciłyśmy do klas. Pożegnałam się z Asami przytulasem, a ona na odchodnym życzyła mi jeszcze powodzenia.
Do końca zajęć nawet przez chwilę nie myślałam o stworzeniu z lasu. Słuchałam uważnie nauczycieli i bazgrałam w zeszycie. Marnowałam tusz z długopisu na marginesie, tworząc kreski na które nawet nie patrzyłam. Gdy spojrzałam na zeszyt zdałam sobie sprawę, że wyszłam "ciut" poza margines.
W oczy rzuciła mi się pokaźnych rozmiarów chmurka ustawiona bokiem idealnie nad nazwą tematu. Spojrzałam lekko w stronę marginesu myśląc, że kreski wychodzące z chmurki to deszcz, jednak się myliłam. Obok kropki oznaczającej koniec tematu był pień, a na jego końcu były drzazgi.
Gdy spojrzałam na całokształt rysunku zrozumiałam, że to nie była chmurka. To było w połowie ścięte i połowie złamane drzewo, które zawalało mi się na temat lekcji. Załamana swoją psychiką, cicho westchnęłam i zamknęłam zeszyt. Jak gdyby nigdy nic wpatrywałam się w tablice czekając na dzwonek.
Gdy wyczekiwany dźwięk nadszedł zaczęłam się powoli pakować, byłam senna i zmęczona po całym dniu stresu. Po spakowaniu rzeczy podniosłam się z krzesła i omiotłam wzrokiem klasę, było już tylko kilka osób. Moje spojrzenie skrzyżowało się ze wzrokiem Izuku. Uśmiechnęłam się do zielonowłosego i pomachałam mu na do widzenia. Wyszłam z klasy powolnym krokiem i zatrzymałam się przed drzwiami czekając na Eijiro.
- Idziemy - zapytał rozpromieniony rekinozęby wychylając się przez drzwi
- Pewnie - uśmiechnęłam się
W ciszy wyszliśmy poza teren U.A. i skierowaliśmy się do parku.
Z niewiadomych powodów byłam senna i smutna. Mogłam równie dobrze rozpłakać się bez powodu. Tak wyglądał mój mentalny dół. Pojawiał się kiedy chciał i robił co chciał. Jedyne co mi w takich momentach pomagało to łóżko, kołdra, poduszka, przytulanka i ogromny zapas łez. Musiałam się wypłakać i zasnąć, ale z tych pięciu potrzebnych rzeczy miałam tylko ostatnią.
Mój ponury nastrój zauważył Eijiro. Byłam w stu procentach pewna, że zacznie wypytywać ale zrobił coś czego się nie spodziewałam. Obią mnie ramieniem i mnie przytulił.
Z kont wiedział, że tego potrzebuje ?
Odwzajemniłam uścisk i zaciągnęłam się jego zapachem. Byłam o wiele spokojniejsza i szczęśliwsza. Gdy się od siebie oderwaliśmy ruszyliśmy do budki z lodami, którą można już było zobaczyć z daleka.
Wzięliśmy sobie po lodzie i ruszyliśmy na polane. Siedliśmy pod bokiem i przytuleni do siebie zaczęliśmy jeść.
Ta cisza zaczyna się robić niezręczna. Siedzę wtulona w jego ramię i nawet nie wiem czy mu to przeszkadza czy nie. Nawet nie wiem co do mnie czuje. Teraz to mi się głupio zrobiło.
- Jak się czujesz - zapytał znienacka
- O wiele lepiej niż rano - uśmiechnęłam się, a on znowu objął mnie ramieniem
- Cieszy mnie to - przysuną mnie bliżej siebie i położył brodę na mojej głowie, momentalnie spaliłam buraka - opowiesz mi w końcu co się stało - zapytał zmartwionym głosem
- Dobrze - powiedziałam lekko smutnym głosem
Opowiedziałam chłopakowi o sytuacji jaka mi się przytrafiła przed pięcioma laty, o traumie jaka mi po tym została, o tym jak panicznie boję się łosi. Potem przeszłam do sedna sprawy, informacje jakimi się z nim podzieliłam nie zachwyciły go. Przez chwilę zabraniał mi nawet wchodzenia do lasu. Tylko że ja też potrafię postawić na swoim, zakomunikowałam mu że i tak tam pójdę. Zrozumiał, że nie odpuszczę i dał se spokój uprzednio zmuszając mnie do obietnicy, że będę na siebie uważała. Zgodziłam się bo wiedziałam, że tym razem nie odpuści. Przez jeszcze jakiś czas rozmawiałam z nim o tej sprawie.
- Tylko nie wiem czemu, nie chciałaś mi tego powiedzieć wcześniej - zapytał czerwono włosy
- Głupio mi było z tego powodu - podrapałam się po karku
- Jakiego - najwyraźniej nie rozumiał
- Przez lata wujek mi wpajał, że strach to emocja której należy się wstydzić i nią gardzić. Jak się czegoś bałam to się ze mnie śmiał. Jak udało mu się mnie nastraszyć to podchodził do każdego i mówił jakim jestem mięczakiem. W ten sposób nauczył mnie nie okazywać strachu. Większości rzeczy się nie boję, np. pająków, ciemności, nie wystraszę się jak ktoś mi wyskoczy zza rogu i krzyknie "Boo". Wpojono mi że jedyny strach jaki można czuć to ten gdy człowiek boi się o bliskie mu osoby. Nie umiem się przyznać, że się czegoś boję lub, że mam na jakimś punkcie fobie.
- Ale tu nie ma się czego wstydzić ... - miał mówić coś dalej ale mu przerwałam
- Jest, no bo co to za wilk, który boi się lasu ? Co to za bohater, który się boi ? - zadawałam sobie pytania nagłos siedząc z kolanami podsuniętymi pod brodę
- Każdy ma prawo do strachu - przytulił mnie - a to że ktoś jest na tyle odważny by się do tego przyznać, jest godne podziwu
- Naprawdę - zapytałam wycierając pojedynczą łezkę spływającą mi po policzku
- Tak - powiedział po czym pocałował mnie w policzek
Od jego drobnego gestu aż mnie zamurowało. Siedziałam bez ruchu lekko czerwona, nawet nie mrugałam, byłam jak ciepły posąg. Kirishima nawet nie zauważył, ale od 10 minut nawet nie drgnęłam. Siedzieliśmy tak na trawie, on wpatrywał się w jezioro, a ja w swoje kolano gdzie przed paroma minutami zatrzymał się mój wzrok.
Co się właśnie stało? Gdzie ja jestem ? Ile ja tak siedzę ?
Czej, czy on właśnie ... dał mi buziaka ? A co ważniejsze, czemu nie mogę się ruszyć, nie mogę nawet drgnąć palcem, CO JEST ?
Czy mnie właśnie sparaliżowało ? Jak bym mogła to bym se strzeliła slapfacea. TYLKO KURWA RZECZ W TYM, ŻE NIE MOGĘ. AAAAAAAAAAAAAGGH
No dalej ciało, dasz radę. Przynajmniej drgnij paluszkiem, a potem samo pójdzie.
Po kolejnych 10 minutach błagań i modlitw udało mi się. Ocuciło mnie głównie to, że zaczęło padać.
Ten moment jest akurat bardzo ważny dla dalszego losu Laury, więc radzę zapamiętać to jak się zawiesiła na 20 minut i co się działo w jej głowie.
Teraz już wiem czemu byłam taka senna. Zawsze jak ma padać to jest spadek ciśnienia, a co za tym idzie ? Prze ogromna senność i brak energii do życia.
Teraz to już wszystko jasne.
- Choć, szybko. Trzeba się gdzieś schować zanim się rozpada na dobre - poganiał Kirishima
- Co? A tak, już idę - ocknęłam się
Oto moi drodzy koniec maratonu. Było miło ale się skończyło. Weekend majowy się kończy i trzeba wracać do szkoły, przynajmniej u mnie nwm jak u was.
Pewna czytelniczka w kom. zapytała się mnie czy Kiri i Laura są już razem. Przychodzę z publiczną odpowiedzią " Nie, nie są razem i do tego jeszcze daleko ".
4271 słów. TO NOWY REKORD !!!!!!
WAŻNE !!!
Mam pytanko. Chcecie żeby Laura w najbliższym czasie poznała rodziców Eijiro ?
Zostawiam was z tym zacnym pytaniem i bez zbędnego przedłużania życzę wam miłego dnia/nocy/południa/wieczoru/popołudnia czy jaką tam porę teraz macie.
Dziana ;P
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top