23.
Kolejne dwa dni spędzone zapięta w pasy za mną. Strasznie wszystko zaczęło się psuć. Cały czas jestem zapięta w pasy i dają mi leki uspokajające, a jak nie jestem zapięta w pasy to odwalam dobre akcje, śnią mi się dziwne rzeczy, a jeszcze dziwniejsze widzę w lustrze. Co by było, gdybym nie była teraz zamknięta wśród wariatów? Zapewne Burn też osiwiałby ze strachu.
Na szczęście jednak jestem w końcu na wolności i dzięki temu, że większość piguł gra aktualnie w Monopoly mam możliwość siedzenia na parapecie. Chociaż za tym oknem i tak prawie nic nie widać, bo oczywiście wariaci muszą siedzieć w zamknięciu, przez co okno jest zamazane.
Za brakującą dwójkę fisiów przyszła nowa parka. Jeden chłopaczek charakterem dość podobny do Fubukiego, a druga dziewczynka wyglądająca na typowego emo co się tnie mydłem w łazience szkolnej. Lepsze to, niż blondyna, której się bałam, że w nocy mi przyjdzie skrócić mnie o głowę. Chciałabym się z tym nowym zaprzyjaźnić, ale przez to co teraz się ze mną dzieje, nie mam zupełnie na nic siły. Chociaż zwiększyli mi ilość leków i dodali trochę nowych proszków. Jestem teraz na haju 24/7.
W sumie zaczynam się zastanawiać komu warto tutaj ufać. Niby Fubuki jest moim przyjacielem i wydaje się być wartym zaufania, ale czasami trudno z nim pożartować o jakimś gównie i ma wieczny kołek w tyłku. Ten nowy może jest trochę bardziej wyluzowany, z tego co słyszałam to udało mu się przemycić tutaj słuchawki i trochę ostrych narzędzi. Po co mu ostre narzędzia wiedzieć nie chcę, ale słuchawki chętnie bym od niego pożyczyła. W dodatku jest taki sam rebel jak ja, bo wiecznie kłócimy się o miejsce na parapecie i ostatecznie siadamy po obu jego końcach, a jako, że parapet długi nie jest to się smyramy kolanami.
- O czym myślisz? - O wilku mowa. Fioletowowłosy chłopaczek najwidoczniej schował mp trójkę do kieszeni ze względu na to, że czas gry w Monopoly powoli dobiega końca.
- A wiesz, że o tobie? - Odwróciłam wzrok od okna i spojrzałam w jego stronę. Naprawdę mnie zastanawia, czemu te wszystkie wariaty mają takie dziwne włosy.
- Ooo, zakochałaś się we mnie? - Zrobił ze swojej twarzy ludzkiego lenny face'a na co położyłam mu otwartą dłoń na twarzy
- Nie jesteś tego wart, skarbie - Mruknęłam
- Jaka szkoda... - Westchnął, po czym złapał moją rękę w nadgarstku i splótł nasze palce razem
- Wiesz, że opieprz dostaniesz? - Powiedziałam zaciskając rękę
- Trudno, warto będzie. Masz strasznie słaby ścisk, wiesz? - Zaśmiał się widząc moje starania ściśnięcia jego ręki na tyle mocno, by go zabolała
- Hmpf. Może w ręce ścisk mam słaby, ale jak między nogi cię kopnę, to zaboli na pewno, wiesz?
- Tak? - Położył swoją drugą rękę na parapecie obok mnie przybliżając się, przez co zawisł nad moimi kolanami. Gdybym w tym momencie przesunęła głowę lekko do przodu nasze nosy by się stykały. To jest zbyt bliski kontakt międzyludzki! - To może zaprezentujesz mi swoje umiejętności? - Spytał pół głosem
- Ty masochisto - Dałam mu pstryczka w czoło - Fubuki pomocy! Wariat mnie atakuje! - Zaśmiałam się, na co ten błyskawicznie się ode mnie odsunął - Widzisz jak to łatwo z tobą wygrać?
- O co chodzi? - Spytał Shirou. No tak, jednak mnie usłyszał
- Już nie ważne, idź dalej grać w karty z Rumi - Nie wiem jak on to robi, ale naprawdę nauczył ją grać w karty. Westchnął zawiedziony i wrócił do swojej towarzyszki - Tej, a ty jak się w ogóle zwiesz? - Spytałam
- Już zapomniałaś? Dopiero dwa dni temu witaliście mnie niczym zombie z The Walking Dead.
- Ja wtedy byłam zapięta w pasy, to nie wiem! - Wytłumaczyłam się
- Oj już dobrze, dobrze. Więc me imię to Satoru, możesz skracać do Sato. A ty jak się zwiesz?
- Nie jesteś godny znać moje imię, pięknisiu - Zaśmiałam się - A tak serio to Aiko
- Super, super, ale teraz gadaj za co cię w pasy zapięli - W jego oczach zobaczyłam błysk ciekawości
- Nawet ja tego nie rozumiem, więc ty tym bardziej tego nie zrozumiesz tumanie - Poczochrałam jego włosy, na co ten odsunął się lekko
- No proszę, postaram się zrozumieć - Zrobił minę jak małe dziecko proszące mamę, by kupiła mu Kinder Niespodziankę.
- Ech... Niech ci będzie, ale szczegółów opowiadać nie będę - Poddałam się
- Zamieniam się w słuch! - Uśmiechnął się szeroko
- Od czego by tu... Dziwne rzeczy mi się śniły, później poszłam do lustra, zaczęłam płakać krwią, to się drzeć zaczęłam więc mnie zapięli. A, i sobie trochę dużo włosów wyrwałam, przez co teraz wyglądam jak prawdziwy wariat - Streściłam
- Jak wariat to rzeczywiście wyglądasz. - Potwierdził - Czemu płakałaś krwią?
- Zapewne jakieś zwidy przez te wszystkie prochy, bo później wszystko było czyste. Albo to magiczne duszki wszystko wysprzątały
- Też możliwość
Zamilkliśmy na chwilę patrząc w okno. Po drugiej stronie było widać niewielkie kropelki wody na szybie. Chętnie bym teraz poskakała na deszczu i posypała ślimaki solą. Oj... To wariatkowo zaczyna dziwne rzeczy z moim umysłem robić.
- Dobra przyjaciółko, ja już będę na gadanie o problemach się zmywać. Do zoba! - Odezwał się fioletowowłosy i zeskoczył z parapetu. Pomachał mi na pożegnanie odchodząc.
No cóż... Więc chyba pora zagrać w karty z Fubukim i Rumi. Może w końcu ktoś nauczy mnie czegoś nowego niż wojna i makao. Pamiętam jak na którymś obozie ostro cisnęliśmy w karty i graliśmy w stresa. Szkoda, że już nie pamiętam zasad, bo wiem, że fajnie się w to grało.
Zeskoczyłam z parapetu i poszłam po raz kolejny tego dnia do lustra. Wciąż nie mogę uwierzyć w aktualny stan moich włosów. Nie dość, że są totalnie białe, to jest zupełnie poszarpane i mocno skrócone. Wcześniej miałam takie ładne, długie, zadbane, brązowe włosy. A teraz to biały mop. Ale wyglądam jak prawilny świr, więc wszystko pasuje.
- Szukasz nowych pryszczy do wyciśnięcia, czy jak? - Usłyszałam znajomy głos w drzwiach
- Nie powinieneś gadać z blondynkiem? - Spytałam widząc jak wchodzi bez skrupułów do damskiej łazienki.
- Spóźnia się. Pewnie zapomniał gdzie zostawił okulary a wczorajszego wieczoru było nieźle pite. - Zaśmiał się - Wracając, co tak patrzysz w to lustro?
- Nadal się dziwie z tych moich włosów. Kiedyś miałam naprawdę ładne, a teraz to jest biały mop - Parsknął śmiechem - Świr nad świrami melduje się na posterunek, czy coś
- Mogę ci trochę ogarnąć te włosy, tylko poczekaj. - Wyszedł z pomieszczenia i poszedł w tylko sobie znanym kierunku. Po chwili wrócił z parą nożyczek - Więc jak tniemy? - Zaśmiał się cytując fryzjerską formułkę
- No chyba na głowę żeś upadł myśląc, że ci zaufam. Wolę już wyglądać jak ostry świr, niż być łysa.
- Spokojnie, zaufaj mi. Krzesła pod ręką nie mamy, to na kiblu usiądziesz i będzie profesjonalna usługa fryzjerska. - Zaśmiał się pchając mnie do kabiny
Westchnęłam tylko i usiadłam na prowizorycznym krześle. Satoru robił swoje i ciął moje włosy wycinając mi tam pentagramy, czy kij wie co. W ciągu całej tej ciszy słychać było tylko jego nożyczki.
- Ale cisza - Skomentował panującą wokół nas atmosferę - Aż dziwne, że potrafisz być tak cicho.
- Morda, nasłuchuję, czy ktoś idzie. Wiesz jaki byśmy dostali opierdol, jakby ktoś nas tutaj teraz złapał? I to jeszcze z nożyczkami? - Na moje słowa się zamknął - Gdyby to była jakaś durna komedia romantyczna, zapewne już byśmy się ruchali
- Jestem za - Mruknął skupiony na swoim zadaniu, na co nadepnęłam mu na stopę.
- W ogóle jak przemyciłeś to wszystko? - Spytałam po raz kolejny zakłócając ciszę
- Mam swoje sposoby - Mruknął
Minęły kolejne chwile ciszy, podczas której fioletowowłosy ciął moje włosy. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że będziemy musieli się z tego tłumaczyć. W końcu tak równo włosów wyrwać się nie da, więc ktoś na sali musi mieć nożyczki, co oznacza przeszukanie pokoi. Pare razy już nas przeszukiwali, ale na szczęście ja nie mam nic do ukrycia. W sumie ciekawe, czy na przykład Fubuki nie przytargał tutaj jakiegoś świerszczyka, by nie czuć się samotnie.
- Już - Powiedział uśmiechając się szczerze zadowolony ze swojej roboty
Wstałam z prowizorycznego krzesła powędrowałam do lustra. Włosy nadal miałam bardzo rzadkie i zniszczone, jednak nie były one już tak postrzępione i nierówne. Wyglądałam w każdym razie już jak człowiek.
- Ty, skąd ty takie umiejętności masz? - Spytałam przyglądając się bardziej swoim włosom
- Robiłem to pierwszy raz - Uśmiechnął się pokazując ząbki.
- Ciesz, się, że wyszło ci w miarę dobrze, bo mógłbyś źle skończyć. Ja czasami tracę nad sobą panowanie, pamiętaj o tym - Zagroziłam mu
- Satoru! - Usłyszałam z korytarza
- O kurwa. Zmywam się. Do zoba - Wybiegł jak poparzony z łazienki i pognał w stronę tajemniczego głosu.
Zapomniałam go ostrzec, że będziemy musieli się jakoś wytłumaczyć...
Licznik słów: 1467
Data napisania: 21.06.19r
Dawno nie było tak luźnego rozdziału, co? XD Zaczęły się wakacje więc mam w chuj czasu na opierdalanie się. Dzisiaj byłam ze znajomymi się szlajać po galerii. Po drodze wpadłyśmy do kawiarni na shake'a, gdzie obsługiwał nas taki mega uroczy chłopaczek *^*. Do tego spotkaliśmy chłopaka, który wyglądał totalnie jak dziewczyna i do teraz nie mogę uwierzyć, że to chłopak. To tyle. Bayo!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top