Rozdział 29

- Zwariowałeś - pokręciłam głową, rozkładając się dookoła. - Nie wierze, że wpadłeś na taki pomysł - odwróciłam się w stronę burneta i oparłam się plecami o barierkę.

- Nie jestem jakimś romantykiem czy coś, ale stwierdziłem, że po tym wszystkim trochę sobie odpoczniemy - podał mi kieliszek szampana.

- Wiesz, że rano będą mnie szukać - zaśmiałam się, upijając łyk napoju.

- Wiem i nawet nie chcę sobie myśleć, jaką awanturę zrobią - chłopak objął mnie w pasie.

- Tutaj jest pięknie - ponownie oparłam się o metalową barierkę i spojrzałam w morze. Na zewnątrz robiło się coraz ciemniej, ale wciąż było ciepło.

- Wiedziałem, że ci się spdoba - odsunął moje włosy i zaczął składać pocałunki na mojej szyji. - Mamy do wykorzystania dużą sypialnię - mruczał w moją skórę.

- Tobie tylko jedno w głowie - odstawiłam kieliszek i ruszyłam w kierunku drzwi balonowych. - Chcę zobaczyć, jak jest w środku - chłopak westchnął i w końcu ruszył za mną.

- Kiedyś ci taki kupię - złapał mnie w talii i położył brodę na moim ramieniu.

- Wystarczy mi twoje mieszkanie - uśmiechnęłam się i poszłam dalej zwiedzać tę willę. - Ładne - spojrzałam na duże zasłony w sypialni, które dodawały uroku.

- Ładne jak ty - złapał moją dłoń.

- Pff.. Z ciebie taki romantyk, jak ze mnie mechanik, ale doceniam cię skarbie - pocałowałam jego policzek.

- Przynajmniej próbowałem - wzruszył rozbawiony ramionami. - Idź pierwsza - powiedział, gdy wychodziliśmy na duży balkon.

- Bo? - zmarszczyłam brwi, przylegając.

- Panie przodem - zatrzepotał rzęsami i na jego twarzy pojawił się wielki banan.

- Okey? - ruszyłam przed siebie, zastanawiając się o co mu chodziło.

Poczułam na plecach jego dłonie, a następnie pchnięcie. Wylądowałam w basenie, który wypełniony był po brzegi.

- Aaron! Ty łajzo! - warknęłam, wynurzając się na powierzchnię wody i ochlapując go tym samym. - Zabije cię kiedyś - powiedziałam, kiedy przykucnął przy brzegu basenu, cały czas się śmiejąc.

- I tak kochanie oboje wiemy, że i tak byś tego nie zrobiła - wystawił mi język, a ja odepchnęłam się od ściany i zaczęłam pływać.

- Może dołączysz? - zapytałam, knując plan, jak się tutaj na nim zemścić.

- Gdyby nie gips - powiedział smutno.

- Tak mi przykro - zrobiłam smutną minę. - Pomożesz mi? - wystawiłam go niego rękę.

- Jasne - przykucnął znowu i złapał mnie za dłoń, wtedy mocno ją przyciągnęłam do siebie, ale Aaron nawet nie drgnął.

- Co ty chciałaś zrobić? - spojrzał na mnie, jak na najgłupszą istotę na ziemi. - Kotek, ja nie jestem taki głupi - usiadł na brzegu basenu i zamoczył w nim nogi. - Chodź tutaj - przywołał mnie, na co podpłynęłam do niego?

- Hmm? - oparłam się łokciami na zimnych kafelkach.

- Na przeprosiny - nachylił się nade mną i ułożył usta w dziubek, a ja w momencie złączyłam nasze usta. - Wychodź już, nie chcę żebyś się zaziębiła.

- Ale.. Aaron - wydęłam dolną wargę.

- Idę po jakiś ręcznik, mam nadzieję, że coś tutaj mają.

Za ten czas, w którym brunet poszedł poszukać ręcznika, siedziałam jeszcze chwilę w basenie. Zimny podmuch wiatru spowodował, że zaczęło robić mi się zimno.
W progu zobaczyłam Aarona, który miał w ręce jakiś ręcznik. Rozłożył go wzdłuż swoich ramion i później owinął nim mnie.

- Nie zimno ci? - zapytał, biorąc na ręce.

- Trochę - wyznałam zgodnie z prawdą.

- W domu jest już cieplej - pocałował mnie we włosy. - Chyba musimy ściągnąć te ubrania - posadził mnie na łóżku, które było bardzo wygodne. 

- Wzięłabym prysznic - zaczęłam posuwać się do tyłu, przygryzając przy tym dolną wargę. - Ale nie chciałabym być samotna - w końcu natrafiłam na ścianę i nie miałam już żadnego manewru.

- Robisz to specjalnie - brunet przeczesał swoje włosy i zaczął przybliżać się w moją stronę. - Kusisz mnie - w mgnieniu oka znalazł się przy mnie i nachylił się nade mną.

- N- nie -  kłamałam.

- Wiesz dobrze, jak na mnie działasz - poczułam jego usta na moim obojczyku.

Aaron uniósł moje ciało do góry i przysinął do swojego. Oplotłam nogi wokół jego bioder i zaczęłam całować jego szczękę. Gdy znaleźliśmy się w łazience, brunet postawił mnie na ziemi i zaczął rozpinać guziki u mojej koszulki. W kilka sekund poradził sobie z trudnym przeciwnikiem i górna część garderoby wylądowała na ziemi. Chwycił za dolną część bokserski i jednym ruchem zrzucił ją ze mnie. Postanowiłam odwdzięczyć się tym samym i nie ogrywając się ustami od Aarona, zdjęłam z niego koszulkę, którą swoją drogą podarowałam mu ma urodziny. Aaron zaczął mozolnie rozwiązywać sznurek u moich dresów, aż w końcu poradził sobie z nim i tym oto sposobem zostałam w samej bieliźnie, która była mokra. Wplątałam ręce w miękkie włosy Aarona i wskoczyłam na niego. Razem ze mną wszedł do kabiny i od kręcił wodę, która zaczęła spływać po naszych ciałach. Jeknęłam cicho, kiedy poczułam na sobie zimne krople. Brunet przyparł mnie do ściany i zaczął pocałunkami schodzić coraz niżej, aż w końcu natrafił na ramiączko, które widocznie mu przeszkadzało, bo szybko zajął je z obu stron i zabrał się za zapięcie. Nie czułam przy nim skrępowania, nie ukrywałam się przed nim.

- Zaraz twój gips się rozpuści - zaśmiałam się.

- Jutro założą nowy - oderwał się na chwilę i spojrzał mi prosto w oczy, a ja skinęłam głową, pozwalając mu tym samym na więcej.

*******

- Aaron? - powiedziałam szeptem, nie chcąc w razie czego go obudzić.

- Tak? - powiedział z chrypką w głosie.  - Żałujesz? - przełknęłam głośno ślinę.

- Czego miałbym żałować? - podparł się na łokciu, a ja zaczęłam opuszkami palców, dotykać jego ręki, która była jeszcze sina.

- Wszystkiego co ze mną związane - powiedziałam szybko, bojąc się jego odpowiedzi.

- Nie, nigdy nie żałowałem, nie żałuję i nie będę żałować - poczułam jego spokojny oddech na mojej szyji.

- Okey - rzuciłam. - Wiesz.. Bo ja też nie żałuję - odwróciłam się w jego stronę, tak że swobodnie mogłam położyć dłoń na jego ciepłym torsie. - Boli? - spojrzałam na rękę.

- Nie - pokręcił głową.

- Aaron - znowu się zwróciłam do niego. - Chcę, żebyś.. - wzięłam głęboki oddech. - Jeśli coś się stanie.. to chcę, abyś znalazł sobie dziewczynę. Zapomnisz o mnie, dobrze? Masz być szczęśliwy.

- Dobrze - skinął głową. - Ale nie mów tak, nic złego się nie stanie - położył swój palec na moich ustach i pocałował mnie w czoło.

- Myślisz, że ktoś się już zorientował, że mnie nie ma? - zmieniłam temat, aby już nie myśleć o operacji, którą i tak się stresuję.

- Gdzie masz telefon? - zapytał, rozkładając się po pomieszczeniu.

- Na balkonie został - spojrzałam na duże oszkolone drzwi.

- Idę po niego - zaczął wychodzić z łóżka. - Nao, jest problem.

- No? - podniósłam się, odkrywając pościelą.

- Tak się składa, że jestem nagi - zaśmiałam się na jego słowa.

- Jest noc, nikt cię nie zobaczy - poganiałam go, bo miałam pewien plan zemsty.

- No dobra, to idę - wstał z miejsca i ruszył na balkon, a ja bezszelestnie za nim.

- Ładne pośladki - zaczęłam się śmiać, a ten zanim zdążył się obejrzeć do tyłu, zamknęłam go na zewnątrz.

- Nao, skarbie - wrócił z telefonem w dłoni. - Proszę cię - mówił głośno, tak żebym go usłyszała.

- A co będę mieć za to, że cię wpuszczę? - uniosłam brwi, patrząc na tego biednego mojego Aaronka.

- Minetę - zrobił minę szczekaniaka.

- Frajer! - wskazałam na niego palcem i wróciłam do łóżka.

Zobaczyłam, że brunet oparł się o drzwi balkonowe i tak sobie siedział. W końcu po paru minutach zrobiło mi się go szkoda i postanowiłam wpuścić go do środka.

- Wchodź kochanie - otworzyłam szeroko drzwi i zaprosiłam go gestem ręki do środka.

- 15 nieodebranych połączeń - wręczył mi komórkę. - Muszę przyznać, że ci się udało, tym razem - wskoczył pod kołdrę. - Kutas mi prawie zamrzł.

- Aaron.. - skarciłam go, przeglądając od kogo mam połączenia.

- Kto dzwonił?

- Mama, tata, Luis i Matt - westchnęłam i odłożyłam telefon. - Jutro będziemy słuchać kazania moich rodziców - przytuliłam się do Aarona.

- Kocham cię - złączył nasze usta.

- Też cię kocham - pogładziłam jego policzek.

- Ja nie żartowałem z tą minetą - powiedział, za co uderzyłam go w ramię.

Nie ważne co by się stało, to Aaron zawsze będzie dla mnie najważniejszy.


_____________

Nie wierzę, że to koniec 😭😭
Przy tym ostatnim rozdziale prawie ryczałam.
Jeszcze tylko epilog i koniec.
Myślę, że tam was zaskoczę.
Bo przecież najlepsze zostawia się na koniec.
Będzie mi brakować tych bohaterów.
Ale wiecej szczegółów jutro.

Do zobaczenia kochani ❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top