Rozdział 17


Minęły dwa dni od zasłabnięcia Nao. Nie kontaktowałem się z nią w ogóle. Stwierdziłem, że muszę zacząć się przyzwyczjać do tego. Im wcześniej wyjadę, tym lepiej dla nas obojga.

Ostatnie rzeczy właśnie lądowały w mojej walizce. Zamykam ten rozdział życia za sobą i zaczynam nowy. Inne otoczenie, w którym nikt mnie nie będzie znać. Nie będą wypominać mi mojej przeszłości. Kończę z walkami, dzięki Nao zrozumiałem, że nie potrzebuje walczyć, by być szczęśliwym. Wystarczyła mi ona, ale jej tutaj nie ma i nie będzie.
Wziąłem głęboki oddech rozglądając się jeszcze po mieszkaniu. 
Wyjeżdżam do innego miasta, mam tam kuzyna, który akurat szukał współlokatora.Może tam poznam jakąś fajną dziewczynę.
Zrobię wszystko by zapomnieć o Naomi.
Zabrałem z szafki klucze, a ręce umiejscowiłem na walizkach.

Naomi POV:

- Niemożliwe, ja nie mogę - zaczęłam ciężko oddychać, a słowa lekarza nie docierały jeszcze do mnie.

- Będziemy robić co w naszej mocy - powiedział bardziej do moich rodziców niż do mnie.

- Nao - podszedł tata i mocno mnie przytulił. - Wszystko będzie dobrze - pogładził moje włosy i pocałował w czoło.

- Zostawcie mnie w spokoju - uwolniłam się w objęć i z powrotem się położyłam, ale tym razem odwracając do nich plecami.

- Ale.. - zaczęła mama, jednak tata przerwał jej i oboje wyszli z sali.

Zostałam sama ze swoimi myślami. Nie mogłam uwierzyć w to, że jestem tak poważnie chora. Wolałabym umrzeć niż cierpieć. Chcę być zdrowa. Jak to będzie wyglądało? Co z moimi planami na przyszłość? Czy w ogóle będę żyć za kilka miesiący. Teraz wszyscy zaczną się o mnie martwić, troszczyć. A gdzie wsześniej byli!? Widzę jak moja matka zareagowała na to, od razu stała się dla mnie cieplejsza. Przez te wszystkie lata nie okazywała mi go ani trochę.

- Hej - odezwał się nieśmiało Matt, którego zaraz poznałam po głosie. - Mogę? - zapytał, a ja odwróciłam się do niego.

- Jasne - posłałam mu życzliwy uśmiech. Tylko on mi został. Diego i Kelly są od paru dni razem i spędzają ze sobą każdą wolną chwilę.

- Będę cię wspierać, zawsze to robiłem - ścisnął moją dłoń, dodając mi otuchy.

- Czyli wiesz.. - przybrałam obojętny wyraz twarzy.

- Tak, ale to nic nie zmienia - pogładził mój policzek.

- Wszystko zmienia - powiedziałam twardo, a pojedyńcza łza spłynęła po moim poliku.

- Nie prawda - zaprzeczył. - Lekarz dziwnie na mnie patrzył i coś mruczał pod nosem, że coś dużo masz narzeczonych - zaśmiał się.

- Co z twoim kolegą? - zapytałam, wiedząc, że przebywał w areszcie.

- Jutro mają go wypuścić - przeczesał swoje blond włosy. - Wiesz co.. - zaczął niepewnie.

- Tak? - spojrzałam na niego i widać było, że nad czymś się zastanawia.

- Nie wiem czy mogę ci powiedzieć - wypuścił głośno powietrze z płuc i nabierając następnie tyle samo.

- No mów, o co chodzi!

- Chodzi o Aarona - przerwał, a mi zrobiło się gorąco, miałam najgorsze przeczucia. - Dzisiaj wyjeżdża.

- Na wakacje? - zapytałam, wiedząc, że po tym wszystkim należy mu się chwila relaksu.

- Nie.. - pokiwał przecząco głową. - Źle się wyraziłem. Wyprowadza się - otworzyłam szerzej oczy, niedowierzając. Wyjeżdża tak bez pożegnania?

- Na stałe? - odezwałam się po chwili, drżącym głosem.

- Tak - rzucił. - Długo zastanwiałem się czy ci to dać i stwierdziłem, że jednak powinnaś to przeczytać - wyjął z kieszeni kopertę. - Nie wiem co tam pisze, ale lepiej jak zostawię cię samą - po tych słowach wyszedł z sali, a ja zostałam z kopertą od Aarona.

Bałam się otworzyć, nie wiedziałam czego mam się po nim spodziewa. Co jeśli napisze coś, co zrani moje serce jeszcze bardziej. Wiadomość o jego wyprowadzce załamała mnie. Chciałam by był tutaj blisko, obok mnie, wspierał w najgorszym momencie mojego życia. A on tak po prostu postanowił wyjechać i nawet nie miał tyle odwagi, żeby powiedzieć mi to w twarz.
Rozerwałam kopertę i wyjęłam z niej kartkę. Rozłożyłam ją i zaczęłam czytać.

Naomi, Nao... Już nie wiem jak mam się do ciebie zwracać. Te prawie dwa miesiące z tobą sprawiły, że stałem się kimś lepszym. Zmieniłaś totalnie moje życie. Dawniej ponure, szare, bez jakiejkolwiek radości, teraz obudziłem się z tego cholernego transu i zaczynam żyć od nowa. Początkowo traktowałem naszą znajomość jak nic poważnego. Jednym słowem dobrze mi się z tobą rozmawiało.. Ups były cztery słowa. Znam cię na tyle dobrze by wiedzieć, że właśnie teraz się uśmiechasz.
Po tygodniu czasu, gdy pojawiałaś się obok mnie, czułem te przysłowiowe motylki w brzuchu, a myślałem, że to tylko dziewczyny tak mają. Nie dopuszczałem do siebie myśli, że mogę do ciebie coś czuć. Żyłem tak przez dwa tygodnie. Nasz pierwszy pocałunek utwierdził mnie w przekonaniu, że jesteś kimś wyjątkowym i tak łatwo sobie ciebie nie odpuszczę. Kiedy kolejny raz cię pocałowałem, wiedziałem już wtedy jak bardzo za tobą szaleję. Wiem, że to mega głupie, że wyznaję ci to wszystko przez jakiś list, a nie powiem ci tego w twarz.
Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym być teraz przy tobie, ale twoje serce należy do kogoś innego. Mam nadzieję, że razem z Mattem stworzycie cudowną parę. Kibicuję wam z całego serca. On zapewni ci bezpieczeństwo i dobrą przyszłość, nie zmarnuj tego. Twoje szczęście jest dla mnie najważniejsze.
Wiedz, że na zawsze pozostaniesz w moim sercu.

Pewnie gdy czytasz ten list, ja już dawno jestem w Amsterdamie. Znając Matta, to zapomniał wręczyć ci ten list, albo spotkaliście się właśnie dzisiaj.
Mam nadzieję, że wyszłaś już ze szpitala i twoje wyniki wyszły rewelacyjnie. Napisz mi chociaż SMS-a, żebym wiedział czy wszystko w porządku.

Myślę, że za parę lat się spotkamy i będziemy się śmiać ze mnie, że tak ślepo się w tobie zakochałem. Nasze dzieci będą przyjaciółmi, tak jak my.

Zdaję sobie sprawę, że jestem tchórzem i uciekam przed problemami. Uwierz mi tak będzie najlepiej dla nas oboje.

Zapraszam do Amsterdamu za niedługo.

                             Kocham cię, Aaron

Po przeczytaniu całego listu, przytwierdziłam go do klatki piersiowej i mocno zacisnęłam oczy, a następnie łzy same zaczęły spływać po moich policzkach.

- Też cię kocham, Aaron - powiedziałam cicho, przyciągając papier do bijącego mocno serca.


Aaron POV:

Siedziałem na lotniku i czekałem na odprawę. Zastanwiałem się cały czas czy Nao przeczytała mój list. Nie wiem czy to był dobry pomysł pisać do niej. Ale przecież nie mogłem tak po prostu wyjechać bez słowa.
Zacząłem nerwowo kręcić się po lotnisku. Po głowie chodziła mi tylko brunetka. Może jest teraz z Mattem? Może siedzi samotnie w domu?
Usłyszałem dźwięk telefonu, więc zanużyłem rękę w kieszeni spodni i stamtąd wyciągnąłem urządzenie. Nacisnąłem zielony przycisk i przyłożyłem go do ucha.

- Halo? - odezwałem się jako pierwszy.
- Cześć - od razu poznałem, że to Matt. - Nie będę ci tutaj owijał w bawełnę i powiem prosto z mostu.
- Wiec słucham.. A dałeś list Naomi?
- Tak, właśnie go czyta.
- Jest obok ciebie?
- Nie, wyszedłem z sali.
- Sali? Ona jest nadal w szpitalu? - zaniepokoiłem się.
- Tak właśnie w tej sprawie dzwonię - wypuścił głośno powietrzę. - Nao jest chora - powiedział szybko.
- Co jej jest? Ma coś to wspólnego z tym zasłabnięciem? - dopytywałem, chcąc wiedzieć jak najwięcej.
- Aaron.. Nao ma białaczkę.
- Białaczkę? - moje serce w sekundzie się zatrzymało.

___________
La la la la 🎶🎶🎶
Teraz mnie na pewno zabjecie.
Pozwólcie chociaż trumnę wybrać.
Ej no musiałam to zrobić.

Aaron wyjedzie i będzie ktoś nowy? Co wy na to?
Czy jednak Aaron najlepszy?

Mam milion pomysłów i trzeba to jeszcze jakoś dopracować i chyba mam ułożony w głowie cały plan książki.
Trzymajcie kciuki za moją wenę.

Do zobaczenia ❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top