14. Zdrada
Obudziło mnie przyjemne łaskotanie w ramię. Otworzyłam leniwie oczy i dostrzegłam nagi tors. W jednej sekundzie dotarło do mnie, co tak na prawdę zrobiłam, co my zrobiliśmy. Nie docierało do mnie to, że przespałam się z Aaronem. Przyrzekałam sobie, że nie dopuszczę go do siebie, w wystarczyła tylko jego obecność w pokoju i uległam. Nie mogę zwalić winy na alkohol. Wiedziałam, co robię, byłam w pełni świadoma swojego czynu. Nie żałuję tego, nie żałuję żadnej chwili, którą spędzam z Aaronem.
- Czy my to zrobiliśmy? - chciałam się upewnić, czy ja na pewno nie śnię. - Nie powinniśmy, a zrobiliśmy - spojrzałam w górę i zobaczyłam, że oczy chłopaka są radosne.
- Spójrz pod kołdrę - zaśmiał się, a ja zrobiłam, co kazał, ale szybko przyłożyłam ją sobie do klatki piersiowej, bo zdałam sobie sprawę, że Aaron patrzy na moje piersi.
- Aaron - upomniałam go.
- Żałujesz? - zmarszczyłam brwi, a brunet zataczał kółeczka na moim ramieniu, a druga powędrowała na moją pupę.
- Nie - opowiedziałam od razu, bo byłam tego pewna. - Może powinnam, ale nie - powiedziałam za chwilę.
- Jadę dzisiaj do domu - oznajmił i wyczułam, że wyraźnie nie jest z tego faktu zadowolony. - Przyjadę we wtorek, bo muszę zobaczyć co u dzieciaków.
- Mogę jechać z tobą? - zapytałam, bo i tak się tutaj nudziłam, a już dawno miałam odwiedzić rodziców.
- Chcesz? - uśmiechnął się, całując mnie we włosy.
- Tak, odwiedzę jeszcze rodziców - przyłożyłam policzek do nagiego ciała Aarona i słuchałam rytmicznego bicia serca.
- Tylko musimy za godzinę wyjechać - odchylił głowę do tyłu, aby sprawić która godzina.
- Po co będziesz tutaj wracać? - zdziwiłam się. - Przecież ci nigdzie nie ucieknę.
- Muszę cię mieć na oku - zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami. - Będę mieć dla ciebie niespodziankę, ale dowiesz się niedługo - pocałował mnie w czoło.
- Nie lubię niespodzianek - westchnęłam. - Nie możesz mi teraz powiedzieć? - wydęłam wargę i spojrzałam na jego twarz.
- Nie - pokręcił głową. - Niedługo ci powiem, obiecuję. A teraz musimy wstawać.
- Jeszcze chwilkę - ziewnęłam, poprawiając się.
- Pięć minut - pokazał na dłoni. Z myślą, że za parę minut muszę wstawać, zasnęłam.
Obudził mnie lekki wiaterek i to było co najmniej dziwne. Przecież zasnęłam przy boku Aarona, a okno nie było otwarte. Tak bardzo nie chciało mi się otwierać oczu, ale w końcu to zrobiłam. Zmarszczyłam brwi, widząc, że siedzę właśnie w samochodzie. Spojrzałam na bok i zobaczyłam bruneta, który jest skupiony na prowadzeniu pojazdu.
- Dobrze, że się obudziłaś - uśmiechnął się, kładąc rękę na moim udzie. - Jesteś głodna? - zapytał, a ja spojrzałam na dłoń Aarona i zorientowałam się, że jestem ubrana.
- Trochę - powiedziałam zaspanym głosem i zrozumiałam wtedy, że Aaron ubrał mnie i wyniósł tak po prostu z akademika. - Ty mnie ubrałeś?
- Budziłem cię, ale nie miałaś zamiaru się budzić, więc stwierdziłem, że cię ubiorę - wyszczerzył się.
Czy to możliwe, że ja tak głęboko spałam? Musiałam być naprawdę zmęczona.
- Ta bluza nie pasuje do tych spodni - pokazałam na siebie.
- Ej, masz tyle ciuchów, że wziąłem pierwsze lepsze z brzegu, a po za tym jestem facetem - oburzył się, patrząc na mnie swoimi brązowymi tęczówkami.
- A przynajmniej spakowałeś mi coś na przebranie? - uniosłam brwi do góry, w geście zapytania.
- Nie zostawiłaś nic w domu? - przelotnie spojrzał na mnie, a później już skupił się na drodze.
- Coś tam zostawiłam, ale te ulubione zabrałam - powiedziałam smutno, wyobrażając sobie, że będę musiała chodzić w ubraniach, które nie przypadły mi go gustu i siedzą głęboko w szafie. Chyba każda dziewczyna tak ma. - No trudno - machnęłam ręką.
- Wziąłem ci parę rzeczy - zaśmiał się. - Zabrałem twoją ulubioną bluzę.
- Dziękuję - pochyliłam się i pocałowałam go w policzek. - Aaron?
- No? - jego uśmiech nie schodził z twarzy. Uwielbiałam takiego Aarona.
- Kto ci powiedział, gdzie studiuję? - w końcu mogłam go o to zapytać i przynajmniej normalnie ze sobą rozmawiamy i oczekuję poważnej odpowiedzi.
- Nie będziesz na tą osobę zła? - zapytał, skręcając w lewo, a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, kiedy brunet skręcił do McDonalda.
- Zależy, kim jest ta osoba - złapałam się za brzuch, bo mój żołądek domagał się jedzenia. - No mów - pośpieszałam go, kiedy długo nie odpowiadał, a ja się niecierpliwiłam.
- Twoja babcia - zgasił silnik i wyszedł szybko z samochodu, żebym nie wygłosiła mu kazania. - To co zawsze, tak? - powiedział szybko i ruszył do budynku.
Moja babcia? Z chwilą kiedy Aaron przyjechał i by mi powiedział, na pewno nie wybaczyłabym babci. Ale teraz nabrało to innego sensu. Chyba można powiedzieć, że jestem wdzięczna babci za to. Jak ja się za nią stęskniłam.
Po godzinie byliśmy już na miejscu. Aaron zawiózł nas pod jego mieszkanie i nie chciał słyszeć, że zatrzymam się u rodziców. Nawet już zapomniałam, o tym jak mnie potraktował, kiedy leżałam w tym pieprzonym szpitalu. Rodzice nie wiedzą, że przyjechałam i chłopak namówił mnie, żebyśmy jutro rano pojechali do nich niespodziewanie. Nie wiem, czy będą zadowoleni, że przyjechałam z brunetem, ale to moja decyzja i powinni to zaakceptować.
- Aaron! - krzyknęłam, kiedy podjechaliśmy pod jego blok. - Nie mogę u ciebie zostać - pokręciłam głową.
- Czemu? - zmarszczył brwi i spojrzał na mnie, nie wiedząc o co mi chodzi.
- Twoja dziewczyna nie będzie zadowolona z tego, że przychałam - zaczęłam panikować, bo to będzie niezręczna sytuacja.
On zdradził ją i to ze mną. Zapomniałam o tym całkowicie. To nie powinno nigdy się wydarzyć. Jak on mógł jej to zrobić? Co my najlepszego zrobiliśmy. Ja pierdolę.
- Naomi! - poczułam uścisk na mojej dłoni, co sprawiło, że ocknęłam się.
- Zdradziłeś ją - wydukałam. - Ze mną - patrzyłam w niego, jakbym się zawiesiła.
- Kogo? - zmarszczył brwi, jakby nie wiedział, o co mi w ogóle chodzi. On udaje, czy serio jest tak głupi?
- Twoją dziewczynę tą, z którą przychodziłeś do mnie do szpitala - wytłumaczyłam, puszczając jego dłoń.
Nie będziemy żyć w cholernym trójkąciku.
- Wszystko słyszałaś? - zapytał, przekręcając się w moją stronę. - W sensie w szpitalu, jak - nie dokończył, bo weszłam mu w zdanie.
- Nie wszystko.
- Rebecca - zaczął, a mi zrobiło się słabo. Mdli mnie na samo jej imię. Musi być okropna, już nienawidzę tej szmaty. - My nie jesteśmy razem - odetchnęłam, a kamień spadł mi z serca.
- Jak to nie jesteście? - zdziwiłam się.
- Po prostu - wzruszył ramionami. - Nie pasowaliśmy do siebie - jego kciuk znalazł się na moim policzku, przez co poczułam przepływającą falę ciepła.
- Myślałam.. - zaczęłam. - Przepraszam - westchnęłam. Było mi głupio. Jak mogłam, posądzić o zdradę Aarona?
- Cii - przyłożył palec do moich ust, dając mi wyraźnie do zrozumienia, abym się zamknęła. - Nigdy nie grałbym na dwa fronty, wiem czego chcę - zbliżył się do mnie, łącząc nasze usta. Całował powoli, nigdy nie był nachalny, robił to delikatnie. Aaron przyciągnął mnie bliżej siebie, przez co poczułam, że ręczny wbija mi się do ciała i wydałam z siebie cichy jęk. - Chodźmy - po chwili oderwaliśmy się od siebie i Aaron wysiadł z samochodu, obrążając go i otwierając mi drzwi.
- Zrobili plac zabaw - zauważyłam, patrząc, jak bawią się na nim dzieci.
- Będziemy tutaj przyprowadzać nasze - złapał mnie w pasie, a ja zaśmiałam się.
Weszliśmy do budynku, a później do mieszkania chłopaka. Na pierwszy rzut oka, było tutaj tak samo, jak kiedyś. Próbowałam wyhaczyć jakiś szczegół, ale raczej wszystko zostało na swoim miejscu.
Moją uwagę przykuły zdjęcia, które nigdy tutaj nie były. Podeszłam do nich i zaczęłam je oglądać. Było sporo naszych wspólnych zdjęć, ale też i Aarona z rodziną. Jego mama jest bardzo do niego podobna. Uśmiechnęłam się, kiedy zobaczyłam na ścianie swoje zdjęcie, którego nigdy nie widziałam na oczy i brunet prawdopodobnie zrobił mi je z ukrycia.
- Ładne, prawda? - objął mnie od tyłu i pokazał na fotografię, gdzie mam na rękach założone rękawice Aarona do boksowania.
- To szczególnie? - wskazałam na zdjęcie, które właśnie zrobił niespodziewanie i do tego miałam otwarta buzię. Jak on może je tutaj trzymać?
- Codziennie, jak ciebie nie było, patrzyłem na nie i myślałem, jak bardzo ciebie kocham i tęsknię - najpiękniejsze słowa, jakie mogłam dzisiaj usłyszeć właśnie padły z jego ust.
Kocham i tęsknię.
__________
Sielankowe życie trwa xD
Ciekawe, jak długo.
Dean będzie zawiedziony, że tak dobrze układa się między Aaronem, a Naomi!
Są tu jeszcze zwolennicy Deana? Zgłaszać się 😍
Do zobaczenia ❤❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top