sprośna, ale naprawdę sympatyczna usterka
Tytuł?
Pewien chłopak śmiał się kiedyś z mojej "słabości". Słabości do słów. Nie wiem jak dla was, ale dla mnie słowa są niezwykle ważne. Dla mnie słowa są szatą duszy. Dlatego, odkąd pamiętam, słysząc jakieś konkretne słowo, mam przed oczami człowieka. Ale nie byle jakiego, kogoś, kto znalazł klucz do mojego serca.
Kiedy słyszę słowo "sympatyczna", widzę moją przyjaciółkę. Siedzimy razem pod ciepłym kocem i nic nie mówimy. Lubimy ciszę, wypełnioną jedynie naszymi oddechami. I nie chodzi o to, że to słowo oddaje jej charakter. Pasuje do niej warstwą brzmieniową.
Kiedy słyszę słowo "naprawdę", widzę moją pierwszą miłość. Siedzimy obok siebie w szkole i w pewnej chwili on dotyka mojej dłoni. Wzdrygam się, a on, speszony, szybko zabiera rękę. Nie chodzi o to, że to słowo oddaje jego charakter. Pasuje do niego warstwą brzmieniową.
Kiedy słyszę słowo "sprośny", widzę moją przewodniczkę w życiu. Przyciąga mnie do siebie, obejmuje i szepcze kolejne tajemnice, które pozwalają mi poznać świat. Broń Boże nie chodzi o to, że to słowo ją opisuje. Pasuje do niej warstwą brzmieniową.
Wreszcie, kiedy słyszę słowo "usterka", widzę mojego tatę. Siedzimy obok siebie i popijamy gorącą czekoladę, a on narzeka na ludzi z pracy, opowiada różne anegdotki. Nie chodzi o to, że to słowo go określa. Pasuje do niego warstwą brzmieniową.
I teraz zastanawiam się: skoro ja prawie nic nie mówię, czy ktoś, słysząc jakieś słowo, ma mój obraz przed oczami?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top