nagość

Może mi nie uwierzycie, ale nigdy, przez całe moje życie, nigdy nie zdradziłam powierzonej mi tajemnicy. Czy mniej, czy bardziej błaha - to, co mi mówili ludzie, zatrzymywałam dla siebie. Podobno "sekret wart jest tyle, ile warci są ludzie, przed którymi powinniśmy go strzec"*.

Pewnie z tego powodu bardzo wiele osób mi się zwierzało. Przyjaciele - to oczywiste. Niewielu nazywam przyjaciółmi, ale inni koledzy ze szkoły, znajomi, rodzina - wszyscy się otwierali. Ktoś się kiedyś śmiał, że lepiej ze mną nie zadzierać, bo tyle wiem. Myślę jednak, że nie umiałabym rozebrać drugiego człowieka.

Rozebrać?

Czuję się naga za każdym razem, gdy mówię, co mnie boli. Gdy przyznaję się do wstydu. Gdy nie umiem powstrzymać łez. Gdy dziękuję. Gdy przepraszam.

Widziała mnie ta, która pachnie różą i cynamonem.
Widział mnie ten od pomarańczy.
Widziała mnie ta, która rozmawia przy herbacie.
Widziała mnie ta, z której twarzy nie schodzi uśmiech.
Widziała mnie ta, której ramiona zawsze ratują.
Widział mnie ten w lokach.
Widziała mnie ta roześmiana.
Widziała mnie ta bliska.
Widział mnie ten od serca.
Widział mnie ten błekitnooki.
Widziała mnie ta z góry i z doliny.

Nie rozebrali mnie. Zrobiłam to sama. Należą się brawa?

*Carlos Ruiz Zafón "Cień wiatru"

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top