6. Masz Ciasteczka?

Sobota. W końcu weekend co oznacza że przetrwałam pierwszy tydzień szkoły co oznacza że zostało jeszcze około 38 do następnych wakacji. Dla mnie jedyna różnica jaka jest między szkołą a wakacjami to to że podczas tych drugich nie trzeba się uczyć. Mam nudne życie w chuj.

Obudziłam się około 9. Na dworze świeciło słońce tak jak wczoraj ale nie dając się zwieść postanowiłam sprawdzić odrazu pogodę. Na szczęście dzisiaj cały dzień miał być ładny, może nie jakoś szczególnie gorący ale słoneczny. Za oknami na drzewach można było dostrzec pierwsze jesienne liście, które przy mocniejszym podmuchu wiatru opadały powoli na ziemię.

Kurwa, może zacznę jakieś wiersze pisać?

Nie chcąc zachodzić na dół i jeść śniadania postanowiłam przejrzeć social media. Zaczęłam od wysłania dni na snapie. Zobaczyłam że ktoś dodał mnie do znajomych, nie był to nikt inny jak Jace Cook. Stwierdziłam że do niego też wyślę dni no bo w końcu co mi szkodzi? Potem przeszłam na Instagrama, tam zaczął mnie obserwować użytkownik o nicku "call_me_your_evil", chcąc sprawdzić kto to, ponieważ nie dało się tego wywnioskować po profilowym, na którym widniało logo jakiegoś zespołu. Niestety w informacjach na profilu nie znalazłam niczego, dodatkowym utrudnieniem było to że profil był prywatny. Wysłałam prośbę o możliwość obserwacji i weszłam w osoby, które obserwuje tajemnicza osoba. Było tam dużo profili osób z szkoły, studiów tatuażowych, fascynatów kolorowych włosów, jakichś zespołów i celebrytów.

Nie wiele mi to dało.

Na śniadanie, które w końcu zdecydowałam się zjeść zrobiłam sobie płatki z mlekiem. Z pełną miską zasiadłam na kanapie i zaczęłam oglądać jakieś bajki na telewizorze, który wisiał na ścianie na przeciwko. Dosłownie nie miałam dzisiaj ochoty na nic, mimo tego że była ładna pogoda i powinnam z niej korzystać puki taka jest. Nie przepadałam za zimą, wolałam wiosnę i lato.
Gdy byłam w połowie jedzenia dosiadła się do mnie Nina, której szczerze mówiąc nie widziałam prawie cały tydzień. Jadła jakiś batonik.

Bardzo zdrowe i pożywne śniadanie.

-Lecę za tydzień do luizjany - oznajmiła blondynka nie patrząc na mnie.

-Co? Po co? - zmarszczyłam brwi.

-Będę tam studiować - tym razem Nina spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem.

-Co? Jakim cudem? Czemu nic nie mówiłaś? Przecież byłaś ostatnio oglądać uniwersytet tutaj, w nowym Jorku...

-Ej ej ej, Rose. Sama jestem zdziwiona ale dostałam list dosłownie dwa tygodnie temu ponieważ byłam na liście rezerwowej, ktoś zrezygnował więc przyjęli mnie. A na uniwersytecie tutaj byłam tylko dlatego, że Mia mnie poprosiła bym z nią poszła.

-Więc będziesz teraz tam mieszkać? Zostawisz mnie? Samą? Z rodzicami?

-Przecież będę przylatywać tak często jak tylko będę mogła. Znajdę tam prace, zapewne w jakimś barze lub restauracji.

-Okej... - wzruszyłam ramionami udając obojętną.

-Odwieziecie mnie na lotnisko w przyszłą sobotę - posłała mi uśmiech niska blondynka.

-A o której masz lot? - spytałam zanosząc pustą już miskę do kuchni.

-um.. O 5:00 - usłyszałam niepewny głos Niny z pokoju obok.

-No chyba cię pojebało że tak wcześnie wstanę!

-Oj no weź! Następny raz zapewne będziemy się widzieć na święta! - spierała się wyrzucając ręce w powietrze.

-Ugh... Zobaczy się - Przewróciłam oczami.

Po kilku minutach stwierdziłam że wezmę kompiel dla odprężenia bo bajki zaczęły mnie nudzić a nie miałam nic lepszego do roboty. Nadal byłam zaskoczona całą tą sytuacją z Niną. Nie spodziewałam się że pomyśli wogóle o wyjeździe na studia do Luizjany, nie jest najmądrzejszą osobą. Pamiętam jak w szkole zawsze inni się z niej śmiali że jest inna, wkurzało mnie to ponieważ oni tak naprawdę jej nie znali. Fakt, jak każde rodzeństwo często się kłucimy i wyzywamy ale mimo wszystko jest moją siostrą. Zawsze starałam się jej bronić, nawet czasem przed Alice, mimo tego że była również jej kuzynką.
Weszłam do łazienki i odkreciłam wodę by napełnić wannę ciepłą wodą. Wiedząc że to zajmnie około 5 minut poszłam do pokoju po świeże ubrania. Wybrałam dresy i zwykłą, białą bluzkę. Chwyciłam telefon słysząc jak wibruje na łóżku co oznacza że ktoś dzwonił.

-Co tam? - spytałam odbierając po przeczytaniu na ekranie "Emi"

-Co robisz około 17? - spytała wesoło dziewczyna coś jedząc.

-Hm.. Pomyślmy... Może siedzę w domu? Co mogę niby robić? - spytałam ironicznie.

-Okej więc już masz plany, wychodzisz ze mną.

-Gdzie niby? - spytałam wracając do łazienki by skontrolować poziom wody w wannie.

-Tajemnica - zaśmiała się blondynka.

-Skąd wiesz że wogóle będę mogła, huh?

-Błagam cię, twoi rodzice mnie uwielbiają, no twoja mama a pan Sean z tego co mi się wydaje to jest wtedy w pracy - oznajmiła Wood i byłam pewna że w tym momencie robi swoją dumną minę.

-Zobaczymy - Przewróciłam oczami wyłączając wodę - do potem.

Rozłączyłam się i położyłam telefon na szafce obok wanny. Zamknęłam drzwi do pomieszczenia na klucz i się rozebrałam. Starałam się nie patrzeć w lustro bo czuje że mogła bym się załmać tym co tam zobaczę. Powoli weszłam do wanny, woda była idealna. Położyłam się wygodnie zanurzając się po szyję. Zamknęłam oczy starając się chociaż na chwilę zrelaksować i nie myśleć o niczym I nikim. Tylko ja i ciepła woda.
Po wyjściu z wanny zorientowałam się że nie zabrałam z pokoju ubrać, znowu. Do tego ktoś jeszcze zaczął pukać do drzwi.

-Czego? - warknęłam podirytowana.

Nikt nie odpowiedział. Wiedząc że to zapewne Nina po prostu owinęłam się ręcznikiem który sięgał mi zaledwie trochę za tyłek. Podeszłam do drzwi i je odkluczyłam tak by moja siostra mogą wejść w czasie gdy będę myć zęby.

-Co chciałaś? - spytałam nakładając na szczoteczkę pastę.

-"chciałaś"? Wydaje mi się że jeszcze mam penisa.

Zamarłam w momencie gdy miałam wkładać szczoteczkę do buzi. Przez lustro spojrzałam na osobę stojącą w drzwiach modląc się że tylko się przesłyszałam. Niestety na moje pieprzone nieszczęście o framugę opierał się chłopak ubrany jak zwykle na czarno z rozczochranymi włosami, które teraz były praiwe całe białe. Na jego twarzy gościł łobuziarski uśmiech a jego lewa brew była uniesona.

-Co ty do chuja tu robisz? - spytałam odwracając się przodem do Jace'a krzyżując ręce na piersi podtrzymując tym samym ręcznik.

-Cóż, twoi rodzice i siostra pojechali gdzieś. Zobaczyłem otwarte drzwi tarasowe więc stwierdziłem że je zamknę bo może oni zapomnieli.

-Ależ miło z twojej strony- uśmiechnęłam się fałszywie.

-Ta, nie ma za co, będę na dole.

Zanim zdążyłam zaprotestować chłopaka już nie było. Warknęłam cicho niezadowolona z tego wszystkiego. Szybko umyłam zęby po czym poszłam do pokoju by się ubrać, postanowiłam zmienić trochę swój strój ze względu na obecność chłopaka. Ubrałam czarne legginsy i czarną bluzę z napisem "unlock your emotion". Potem spowrotem udałam się do łazienki by wysuszyć włosy i ogarnąć moją twarz. Na koniec ubrałam jeszcze moje okulary i ruszyłam schodami na dół z nadzieją że nie zastam tam mimo wszystko Jace'a.

-Co robisz? - spytałam marszcząc brwi na widok chłopaka w kuchni.

-Masz ciasteczka? - spytał patrząc do lodówki.

-Cook chce ciasteczka? Ciekawe... Jakieś tam mam, po co ci?

-A po co są kurwa ciasteczka, huh? Do kawy - odparł szybko patrząc na mnie przelotnie jednak po chwili zlustrował mnie dokładniej - ładnie Ci w czarnym.

-Dzięki? - podeszłam do szafki z słodyczami i wyciągnęłam paczkę piegusek po czym podałam ją chłopakowi.

-Ha, te ciasteczka to ja - parsknął choćby do siebie.

Co kolwiek miał na myśli.

Zauważyłam że w czasie gdy ja ogarniałam się na górze to Jace zdążył zrobić sobie jakimś cudem kawę. Nie do końca podobało mi się to że panoszył się po moim domu ale wiem że jakiekolwiek spory z nim nie mają sensu bo i tak zrobi co będzie chciał. Przyglądałam mu się jak jadł ciasteczko i dopiero teraz zauważyłam że na jego nosie i pod oczami znajdują się piegi. Teraz wszystko jasne. Czemu ich wcześniej nie zauważyłam?

-Nie masz w domu kawy czy co?

-Mam - odparł wsypując cukier do kubka, mojego ulubionego kubka.

-To mój kubek na herbatę- posłałam mu zabujcze spojrzenie.

-Cóż, najwidoczniej teraz to jest mój kubek na kawę - wzruszył ramionami.

-Chyba śnisz - parsknęłam pod nosem.

-OH, chcesz się bić? - Jace stanął twarzą do mnie krzyżując ręce napinając przy tym mięśnie. Był odemnie o ponad głowę wyższy i mimo tego że był strasznie chudy to miał spore bicepsy co oznacza że nie miała bym z nim szans.

-Obejdzie się - odparłam poirytowana.

Usiadłam na kanapie podciągając kolana pod brodę. Śledziłam wzrokiem intruza panoszącego się w mojej kuchni. Naprawdę nie chciałam by tu był i nie wiem z jakiej pieprzonej racji tu wogóle jest ale bałam się co mogło by się stać gdybym starała się go wyrzucić.
Po trzech minutach z kubkiem kawy w ręce i z opakowaniem ciasteczek w drugiej chłopak zajął miejsce obok mnie.

-To co robimy? - spytał jakby nigdy nic.

-Oh może nie pamiętasz ale wtargnąłeś do mojego domu, rozgościłeś się jak kurwa nie wiem kto I teraz się pytasz co robimy? Serio? Cóż, nie mam ochoty z tobą nic robić - wyrzuciłam na jednym wdechu. Byłam mega wkurwiona.

-Błagam cię, co lepszego niby masz do roboty? Oglądanie seriali, czytanie książek? A może nauka? - Jace uniósł brew do góry.

Nie wiedziałam co powiedzieć. Znamy się zaledwie tydzień a on dosłownie wymienił praiwe wszystkie opcje rzeczy, które mogła bym robić. Dlaczego on tak często ma pieprzoną rację?!

Nie mówiąc nic chwyciłam za pilot i włączyłam telewizor. Akurat leciała pora na przygodę na tym kanale, który oglądałam razem z Niną. Przelaczyłam na coś innego ale odrazu tego pożałowałam bo zostałam zaatakowana przez osobę siedzącą obok mnie. Jace starał się wyrwać mi pilota, nie chcąc by myślał że będę robić wszystko co chce zaczęłam uciekać. Niestety udało mi się dobiec tylko do drzwi wejściowych ponieważ tam zostałam złapana przez dwa silne ramiona.

-Puść mnie do chuja! - krzyczałam gdy Jace przerzucił mnie przez ramię i kierował się spowrotem do salonu.

-Nigdy, ale to kurwa przenigdy w świecie nie przełączaj pieprzonej pory na przygodę.

-Jakie duże, słodkie dziecko - prychnęłam na jego wypowiedź.

-Nie żyjesz kurwa. Nie jestem do jasnej cholery słodki - warknął chłopak.

Jace zatrzymał się przed kanapą. Starałam się mu wyszarpać ale na marne. Poczułam mocne klepnięcie w tyłek.

-Kurwa nie dotykaj mnie!

-Nie nazywaj mnie słodkim - zaśmiał się.

Po chwili zostałam rzucona na kanapę i przygnieciona ciężarem chłopaka który postanowił się na mnie położyć. Wziął pilota z mojej ręki i przełączył spowrotem na bajkę. Wszystko było by okej gdyby nie fakt że nie mogłam oddychać.

-Jace, duszę się - zakaszlałam by potwierdzić swoje słowa.

-Przeproś - odpowiedział nie zwracając uwagi na to że zaraz umrę.

-Kurwa złaź - zaczęłam się zarpać i bić chłopaka po brzuchu.

-Nie słyszałem magicznego słowa.

-Przepraszam, kurwa złaź, proszę, udusze się zaraz.

-Grzeczna dziewczynka - powiedział łagodnie przewracając nas tak że teraz to ja leżałam na nim.

-Pierdol się - warknęłam siadając na jego udach.

-Kurwa - chłopak syknął zrzucając mnie z siebie i szybko wstając masując uda.

-A tobie co? - zmarszczyłam brwi nie widząc o co mu chodzi.

Jestem aż tak gruba i ciężka..?

-Nic kurwa. Skończyłem kawę, idę do domu. Pa - Jace szybko udał się do drzwi tarasowych i po chwili już go nie widziałam.

O co mu do kurwy nędzy chodziło? To przecież jego wina, on nas przerzucił. Nie mówię że mi się nie podobało ale mimo wszystko to Jace, ten sam wredny, obojętny i idiotyczny Jace.

Dochodziła 16. Emily przyszła chwilę po wyjściu mojego taty. Użyła swojego wdzięku by przekonać moją mamę bym mogła u niej spać. W dalszym ciągu nie miałam pojęcia co blondynka planuje na dzisiejszy wieczór ale szczerze miałam ochotę się zabawić, czasem można.
Siedziałyśmy w moim pokoju, a raczej Emi siedziała a ja stałam przed szafą szukając czegoś co bym mogła ubrać. Zadanie było trochę utrudnione ponieważ kurwa nie wiedziałam gdzie idziemy.

-Nie możesz mi chociaż powiedzieć miejsca? - spytałam bezsilnie.

-Ubierz się ładnie - odpowiedziała patrząc na mnie znad telefonu.

-Czy my idziemy na jakąś imprezę?

-Nic ci nie powiem Suko - parsknęła blondynka.

Przeglądając ponownie szafę w końcu wyciągnęłam czarne rurki z wysokim stanem i crop top w granatowo czerwone paski. Na nogi ubrałam czarne vansy, włosy, które wcześniej polokowała, związałam w wysoki kucyk i narzuciłam na siebie jeszcze bomberkę. Miałam lekki makijaż ponieważ nie chciałam przesadzać bo moja mama mogła by jeszcze pomyśleć że idziemy do jakiegoś klubu i by mnie nie puściła.

Wyszłyśmy z domu równo o 17. Wsiadłyśmy do dużego, białego auta Emily i ruszyłyśmy w dla mnie nie znanym kierunku. Bałam się gdzie ta dziewczyna mnie zabierze, ona potrafiła być naprawdę nieobliczalna. Na pierwszy rzut oka jej aparat na zęby, niski wzrost i niebieskie oczka robiły z niej na pozór miła, spokojną dziewczynę z bogatej rodziny. Jednak po spędzenia z nią chociaż kilku godzin człowiek mógł się przekonać jak bardzo się pomylił.

-Musisz w końcu zrobić prawo - zaczęła Emi skupiając się na drodze.

-Uwzieliście się czy co? Wiem przecież! Mam zamiar zacząć przed urodzinami.

-No to się pośpiesz bo do urodzinek masz miesiąc kochana. Czemu nie zrobiłaś na szesnastke jak wszyscy?

-Cóż, jakoś nie mogłam się za to wziąść, zrobię teraz na siedemnastkę - odburknęłam obojętnie.

-No i w końcu to ty będziesz wozić nas a nie my ciebie - zaśmiała się blondynka.

-Oh zamknij się - prychnęłam wiedząc że ma rację.

Po kilkunastu minutach zatrzymałyśmy się pod dość sporym blokiem. Wysiadłyśmy z samochodu i ruszyłyśmy do drugiej klatki. Z mieszkania na parterze było słychać dość głośna muzykę więc przypuszczałam że właśnie tu odbywa się ta tajna impreza, o której moja przyjaciółka nie chciała mi powiedzieć. Emily zadzwoniła do drzwi a po chwili otworzył nam nie kto inny jak moja kuzynka, Alice.

-Przyszłyście! - dziewczyna ucałowała nas obie na przywitanie.

-Cóż, wbrew mojej woli ale tak - parsknęłam.

-Oj no dawaj Oli! Będzie fajnie! - dziewczyna starała się przekrzyczeć muzykę.

Gdy Ali odeszła od nas pociagnęłam Emily do pokoju, w którym nie było nikogo.

-Czemu nie powiedziałaś do cholery że jedziemy na domówkę do Harrego?

-Bo wiedziałam że jak ci powiem to nie pojedziesz - odpowiedziała szczerze.

-Miałaś rację, wychodzę - syknęłam.

-Oj no Rose! Nie bądź taką egoistką! Przyszłyśmy się dobrze bawić do kurwy nędzy. Możesz chociaż na chwilę zapomnieć o przeszłości i miło spędzić czas? Proszę? - blondynka chwyciła mnie za rękę i przytuliła.

-Ten jeden, jedyny raz - zgodziłam się w końcu.

-Yaaaas bitch!

-Proszę, nie zmieniaj się w Aleca - zaśmiałam się.

Wyszłyśmy z pokoju i zaczęłyśmy szukać kuchni. Wydaje mi się że kiedyś tu już byłam ale to musiało być dość dawno ponieważ nie pamiętam rozmieszczenia pokoji. Przy wysepce, na której stało dużo butelek z alkoholem zauważyłam Bruce'a który chyba robił sobie drinka. Podeszła do niego i zbiłam z nim szybką piątkę.

-Chcesz coś do picia? - spytał ciemnowłosy.

-Nie, nie pije - oznajmiłam z grymasem.

-Oh, okej, zapomniałem. W lodówce masz sok jak chcesz - chłopak posłał mi lekki uśmiech.

-Dzięki - odpowiedział miło.

-Przyjechałaś z Emily?

-Ta, wydaję mi się że poszła do simona, chyba kręcą ze sobą - zmrurzyłam oczy.

-Nie da się nie zauważyć, może coś z tego w końcu będzie - wzruszył ramionami Noah popijając swój napój.

-Simon jako pierwszy chłopak Emily? Nah, nie wydaje mi się - zmarszyłam nos.

-Zobaczymy - zaśmiał się chłopak wychodząc z pomieszczenia i zostawiając mnie samą.

Nie wiedząc do końca co robić po prostu otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam sok, o którym chwilę temu mówił chłopak. Nalałam sobie trochę do jednego z kubeczków, którego znalazłam na blacie. Popijałam sok i rozglądałam się po pomieszczeniu. Kuchnia była ładna, na lodówce mogłam zobaczyć kilka zdjęć przyczepionych magnesami.

-Kiedyś byłem na jednym z nich.

Odwróciłam się by zobaczyć opierającego się o framuge drzwi białowłosego, jak zawsze ubranego na czarno Jace'a który popijał coś z czerwonego kubeczka. Podszedł bliżej i również zaczął się przyglądać zdjęcią, na którym głównie był Harry z rodzicami i jakąś dziewczyną, która zapewne była siostrą chłopka.

-Czemu teraz cię nie ma? - spytałam od niechcenia.

-Bo je zdjąłem - odparł rozbawiony.

-Bo? - kontynuowałam.

-Bo tak kurwa, to zdjęcie było złe - warknął Jace.

-Okej, spokojnie, japierdole nie musisz się tak wkurzać - Przewróciłam oczami.

-język - mruknął chłopak znów biorąc łyka z kubeczka.

-Oh błagam cię, klniesz sto razy więcej odemnie - parsknęłam patrząc mu w oczy z rozbawieniem.

-Chcesz zatańczyć? - spytał Jace unosząc lewą brew do góry.

-Nie bardzo - odparłam z grymasem wiedząc że gdybym zaczęła tańczyć, wszyscy zaczęli by się ze mnie śmiać.

-Bo? - spytał próbując chyba naśladować mój głos.

-Bo nie, nie umiem - warknęłam.

-Ha, i kto tu się wkurza - parsknął śmiechem chłopak.

-Pierdol się - syknęłam.

Chciałam wyjść z kuchni ale Jace stanął mi na drodze. Obeszłam wysepkę do okoła ale białowłosy znowu zablokował mi przejście. Próbowałam przechytrzyć chłopaka i jakimś sposobem wyjść z pomieszczenia ale nie udawało mi się to. Jace wydawał się być rozbawiony tą sytuacją bo co chwilę wybuchał głośnym śmiechem. Gdy chłopak zaczął iść w moim kierunku ruszyłam biegiem do wyjścia z nadzieją że mi się uda. Cóż, nadzieja matką głupich. Gdy byłam w progu, dwa silne ramiona oplorły mnie w pasie i podniosły do góry.

-powtórka z rana? - usłyszałam cichy głos chłopaka przy uchu na co głośno przełknęłam śline.

-Daj mi spokój kurwa - warknęłam widząc patrzących na nas ludzi z rozbawieniem.

-Zatańcz ze mną - powiedział chłopak przytulny do moich pleców, nadal trzymając mnie kilka centymetrów nad ziemią.

-Nie, puść mnie Cook do jasnej cholery. Wracam do domu- odpowiedziałam stanowczo próbując się uwolnić z uścisku białowłosego.

Usłyszałam ciche wzdychnęcie a po chwili spowrotem stałam na ziemi. Odwróciłam się przodem do Jace'a i spojrzałam mu w oczy. Były czerwone od alkoholu a on pachniał papierosami i swoimi perfumami, które lubiłam. Dostrzegłam na jego twarzy zawiedzenie i... smutek? Nie myśląc o tym Odwróciłam głowę i ruszyłam do wyjścia z mieszkania. Byłam tu może zaledwie pół godziny ale już miałam dość. Nie zważając na krzyki Emily za mną, przeszłam przez drzwi po czym szybko zbiegłam po kilku schodach do wyjścia z budynku. Na dworze było chłodno i kropiło.

Jebana prognoza pogody.

Włożyłam ręce do kieszeń mojej bomberki. Zmarszyłam brwi czując coś w jeden z nich. Było to klucze, wyciągnęłam je i zdziwiłam się jeszcze bardziej widząc że są to kluczyki od samochodu. Był do nich przyczepiony bryloczek w kszczałcie ciasteczka. Nacinęłam guzik modląc się że nie są to kluczki od TEGO auta. Niestety, tak jak podejrzewałam po naciśnięciu guzika czarne auto wydało z siebie pojedyńczy odgłos. Nie wiedząc co zrobić po prostu wsiadłam do pojazdu. Po około minucie dostałam SMS.

Jace: Tyljo nie rozbih.

Był bardzo pijany. Wiedział że nie mam prawojazdy a dał mi swój samochód. Będzie tego żałować.
Szybko zaczęłam sobie przypominać wszystkiego czego uczył mnie Alec i Tata o prowadzeniu samochodu. Włożyłam kluczyki do stacyjki i je przekreciłam. Powoli zmieniłam biegi i ostrożnie wyjechałam z parkingu. Na drodze nie było dużo aut co było dziwne bo nie było późno. Starałam się kierować tak, by nikt nie zorientował się że nie mam tak właściwie do tego uprawnień. Po około pół godzinie zaparkowałam w miarę prosto na podjeździe przed domem Jace'a. Nie wiedziałam do końca co mam zrobić. Moja mama myślała że jestem w tym momencie u Emily na noc. Siedziałam oparta o kierownicę przez jakieś pół godziny, próbując wymyśleć co mam zrobić, jedyne na co wpadłam to to, by oddać mamie Jace'a kluczyki i jakoś wkraść się do domu.
Wysiadłam z samochodu i szybko podbiegłam do drzwi nie chcąc zmoknąć. Zadzwoniłam do drzwi a po chwili otworzyła mi kobieta po czterdziestce, mniej więc mojego wzrostu.

-Um... Dzień dobry, jestem Rose Price, mieszkam obok. Chciałam oddać kluczyki do samochodu pani syna bo mi je dał, to znaczy nie dał a ja je zna...

-Spokojnie, rozumiem. Wejdziesz do środka? - kobieta miło się uśmiechnęła.

-Jeśli to nie problem - odpowiedziałam przekraczając próg domu.

Odrazu poczułam ciepło i zapach cynamonu. Wnętrze było przytulne, w ciepłych barwach. Ruszyłam za kobietą w nieznanym kierunku, po chwili znalazłyśmy się kuchni.

-Chcesz coś ciepłego do picia? Herbatę albo kakao? - spytała pani Cook.

-Kakao poproszę - powiedziałam cicho i niepewnie.

-Już robię. Możesz mi teraz na spokojnie opowiedzieć jak to było z tym autem.

-Um... Byliśmy na domówce, w sumie nie widziałam że tam się znajdę. Gdy wyszłam I chciałam iść do domu znalazłam w mojej kieszeni kluczyki do auta Jace'a - mówiąc to położyłam kluczyki na blacie - potem dostałam wiadomość od niego bym nie rozbiła auta więc ostrożnie przyjechałam tutaj.

-Nie masz prawojazdy? - spytałam po chwili kobieta analizując moje słowa.

-Um... Tak jak bym jeszcze nie - zająkałam się.

-Musiał być bardzo pijany dając ci kluczyki do swojego Porsche. Mi nawet nie daje do niego wsiąść - zaśmiała się podając mi kubek ciepłego napoju.

-Cóż... - nie widziałam co powiedzieć.

-U kogo na domówce? - pani Cook oparła się o blat krzyżując ręce na piersi.

-U Harrego Bakera - odpowiedziałam po chwili nie wiedząc czy powinnam wogóle z nią o tym rozmawiać.

-Tyle dobrze, Jace nie mówi mi nigdy gdzie idzie i potem nie mogę spać po nocy martwiąc się o niego, wykończy mnie kiedyś ten dzieciak.

Rozmowa z Panią Cook była dziwna ponieważ rozmawiała ze mną jak by mnie znała od wielu lat a nie jak z nieznajomą, którą może kilka razy widziała na ogródku. Była miła i zabawna. Dowiedziałam się że jest z zawodu informatykiem i że zna moich rodziców bo kilka razy z sobą rozmawiali. Powiedziała mi też że jestem bardzo ładna co mnie zaskoczyło bo osobiście tak nie uważam.

-Nie powinnaś już iść do domu? To znaczy, twoi rodzice nie martwią się?

-Tak właściwie to myślą że śpię teraz u mojej przyjaciółki a że jej nie ma w domu to nie mam tak jak by co z sobą zrobić i gdzie spać - wydukałam bawiąc się już pustym kubkiem.

-Oh! Możesz w takim razie spać u nas, w pokoju Jace'a, I tak rzadko tam sypia.

-Nie chciała bym się narzucać, poznała mnie pani dosłownie godzinę temu i do tego moi rodzice i nie wiem...

-Jaka pani, mów mi Maura i dla mnie to nie problem naprawdę, jeśli chodzi o twoich rodziców to nie muszę im mówić, powiedzmy że to zostanie między nami.

-Jest pani naprawdę miła... Wyjdę jutro odrazu jak się obudzę.

-Staram się naprawić stare błędy, chodź za mną.

Nie wiedziałam co Maura miała na myśli mówiąc "staram się naprawić stare błędy", była naprawdę miła, Jace jest szczęściarzem mając taką mamę. Weszłam za kobietą po schodach na piętro. Kobieta powiedziała mi że pokój Jace'a jest na wprost i że normalnie przenocowała by mnie w pokoju gościnny ale jest tam straszny bałagan bo nie spodziewała się gości. Otworzyłam drzwi do pokoju gdy Maura poszła przynieść mi coś do spania. Włączyłam światło i odrazu opanował mnie szok. Myślałam że pokój niegrzecznego chłopaka, który cały czas chodzi ubrany na czarno, jeździ na motorze, ma metal w całej twarzy i rysunki na całym ciele oraz codziennie sypia z inną dziewczyną będzie ciemny, zaniedbany a na ścianach będą plakaty nagich kobiet. Myliłam się. Pokój był pomalowany cały na biało, podobnie jak meble. Przez cały pokój były przewieszone małe lampki, które dodawały przytulności. Moją uwagę najbardziej przykuła jedna z ścian. Była ona cała oklejona zdjęciami. Zaczęłam się im przyglądać ale wiedziałam że nawet cała noc by mi nie starczyła by przyjrzeć się dokładnie każdemu. Tylko jedno z nich było oprawione w ramkę i wisiało na samym środku. Zdjęcie to przedstawiało cztery osoby.

-To mój były mąż, Adam i młodszy brat Jace'a, Kris - usłyszałam głos kobiety na co się wzdrygnęłam.

Spojrzałam na Maure, która z uśmiechem podała mi kupke ubrań.

-Nie widziałam w czym sypiasz więc przyniosłam ci kilka rzeczy, wybierz sobie coś. Łazienka jest zaraz obok schodów. Gdybyś jeszcze czegoś potrzebowała to będę w sypialni na końcu korytarza. Oh, i jak byś słyszała chrapanie to Ryan.

-Dziękuję jeszcze raz - posłałam kobiecie ciepły uśmiech na co ta tylko rzuciła mi krótkie "dobranoc".

Usiadłam na dużym łóżku, które było ładnie zasłane. Wyciągnęłam z kieszeni telefon, niestety był rozładowany. Zaczełam rozglądać się po pomieszczeniu za ładowarką, znalazłam jakąś obok biurka. Podłączyłam telefon i położyłam go na szafce nocnej. Bałam się wychodzić z pokoju więc postanowiłam przebrać się w nim. Wybrałam do spania jakąś czarną bluzkę, która po ubraniu sięgała mi do pół uda. Parsknęłam pod nosem patrząc przez okno, z którego doskonale mogłam zobaczyć mój pokój w którym nie wiem czemu było jasno. Zasłoniłam zasłony i poskładałam moje ubrania w kostkę po czym położyłam je na krzesło obok biurka. Zgasiłam światło pozostawiając zapalone tylko lampki dzięki czemu pokój wyglądał teraz magicznie. Weszłam do łóżka odkrywając się szczelnie pościelą. Włączyłam telefon, na moje nieszczęście miałam kilka wiadomości.

17:34
Emi💘: Gdzie jesteś? Czemu wyszłaś?

18:03
Emi💘: Jace coś mamrotał że pojechałaś gdzieś jego autem ale mu nie wierze. Odezwij się bo się kurwa martwię.

19:22
Emi💘: Simon mnjr pocaowal

Zaśmiałam się cicho na ostatnią wiadomość bo widać było że dziewczyna musiała być mocno pijana, wiedziałam też że zapewne nie będzie pamiętać co się stało więc się nie dowiem jak było.

18:08
Gejuch🦄: Emily do mnie dzwoniła, gdzie jesteś?

17:15
Alice: Czemu wyszłaś?

17:03
Jace: Moje auti żyjr?

Postanowiłam odpisać tylko Emily, mówiąc jej że nic mi nie jest i że pogadamy w poniedziałek w szkole. Zablokowałam telefon i położyłam go spowrotem na szafkę. Byłam zmęczona ale nie mogłam zasnąć. Leżałam i przyglądałam się ścianie ze zdjęciami. Nie widziałam ich dokładnie bo w pokoju panował półmrok. Nie wiem, która byłam godzina gdy zaczęłam zasypiać. Jedyne co pamiętam to to, że ktoś wszedł do pokoju i położył się na łóżku obok mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top