2. Kto to do cholery wysłał?!

Obudziłam się następnego dnia około 11 ponieważ nie mogłam oddychać, dosłownie się dusiłam. Wszystko przez spoczywającą na mojej twarzy rękę chłopaka, który wydawał się dalej spać. Zrzuciłam jego kończyne z mojej twarzy biorąc głęboki wdech. Usiadłam przecierając oczy po czym spojrzałam na Aleca, wyglądał jak małe dziecko które się ślini przez sen i nie była bym sobą gdybym go nie obudziła w dość drastyczny sposób. Usiadłam okrakiem na jego brzuchu po czym się pochyliłam i po prostu polizałam jego policzek.

-Blah, jesteś obrzydliwa suko, a akurat miałem zajebisty sen- powiedział Alec siadając i wycierając rękawem swój policzek.

-Doprawdy? Napewno musiała być tam chociaż jedna scena erotyczna ponieważ mogę zobaczyć namiot w twoich spodniach- odparłam robiąc zniesmaczoną minę.

-On jest cały twój kochanie - uśmiechnął się ponieważ to było dla nas całkiem normalne.

Wstałam z łóżka przeczesując ręką moje dość długie włosy. Otworzyłam drzwi od pokoju i udałam się schodami na dół do kuchni. Nie zdziwił mnie widok Amandy, gosposi państwa Cruger. Powitała mnie miłym "dzień dobry, Rosalio" na co odpowiedziałam jej uśmiechem. Podeszłam do lodówki by nalać sobie jakiegoś soku, a na pytanie kobiety co chciała bym zjeść na śniadanie, uprzejmie odmówiła i skłamałam że zjem w domu. Po kilku minutach dołączył do nas w kuchni chłopak ubrany już w codzienne ubrana.

-Muszę wracać do domu - oznajmiłam pół godziny później gdy byłam już ubrana.

-Okej, podrzucę cię do twojego domu podrodzę - odparł blondyn pakując coś do torby.

-Gdzie jedziesz? - spytałam obojętnie patrząc na telewizor.

-Do szkoły, za kilka dni rozpoczęcie roku, a ja zgłosiłem się do pomocy w strojeniu szkoły.

Nie odpowiedziałam tylko kontynuowałam oglądanie powtórek Riverdale, które akurat leciały w telewizji. Po skończeniu się odcinka Alec oznajmił że musimy już jechać bo chce być na czas aby zapunktować u dyrektorki. Wsiedliśmy do czarnego, dużego Audi i ruszyliśmy w kierunku mojego domu. Dotarliśmy w ciągu pięciu minut, a ja na pożegnanie cmoknęłam chłopaka w policzek mówiąc że widzimy się na rozpoczęciu roku. Szybko wyskoczyłam z auta i ruszyłam w kierunku domu, weszłam do środka od tyłu jak zawsze. Dom był pusty co z początku mnie zdziwiło ale po chwili przypomniałam sobie że mama faktycznie wczoraj mi mówiła, że nie będzie ich rano. W kuchni na blacie znalazłam karteczkę która mówiła że rodzice wrócą około 15, a Nina pojechała na zwiedzanie uniwersytetu ponieważ za miesiąc miała zacząć studia gastronomiczne. Ruszyłam na górę łapiąc po drodze z szafki batona. Weszłam do pokoju i pierwsze co zrobiłam to przebrałam się w dresy i jakąś bluzę. Wzięłam z biurka laptopa i postanowiłam spędzić resztę dnia na oglądaniu jakiegoś serialu.

××××××××××××××××

Ostatnie cztery dni wakacji minęły spokojnie, w sobotę pojechałam razem z Emily do sklepu po zeszyty i inne potrzebne rzeczy do szkoły. Rzeczywisty stres dopadł mnie w niedzielę wieczorem, moja głowa wypełniła się tysiącami pytań i przypuszczeniami co do szkoły. Zaczęłam myśleć o tym co będzie jeśli nie zdam, jeśli moi przyjaciele się odemnie odwrócą albo jeśli stanie się coś przez co będzie śmiała się ze mnie cała szkoła.

Po zjedzeniu niewielkiej kolacji wróciłam do swojego pokoju. Włożyłam słuchawki do uszu i puściłam playliste na Spotify. Postanowiłam kontynuować czytanie fanfiction, które przyznam że bardzo mnie wciągnęło. Zaczęłam zasypiać jakieś dwie godziny później gdy dochodziła 23 co oznaczało że pora iść spać. Wstałam z łóżka przeciągając się i rzucając telefon na białe łóżko. Ruszyłam w kierunku łazienki łapiąc z szafy świeżą piżame, którą dostałam dwa lata temu od Alice na święta. Zakluczyłam drzwi, rozebrałam się, a następnie wskoczyłam do wanny by się zrelaksować i nacieszyć jeszcze trochę tym ostatnim dniem wolności.

Poranek był okropny ponieważ obudził mnie budzik, pierwszy raz od 3 miesięcy. Przetarłam oczy rozmyślając czy wstać, czy może jeszcze chwilę poleżeć co i tak zapewne skończyło by się tym, że bym zasnęła. Sprawdziłam na telefonie godzinę, była 7:30 a rozpoczęcie zaczynało się o 9 jak co roku. Westchnęłam wkońcu wstając na równe nogi i podchodząc do szafy by wybrać strój. Gdy rozmyślałam nad tym czy powinna ubrać sukienkę, czy spódnice usłyszałam jak dzwoni mój telefon, chwyciłam go z szafki, a na ekranie zobaczyłam zdjęcie Aleca. Uśmiechnęłam się i przeciągnęłam zieloną słuchawkę.

-Co? - spytałam wracając do wybierania ubrań.

-Co robisz? - spytał zachrypniętym głosem co oznaczało że dopiero się obudził.

-Wybieram ubrania na dziś. Sukienka czy spódnica?

-Spódnica a do niej ta ładna biała chiszpanka - odparł po chwili.

-Dobrze moje guru modowe. Po co tak właściwie dzwonisz? - spytałam chowając sukienkę spowrotem do szafy i wyciągając bluzkę wskazaną przez chłopaka.

-Po to moja kochana by cię poinformować że przyjadę po ciebie, będę o 8:30 więc masz niecałą godzinę więc się ruszaj. Oh i weźmiemy też Alice bo do mnie pisała z prośbą. Paaa.

Rozłączył się zanim zdążyłam coś powiedzieć.

Świetnie.

Po prawie godzinie byłam już ubrana, poczesana i lekko pomalowana. Ubrałam moje czarne buty na obcasie dzięki którym byłam o kilka centymetrów wyższa. Spakowałam do torebki telefon i kilka innych potrzebnych rzeczy. Wyszłam z domu gdy usłyszałam klakson samochodu.

-Szybciej suko bo się spóźnimy - zawołał Alec przez otwarte okno.

-Zamknij się bo sąsiedzi usłyszą idioto - syknęłam gdy byłam już przy samochodzie.

-Dobra wsiadaj już, jedziemy po twoją boską kuzynke - pośpieszył mnie.

-Ostatnio jak cię widziałam byłeś gejem, coś się zmieniło? - spytałam wsiadając do auta na miejsce pasażera.

-Nope, nadal wolę kutasy ale ty i twoja kuzynka jesteście wyjątkami kochanie.

Nic nie odpowiedziałam. Chłopak ruszył z mojego podjazdu tylko po to by zatrzymać się przed domem który był kilkanaście metrów dalej. Zobaczyłam na schodach siedząca Alice która pisała coś na telefonie. Wstała gdy nas zobaczyła a na jej ustach pojawił się wielki uśmiech, co okej? Szybko przeskanowałam jej strój. Ma na sobie czarną, rozkloszowaną spódnice i białą koszule która podkreśla jej kształty, do tego ma czarne dość wysokie koturny a na jej nosie spoczywają lenonki.

-Heeej miśki - powitała nas wskakując na tylnie siedzenie.

-Wow, Ali spokojnie! Jest dopiero pierwszy dzień szkoły a ty już jarałaś coś? - spytał Alec jadąc w kierunku szkoły.

Przewróciłam oczami na wzmiankę o paleniu czegoś.

-Ha, nie i spierdalaj. Wypiłam energetyka, albo może i trzy, no mniejsza. Jedźmy szybciej bo mój przyjaciel na mnie czeka.

-Jaki przyjaciel? - spytałam ciekawa.

-Um... Chyba nie znasz, jest na swój sposób nowy. Będzie chodził do klasy z Harrym, mają dobry kontakt - odparła z uśmiechem.

-Harry? Twój były? - zmarszczyłam brwi.

-Ta... Znowu jesteśmy razem.

-Czemu nie gadałaś?! Gratulacje! - powiedział nagle Alec szokując tym wszystkim no ale okej, był trochę fanem ich związku.

Po 10 minutach byliśmy już pod szkołą na zatłoczonym parkingu. Wysiedliśmy z pojazdu i pośpiesznie ruszyliśmy w kierunku budynku, ponieważ Alec oznajmił że "całe te gówno" zaczyna się za minutę. Naszczęście Emily zajęła mi i Alecowi miejsca w auli gdzie jak co roku miało się odbyć rozpoczęcie, a Alice poszła do swojego tajemniczego przyjaciela. Całe przemówienie wyglądało tak samo jak co roku. Pani dyrektor powitała nowych nauczycieli i uczniów wyczytując ich imiona i nazwiska, a następnie wszyscy rozeszliśmy się do swoich klas, by omówić kilka ważnych spraw. Miło było znowu zobaczyć wszystkich znajomych z klasy, przyznam że co niektórzy się zmienili. Naszą wychowawczynią od dwóch lat jest pani Harrison, miła kobieta w średnim wieku. Przedstawiła nam jak będzie wyglądała nauka w tym roku i poinformowała nas że pod koniec roku szkolnego jedziemy na 3 dniową wycieczkę z klasami 11 i 12 ponieważ dla szkoły wyjdzie to taniej czy coś. Gdy wychodziliśmy z klasy dostałam SMS od mojej kuzynki.

Alice: Przyjdź pod klasę Harrego, ponieważ ja tu jestem i idziemy wszyscy do kawiarni uczcić rozpoczęcie roku. Możesz wziąść Aleca.

Rose: Um.. Okej? Jaka to klasa?

Alice: pracownia techniczna na parterze w nowej części.

Zablokowałam telefon i przyspieszyłam by być bliżej Aleca, który teraz rozmawiał z Destiny. Stanęłam za nim po czym dźgnęłam go w bok. Chłopak odrazu się odwrócił z zmarszczonymi brwiami.

-Idę z Ali i Harrym do kawiarni i mówią że możesz iść z nami więc chodź bo nie chce zbytnio siedzieć sama z nimi i patrzeć jak się wymieniają śliną czy coś tam - powiedziałam na jednym wydechu po czym patrzyłam błagalnie w jego oczy czekając na jego odpowiedź.

-Okej - odparł po chwili odwracając się spowrotem by pożegnać Destiny i iść ze mną.

Szliśmy powoli pustym korytarzem próbując znaleźć wyznaczoną klasę. Mimo tego że chodzę do tej szkoły od początku to i tak czasem się gubię no bo hej, ona jest ogromna i ma dużo części które każdy odkrywa z wiekiem i coraz wyższymi klasami. Zauważyliśmy przed jedną z klas dwie znajome sylwetki. Alice i Harry rozmawiali o czymś zawzięcie ponieważ nie zauważyli jak się zbliżamy, dopiero umilkli gdy razem z Alecem staliśmy obok nich.

-Heeej suki, gratki z powodu ponownego związku! - pogratulował blondyn parze posyłając im wielki uśmiech.

-Dzięki stary, fajnie jest was widzieć znowu a raczej ciebie Alec bo Rose widziałem ostatnio u Alice na imprezie co wow, od kiedy chodzisz na imprezy młoda? - mówił Harry przyciągając do swojego boku moją kuzynke.

-Ta... To było raczej jedno razowe. Idziemy już? - spytałam obojętnie.

-Zaraz, czekamy jeszcze na Jace'a. Powiedział że idzie do łazienki jakieś 20 minut temu a nadal go nie ma, pewnie się zgubił - wyjaśniła Alice.

-Jace? Kto to? Ten twój kolega który będzie z Harrym chodził do klasy? - spytał ciekawy Alec.

-Ta, albo się zgubił albo pieprzy jakąś przypadkową laskę na korytarzu - dodał Harry na co mina Aleca zmarniała no bo oczywiście przeszła mu przez głowę myśl o tym że ów chłopak może być gejem, biedny.

-Ał stary, naprawdę mówisz o mnie takie rzeczy gdy mnie nie ma? - usłyszałam za sobą głęboki głos i jestem pewna że gdzieś go już słyszałam.

-Jest i syn marnotrawny - skomentowała Alice kręcąc głowę.

-Jesteś od niego młodsza kochanie - stwierdził Harry całując ją w nos.

Odwróciłam się alby zobaczyć chłopak o znajomym głosie i okej, przeżyłam szok. Niecały metr przedemną stał wysoki białowłosy chłopak ubrany na czarno, ten sam którego poznałam na imprezie mojej kuzynki. Zmarszczyłam brwi co musiał zauważyć Alec bo posłał mi pytające spojrzenie. To nie może być prawda, próbowałam wyprzeć wspomnienia z tamtej nocy z pamięci i jak widać cała praca poszła na marne. Zielono brązowe oczy Jace'a patrzyły prosto w moje a na jego twarzy widniał uśmiech, taki sam jak wtedy.

Jestem w dupie.

-To idziemy czy jak? - spytał Jace przechodząc obok mnie kierując się do wyjścia.

-Kogo autem jedziemy? - spytałam cicho.

-Harrego, dałem klucze do mojego samochodu Emily by mogła pojechać do domu, potem odbiorę je od niej - wyjaśnił Alec idąc ramię w ramię ze mną.

Jazda autem z początku była wypełniona niezręczną ciszą (jak dla mnie). Siedziałam na tylnim siedzeniu między Alecem a Jacem ponieważ Harry prowadził, a Ali jako jego dziewczyna chciała siedzieć obok niego. Kolano białowłosego stykało się z moim i nic nie mogłam na to poradzić, ponieważ nie było miejsca by się przesunąć. Po kilku minutach dotarliśmy na time sqare, które było jednym z najbardziej zatłoczonych miejsc w Nowym Yorku. Zaparkowaliśmy w podziemnym parkingu firmy wujków Aleca i ruszyliśmy na piechotę do Starbucksa. Mimo tego że było południe to nie było dużej kolejki. Zamówiłam sobie jakąś herbatę która polecił mi Alec, Harry wziął napój z hibiskusa a Alice i Jace po kawie. Zajęliśmy stolik na dworze ponieważ było ciepło i słonecznie. Siadłam obok Aleca, naprzeciw pozostałej trójki.

-Więc Jace, jak to jest wrócić po takim czasie do Nowego Yorku? - spytała Alice przerywając ciszę.

-Umm w sumie wszystko jest takie same więc normalnie - odparł słodząc kawę.

-Wrócić? - zainteresował się Alec.

-Tak, Jace na początku wakacji wrócił do Nowego Yorku po pięciu latach mieszkania w Australii z tatą - odpowiedział Harry za chłopaka, który tylko przewrócił oczami.

-Więc podchodzisz stąd? Jakim cudem cię nie znam a Alice i Harry tak? Napewno kiedyś musieliśmy się spotkać... - brnął blondyn pijąc swój napój.

-Cóż, dziadek Harrego i mój są braćmi więc tak jak by jest moim kuzynem, a Alice znam właśnie dzięki Harremu więc taa - odparł obojętnie Jace wsuwając na nos czarne raybany.

Tyle czerni.

Przyglądając się mu cały czas miałam przed oczami obraz go całującą mnie w tamtą noc. To było... dziwne? Jak mógł zrobić coś takiego, przecież go nie znam.

Wtedy przypomniały mi się słowa Harrego

"pieprzy jakąś przypadkową laskę na korytarzu"

Ohhh

Wróciłam do domu jakieś półtorej godziny później gdy dochodziła 15. Zastałam moją mamę w kuchni gotującą obiad. Odrazu mogłam poczuć zapach sosu do spaghetti, którego raczej nie lubiłam. Taty nie było więc zapewne pojechał do pracy na drugą zmianę. Poszłam na górę do pokoju by przebrać się w coś wygodniejszego a następnie zmyłam 'makijaż' w łazience bo nie miałam zamiaru dzisiaj już nigdzie wychodzić.

Postanowiłam poprzeglądać moje social media do momentu aż mama nie zawoła mnie na obiad. Pół godziny później rzeczywiście siedziałam razem z Niną i Mamą przy stole jedząc spaghetti. Nie rozmawiałyśmy, jedyny dźwięk pochodził z telewizora gdzie akurat leciał jakiś serial. Wzięłam dość duża porcje i dodałam bazylje bo czemu by nie? Raz na jakiś czas można.

Było około 22 gdy umyta i przebrana w piżame leżałam w łóżku z nadzieją że uda mi się dzisiaj szybciej zasnąć. Nagle mój telefon zawibrował na szawce obok mojej głowy, podniosłam go z przekonaniem że to wiadomość od Aleca lub Emily. Był to jednak SMS od nieznanego numeru. Otworzyłam wiadomość do której było załączone zdjęcie. Zdziwiłam się gdy zobaczyłam na nim mnie pijącą dzisiaj w starbucksie.

Kto to do chlery wysłał?!

I wtedy mnie olśniło.

Rose: Jace? To ty?

Jace: We własnej osobie księżniczko.

Księżniczko?! Księżniczko...

Rose: Skąd masz mój numer?

Jace: Od twojej kochanej kuzynki ;)

Zabije ją...

Rose: Po co piszesz?

Jace: Po prostu by cię uświadomić że mam twój numer, do zobaczenia jutra.

Rose: Do jutra? Co jest jutro?

Jace: Cóż teraz będziesz widywać mnie codziennie w szkole więc tak.

To będzie ciężki rok szkolny...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top