Potwory jednak żyją w nas

Luna

Rey: ... Więc. To moja historia.

Powiedział bardzo przygnębiony. To było przerażające. Powiedział mi że nie za bardzo pamięta swojego wczesnego dzieciństwa ale pamięta, że miał matkę. Jej wygląd, a przynajmniej co pamiętał to taka sama heterochromia oczu i włosów, piękny uśmiech i unikalny głos. Pamiętał też jakieś pojedyncze słowa. Takie jak ochrona, strach i miłość i chyba imiona. Przynajmniej ja tak wywnioskowałam. Alex, Diana czy Lin. To chyba musiała być jego rodzina ale później nie pamięta co dalej. Wie tylko, że jego ojciec się zmienił i jego matka umarła. Ten jego " ojciec" od siedmiu boleści mocno się zmienił. Był dla niego potworem. Wiele razy go bił, krzyczał czy zmuszał... do złych czynów. I nie mógł się do niego zwracać po imieniu. Kazał się nazywać albo Tatą albo po nazwisku czyli Costa.

Luna: Bardzo mi przykro kochanie. Praktycznie nie miałeś dzieciństwa.

Rey: Najwyraźniej zasłużyłem na taki los.

Spojrzałam się na niego z szokiem. Dotknęłam bardzo delikatnie jego głowy i zmusiłam by na mnie spojrzał.

Luna: Nie. Żadne dziecko nie zasługuje na takie traktowanie.

Rey: To dlaczego to się stało. Dlaczego los mi to zrobił?

Jego oczy stały się szkliste. Z oczu zaczęły mu lecieć łzy a ja byłam bezradna.

Luna: Nie wiem kochanie. Naprawdę nie wiem. Ale ja i moja siostra Celestia postaramy się byś miał lepsze życie. Obiecuje.

Uśmiechnął się do mnie promiennie co bardzo mnie zadowoliło. Mimo łez dalej ma piękny uśmiech.

Rey: Dziękuje Luno.

Wtedy zrobił coś czego nie spodziewałam się. Przytulił mnie i lekko łkał. Ja się uśmiechnęłam i położyłam głowę na jego i tak siedzieliśmy przez chwilę aż drzwi się otworzyły i weszła moja siostra.

Celestia: Już załatwione. Wysłałam list i odpowiedzieli, że będą tu tak szybko jak mog... - spojrzała na nas i się uśmiechnęła - Jesteście tacy uroczy.

Luna: Chcesz się dołączyć?

Celestia: Tylko jeśli mały Rey by tego chciał.

Rey: Jeżeli tego chcesz księżniczko Celestio.

Powiedział bardzo ostrożnie i z szacunkiem. Jak trzeba być zastraszanym by strach i styl były tak idealne?

Celestia: Z chęcią kochanie - podeszła i przytuliła - I możesz mówić mi Celestia.

Uśmiechnął się do niej i ona do niego. Zobaczyłam w jej oczach iskrę, której dawno u niej nie widziałam. Iskra szczęścia z posiadania nadziei na posiadanie źrebaka. W sumie czułam to samo. Pocałowała go w policzek i też położyła głowę na nim.

Celestia: Do prawdy jesteś uroczym i cennym dzieckiem.

Miała uśmiech, który po chwili zmienił się w smutek kiedy na mnie spojrzała. Muszę podzielić się z nią wszystkimi informacjami. I tak zrobiłam. Pokazałam jeszcze obrazy jakie zobaczyłam w jego głowię. Celesti opadła szczęka i parę łez opuściło jej oczy. Przez parę chwil nie była w stanie się odezwać ale w końcu to zrobiła.

Celestia: Kochanie. Słuchaj. Ja i Luna musimy porozmawiać chwilę na korytarzu. Zaraz przyjdziemy ok?

Zgodził się po czym wyszliśmy. Celestia nie mogła już dużej udawać i natychmiast drastycznie posmutniała.

Luna: Rozumiem, że uderzyło cię to co widziałaś?

Celestia: W całym moim życiu nie sądziłam, że zobaczę takiego bestialstwa. To... niewiarygodne.

Luna: Wiem. Ma blizny. Nie tylko na ciele ale też w umyśle. Świeże rany również.

Popatrzyła się chwilę na drzwi.

Celestia: Blizny i rany na ciele można zakryć ale te w umyśle pozostają na wieki. Jak on się trzyma?

Luna: Jest bardzo silny. Ma blizny psychiczne i czasami znowu się otwierają ale stara się tego nie pokazywać.

Celestia: Nie nie chcę - zaczęła - On się boi. Musimy mu pokazać, że może nam zaufać i może nam pokazać emocje.

Luna: Ale jak?

Celestia: Na pewno nie mam zamiaru go oddawać temu potworowi. Zobaczymy ok? Za chwilę elementy harmonii tu przyjdą i będą chciały go poznać.

Luna: Oby czuł się tu dobrze...

Rey: Pomocy!

Celestia i Luna: Rey? Już biegniemy!

Wpadliśmy przez drzwi z aktywowanymi rogami ale jedyne co zauważyliśmy to jak Rey otoczony trzema strażnikami opowiada im coś.

Rey: Pomocy! Krzyknęła. Gdy nagle zobaczyła przerażającego klauna...

Wyraźnie byli bardzo wystraszeni tym co on mówi bo dygotali ze strachu.

Strażniczka: I... - przełknęła ślinę - I co było dalej?

Rey: Przerażający klaun obnażył swoje potworne zębiska aż... O cześć.

Strażnicy spojrzeli na nas zaniepokojeni. Widocznie młody Rey ma smykałkę do strasznych historii. Celestia się zaśmiała i podeszła do niego.

Celestia: Kochanie. Jest kilka osób, które chciały by cię poznać. Co ty na to?

Rey: Tak! Fajnie!

Celestia: Chodź. Wezmę cię na plecy.

Wzięła go magią i teleportowała na siebie po czym poszliśmy do sali tronowej.

Strażnik: Czekaj! Jak się to skończyło?!

Rey: Opowiem wam później! Teraz nie mogę.

Zamknęły się drzwi a ja usłyszałam jeszcze ich.

Strażniczka: Nigdy już nie wejdę do starego domu.

Strażnik: Ja już nigdy nie wejdę do cyrku.

Inny strażnik: Boje się tego dziecka skoro przeżył to i opowiedział tę historie.

Zaśmiałam się pod nosem po czym poszliśmy do sali gdzie czekały już wszystkie żywioły.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top