Historie Czarownic #3 "Spotkanie"
*Pov 3-osobowy*
Kiedy dziewczyna o kwiecistych oczach wstała na nogi, okazało się, że była nieco wyższa, od swojej nowej towarzyszki.
- W takim razie, jak cię zwą? - spytała czarownica.
- Emilia... - odpowiedziała nieśmiało druga.
- Niezmiernie miło mi cię poznać. Skąd pochodzisz? I jak długo uprawiasz magię? Jakiego rodzaju magię? Czarną, białą? - białowłosa dziewczyna zasypała nową znajomą pytaniami.
- Ja... cóż, kochałam magię odkąd pamiętam, ale studiować ją zaczęłam niedawno... trzy? Może pięć lat temu? Szczerze mówiąc, to znam więcej zaklęć z rodzaju czarnej magii, niż białej, a co do pochodzenia... jestem arystokratką... a raczej byłam.
- Chwila, arystokratką? - zatrzymała ją nagle Annia.
- Tak, mieszkałam w posiadłości, niedaleko stąd.
- A nie wiesz może o jakimś zbliżającym się weselu? Szukam pewnej osoby i myślę, że mogę ją tam znaleźć.
Wtedy ciemnowłosa spuściła głowę.
- Wiem... od dzisiaj... o moim ślubie.
Dwukolorowe oczy czarownicy poszerzyły się.
- Jak to? Kiedy to wesele?
- Jutro.
- I dzisiaj ci o nim powiedziano?
- Tak. Zawsze uciekałam od tego typu rzeczy, aż w końcu... rodzice zdecydowali za mnie. Dlatego tutaj jestem. Uciekłam.
- Zostawiłaś wszelkie wygody tamtego życia dla magii?
Wyższa dziewczyna pokiwała nieśmiało głową.
- Rany... podziwiam cię za odwagę. Wybacz, że będę drążyć ten temat, ale nie wiesz zapewne, kto zjawi się jutro na przyjęciu?
- Niestety nie. Jednakże... mogę wykraść z gabinetu mojego ojca listę gości. Zawsze trzyma w swoim biurze tego typu dokumenty.
- Byłabym ci naprawdę wdzięczna, gdybyś dała radę to zrobić.
- Nie ma sprawy. Chodź, zaprowadzę cię tam, gdzie trzeba.
*Time Skip*
Po niedługim czasie przechadzki, obydwie dziewczyny dotarły przed mury dużego domostwa.
- To tutaj. - oznajmiła kwiecistooka.
- Wysokie to ogrodzenie...
- Ale nie jest nie do przeskoczenia. - odpowiedziała dziewczyna o ciemnych włosach, wspinając się na mur.
- Dlaczego nie skorzystasz z magii? - spytała białowłosa, kiedy jej kompanka przedostała się na drugą stronę.
- Bo jeszcze nie opanowałam ani magii latania, ani teleportacji... - przyznało się dziewczę z kwiatami zamiast oczu, spadając z ogrodzenia.
- W takim razie, kiedy tylko wrócimy do mojego obozu, rozpoczniemy naukę. - uśmiechnęła się niższa dziewczyna, podając dłoń wyższej.
Kiedy obydwie były już na nogach, podeszły do jednego z wielu okien w tym domu.
- W tym pokoju jest gabinet mojego ojca. Zazwyczaj zostawia na noc uchylone okno, aby pomieszczenie się przewietrzyło. - poinformowała ciemnowłosa.
Druga tylko kiwnęła głową.
Wyższa dziewczyna wskoczyła żwawo na parapet, aby następnie otworzyć szerzej, jak się spodziewała, uchylone okno. Następnie zeskoczyła cicho i lekko, niczym motyl, na drewnianą, ciemną podłogę.
- I jak? Masz? - szepnęła dziewczyna z zewnątrz.
- Jeszcze nawet nie podeszłam do biurka. - odszepnęła druga z pokoju.
Po tym, zaczęła się zbliżać do stosów papierów, jakie dojrzała na drewnianym przedmiocie. Stając przed nim, zaczęła przeglądać na szybko bazgroły swojego rodzica.
- To nie, to nie, to nie… zaproszenia? Eh, też nie to… - mruczała do siebie, biorąc do rąk po kolei każda kartkę.
W końcu jednak dostrzegła wyjątkowo dużo papierów spiętych ze sobą. Sięgnęła po nie, aby lepiej przyjrzeć się nagłówkowi.
- Lista gości, w nawiasie, wesele. Nawet data jest, na jutro. Mam to. - powiedziała cicho, uradowana.
Trzymając mocno przy sobie plik zapisanych kartek, skoczyła do okna.
- I co? Znalazłaś? Masz? - spytała białowłosa nerwowo, patrząc z wyczekiwaniem na towarzyszkę, która wyskoczyła przez okno na zewnątrz.
- Jest. - odpowiedziała kwiatooka, wyciągając dumnie przed siebie spięte papiery.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo jestem ci wdzięczna. - podziękowała niższa, biorąc w dłonie upragniony plik.
Zaczęła czym prędzej go przeglądać, patrząc z osobna na każde imię i nazwisko i czytając je dokładnie po dwa razy.
Po kilkunastu minutach patrzenia i szukania, westchnęła ciężko, oddając papierzyska zrezygnowana.
- Znalazłaś? Z twojej mimiki, wnioskuję, że niestety się nie udało… - wyższa dziewczyna odebrała kartki, aby następnie objąć delikatnie ramieniem znajomą.
- Niestety… kiedy ja go znajdę? - ponownie wypuściła głośno powietrze.
- Umm… kogo? - zapytała nieśmiało ciemnowłosa.
- Ach, racja, nie wiesz… cóż, mogę ci wszystko opowiedzieć, kiedy będziemy wracać.
- Dobry pomysł! Muszę tylko to odłożyć, aby nie było podejrzeń. - kwiatooka potrząsnęła kartkami w swojej dłoni.
Dziewczyna o dwukolorowych oczach kiwnęła głową i lekko się uśmiechnęła.
*Time Skip*
- Czyli… poślubiłaś króla, samego Władcę Krain, i posiadasz piątkę dzieci, z czego jednego, najważniejszego, poszukujesz od kilkudziesięciu lat?
- W skrócie, tak. Ujęłaś całą moją historię w jedno zdanie. - zaśmiała się białowłosa.
- Rany… ty masz przynajmniej ciekawe życie… nie to co ja… cały czas zamknięta, nigdy nigdzie nie wychodzę, jedynie na nudne, długie bankiety u przypadkowych arystokratów, nie wspominając już o wybieraniu męża, którego nie znam. - westchnęła kwiatooka.
- Hej, nie martw się! Teraz, czekają cię tysiące przygód i o niebo lepsze życie! Może nie tak wygodne jak wcześniej, ale pełne magii. - pokrzepiła ją kompanka.
- Masz rację. - rozchmurzyła się dziewczyna. - Jednak… myślę, że jeszcze kiedyś zatęsknię za tym, co pozostawiłam za sobą. Ale teraz nie ma już drogi powrotnej. Mogę iść tylko na przód. Ku czarom. Ku życiu.
- Hah, wiedzę, że nauczono cię przemawiania.
Dwie dziewczyny szły jeszcze pewien czas razem, rozmawiając, śmiejąc się i opowiadając różne historyjki ze swoich żywotów. W końcu jednak dotarły tam, gdzie przez cały ten czas zmierzały. Do obozu.
- Jesteśmy na miejscu. Tutaj znajduje się nasze obozowisko. Połóż się i odpocznij, jutro przedstawię cię całej załodze.
Wyższa tylko kiwnęła głową, po czym położyła się przy coraz słabszym ogniu i zasnęła, zmęczona ucieczką, skakaniem przez mury i rozmową.
*Time Skip*
Kiedy ciemnowłosa otworzyła oczy, jeszcze słońce nie wzeszło do końca. Mimo to, czuła się wyspana, pełna siły i energii do przeżycia następnego dnia. Było to niespodziewane, ze względu na to, że nigdy nie należała do rannych ptaszków.
Przeciągnęła się, ziewając i rozglądając się wokoło. Dostrzegła kilku, śpiących jeszcze, mężczyzn i jedną, poznaną poprzedniej nocy, dziewczynę.
Wtem, spostrzegła, że nowa znajoma zaczyna się budzić. Poczekała moment, aż ta ją zauważy.
- Witaj. - uśmiechnęła się dziewczyna o kwiecistych oczach, widząc, że druga ją dostrzegła.
- Dzień dobry… - ziewnęła szeroko w odpowiedzi. - Czuję, że dzisiaj będzie dobry dzień… ach, trzeba obudzić resztę. Śpiochy, posnęli jak na machnięcie różdżki. - zaśmiała się niższa.
Już po niedługiej chwili, wszyscy byli na nogach. Oczywiście każdy zauważył przybycie nowej dziewczyny. Zaciekawieni więc słuchali, kim owa nowicjuszka jest.
- … więc przyjmijmy ją dobrze. Bądźmy jej nową rodziną! - zakończyła po dłuższej chwili białowłosa, obejmując nową ramieniem.
Wszyscy chórem się zgodzili.
*Time Skip*
I tak oto od tamtego czasu mijały dni, tygodnie, miesiące, w końcu lata… obydwie usilnie szukały zaginionego młodzieńca, będącego synem białowłosej dziewczyny, ani na chwilę się nie rozstając. Stały się nierozłączną parą czarownic. Jedna uzupełniała drugą, żyły prawieże w symbiozie. W tym czasie, zdążyły jeszcze dołączyć do bardzo znanego, potężnego i mrocznego klanu czarownic. Klanu księżyca.
Poszukiwania trwały długo, bardzo długo, jednak lata pracy i poszukiwań opłaciły się.
Stanęły przed drzwiami posiadłości.
-----------------------------------------------------------
Cóż to? Czyżby baranek naprawdę powstała z martwych? Otóż tak.
Jak zauważyliście, wróciłam, jak stary z sześcioletnich zakupów po mleko, i zrobiłam "wejście smoka" z aż trzema rozdziałami. Może nie fabularnymi, ale zawsze rozdziałami. Jest to też taki "mój urodzinowy prezent dla was" (chyba tak można to nazwać).
Ze względu na to, że dzisiaj są moje urodzinki, chciałam też z wami podzielić się czymś dobrym ^^ tak oto pokisiłam pewien czas te rozdziały, aby teraz wyszły jeden po drugim. Mam nadzieję, że "prezent" się spodobał ^^
Dziękuję wam wszystkim za czytanie tej książki, wiedzcie, że jesteście moimi ukochanymi gwiazdeczkami ❤️
Bayo ~
Sleepysheepship6
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top