Rozdział 20: Na Garel

Nastał ranek. R6 nie miał co robić, więc wyszedł na dwór i zaczął się kręcić. Kasdann widząc to nakazał mu się zatrzymać.
- O co chodzi, R6. Czemu się tak kręcisz? - Zapytał mężczyzna, a droid mu odpowiedział, że się nudzi. Po chwili zaczął się rozglądać. Astromech zabrzęczał pytająco.
- Nicrum poleciała gdzieś na długi czas. Ale nie martw się, wróci.
Droid wydał z siebie dźwięk smutku i pojechał powoli na łąkę. Kasdann poszedł obudzić resztę załogi. Wszedł do pokoju Enrici i Vecler. Togrutanka leżała skulona, a trzynastolatka na pół siedząco.
- Wstawać. Mam wam do przekazania coś ważnego - zaczął Kasdann. Enrica usiadła na łóżku.
- Tak? - Spytała.
- Nicrum poleciała stąd, by szukać rodziny. Długo jej nie będzie.
- Jak długo?
- Tego nie wiem. Może ponad rok.
W tym momencie Enrica się zerwała z łóżka.
- I nam o niczym nie mówiła?! - Oburzyła się trzynastolatka.
- Nie, tylko mi powiedziała - oznajmił spokojnie mężczyzna.
- Nie mogłeś powiedzieć wcześniej?
- Nie. Prosiła mnie.
Zapadła krótka cisza.
- Już wiem czemu - stwierdziła nagle Enrica. - Bo między wami jest...
- Enrica! - Wtrącił nagle Kasdann. - Nieważne czemu. To sprawa osobista. Chciałem wam tylko tyle powiedzieć - rzekł, a następnie wyszedł.

Minęła godzina. Vecler poszła na łąkę z dala od innych. Wzięła do ręki komunikator i połączyła się z Maulem.
- Mam nadzieję, że nie pożałuję tego - powiedziała cicho do siebie tuż przed nawiązaniem połączenia.
- Cóż za niespodzianka. Moja przyjaciółka Togrutanka dzwoni - zaczął.
- Nie teraz, dobrze? Mam tobie coś do powiedzenia.
- W takim razie słucham.
- Wiesz, jak zginęła twoja uczennica?
- Nie było mnie przy tym, ale to i tak nie jest istotne, skoro już nie żyje.
- Ona żyje.
- Tak? - Zdziwił się. - Skąd to wiesz?
- Nie powiem, poza tym to nie jest tak ważne. Pomyślałam, że Skylar może być tam, gdzie ponoć umarła. Sama nie jestem pewna, czy żyje, czy nie, ale mogłaby nam pomóc. Była Jedi.
- A twoja przyjaciółka Jedi, Mirialanka?
- Zginęła. Została zabita przez jej byłą uczennicę, która jest teraz inkwizytorką...
- Zasada dwóch. To coś, na czym się znam - wtrącił nagle.
- Maul! - Przerwała mu Vecler. - Daj mi dokończyć. Inkwizytorka nazywa się Siódma Siostra.
- Obiecuję, że jak tylko ją znajdę, wykręcę jej kark.
- Już to widzę...
- Nie mogę ci powiedzieć, gdzie ostatnio Veniss była widziana, ale mogę powiedzieć, gdzie ja ją widziałem.
- Wreszcie jesteś pomocny! - Uradowała się.
- Na Eadu. Jednak wyczułem też jej obecność na Malachor. Obecnie tam jestem. Szukam czegoś ważnego. Czegoś, czego też szuka Imperium.
- Czyli czego?
- Wiedzy. By pokonać wroga, trzeba go najpierw zrozumieć. Żegnaj - rzekł, po czym się rozłączył.

Vecler wsiadła do Wilka, gdzie z jej polecenia już czekał na nią R6. Następnie ruszyła na Malachor. Droid spytał, dokąd lecą.
- Na Malachor - odpowiedziała. Astromech się zapytał dziewczyny, czy wie, że tam jest świątynia Sithów. - Nie, nie wiem... Może o to chodzi Maulowi. Chyba lepiej, żeby on ją znalazł, zamiast Imperium. - Nagle Vecler poczuła wstrząs. To był krążownik imperialny. Zaczął strzelać do Togrutanki - Jak widać chyba zapamiętali, że ten statek należy do Rebeliantów - mówiła chwytając mocniej za stery - lecz zadarli z niewłaściwym pilotem - powiedziała po czym wykonała manewr wymijający i kierowała się na Malachor.
Droid znowu zaczął brzęczeć pytająco.
- Nie, R6 - zaczęła - Nie będę strzelać. Nie dam rady sama z takim olbrzymem. Przygotuj hipernapęd.
Wilk został trafiony w główny napęd.
- Musimy wylądować awaryjnie, R6. Jest w pobliżu jakaś planeta?
Droid odpowiedział.
- No dobrze, R6. W takim razie na Garel.

Tuż przed wejściem w atmosferę krążownik strzelił w Wilka tworząc dziurę, która wyssała R6 na zewnątrz.
- R6, nie! - Krzyknęła Togrutanka po czym znów odwróciła się w kierunku sterów. Miała przeczucie, że droid i tak ją znajdzie, więc postanowiła zgubić statek imperialny. W tym celu znalazła sobie jakiś zbiornik wodny i tam rozbiła Wilka. Później wypłynęła z jeziorka i schowała się za skałą i chwilę poczekała. W końcu Imperium chyba uznało, że Vecler tego pewnie nie przeżyła, więc odleciało. Po chwili jednak na planetę przyleciał TIE, żeby zbadać sytuację. Vecler pobiegła do miasta.

- Świetnie, to jest planeta Imperium... - westchnęła, gdy zobaczyła szturmowców i flagę z symbolem Imperium Galaktycznego. Togrutanka weszła w jakiś zakątek ulicy i spróbowała nawiązać połączenie ze swoim droidem.
- R6, jesteś tam? - Pytała, lecz nic jej nie odpowiedziało. - R6, w porządku? Jesteś tam? Odpowiedz, proszę! - Powtórzyła.
- Nie potrzebujesz przypadkiem pomocy? - Spytała postać za plecami Vecler. Dziewczyna się odwróciła. To była inna, lecz nieco starsza Togrutanka.
- Nie, dziękuję. Zgubił mi się droid. Tylko tyle, ale dzięki za chęć pomocy. Spieszę się i rozwalił mi się statek, muszę zdobyć nowy. Wiesz gdzie?
- Tak, wiem.
Nagle w zasięgu wzroku Vecler pojawili się szturmowcy.
- O nie! - Powiedziała pod nosem Vecler i się lekko skuliła, jakby chciała się schować. Starsza Togrutanka spojrzała w ich stronę, a później na Vecler. Zrozumiała, że ona jest rebeliantką i jest poszukiwana.
- Pomogę ci, chodź - powiedziała starsza Togrutanka i wzięła Vecler za ramię i pobiegły w głąb miasta.

Po kilku minutach dotarły do statku.
- Odstawię cię w bezpiecznym miejscu - zaczęła starsza Togrutanka. - Później ci wskażę, skąd będziesz mogła wziąć statek.
- Dzięki za pomoc - podziękowała Vecler.
- Nie ma za co. Widzę, że też średnio przepadasz za Imperium.
- Tak... - odpowiedziała lekko się śmiejąc.
- Gdzie funkcjonuje twoja komórka rebeliantów?
- Moja komórka? - Zdziwiła się Vecler. - Jest ich więcej?
- Owszem, a z każdym dniem mamy coraz więcej zwolenników. - Vecler pokiwała głową. Nie sądziła, że może być więcej rebeliantów. Na chwilę zapadła cisza. - Powinnyśmy się poznać - zaczęła wyciągając dłoń. - Jestem Ahsoka Tano.
- A ja Vecler Tonturi - odpowiedziała wyciągając rękę podobnie do nowej znajomej.
- Tonturi? - Zdziwiła się Ahsoka.
- Coś się stało?
- Nie... Po prostu... Znałam Arishę Tonturi.
- Tak, ale zginęła. Była moją matką.
- Wiesz, co to znaczy? - Zapytała Ahsoka, po czym na krótko zapadła cisza, a po chwili statek wylądował. Ahsoka odwróciła się w stronę Vecler i zaczęła - To znaczy, że... To znaczy, Vecler, że jestem twoją ciocią.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top