Dym

Pw. Lloyda

Rumi i ja natychmiast odsunęliśmy się od siebie o krok w tył. Czy ja nie mogę mieć jednego nieprzerwanego momentu z nią? Zapytałem sam siebie. Rozejrzeliśmy się dookoła i zobaczyliśmy mały tłum fanów tworzących krąg. Cholera.

Będąc w takich sytuacjach niezliczoną ilość razy, chwyciłem Rumi za rękę i ciągnąc ją za mną gdy biegłem w stronę przeciwną do fanów.

Popatrzyłem do tyłu i zauważyłem, że parę nastolatków zdecydowało pójść za nami. Dwóch z nich miało swoje telefony w rękach i robiło zdjęcia biegnąc. Inny biegł z notesem i długopisem zapewne chcąc autograf.

Spojrzałem na Harumi, która trzymała rękę na boku twarzy nie chcąc, żeby rozpoznali ją jako Cisze. Współczuje jej.

Szybko schowałem się za rogiem małego ceglanego budynku wraz z Rumi podążającą tuż za mną. Fani przestali nas ścigać i wyglądało na to że ich zgubiliśmy, ale nie chcąc kusić losu upewniłem się, że ich niema zanim dałem sygnał Rumi.

"Zgubiliśmy ich?" zapytała. Przytaknąłem w odpowiedzi.

"Lepiej pójdźmy na tyły, tak na wszelki wypadek" powiedziałem. Ruszyłem w stronę tyłów budynku uważnie rozglądając się. Oczywiście zebrało się tam już kilku obywateli.

"Cholera" szepnąłem odwracając się w stronę Rumi. Zacząłem się rozglądać mając nadzieję, że znajdę wyjście z tej sytuacji.

"A co powiesz na to" Rumi pokazała na metalową drabinę prowadzącą na dach "Myślisz że zadziała?"

"Tak" Złapałem drabinę i zacząłem się wspinać z Rumi podążającą za mną. Gdy znaleźliśmy się już na górze spojrzeliśmy na dół by upewnić się że fani zniknęli.

Uznałem, że jest wystarczająco bezpiecznie widząc, że zostało tam tylko parę osób. Wyciągnąłem ręce pozwalając znajomemu zielonemu światłu wypłynąć z nich tworząc smoka żywiołów.

Pw. Harumi

Patrzyłam na Lloyda jak używał swoich mocy do stworzenia swojego smoka, gdy nagle przestał. Patrzył na coś lekko zdezorientowany.

"Co się dzieje?" zapytałam

"...to..." Lloyd pokazał w kierunku w którym patrzył

Spojrzałam i aż mi dech zaparło, gdy zobaczyłam stary opuszczony budynek za miastem w całości otoczony gęstym, czarnym dymem.

"Czy on... płonie?" zapytałam również zdezorientowana

"Nie, dym jest... czarny," odpowiedział. "I on się nie unosi, on po prostu... siedzi tam"

"Więc... co to jest?"

"Nic dobrego," Lloyd nacisnął przycisk na zegarku co sprawiło, że ekran zaświecił się na zielono.

"Chłopaki, jest nagły wypadek, my- ja będę potrzebować wsparcia" powiedział do zegarka

"Zrozumiano. Prześlij nam swoją lokalizację" odpowiedział głos Nyi. Lloyd nacisnął drugi przycisk, tym razem zegarek wydał krótki, piszczący dźwięk.

"Wkrótce przyjdą inni ninja" powiedział Lloyd odwracając się w moją stronę "To może być niebezpieczne"

"Lepiej dmuchać na zimne" odpowiedziałam, lekko się śmiejąc.

"Dokładnie" zachichotał Lloyd. Parę sekund później spojrzeliśmy w górę i zobaczyliśmy 5 jasnych smoków lecących w naszą stronę.

Patrzyłam, jak lecą do nas, gdy zobaczyłam Lloyda przebiegającego obok mnie w jego jasnozielonym stroju ninja zamiast jego poprzedniego.

"Czy ty...?" Zaczęłam

"Musiałem go ze sobą zabrać" wzruszył ramionami "Już się do tego przyzwyczaiłem"

Pięciu ninja przeleciało tuż nad nami, po czym zeskoczyło z ich smoków i wylądowało jeden po drugim na dachu.

"Więc jaki jest problem?" zapytał Jay Lloyda

"Tam" Lloyd wskazał na zadymiony budynek

"To... nie dobrze" stwierdził Kai

-----------------------------------

Liczba słów: 472 na oryginalne 609

-----------------------------------

Macie i rozdzialik. Wreszcie się za to wzięłam.

Zebrałam resztki determinacji i udało mi się zmusić do zaczęcia tego, a dalej z robieniem to już się kox tłumaczyło. I macie, zobaczy się może dziś jeszcze drugi uda mi się wrzucić, zobaczymy :)

A teraz b0I :)


Funfact: Tłumacze od jakiejś 10 czyli z 10h już i udało mi się ten rozdział i kawałek drugiego xd

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top