7

  Słyszałem już jak się witają. Trzeba się iść przywitać!  Wstałem z kanapy i szybkim krokiem udałem się do drzwi. Coś długo się witali, bo nadal się tulili. Aż poczułem ukłucie w klatce piersiowej. Ała? O nie, nie pozwolę na to, aby na moich oczach robili takie rzeczy. Zakaszlałem, aby zwrócili na mnie uwagę, od razu na mnie spojrzeli.

-Zapomnieliście już o mnie?- zaśmiałem się, mam nadzieję, że nie brzmiało to sztucznie.

-Niall'er! Krasnalu chodź tu do mnie!- rozłożyła ręce, a ja od razu ją przytuliłem. Oczywiście nie trwało to tyle ile oni się przytulali.

-Tak się za wami stęskniłam chłopaki! Nawet sobie nie wyobrażacie jak bardzo!- zaśmiała się- Musicie mi poopowiadać co u was się zmieniło. Trzeba nadrobić ten czas!

3 godziny siedziałem u Harry'ego, o dziwo było naprawdę fajnie i nawet nie było niezręcznie!

-Dobra, ja już się będę zbierać- westchnąłem i wstałem z kanapy na której siedzieliśmy.

-Nie zostaniesz jeszcze chwilę Niall? Nie jest aż tak późno- zapytał się mnie Harry.

- Mam sporo nauki na jutro.

-Ja też już się będę szła- powiedziała Em i także wstała.

- No to chodźcie odprowadzę was pod drzwi- westchnął Harry. Po krótkim pożegnaniu wyszliśmy z jego domu.

-Idziesz w tą samą stronę?- zapytałem się.

-Tak, mieszkam trochę dalej od ciebie. Mam jeszcze z 8 minut przejścia od twojego domu do swojego- pokiwałem tylko głową. Tego najbardziej się obawiałem, tej krępującej ciszy, nie chcę, żeby było między nami niezręcznie, ale naprawdę nie wiem, co mam powiedzieć.

-Nie zmieniłeś się Niall- uśmiechnęła się delikatnie- Jesteś nadal tym samym chłopakiem. Bardzo się z tego cieszę- trochę mnie zatkało. Chyba to zauważyła, bo kontynuowała- Tego się najbardziej bałam, że nie będziecie tacy sami. Oczywiście na pewno coś się zmieniliście, ale nie są to jakieś drastyczne zmiany- zaśmiała się- Przynajmniej tak mi się wydaje.

-Ty też jesteś taka sama Em- uśmiechnąłem się.

- To dobrze Niall. Ty nawet z wyglądu jesteś taki sam! Może trochę wyglądasz dojrzalej, ale nic, a nic nie urosłeś!

- O Boże Em... Musisz mnie dołować?- zaśmiałem się.

- Sorki- zaśmiała się- Nadal wyglądasz na takiego słodkiego chłopczyka, jedyne co się zmieniło to to, że nosisz spodnie z dziurami. Nie mogłeś się do nich przekonać, a tu proszę? Zaskoczyło mnie to.

-Tak, nie noszę takich spodni długo. Może z 3 miesiące? Harry mnie do nich przekonał- taak, to był jeden z najlepszych dni w moim jakże długim życiu. Byliśmy w galerii handlowej i Haz namówił mnie do przymierzenia ich. Powiedział wtedy, że mi w nich spoko wyglądam i, że do mnie pasują. Zrobiłem się tak czerwony, że aż Harry pytał się mnie czy dobrze się czuję. 

- To brawa dla Hazzy. Pasują do ciebie- doszliśmy już pod mój dom. 

- No to do zobaczenia jutro- uśmiechnąłem się i już miałem przechodzić przez furtkę gdy poczułem jej dłoń na moim ramieniu.

-Chciałam jeszcze powiedzieć, że nie musisz się martwić o to czy znowu się rozdzielimy. Naprawdę bardzo za to jeszcze raz przepraszam. Już nie popełnię tego samo błędu i cię nie zostawię. Jesteś moim przyjacielem Ni- przytuliła mnie, a ja w lekkim szoku oddałem uścisk, nie spodziewałem się, że do tego teraz wróci- To do jutra- pocałowała mnie w policzek i poszła dalej. A mi nie zostało nic innego jak udać się do swojego domu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top