11
Kolejny dzień szkoły czas zacząć! Tylko, żeby był tak udany jak ten wczorajszy.. Li mówił, że Hazz nie wyglądał na zadowolenego, kiedy poszedłem z nim do szatni. No, ale jest też możliwość, że Liam tylko mi tak wmawia, żebym nie miał doła. Poszedłem do szafki, aby zabrać potrzebne mi książki na kolejne lekcje. Nie mogłem znaleźć podręcznika od fizyki, więc trochę mi to zajęło. Nagle poczułem dłoń na ramieniu i, aż podskoczyłem. Był to mój nowo poznany kolega Louis, który najwidoczniej chce, żebym dostał zawału.
- Cześć Niall!
- Jeju, czy ty chcesz się mnie pozbyć z tego świata?
-No co ty! Nie chce zabić mojego kolegi! Wybacz mi to, ale twoja reakcja była zajebista.
- Ehh, co tam?
- Jakoś leci, wiesz szkoła.. - miałem mu już odpowiedzieć, ale ktoś go zaczął wołać. Powiedział, że zgadamy się na następnej przerwie i poszedł. Za to ja udałem się pod salę w której spędzę najbliższe 45 minut. Może zdążę pogadać jeszcze z Harrym i Emmą.
-Cześć wam- uśmiechnąłem się.
- Niall! Człowieku, musisz mnie przedstawić temu chłopakowi z którym teraz gadałeś!
- Kto to tak w ogóle był?- spytał średnio zadowolony Harry.
- Taki Louis z klasy Liam'a.
- Cudny jest- nic już nie zdążyłem powiedzieć, bo zadzwonił dzwonek, Emma od razu od nas poszła, a my z Harrym i resztą uczniów powoli wychodzilismy do klasy.
Nie mogłem się w ogóle skupić na lekcji, ponieważ cały czas myślałem o tej sytuacji. Pokazało mi to idealnie, że Em już nie jest zainteresowana Hazzą. Z czego się bardzo cieszę, tylko, gorzej z Harrym, który usycha z miłości do niej. Muszę z nim o tym pogadać, jak będziemy razem wracać. Akurat dobrze, że kończyny dzisiaj wcześniej niż Emma, to będziemy sami.
Ta lekcja dłużyła mi się niemiłosiernie, ale jakoś przetrwałem. Szybko spakowałem książki i już chciałem iść, ale zatrzymał mnie Harry, który złapał moją rękę. Poczułem w tym miejscu przyjemne mrowienie. Wiem, że coś do mnie mówił, ale za bardzo skupiłem się za bardzo na tym uczuciu.
- Sorki Hazz, ale czy mógłbyś powtórzyć?
- Ehh, idziesz ze mną i Emmą, na zewnątrz?
- Może na następnej, Louis chciał teraz o czymś ze mną pogadać.
- Aaa, to okej- zabrałem plecak i zacząłem szukać Liama. Stał on przy ścianie z jakimiś innymi chłopakami, z ktorych znałem tylko Lou. Podszedłem do nich i przywitałam się. Porozmawiałem z nimi chwilę i już miałem iść, bo nie chciałem przeszkadzać, ale Louis kazał mi zostać.
Jakoś te kilka godzin minęło i już szliśmy z Harry'm do szatni.
- Idziemy do sklepu? Zjadłbym coś- Zapytałem z nadzieją.
- Możemy, idziemy do tego tu, czy tam niedaleko naszych domów?
- Koło nas, bo jest większy wybór słodyczy.
- No tak, mogłem się domyślić- zaśmiał się. Wyszliśmy ze szkoły, czas zacząć rozmowę o Emmie.
- Jak to w końcu jest z tobą i Em?
- Wiesz co Niall, chyba muszę ją odpuścić. Nie zwraca na mnie uwagiz tylko na innych kolesi- powiedział z grymasem. Jezus Niall, tylko się teraz nie uśmiechaj, bo wyjdziesz na złego przyjaciela.
- Może tak będzie lepiej Hazz. Wiesz, niektórzy mówią, że lepiej nie pakować się w to samo drugi raz.
- Tylko, nie wiem jak ja ją sobie wybije z głowy.
- Pomogę Ci Haz! Znajdziemy ci kogoś! - szliśmy w stronę sklepu, ja bardzo zadowolony, za to Haz trochę mniej. Ten dzień można zaliczyć do udanych!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top