10

- Liam! Już wiem!- Rzuciłem się na Li, który leżał na moim łóżku.
-Hyym?
-Już zapomniałeś o czym rozmawialiśmy?
-Jakbym mógł zapomnieć? Mówimy o tym jak się pozbyć Emmy.
-Użyłeś złego słowa, my nie chcemy jej zabić- zaśmiałem się.
- No co wymyśliłeś?
- No, bo wiesz Li. Ty to jednak masz ten swój urok i całkiem przystojny  jesteś.
-Do czego zmierzasz Niall?
-Podrewij ją- Liam, aż otworzył buzię.
- Nie ma opcji! Nie, nie i jeszcze raz nie.
- Ale wtedy ona by zapomniała o Harrym!
-Ale ja nie chcę z nią chodzić!
-No weź, przecież ładna jest!
- Nie w moim typie, ma taką dziwny nos- zacząłem się śmiać.
- Okej nie będę cię zmuszać, a znasz kogoś kto by się nią zainteresował?
- Nie chcę skazywać moich znajomych na nią. Wydaje się strasznie upierdliwa.
- No trochę taka jest, ale ona nie jest, aż taka zła.
- Niall- położył mi rękę na ramię-Po tym co ona ci zrobiła, nie dałbym rady z nią chodzić.
-To było urocze.
- Mi ciężko przebywać z nią w jednym pomieszczeniu, bo..
-Chesz się na nią rzucić, romumiem... - przerwałem mu.
-Ty głupi jesteś- powiedział ze śmiechem.
-A ty agresywny!
- Dobra, już dobra Ni. To co robimy?
- Już nie wiem Liam.
- Moim zdaniem powinniśmy sprawić, żeby był o ciebie zazdrosny.
- To będzie ciężkie, jeśli mu się nie podobam.
- Ale tak jak przyjaciele są o siebie zazdrośni!
- No o tym nie pomyślałem. Ty to masz jednak łeb Liam!
- Tylko nie wiem, jak to zrobić. Pamiętam, że jak zaczęliśmy się pszyjaźnić, to wtedy coś tam reagował zazdrością, ale teraz już się chyba do tego przyzwyczaił.
- To było takie mega urocze, ta jego zazdrość! - złapałem się za policzki, a Liam uniósł jedną brew do góry- Wybacz, poniosło mnie.
- Mam się do ciebie bardziej lepić, czy jak?
- Hymm, może zacznę spędzać z tobą więcej czasu? Będę z tobą wychodzić gdzieś na przerwach i wtedy zobaczy on mój brak.
- To jest to Niall! Tak właśnie jutro zrobimy.

*następny dzień*
Jeszcze trzy lekcje i domek! Tylko szkoda, że moje dwie ostatnie lekcje to matematyki... Szedłem sobie spokojnie przez korytarz z książką w ręku powtarzając materiał, aż nagle poczułem szarpnięcie. Otwróciłem się i zobaczyłem Emmę z Harry'm.
- Idziesz z nami na zewnątrz Niall? -spytała się z uśmiechem.
- Miałeś iść teraz ze mną Ni- powiedział Liam, który pojawił się z nikąd.
- A ty nie masz przypadkiem WF-u?
- Mam.
- Sorki, obiecałem Liam'owi- uśmiechnąłem się przepraszająco i poszedłem z nim.
- Widzisz? Ja zawsze wiem kiedy przyjść. A tak w ogóle, to widziałeś minę Harry'ego? Nie był zadowolony.
- Serio? Nie patrzyłem na niego, tylko na ciebie. Ehh, ale to dobrze, może zobaczy mój brak!
- Na pewno- stanęliśmy przed wejściem do szatni i Li już miał otwierać drzwi, ale powstrzymałem go, łapiąc jego rękę.
- Też mam wejść?
- No.... A czemu nie? Są naprawdę mili, raczej cię nie pogryzą.
- No wiesz, ale nie znam ich.
- To ich poznasz-powiedział i otworzył drzwi. Wszystkie oczy skierowane były teraz na nas.
- Cześć chłopaki, mam nadzieję, że nie będzie przeszkadzał mój przyjaciel. To jest Niall.
-Cześć- Przełknąłem głośniej ślinę i czekałem, aż będę kazali mi się wynosić.
-Jasne, że nie będzie przeszkadzał! Cześć Niall!- przywitał się ze mną jakiś brunet. Reszta się do mnie uśmiechnęła i wrócili do swoich zajęć, niektórzy się zaczęli przebierać. Niall tylko nie patrz na ich brzuchy. Za późno... No jest na co popatrzeć.
- A tak w ogóle to Louis jestem- podał mi rękę, którą uścisnąłem, ten brunet, który mówił, że nie będę przeszkadzać.
- Niall- powiedziałem jeszcze raz i się uśmiechnąłem.
- Do której klasy chodzisz? Wyglądasz na młodszego.
- Jestem w równoleglej-zaśmiałem się.
- Jejku sorki! Nie gniewaj się tylko.
- Spoko, dużo ludzi myśli, że jestem młodszy. Liam tak nawet myślał-spojrzałem na Liam'a, który już był przebrany.
- Dalej mi to wypomina, więc Lou, szykuj się!
- Wcale nie!- Louis się tylko zaśmiał. Zadzwonił dzwonek na lekcję.
- Dobra to miłego WF-u chłopaki!- wyszedłem z szatni, zamykając za sobą drzwi i zadowolony poszedłem na kolejną lekcje.

--------
Zapraszam na moje nowe opowiadanie w formie textingu, pt ''Stiff Boy'' ❤️❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top