Rozdział 14
Najszybciej jak mogłam chwyciłam za telefon i zadzwoniłam na numer przyjaciela.
- Halo? - zapytałam
- Powiedziałem Ci, że nie mam czasu...
- Suga - przerwałam mu - Co się stało z Jungkook'iem?
- Czyli już wiesz? - westchnął
- Nie wiem czy WIESZ, ale w Polsce też jest internet.
- Zaraz, ty jesteś w Polsce?! - krzyknął do słuchawki
- No tak...
- Zabiję gnoja - warknął
- Yoongi, co tam się stało?
- Chłopak, który z tego co wiem Cię prześladuje dobijał się do ciebie z nożem w ręce. Nie znam Cię tak dobrze żeby wiedzieć gdzie mieszkasz za to Jungkook doskonale o tym wie. Podejrzewam, że nie wiedział o twoim wyjeździe, dlatego od razu się na niego rzucił, a potem można było zobaczyć krew i usłyszeć kroki chłopaka.
- Nie..., błagam powiedz, że żyje! - krzyknęłam z nadzieją zalana łzami
- Tak, żyje, jego stan jest stabilny, nie ma głębokiej rany.
- Dzięki Bogu - szepnęłam - Wracam za niecały tydzień, więc proszę informuj mnie o jego stanie.
Chłopak zgodził się i podał swój numer. Poszłam do łazienki, aby zmyć z siebie pot i łzy ( jeszcze krwi brakuje i by było Blood, Sweat & Tears xD ). Tam przebrałam się w cieplejsze ubrania i wyszłam z domu. Skierowałam się do domu kuzyna. Chcę mieć chwilę sam na sam z najważniejszą osobą mojego dzieciństwa.
Stojąc przed budynkiem zapukałam do drzwi. Nagle przed oczami ujrzałam wysokiego bruneta. ( Coś jak Chanyeol z EXO ) W pierwszej chwili wyglądał na złego, ale zaraz potem na zaskoczonego i... szczęśliwego?
- Rozalie? To ty?
- We własnej osobie - uśmiechnęłam się lekko
Alex, bo tak nazywał się mój kuzyn, przytulił mnie mocno i zaprosił do środka. Obejrzałam dość sprawnie jego kawalerkę, trochę się tu zmieniło od mojej ostatniej wizyty. Chłopak poszedł zrobić kakao, a ja usiadłam na kanapie.
- Co tam słychać? - zapytał siadając obok mnie - Jak żyje się w Korei?
- Bardzo dobrze, ale nawet nie wiesz jak tęskniłam za Polską - wyznałam
- Nie chcesz tu zostać?; w końcu niedługo staniesz się pełnoletnia i będziesz mogła zadecydować o swoim losie.
Fakt, niedługo, bo w zasadzie za nie cały rok skończę liceum. Nigdy nie zastanawiałam się nad powrotem do Polski, ale myślę, że to nie wchodzi w grę.
- W Korei czuję się naprawdę dobrze i mimo problemów, chyba właśnie tam chcę spędzić swoje życie.
- Jakich problemów, jeżeli mogę wiedzieć? - spytał zaciekawiony kuzyn
- Em... Wiesz, zdarzają się pojedyncze, ale teraz przestańmy o mnie - chciałam już więcej nie wspominać, ponieważ informacje o szpitalu wracały momentalnie. - poopowiadaj, jak studia?
- Nie chwaląc się, jest całkiem nieźle, ale mimo tego fizjoterapia nie jest taka prosta i oczywista - zaśmiał się Alex.
- Domyślam się
Rozmawialiśmy do samego wieczora co poprawiło mi trochę humor. Kuzyn chciał, abym została u niego na noc, ale odmówiłam. Do domu wróciłam około 22.30. Tata nie wyglądał na zdenerwowanego, więc musiał wiedzieć gdzie jestem. Pobiegłam szybko do pokoju i opadałam na łóżko. Tą chwilę odpoczynku przerwał mój dzwoniący telefon.
- Halo? - zapytałam trochę ospale nie patrząc kto chce się ze mną skontaktować.
- Cheng? - usłyszałam dobrze znany mi głos, był trochę zachrypnięty, ale doskonale widziałam kto to
- Jungkook?! Aigoo... Wszystko dobrze? Jak się czujesz?
- Już lepiej... Rozalie przepraszam, doskonale wiedziałem, że jesteś w Polsce, ale w tamtej chwili kompletnie wyłączyłem racjonalne myślenie, bałem się że może Ci się coś stać, że Cię stracę i...
- Rozumiem, dziękuję - szepnęłam do telefonu
- Kiedy wracasz? - zapytał
- W sobotę, już niedługo
- Będę czekał - po tych słowach po prostu się rozłączył.
Uśmiechnęłam się pod nosem i położyłam na boku. Zmęczenie dało o sobie znać, dlatego bardzo szybko zasnęłam.
~*~
Rano czułam się bardzo dobrze, fakt wczorajszy telefon od Kookie'go uspokoił mnie. Dzisiaj postanowiłam zostać w domu i oglądać polskie filmy jak i seriale. Czując natarczywy głód nie zdołałam długo wysiedzieć w jednym miejscu, mimo tego, że wiedziałam o pustej lodówce. Mam nadzieję, że tata wracając z pracy zrobi zakupy. Ja natomiast postanowiłam zamówić pizzę. Po 10 minutach ktoś zadzwonił do drzwi. Ku mojemu zdziwieniu, gdy je otworzyłam ujrzałam Nathan'a.
- Co ty tu robisz?! - krzyknęłam zszokowana
- Zamknij się wariatko, całe miasto Cię usłyszy - zaśmiał się - Mogę wejść?
Niechętnie wpuściłam chłopaka do środka. Po drodze zgarnęłam puste kubki po kawie. Nathan usiadł w salonie i posłusznie na mnie czekał.
- Więc? Czego chcesz tym razem? - zapytałam ze znudzeniem
- Chcę Cię przeprosić. Fakt, nie powinienem się tak zachowywać w stosunku do Ciebie. Rozalie, bardzo mi przykro, wybaczysz mi?
Przyznam zatkało mnie, ale mimowolnie uśmiech zagościł na mojej twarzy.
- Skoro Ci tak zależy. Ok, wybaczam - odpowiedziałam "obojętnie"
Po krótkiej rozmowie poszłam zrobić coś do picia. Z salonu usłyszałam jednak dzwonek mojego telefonu. Gdy przybiegłam, aby go odebrać zobaczyłam bardzo skupionego Natt'a wpatrującego się w urządzenie. Podbiegłam bliżej i odebrałam połączenie.
- Kookie? - zapytałam radośnie
- Cześć Cheng, co tam?
- Wspaniale, a ty jak się czujesz?
- Coraz lepiej w czwartek mnie wypisują - zaśmiał się
- Aigoo! To świetnie, tylko uważaj na siebie! - zagroziłam
- Jasne, jasne. A teraz idę na badania. Pogadamy później? Bo w tym szpitalu jest tak nudno~...
- Jasne, jasne - powtórzyłam po nim - Pa Jungkook!
Kiedy skończyliśmy rozmowę odwróciłam się i spojrzałam na zaciekawionego chłopaka. Racja, nasza rozmowa odbywała się po koreańsku z czego chłopak nic nie rozumiał.
- Z kim rozmawiałaś? - odezwał się po chwili
- Z Jungkook'iem, moim... chłopakiem -szepnęłam
- Ah, rozumiem - pokiwał głową
Nathan wstał i powoli zaczął się do mnie zbliżać. Pewnej chwili gwałtownie się przysunął. Po krótkiej chwili patrzenia się na moją twarz przeniósł na usta i złożył na nich namiętny pocałunek. Nie oddałam go, ani nie odepchnęłam chłopaka. Po prostu stałam jak sparaliżowana. Próbował mnie przytulić, ale tym razem zareagowałam. Delikatnie odepchnęłam go od siebie
- Nathan - burknęłam - dopiero ci przeprosiłeś
- Co Ci szkodzi? I tak on się nie dowie.
- Ale ja po prostu nie chcę, daj mi spokój, jak chcesz tak przepraszać i znów mnie denerwować.
Nathan skierował się do wyjścia, po chwili usłyszeć można było trzask drzwi.. Co za dziwny typ. Po 20 minutach dostarczono moją pizzę. Zjadłam ją szybko i łapczywie. Po zjedzeniu posiłku poszłam do pokoju po bluzę i wyszłam z mieszkania. Wybrałam się nad Wartę. Woda od dziecka mnie uspokoiła. Siedząc na brzegu dostałam SMS'a od taty. Wracamy wcześniej, w czwartek po południu. Czyli w Korei będziemy w nocy.
Zrobię mu niespodziankę.
Tak o to napisałam rozdział 1126 słów, wooow. Przepraszam, że nie pojawił się on wcześniej ale mam teraz naprawdę dużo nauki, też przez to, że tydzień byłam nieobecna w szkole. Dzisiaj pisałam kartkówkę, a zaraz potem sprawdzian z fizyki, czyli przedmiotu którego nie lubię ( łagodnie mówiąc ). Co do przerwy świątecznej... Nie wiem czy pojawi się jakiś rozdział. Może tak, ale będzie on krótki. Jeszcze raz przepraszam i dziękuję za 700 odczytów, dobijemy do 1k? Będę bardzo szczęśliwa!~
Do następnych!
Bayuu! ♥ ~JungManieXx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top