Rozdział 8

Park Chanyeol:

Idąc obok Jimin'a wprost na rozprawę miałem cichą nadzieję, że jednak Jongsuk pokaże jakieś dowody na naszą niewinność oraz uwolni mnie i Jimin'a. Tylko, że wciąż istniał problem. Jimin i Jongsuk rozstali się w nietypowych warunkach i w sumie nigdy nie pomyślałbym, że mój przyjaciel mógłby aż w takim stopniu skrzywdzić jakąś bliską mu osobę.

- I jak gotowy na rozprawę? - Jimin próbował lekko mnie podpytać, ale ja nie chciałem na tą chwilę z kimkolwiek rozmawiać.

- Wiesz doskonale, że nie jestem i nigdy nie będę. Jongsuk zrobił z nas idiotów, którzy zostali zmanipulowani.

- Jak tam sobie chcesz jednak ja myślę, że trochę próbujesz znaleźć u niego na siłę jakąś winę. Uważam, że nie do końca on stoi za tym wszystkim. On taki nie jest.

Obróciłem głowę w stronę mojego przyjaciela. Nie mogłem uwierzyć w te niedorzeczne głupoty, które gadał.

- Jimin proszę wyłącz serce, a włącz rozum. Nie widzisz, że on chce jedynie oskubać ciebie i przy okazji mnie z firmy? Zastanów się po co mi firma skoro jest adwokatem, a pieniędzy ma jeszcze więcej niż ja czy ty?

Jimin nie wiedział co odpowiedzieć na moje pytanie, a ja czułem, że z nim wygrałem. Może w końcu przemyśli swoje postępowanie i zastanowi się jak to wszystko odkręcić, bo teraz czekała nas fantastyczna przyszłość w pierdlu.

Kiedy dotarliśmy na salę sądową oboje zajęliśmy miejsce przy ławie oskarżonych.

- Proszę wstać, sąd idzie.

Wszyscy oczywiście wstali, a na salę wszedł chłopak niewiele starszy ode mnie, którego skądś kojarzyłem.

- Sprawę poprowadzi Kim Taehyung, proszę zająć swoje miejsca.

Kiedy rozprawa się zaczęła czułem niepokój, a mój stan pogorszył się w chwili kiedy musiałem się przyznać przed sądem do czegoś, czego w ogóle nie zrobiłem. To uczucie było straszne.

- Park Chanyeol czy przyznajesz się do morderstwa Jeon'a Jungkook'a?

Sędzia zadał mi pytanie, a ja po prostu wstałem i odpowiedziałem to co czuję w głębi serca.

- To nie ja. Jestem niewinny więc do niczego się nie przyznaje.

Sędzia popatrzył na mnie z lekkim szokiem jakby nie spodziewając się takiej odpowiedzi.

- W takim razie po krótkiej przerwie ogłoszę wyrok.

Taehyung, bo tak miał na imię sędzia wstał i odszedł do drugiego pomieszczenia, a ja już wiedziałem jaki będzie wyrok. Nie przyznając się do po pełnionej winy pozbawiłem się szansy na szczęśliwe życie razem z Baekhyunem.

Nasz ślub i wszystkie plany miały się od tak zniszczyć.

Minęło trochę minut kiedy sędzia wrócił na swoje miejsce z zadowoloną miną. Z czego on się tak cieszył, tak bardzo lubiał dawać komuś dożywocie?

- Park Chanyeol dostaje karę dożywotniego pozbawienia wolności, a tym samym jeszcze dzisiaj zostanie przewieziony do państwowego więzienia. Odnośnie Park Jimin'a zostosowałem inną karę. Nie ma dowodów, że on był wspólnikiem pana Park'a dlatego dostaje on tysiąc godzin prac społecznych o pracy zdecyduje ja, także niedługo zostanie pan powiadomiono mailowo o szczegółach. To wszystko. Rozprawę uznaję za zakończoną.

Sędzia wstał, a Jimin popatrzył się na mnie z szokiem wymalowanym na twarzy. Widocznie nie tylko ja nie rozumiałem co się właśnie tutaj stało.

Nagle zostały nałożone na moje ręce kajdanki, a Jimin'a wyprowadzono gdzieś. Prawdopodobnie miał wrócić do domu, a później odbyć swoją karę. Szczerze? Naprawdę wolałbym odbyć prace społeczne, a nie wylądować na dożywociu jak najgorszy morderca szczególnie, jeśli na nagraniach nie widziałem ani twarzy zabójcy ani zamordowanego.

Później było już tylko gorzej. Zaprowadzili mnie do jakiegoś starego, rozwalającego się autobusu i wsadzili mnie tam popychając, niczym worek ziemniaków.

Nienawidziłem tych ludzi, a najbardziej tej samotności, którą będę musiał niedługo odczuć. Poza tym inni więzniowie prawdopodobnie znali mnie skądś. W tym wypadku czułem, że nie będę miał tam życia o ile nie umrę w ciągu doby, to będzie dobrze.

Rozglądałem się po autobusie nie wiedząc co robić. Kajdanki boleśnie wrzynały mi się w nadgarstki nie dając mi żadnej swobody ruchów.

Kiedy próbowałem się podnieść, pożałowałem tego. Ból, który zaczął pożerać moje nogi stawał się nie do zniesienia dlatego z powrotem usiadłem na swoje miejsce.

Dlaczego życie tak bardzo mnie ukarało?

Teraz zostało mi jedyne wyjście. Musiałem zrobić wszystko aby jak najszybciej wyjść z tego więzienia, ale żeby to zrobić najpierw będę musiał poznać więzienne zasady dostosować się do nich i wygrać grę z tym cholernym Jongsukiem.

✨✨✨

Wczoraj nie było rozdziału za co przepraszam, a dzisiaj tak w miarę krótko, bo 700 słów jednak nie przejmujcie się niedługo dodam kolejny i w sumie już piszę następną książkę jestem na 7 rozdziale i idzie mi to dobrze, a może chcielibyście już dzisiaj przedstawienie postaci?

Rozdziały i tak będę dodawać jak już skończę tę książkę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top