Rozdział 19

Jimin:

Taehyung okazał się być niezwykłym chłopakiem codziennie spędzałem z nim mnóstwo czasu, co zachęciło mnie do zajrzenia wgłąb jego duży. Praktycznie nie rozstawałem się z nim wcale  a już po tygodniu złapaliśmy dość dobrze wspólny język, który pomagał w zbliżeniu.

- Na co masz dzisiaj ochotę? - spytał mnie któregoś razu kiedy siedziałem u niego w salonie przed telewizorem.

- Co masz na myśli? Jest mi tutaj dobrze szczególnie, jeśli mogę siedzieć przed telewizorem i oglądać głupie seriale o mnie nie musisz się martwić, a jeśli...

- Jimin chciałbym spędzić z tobą czas, ale wspólnie nie osobno. Uwielbiam z tobą oglądać telewizję to fakt, ale nie możemy tego robić ciągle, to nudne - Taehyung, jak zwykle marudził.

Poza tym, że był on naprawdę dobrym chłopakiem miał mnóstwo swoich własnych przekonań oraz ciągle chciał spędzać ze mną czas, a mi do szczęścia potrzeba było tylko telewizji. Niestety taki właśnie byłem.

Chłopak popatrzył się na mnie i nagle w jego kieszeni zabrzęczał telefon. Widząc kto dzwoni wstał i odszedł tak żebym niczego nie słyszał. To akurat było dziwne, ponieważ Taehyung zawsze odbierał przy mnie, bo twierdził, że nie ma przede mną żadnych tajemnic. Jednak tym razem zrobił inaczej.

Kiedy wrócił jego mina wskazywała na to, że był czymś przejęty, a ja nie miałem pomysłu kto dzwonił i dlaczego Taehyung tak się zmartwił.

- Jimin ubierz się i jedziemy. Nie musisz ubierać czegoś eleganckiego.

- Gdzie jedziemy? Możesz wytłumaczyć mi kto do ciebie dzwonił oraz po co? Nigdy nie wychodziłeś z pokoju jak ktoś dzwonił, a dzisiaj to zrobiłeś.

- Nie mogę ci powiedzieć, proszę ubierz się chcę ciebie zabrać na porządną randkę jednak miejsca gdzie jedziemy i tak ci nie wyjawię, bo to będzie niespodzianka. Nie stresuj się tylko idź do mojej szafy i wybierz coś dla siebie, przecież w dresie nie wyjdziesz.

Popatrzyłem na moje spodnie dresowe i pokiwałem głową. Faktycznie miałem na sobie dresowe spodnie, co nie było najlepszym pomysłem na wyjście gdziekolwiek. Wszedłem na górę do garderoby Taehyung'a i odszukałem ubrania, które wpasowały się w mój gust.

Gotowy zszedłem na dół, gdzie czekał na mnie Taehyung. Jak zwykle prezentował się nadzwyczaj dobrze. Miał w sobie taką klasę, która umiała mnie miło zaskoczyć.

Drogę na naszą tajemniczą randkę odbyliśmy w ciszy. Nikt z nas nie chciał zacząć rozmowy, a to dlatego, że oboje lubiliśmy samotność, a życie w związku bądź w towarzystwie nie zawsze nam służyło. Niby ludzie uważali nas za osoby towarzyskie lecz gdzieś w głębi duszy tylko my dwoje wiedzieliśmy jaka była prawda.

- Taehyung nie sądzisz, że jest za ciemno na randkę? - spytałem, bo naprawdę mnie to ciekawiło. Nigdy wcześniej Taehyung nie pragnął mnie nigdzie zabierać jedynie siedzieliśmy u niego w domu, jakby bał się mnie pokazać światu.

On zwyczajnie trzymał mnie w klatce jednak dzisiaj zrobił pierwszy krok.

- Jimin najpierw musimy pojechać sprawdzić pewną rzecz. Jest to bardzo ważne dla mnie i dla ciebie nawet w większym stopniu też. Nie jest to dobry moment na twoje pytania- chłopak się zezłościł, więc wolałem trzymać język za zębami i postanowiłem już więcej się nie odzywać, jeśli nie było takiej potrzeby.

Nagle stanęliśmy pośrodku niczego i to dosłownie. Wokoło nas były tylko drzewa i ciemność. Przestraszyłem się, bo co jeśli zaufałem nie temu człowiekowi co potrzeba? Może Taehyung tak naprawdę chciał mnie zabić, a wcale mu się nie podobałem? To była tylko chora gra?

- Taehyung dlaczego przywiozłeś mnie do ciemnego lasu w dodatku nocą? Jeśli masz zamiar coś mi zrobić poddaj się w tej chwili.

- Zluzuj nie chcę tobie nic złego robić, a na pewno nie w takim momencie kiedy ktoś kogo znamy, traci życie - powiedział na szybko wychodząc z samochodu.

Ja po usłyszeniu tej wiadomości wyskoczyłem praktycznie z auta Chanyeol'a. Doskoczyłem do Taehyung'a i złapałem go za ramiona.

- Co ty powiedziałeś? Komu dzieje się krzywda? To coś poważnego? - spytałem przestraszonym głosem.

- Chodź za mną, sam się przekonasz.

Chłopak zaczął się kierować w nieznanym mi kierunku. Oczywiście poszedłem za nim, a kiedy chwilę później zobaczyłem z daleka zarys pewnej postaci przestraszyłem się i to nie na żarty.

Szybko podbiegłem tam z głośno bijącym sercem. Jeżeli Taehyung mówił mi, że komuś działa się krzywda postanowiłem nie zatrzymywać się, bo może to było właśnie to.

Zbliżyłem się do drzewa do którego przywiązany był cały zakrwiawiony Chanyeol. Co się z nim stało?

Taehyung przybiegł do mnie, a kiedy zobaczył Chanyeol'a podszedł do niego od razu sprawdzając mu puls. Niecierpliwie czekałem na to, co miał mi do powiedzenia.

- Niestety nie żyje...

✨✨✨

Ktoś się spodziewał? Od razu informuje jeszcze trochę zostało do końca także możecie się spodziewać wszystkiego.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top